Pojawił się program Conrad Festiwal. Zerkam na listę gości. Najpierw zagranicznych. Ukraińska poetka, czeski satyryk, niemiecka autorka scenariuszy. Pisarze tureccy, algierscy, litewscy, węgierscy, portugalscy... Morze nazwisk, w większości brzmiących obco, a jeśli nawet któreś z nich obiło mi się wcześniej o oczy czy uszy, to tylko w przelocie, bo nie miałam okazji sięgnąć po twórczość tych autorów.
Nie znam literatury sąsiadów. Czechy to dla mnie głównie Hrabal i Kundera (sorry, mistrzu). Niemcy, to kilka pojedynczych nazwisk. Mało które łączę ze znajomością więcej niż jednej książki. Literatura słowacka, ukraińska, białoruska i litewska to dla mnie nieodkryte lądy. Z rosyjską wcale nie jest lepiej.
Nie znam literatury wielu krajów. Tych nieodległych, jak choćby Węgry (mam za sobą jedynie kilka książek) czy Bułgaria (nic, biała plama, czarna dziura). Tych dalszych, jak wspomniana Algieria czy Turcja, że już nie wspomnę o egzotycznych zakątkach Azji czy Ameryki Południowej.
Czytam literaturę polską, bo uważam, że warto wiedzieć co na rodzimym podwórku piszczy.
Czytam literaturę hiszpańską, bo temu co hiszpańskie oddałam serce, a pewnie i duszę zaprzedam.
Czytam literaturę amerykańską i angielską, bo jakoś tak sama mi w ręce wpada, głównie za sprawą kryminałów. Te ostatnie wpływają też na zwiększenie zainteresowania twórczością Skandynawów.
A później długo, długo nic. Czasem wpadnie mi w ręce coś bardziej egzotycznego, ale to tylko kropla w morzu tego, po co sięgam. Dlaczego? Sama nie wiem, ale coraz mocniej uwiera mnie nieznajomość choćby wspomnianej literatury sąsiadów. Patrzę na tę listę zagranicznych gości, którzy za miesiąc zjawią się w Krakowie i smutno mi jakoś. Bo czasu mam mało, a wymówek sporo. Bo znów ze stosików uśmiechają się twarze autorów amerykańskich, polskich, a ja wciąż nie wiem co czytają Węgrzy, przy jakich lekturach odpoczywają Słowacy, jakie wydania można znaleźć w torebkach Portugalek, a jakie w aktówkach Estończyków.
---
Jak to z Wami jest? Czy potraficie wskazać ulubione książki greckie lub polecić coś z literatury rumuńskiej? Jakiej narodowości pisarze goszczą na Waszych regałach i czy to w ogóle ma znaczenie, skąd pochodzą, z jakiego kraju dla nasz piszą?
Jeśli chodzi o naszych sąsiadów, to jestem całkiem w tyle. Na mojej półce bardzo często gości literatura amerykańska za sprawą kryminałów - czyli podobnie, jak u Ciebie. Niemiecka - zdarzyła się, ale całkiem przypadkowo. Rosyjska to dla mnie Nabokov, a szwedzka Jonasson. Obok polskiej i amerykańskiej dominuje u mnie francuska, głównie za sprawą Schmitta, którego bardzo lubię. Chciałabym się kiedyś zmierzyć z Kunderą.
OdpowiedzUsuńZ francuskiej znam kilku autorów (m.in. właśnie Schmitta), ale też bez szału.
UsuńJa coś tam mam przeczytane, i z rosyjskiej, i z czeskiej/słowackiej, i nawet rumuńskiej - ale głównie rzeczy starsze, bo przed rokiem 1989 wydawało się tego znacznie więcej, biblioteki i antykwariaty są zapchane tymi ksiązkami. W nowościach jestem znacznie słabiej zorientowana. Mam wrażenie, że w ciagu ostatnich 2-3 lat coś się zaczęło zmieniać i, po wielu latach zachłyśnięcia Zachodem, literatura z naszej części Europy znowu zaczyna być trochę bardziej widoczna. Mam nadzieję, bo chciałabym nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i mnie się to uda.
UsuńBłagam: Festiwal Conrada!
