Był upalny lipiec, z rodzaju tych, które wyciskają siódme poty nawet z siedzących w cieniu. Zwiedzaliśmy wtedy Zamość, który nieco nas rozczarował, więc nie mieliśmy wyrzutów sumienia, że zamiast planowanego długiego spaceru oraz delektowania się kawą i ciastkiem w jednej z kawiarenek usytuowanych w pobliżu rynku, zadowoliliśmy się dużo krótszą wędrówką, postanawiając jeszcze tego dnia skierować się na Majdanek.
Państwowe Muzeum na Majdanku leży na obrzeżach Lublina. Na jego teren można wjechać samochodem i za niewielką opłatą zaparkować na jednym z trzech wyznaczonych w tym celu placów. Tamtej niedzieli zwiedzających było niewielu. Podejrzewam, że większym zainteresowaniem cieszyły się brzegi jezior czy zacienione parki. Upał był niemiłosierny, ale dzięki temu w ciszy i spokoju mogliśmy zwiedzić teren byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego.
Obóz ten powstał na mocy decyzji Heinricha Himmlera w lipcu 1941 roku. Pierwotnie miał być przeznaczony dla 25-50 tys. więźniów, darmowej siły roboczej mającej się przysłużyć budowie niemieckiego imperium. Ostateczny plan rozbudowy obozu zakładał umieszczenie tam... 150 tys. więźniów. Nie w pełni udało się zrealizować zamierzenia, ale i tak Majdanek stał się miejscem przerażającym.
Początkowo był to obóz jeniecki, później koncentracyjny, Majdanek służył także jako obóz karno-przejściowy dla ludności wiejskiej oraz miejsce ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Więźniowie pochodzili z ok. 30 państw. Wśród nich byli głównie Polacy i Żydzi, ale także Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy. Jak czytamy na stronie Państwowego Muzeum na Majdanku: Spośród prawdopodobnie 150 tys. więźniów, którzy przeszli przez Majdanek, wg najnowszych ustaleń życie straciło blisko 80 tysięcy osób, w tym około 60 tysięcy Żydów.
Tragiczne warunki bytowe, egzekucje (w tym ta najtragiczniejsza w skutkach - 3 listopada 1943 rozstrzelano ok. 18 tys. Żydów), komory gazowe... Koszmar obozu na Majdanku trwał aż do 23 lipca 1944 roku, do dnia wkroczenia Armii Czerwonej.
Obóz zajmował powierzchnię 270 ha. Podzielono go na trzy sektory: segmentu przeznaczonego dla SS, kompleksu gospodarczego oraz części dla więźniów. Ta ostatnia składała się z pięciu pól, na których znajdowały się drewniane baraki, w których kwaterowano osadzonych. Przez bardzo długi okres funkcjonowania obozu warunki były tragiczne. Brakowało wody, żywności, leków, odzieży. Baraki były prymitywne i przepełnione, pozbawione podstawowych urządzeń sanitarnych.
A tu jest szał, krzyk, wrzask, kopanie, ustawianie. Nie wiadomo, co się dzieje. To jest szok pierwszy: pierwsze godziny. Pierwszy dzień – to jest drugi szok. Zdjęcie ubrań normalnych. Ostrzyżenie głowy, oddanie ubrań, gdzieś znikniecie. Ubranie to jest cząstka moja! To ja, co mam? Wszystko mi wzięli, to ja mam ubranie jeszcze! Już nie mam ubrania! Ostrzyżona głowa to jest znak jakiegoś poniżenia, jakiegoś wyróżnienia negatywnego w społeczeństwie. I teraz rzucają pasiaki niebiesko-białe: za krótkie, za długie, za szerokie. Na mnie rzucają przypadkowo. Ktoś otrzymuje krótką marynarkę i bardzo długie spodnie: „Wkładaj je! Nie wybieraj! Co ty sobie tu wyobrażasz?” I zaraz dostajesz po głowie, albo w twarz.
[źródło]
Tak pierwsze chwile w obozie wspominał zmarły w 2002 roku Romuald Sztaba, z zawodu lekarz, uważany za twórcę chirurgii dziecięcej w Polsce.
Większość poniższych zdjęć jest czarno-białych. Tak właśnie widziałam Majdanek tamtego lipcowego popołudnia. Jako miejsce pozbawione kolorów, przygnębiające mimo błękitnego nieba, mimo, że lipiec, że wakacje, że słońce, że urlop...
Na drutach okalających obóz siedziały czarnoskrzydłe ptaki. Po ciele przebiegały dreszcze. Chyba nigdy nie zrozumiem jak to jest możliwe, że ludzie ludziom zgotowali ten los.
