czwartek, 12 listopada 2015

Daniel Silva "Wielki skok"
Wielka sztuka, wielka forsa, wielcy przestępcy

Daniel Silva
Wielki skok
Wyd. Muza
2015
512 stron
W luksusowej rezydencji położonej nad włoskim jeziorem Como zamordowano jej właściciela. Nim Brytyjczyk, James Bradshaw, przeszedł na emeryturę i zajął się kolekcjonowaniem sztuki, przez kilka lat pracował na Bliskim Wschodzie jako dyplomata. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że obecnie Bradshaw niekoniecznie działał legalnie, a przechodzące przez jego ręce obrazy pochodziły z kradzieży. To, w jaki sposób morderca go potraktował bez wątpienia świadczy o tym, że chciał wydobyć od niego jakieś informacje. Czego chciał? Czego szukał?

Obiecujący brytyjski szpieg, który zszedł na złą drogę, współpracownik wywiadu syryjskiego, który wyleciał w powietrze z powodu bomby w aucie, trzy skradzione obrazy pod kopiami wysokiej jakości, magazyn w strefie wolnocłowej e Genewie...[1] to tylko część puzzli budująca fabułę Wielkiego skoku Daniela Silvy.


Na ratunek przyjacielowi


Po raz czternasty czytelnicy spotykają się z legendarnym szpiegiem i... konserwatorem dzieł sztuki, Gabrielem Allonem. Po raz czternasty wraz z bohaterem wkraczają w niebezpieczny świat przestępców, spektakularnych zbrodni, odważnych kradzieży, intryg, zdrad, zemst, ekscytujących pościgów i sztuki. 

W chwili, gdy mieszkający w Londynie marszand Julian Isherwood przybył nad jezioro Como, gdzie odkrył zmasakrowane zwłoki Bradshawa, Gabriel Allon przebywał w Wenecji. Tam w jednym z kościołów, czyścikiem uformowanym z waty i drewnianego kołeczka, usuwał pożółkły werniks z obrazu pędzla Paola Veronesego - Madonna z Dzieciątkiem i świętymi. Kolejne dni upływały mu w tym samym rytmie: zwilżyć, okręcić, wyrzucić... zwilżyć, okręcić, wyrzucić...[2] I tak do dnia, w którym odwiedził go stojący na straży porządku publicznego Włoch, generał Ferrari. 

To właśnie on przyniósł Allonowi informacje o morderstwie Bradshawa i podejrzeniach dotyczących Isherwooda. Według policji to marszand mógł dokonać tej makabrycznej zbrodni. Jako, że Julian jest przyjacielem Gabriela, ten nie waha się długo. Przyjmuje zlecenie odszukania prawdziwych morderców, przy okazji mając za zadanie odkrycia motywów zbrodni. Na tym jego zadanie się nie kończy. Szpieg musi odnaleźć pewien obraz. Boże Narodzenie pędzla Caravaggia zostało skradzione w 1969 roku z oratorium San Lorenzo w Palermo. Wygląda na to, że obie sprawy mogą mieć wspólny mianownik.

Szalona strategia


Gabrielowi Allonowi nie można odmówić nie tylko znajomości wysoce zaawansowanych technik szpiegowskich i sztuk walki, ale także odwagi graniczącej z brawurą, inteligencji i pomysłowości. Tego wszystkiego trzeba, by wcielić w życie pomysł, na jaki bohater wpadł zastanawiając się, jak dotrzeć do zaginionego obrazu. Koncepcja jest szalona, niebezpieczna, ryzykowna i z pewnością nie każdemu się spodoba. Czy okaże się skuteczna? Tego dowiecie się w finale, ale do niego wiedzie droga długa, wyboista, usiana trupami. Biec będzie m.in. przez Londyn, Wenecję, brzegi jeziora Como, Tel-Awiw, Jerozolimę, Genewę i Monachium, nie ominie Austrii i Francji. Bieg to będzie dynamiczny, obfity w wydarzenia nie pozwalające na zaczerpnięcie oddechu. Akcja nie zwalnia ani na moment. Allon szybko zapomni o monotonnych dniach spędzonych podczas konserwacji obrazu w weneckim kościele.

Wielki skok pozwoli czytelnikom zanurzyć się w świecie szemranych interesów i podejrzanych transakcji. Tu sztuka ma niewiele wspólnego z podniosłą atmosferą eleganckich galerii i muzeów. Staje się przedmiotem pożądania, przyczyną oszustw, kradzieży, zabójstw. Wszystko wskazuje na to, że w poszukiwaniu sprawców morderstwa Bradshawa i zleceniodawcy kradzieży obrazu Caravaggia należy zwrócić się w tym samym kierunku. Za sznurki pociąga ktoś naprawdę potężny, bogaty i niebezpieczny. 

Nowocześnie i bez dłużyzn


Daniel Silva swą najnowszą powieść opiera nie tylko na stałych motywach historii sensacyjnych, typu pościgi czy strzelaniny, ale także zgrabnie wprowadza weń elementy e-świata. W procesie śledczym nieocenionym źródłem wiedzy są smartfony czy Facebook. Dzięki nim łatwo kogoś namierzyć, poznać krąg jego znajomych, środowisko, zainteresowania, dzienną rutynę. Jest w tym także przestroga dla szarych obywateli, którzy być może nie zaznaczyli swej obecności na tyle znacząco, by służby śledcze wzięły ich na tapet, ale umieszczając w sieci zbyt wiele danych na swój temat, popełniają niekiedy duży błąd.