OdpowiedzUsuńWłaściwie... Zasugerowałam się nazwą międzynarodową, ale nie będę się przy niej upierać. :)
UsuńMam podobnie, polskich pisarzy staram się czytać jak najwięcej, amerykańskich, brytyjskich znam, Skandynawia, Hiszpania, Francja, Rosja, kilku autorów mogę wskazać, ale generalnie wstyd bo moja wiedza w tym zakresie jest znikoma.
OdpowiedzUsuńOstatnio z córką poznajemy literaturę czeską Václav'a Čtvrtek'a w ilościach hurtowych. Rumcajs, O gajowym Chrobotku i jeleniu Wietrzniku, Bajki z mchu i paproci o Żwirku i Muchomorku :)
Chociaż literaturę dziecięcą będę mieć opanowaną :)
Może jak córka dorośnie, to poznasz też lit. młodzieżową, a w końcu dla dorosłych. :D
UsuńNo cóz, mysle, ze wiele osób jest w podobnej sytuacji. Polecam w zwiazku z tym Ksiazkowe Klimaty, Stara Szkole, Afere, Czarne. W Polsce wydaje sie duzo literatury sasiadów- mnie brakuje moze Litwinów, ale wlasnie wyszlo swietnie zapowiadajace sie "Silva rerum" w Znaku, wiec mam nadzieje nadrobic braki. I naprawde, goraco polecam Ci literature sasiadów- 100 razy lepiej napisana i bardziej interesujaca niz wiekszosc Anglosaksów, którzy po prostu wydaja krocie na marketing. I nie wspomne juz nic o Hiszpanach, bo jestem co dzien zalewana powodzia tego, glównie, badziewia...
OdpowiedzUsuńZawsze mnie boli serce, jak piszesz o lit. hiszpańskiej. A co polecasz? Coś między badziewiem na pewno jest wartego uwagi.
UsuńJa w ogóle (poza polskimi autorami) nie przywiązuję uwagi do pochodzenia twórcy, więc nawet nie wiem literaturę jakich krajów poznałam. Ale pewnie wygrywa Polska i Ameryka... Bardzo mainstremowo.
OdpowiedzUsuńNo cóż... lit. amerykańska sama wpada w ręce. ;)
UsuńSzczerze pisząc, zastanawiałam się nad tym kiedyś. I ni mnie to ziębi ni parzy. I tak nie dam rady przeczytać wszystkich książek świata. Co krok pojawia się nowa książka. Skupiam się na treści, nie na otoczce. Może i błąd...
OdpowiedzUsuńMyślę, że to wcale nie błąd. Chodzi o to, żeby czytać lit. dobrą, nieważne jakiego pochodzenia są jej autorzy. Ale tak jakoś mi dziwnie, że nie mam bladego pojęcia o twórczości wielu krajów.
UsuńTeż kocham literaturę hiszpańską, czytuję polską z tych samych co ty powodów, tak też jest z anglojęzyczną i skandynawską. Rosyjskiej znam kilka klasyków. A z chęcią zaznajomiłabym się z książkami z innych krajów ;-)
OdpowiedzUsuńTylko od czego zacząć?
UsuńMożna zacząć od recenzji u mnie na blogu. :P Nie recenzuję tylko i wyłącznie fantastyki. Zawsze można np. nadgonić z wyzwaniem czytelniczym dookoła świata na rok 2015. W 2016 na pewno też będzie.
UsuńZapraszam na http://rozneczytanie.blogspot.com
U mnie niestety podobnie z tym, że w tym roku bardzo mało czytałam polskich autorów. Czytam głownie autorów amerykańskich, angielskich, sporo Skandynawów, Francuzów, Hiszpanów i Niemców. Z innymi krajami niestety dużo, dużo gorzej.
OdpowiedzUsuńCiekawe z czego to wynika. Mimo wszystko, pojawiają się też książki autorów innych narodowości.
UsuńNie ma w tym nic dziwnego, ani tajemniczego: znamy przede wszystkim literaturę anglosaską i polską oraz skandynawskie kryminały, bo przede wszystkim to się u nas wydaje. Literatury krajów bardziej egzotycznych, o jakich piszesz, jest stosunkowo mało i jest to raczej literatura niszowa. W każdym kraju tak jest: gdybyś pojechała do Stanów, czy UK, też się okaże, że Amerykanie i Brytyjczycy znają tylko rodzimą literaturę, ewentualnie największe klasyki/bestsellery jeśli chodzi o zagraniczną. Mnie jakoś to specjalnie nie przeszkadza: jak ktoś napisał, książek i tak jest od groma, nie muszę znać i przeczytać wszystkiego, co się wydaje na całym świecie.