Pomnik Walki i Męczeństwa na Majdanku |
Mauzoleum |
Krematorium |
Zobacz też:
Czytam dużo książek o II wojnie, choć robię to dopiero od niedawna. W czasach licealnych "Medaliony" Naukowskiej mocno wpłynęły na moją psychikę. Byłam w Majdanku na "wycieczce" w 7 klasie podstawówki. I to było traumatyczne przeżycie. Niedawno byłam w obozie Stutthof nad morzem i wychodzi na to, że nie mogę bywać w takich miejscach, z mocno przeżywam. Nie wiem jak ludzie mogą jeździć do Auschwitz...
OdpowiedzUsuńJeździć - nie jeździłabym. Nie czuję takiej potrzeby. Ale pojadę do Auschwitz jeszcze raz. Za pierwszym razem byłam w liceum. Wstrząs był ogromny, bo nie dość że miejsce trudne, to za przewodnika mieliśmy osobę spokrewnioną z kimś, kto w Auschwitz zginął. Było ciężko.
UsuńAle chcę tam wrócić, bo mąż nigdy tam nie był. Pojedziemy razem.
Byłam w tym obozie dwa razy, dawno temu. Takie miejsca trzeba znać, ale wizytę bardzo się przeżywa emocjonalnie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.
UsuńJa po wizycie w Oświęcimiu, miałam dosyć. Takie miejsca mnie strasznie, ale to strasznie przytłaczają.
OdpowiedzUsuńNie jest to łatwa wycieczka, ale moim zdaniem, trzeba ją odbyć.
UsuńTeż byłam w wakacje na Majdanku, drugi raz. I za każdym razem dziwi mnie, jak widzę tam rodziców z dziećmi koło 10 lat. Serio to takie dobre miejsce na rodzinną wycieczkę w sobotnie popołudnie? -,-
OdpowiedzUsuńTo jeszcze zależy jaki jest cel takiego wyjazdu. Myślę, że dziesięciolatek jest już na tyle świadomy, że można go zabrać w takie miejsce.
UsuńW Majdanku nie byłam (tylko w Oświęcimiu). Poruszające zdjęcia.
OdpowiedzUsuńW Oświęcimiu też byłam, ale dawno temu.
UsuńFakt, takie miejsca przytłaczają, ale są żywymi śladami historii. Od odwracania od nich głowy historia się nie zmieni, może nawet się powtórzyć.
OdpowiedzUsuńOtóż to. Dlatego tak ważne jest, żeby takie miejsca istniały, żeby przypominały o tym, o czym zapomnieć nie wolno.
UsuńNie byłam na Majdanku, odwiedziłam za to Oświęcim. I uważam, że każda osoba w wieku lat 14-15 powinna obowiązkowo zostać zabrana na taką wycieczkę. Bo jeśli przestanie się odwiedzać takie miejsca (co to za argument, że kogoś to przytłacza? to MA przytłaczać), to... zapomnimy. A zapomnieć o tych, którzy ginęli upodleni zapomnieć nam zwyczajnie nie wolno.
OdpowiedzUsuńOtóż to! Myślę dokładnie tak samo.
UsuńNiemieckie obozy to jedne z tych miejsc, które człowiek zwiedza raz i nigdy więcej nie chce wracać.
OdpowiedzUsuńAle ten jeden raz warto tam pojechać.
UsuńObozy i II wojna światowa fascynują mnie już od dawna. Chociaż może słowo "fascynują" nie do końca dobrze to określa. Czytając i oglądając coraz to kolejne historie na ten temat nie wierzę, że tak jak powiedziałaś: Ludzie ludziom zgotowali taki los..
OdpowiedzUsuńWiem o jakiej fascynacji mówisz. Mam podobnie.
UsuńMnie takie miejsca smucą, ale dobrze jak się o nich pisze! Post naprawdę wartościowy!
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńDla mnei też istnienie takich miejsc, jak Majdanek, Auschwitz, Treblinka i inne jeszcze też jest neizrozumiałe. Nie potrafię pomieścić w głwoie tego, że ludzie mogli w taki sposób traktować innych ludzi... Przerażają mnei te miejsca...
OdpowiedzUsuńMnie też. Ale one istniały kiedyś, istnieją także i teraz w formie przestrogi. Nie można o tym zapomnieć.
UsuńWspaniałe ujęcia. Zszokowały mnie piękne kolory, bo przecież znam Majdanek z czarno-białych zdjęć...
OdpowiedzUsuńMnie te kolory też nie pasowały. Stąd większość zdjęć jest czarno-białych. Tam się nie czuje, że jest lato, trawa zielona, a niebo błękitne.
UsuńStraszne miejsce, mam nadzieję, że kiedyś i mnie uda się tam dojechać i poznać tę przerażającą kartę historii. W ubiegłym roku byłam w Gross Rosen, też przytłoczyło mnie to miejsce..
OdpowiedzUsuńTam mnie jeszcze nie było. Może kiedyś.
Usuń