Wielki skok to świetna powieść dla tych, którzy lubią połączenie wątków sensacyjnych z kradzieżą dzieł sztuki i chcą wpaść w wir akcji, w napięciu oczekując finału. Nie ma tu zbędnych opisów, a tym samym dłużyzn. Autor zadbał jedynie o krótkie, delikatne wprowadzenie w świat sztuki i o tło akcji. Co prawda szybko zmieniamy miejsca, pojawiając się to we Włoszech, to Londynie, to znów na Bliskim Wschodzie, ale Daniel Silva postarał się, by każde z tych miejsc nabrało realnych kształtów, a nie sprowadzało się do samej nazwy. Dzięki temu, Wielki skok staje się gratką dla tych, którzy lubią odbywać wędrówki śladami bohaterów. Zwłaszcza opisy Wenecji i Paryża zachęcają do tego typu turystycznych wypraw. 

Podsumowując najkrócej jak się da: warto! Dla emocji, dla plenerów, dla intrygi, dla tempa akcji. No i po to, by dać sobie szansę na uczestniczeniu w polowaniu na słynny obraz Caravaggia. Chodzą plotki, że Boże Narodzenie jest w rękach sycylijskiej mafii, ale czy na pewno?


Caravaggio Boże Narodzenie


***

Książkę polecam
miłośnikom powieści sensacyjnych z wątkami dotyczącymi sztuki
wielbicielom dynamicznych fabuł
lubiącym podróże śladami bohaterów
ciekawym, kto wg. Silvy mógł ukraść Boże Narodzenie Caravaggia

***

[1] Daniel Silva, Wielki skok, przeł. Agnieszka Andrzejewska, Wyd. Muza, 2015, s. 89.
[2] Tamże, s. 27.


28 komentarzy:

  1. Nie jestem fanka tego typu literatury, ale to coś dla mojego taty który lubi książki z zagadka mi i pościgi w tle ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tego typu książki :) leci na listę do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skuszę się z wielką przyjemnością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę mi się z Brownem skojarzyła, a to już coś, co szczególnie mnie przyciąga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swego czasu wyszperałem w lumpeksie The English Assassin Silvy i była to całkiem przyjemna lektura - nic szalenie porywającego, ale solidna sensacja na pewno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie takie książki działają mega relaksująco. Niczego więcej mi nie trzeba. :)

      Usuń
  6. Nie znam jeszcze twórczości Silvy i chyba jednak nie jest dobrym pomysłem jest zaczynanie od 14 części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, ja zaczęłam od trzynastej. Ale fakt - są spojlery, więc jak się nastawiasz na poznanie całości, to lepiej zacząć od początku. Jak znam siebie, to zanim sięgnę po wcześniejsze tomy, zapomnę już co działo się w tych, które czytałam. :D

      Usuń
  7. Wartka akcja, kradzież dzieł sztuki - ciekawa fabuła. Chętnie się skuszę na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz widzę tę książkę, ale wygląda na to, że warto ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz takie sensacyjne klimaty, to na pewno. :)

      Usuń
  9. Okładka bardzo przypadła mi do gustu, aczkolwiek nie wiem czy jest to treść, którą dobrze by mi się czytało :) wolę chyba jednak od sensacji- typowy kryminał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niby też (w każdym razie po kryminały sięgam zdecydowanie częściej), ale od czasu do czasu lubię coś bardziej sensacyjnego.
      :)

      Usuń
  10. Wow książka naprawdę niesamowita. Po twojej recenzji naprawdę warto przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że i książka Ci się spodoba, nie tylko jej opis. :)

      Usuń
  11. Uwielbiam książki z motywami sztuki, a nic Silvy jeszcze nie czytałam - sama się sobie dziwię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie masz kilka fajnych tytułów do nadrobienia. :)

      Usuń
  12. Świetne są te książki Silvy - sam powoli kompletuje niektóre egzemplarze. Nie sądziłem, że przypadnie mi do gustu, ale bardzo się myliłem. To taki troszkę Bond, tylko na mniejszą skalę. Ale i tak jest fajny :D I chyba samo podróżowanie jest czymś naturalnym dla Allona, bo w "Upadłym Aniele" też nie mógł wysiedzieć w jednym mieście. A taka podróż po świecie, to całkiem miła sprawa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróż sama w sobie jest fajna, ale wolałabym w tym czasie raczej pstrykać zdjęcia niż robić to za ścigającą, to znów za ściganą. :D

      Usuń
    2. Olać zdjęcia - liczą się niezapomniane wrażenia :D

      Usuń
    3. Mam sklerozę. Potrzebuję zdjęć, żeby nie zapomnieć tych wrażeń. :P

      Usuń
  13. Oj już żałuję, że zrezygnowałam z tej książki. Ale nigdy nie jest za późno. Skoro warto ją przeczytać, na pewno ją sobie zamówię.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.