UsuńAle z drugiej strony, nie jest tak, że tych książek jest mało i ukrywają się przed czytelnikami, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby po nie sięgać.
UsuńJoly, a musisz znać i przeczytać wszystko co się wydaje w Polsce, WB, USA czy wśród skandynawskich kryminałów? ;)
UsuńA to właśnie kolejny powód do wstydu. Sama planowałam stworzyć taki post u siebie w którymś z wydań "Poznaj mnie!". :) Mogę się poszczycić jedynie tym, że z tureckich znam kilka powieści Elif Shafak i jedną Orhana Pamuka... Wiele krajów to dla mnie czarna dziura (albo biała plama). Najwyższy czas to nadrobić! Póki co mam do przeczytania kilka pozycji polskich autorów, ale jak tylko z nimi się uporam to biorę się za poznawanie literatury naszych sąsiadów.
OdpowiedzUsuńDo Shafak podchodziłam raz, ale poległam po 150. stronach. Pamuk leży na półce... :(
UsuńPoznałam "Księgę szeptów" Varujana Vosganiana Ormianina z Rumunii, z Grecji Emiliosa Solomou i "Dziennik zdrady", mogę jeszcze polecić rumuńskiego autora Marina Mălaicu-Hondrari (powieść „Bliskość”). Staram się sięgać po autorów z różnych krajów a i tak mam spore braki - państw tak wiele, a czasu zdecydowanie mało...
OdpowiedzUsuńRaju, wymienione przez Ciebie nazwiska brzmią dla mnie obco. :(
UsuńTak jak już wyżej wspomniano - warto przejrzeć ofertę wydawnictwa Książkowe Klimaty.
UsuńTak zrobię, ale muszę sobie jakoś przeorganizować sposób dobierania lektur. ;)
UsuńMoja droga, ja też do niedawna czytałam tylko polskie powieści i literaturę faktu, ale to dlatego, że nie było wydawnictw, które by wydawały i potrafiły zainteresować literaturą naszych sąsiadów. Ale odkąd są Książkowe Klimaty, które wydają coraz więcej literatury naszych sąsiadów, odkąd Biuro Literackie zaczęło również wydawać powieści, to nadrabiam zaległości. Jeśli chodzi o Czechów, to biorę wszystko w ciemno, co wydaję Afera. A nazwiska nowych pisarzy podłapuję też na różnych festiwalach. Z węgierskiej literatury polecam Grendela- jeśli lubisz klimat rodem z Cortazara. Z rumuńskiej czytałam teraz piękną "Księgę szeptów", Vosganiana (ciekawe jak długo będę pamiętać to nazwisko ;), ale to książka wymagajaca, gdzie przeplata się oniryzm z rzeczywistością, tragiczne losy ormiańskiej rodziny z ciepłymi wspomnieniami z dzieciństwa. Z czeskiej to bym Ci mogła zarzucić całą listę, bo jakieś dwa lata temu moje serce zostało skradzione przez wszystko co czeskie. Ale polecam Rudisa i Sabacha. Świetna kest Hulova i Soupkova, o Skvoreckim nie wspomnę, a jeszcze do tego Sverak, smaus i Pawloska. Jeeej dużo by tu wymieniać. Ze słowacką sama się dopiero zaprzyjaźniam, ale właśnie jestem po lekturze "Opowieści o rzeczywistym człowieky" Vilkovskiego. Podoba mnie się. Z ukraińskich bardzo podoba mi się Taras Prochaśko. Słyszalam też fragmenty Żadana, ale dopiero jestem przed lekturą. Ale się nazbierało :) Ta literatura jest na najwyższym poziomie, ja jeszcze chciałabym poznać jakiegoś litewskiego pisarza i się rozglądam za czymś ciekawym. :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że się tu pojawisz.
UsuńKochana droga moja, od Ciebie to ja już mam kilka nazwisk zapisanych w komórce i już wiem, że z Tobą się na ten temat nie rozmawia, bo potrafisz zasypać takim ogromem nazwisk, że człowiek czuje się tak głupi, że ma się ochotę schować pod stół. Tak, że ten...
A tak bardziej serio (co nie znaczy, że wcześniej nie było), muszę sobie jakoś inaczej zacząć dobierać lektury. Gdybym choć raz w miesiącu sięgała po coś nieco innego niż zwykle, to za jakiś czas może choć w kilku przypadkach będę wiedziała o czym do mnie mówisz. :)
Dlatego już dawno temu ci proponowałam, żebyś dołączyła do mojego wyzwania czytelniczego dookoła świata. :P Możesz zacząć nadrabiać już teraz albo dołączyć w kolejnej edycji w styczniu 2016. Czytałam książki ze wszystkich krajów ościennych, choć niestety nie wszystkie zrecenzowałam na polskim blogu.
OdpowiedzUsuńNajwięcej ponoć jest recenzji polskich i usańskich książek u mnie... ale wcale nie czuję, żebym jakoś specjalnie wiele książek z USA czytała. Tym bardziej, że od pewnego czasu trzeba mnie raczej "zachęcać" żebym sięgnęła po brytyjskie/usańskie książki taki już mam przesyt. :P Jestem ostatnio w plecy z recenzjami, ale właśnie robię krótkie zbiorcze recenzje książek przeczytanych w ostatnich miesiącach. Np. autorów z Meksyku, Jamajki.
Marzy mi się własna biblioteczka z literaturą światową. Nie ma możliwości, żebym z podróży po świecie nie wróciła z jakąś książką tamtejszego autora. Nosi już mnie od jakiegoś czasu, wiec pewnie w ciągu najbliższych 2 tygodni coś się zmieni jak tylko będę miała pewność, że mogę. :P
Taaa... Gdybym była w stanie czytać wszystko to, co bym chciała, to bym musiała rzucić pracę i dostać dodatkowy przydział godzin na dobę.
UsuńChciałabym:
nadrobić lit. hiszpańską
poznań lit. sąsiadów
przeczytać jak najwięcej kryminałów
nadrobić reportaże
czytać jak najwięcej polskich książek
nadrobić klasyków
poznać lit. południowoamerykańską
zacząć przygodę z komiksami
i wiele, wiele innych.
Gdzie Cię nosi i co możesz lub nie???
Nosi mnie, żeby pojechać do Wilna i Rygi. Na Talinn niestety nie starczy czasu. A nie mogę na razie ze względów zdrowotnych.
UsuńNie oszukuj (się), nigdy nie byłabyś w stanie przeczytać wszystkiego co byś chciała nawet jakbyś nie musiała pracować. :P Kryminałów przeczytałaś już sporo, literatury polskiej i hiszpańskiej też. W kwestii nadrabiania klasyków mogę podpowiedzieć - zacznij od nadrabiania klasyków literatury światowej (która jest szersza od tego wąskiego pojęcia promowanego w mediach) np. klasyki słowackiej, litewskiej, japońskiej, chińskiej, nigeryjskiej, etc. Całej literatury żadnego kraju/regionu i tak nie poznasz. Niestety trzeba coś poświęcić, żeby móc sięgnąć po coś nowego. Ja "musiałam" zrezygnować z dużej ilości książek fantastycznych - chociaż i tak teraz do nich wracam w ramach projektu "Fantastyczne historie świata" (tak, fantastyka z całego świata).
Tak mnie naszło, że to tłumaczenie brzmi jak "nie mam czasu czytać, bo...".Serio jedna książka w miesiącu w ramach wyzwania mogłaby pokrzyżować twoje plany czytelnicze? Przykładowe miesiące i kraje: styczeń - Chile, luty - Niemcy, marzec - Francja, lipiec - Litwa lub Meksyk. Komiksy, reportaże, klasyka, poezja, to można czytać w ramach wyzwania. Książkę wybierasz sama. Jak dla mnie to wygląda na świetny sposób na nadrobienie dokładnie tych zaległości o których mówisz. Zamiast "chciałabym" miałabyś "przeczytałam". Jutro na Różne Czytanie będzie 1 część podsumowania wyzwania Dookoła świata. Polecam lekturę, zobaczysz co czytałyśmy.