Jørn Lier Horst Poza sezonem Wyd. Smak Słowa 2015 352 strony |
cykl z Williamem Wistingiem, t. 7
Premiera: 9 września
Taki letni domek to całkiem fajna rzecz. Zwłaszcza, gdy na co dzień mieszka się w mieście, żyje w pośpiechu, a ciszę, zamiast śpiewu ptaków, zakłóca uliczny zgiełk.
W takim letnim domku można odpocząć. Wstawać o poranku i brodzić bosymi stopami po trawie lub spać do południa nie mając wyrzutów sumienia. Bliskość natury uspokaja, koi nerwy, pozwala oderwać się od stresującej codzienności.
Czasem zdarza się, że ktoś z,mąci ów wymarzony spokój. Bywa, że są to hałaśliwy sąsiad, nazbyt towarzyska młodzież lub dziki drapieżny zwierz z niepokojącym błyskiem w oku. Zdarza się i tak, że kontemplację przyrody zakłóca niespodziewane włamanie do domku, widok splądrowanej własności i brak poczucia bezpieczeństwa z tym związany. Jeszcze mroczniej robi się w momencie, gdy podobny los spotyka posiadłość sąsiada, a już zupełnie groźnie, gdy na jej drzwiach dostrzec można ślady krwi, a we wnętrzu - zmasakrowane ciało mężczyzny.
Poza sezonem Jørna Liera Horsta to siódmy tom kryminalnego cyklu z komisarzem Williamem Wistingiem w roli głównej. Wcześniej polscy czytelnicy mieli okazję poznać... późniejsze tomy, czyli Jaskiniowca i po Psy gończe. Kolejność wydawania będzie niekomfortowa dla tych, którzy lubią śledzić życie prywatne bohaterów i ich przemiany, ale sama kryminalna zagadka zamyka się w jednym tomie. Autor cyklu niegdyś pracował jako szef wydziału śledczego. Ma za sobą nie tylko wieloletnie doświadczenie jako śledczy, ale także studia z dziedziny kryminologii i psychologii (a także filozofii, ale to zdaje mi się mniej istotne z kryminalnego punktu widzenia), tak więc należy do pisarzy doskonale znający świat, w który wprowadzają swych czytelników.
Znad morza napływały rzadkie kłęby mgły. Unosiły się ponad mokrym asfaltem niczym para wodna, tworząc małe aureole wokół latarni[1].
Ove Bakkerud planował spokojny, jesienny weekend. Chciał przygotować domek na zimę, ale przede wszystkim odpocząć. Trup znaleziony u sąsiada w tych planach się nie mieścił, podobnie jak sprzątanie własnego domku z bałaganu, jaki zostawili po sobie włamywacze. Podczas gdy z drzew spadają pierwsze jesienne liście, z nieba martwe ptaki, a Wisting rozpoczyna śledztwo, córka komisarza - Line - w poszukiwaniu spokoju i miejsca, gdzie mogłaby pozbierać myśli po zerwaniu ze swoim partnerem i zabrać się za pisanie powieści, przenosi się do letniskowego domku Wistingów, który znajduje się niepokojąco blisko miejsca zbrodni.
W Poza sezonem, akcja na jakiś czas przenosi się poza norweskie granice, do Litwy. Autor wykorzystał toczące się śledztwo i wątek nielegalnych, międzynarodowych transakcji, by ukazać różnice pomiędzy życiem w Norwegii, a na Litwie. Wyszło mocno kontrastowo. Wilno i jego mieszkańcy, przedstawiają nieciekawy widok, zwłaszcza w porównaniu ze standardami norweskimi. Przyznaję, że po tej lekturze nabrałam ogromnej ochoty na zwiedzenie litewskiej stolicy, choćby po to, by przekonać się, czy faktycznie żyje się tam tak nieciekawie, czy też miasto to po prostu nie wytrzymało konfrontacji z rzeczywistością skandynawską, wyższym poziomem życia jej mieszkańców. Pozytywny odbiór Wilna przez Wistinga, malał w miarę oddalania się bohatera od centrum opanowanego przez bogatych ludzi sukcesu. I to właśnie w tych biedniejszych dzielnicach spędzimy więcej czasu. Na targu pełnym kradzionego towaru, na ulicach opanowanych przez żebraków.
Autor kilkakrotnie podkreśla jak biednie żyją Litwini, jak brak szans na godne życie zmusza ich do wkraczania na drogę przestępstwa. Pokazuje kontrast pomiędzy poziomem życia w obu krajach, ilustrując to zjawisko konkretnymi scenami, uzupełnianymi refleksjami głównego bohatera.
Sto litów, pomyślał Wisting. Kobieta wynajmowała pokój obcemu mężczyźnie za mniej niż pięćset koron miesięcznie. Poprzedniego wieczoru tyle samo zapłacił dziewczynce za szmacianką lalkę[2].
Dla norweskiego komisarza niemałym szokiem staje się odkrycie, jak wiele na Litwie warte są kwoty, które w norweskich realiach trudno uznać za oszałamiające.
Kwestia litewska mogłaby być bardzo ciekawa, gdyby nie to, w jaki sposób scharakteryzowani są mieszkańcy tego kraju. Osąd Wistinga z jednej strony jest interesujący, z drugiej wzbudza niesmak i niepokój. Zdaje się ogromnie niesprawiedliwy, pełen uogólnień, bardzo krzywdzący. Zaskoczył mnie m.in. poniższy dialog:
Wisting wspomniał jej o wszechobecnej biedzie. I ludziach pozbawionych nadziei na przyszłość.
- I właśnie z tego powodu przyjeżdżają do Norwegii i dokonują włamań - skwitowała Suzanne.
- Co masz na myśli?
- W ten sposób próbują spełnić marzenie o lepszym życiu.
Nie odpowiedział. Prawdopodobnie miała rację[3].
Interesująca wydała mi się kwestia, czy faktycznie wilnianie (i Litwini w ogóle) są w ten sposób widziani przez Norwegów (jako mieszkańcy biednego kraju zmuszeni przez trudne warunki bytowe do okradania bogatszych Skandynawów) czy też jest to jedynie osąd autora książki.
Wątek kryminalny w Poza sezonem ma charakter nieco sensacyjny, tworzy go kilka intrygujących nici, które zgrabnie się ze sobą plączą prowadząc do interesującego, choć pozbawionego fajerwerków finału. Część rozwiązania zagadki da się przewidzieć, część była dla mnie zaskoczeniem. Co ciekawe, choć w toku akcji przybywało ludzkich trupów, a w fabule znalazły się takie nietuzinkowe akcje jak porwanie przewożonych karawanem zwłok, to jednym z bardziej intrygujących zagadnień było to, skąd, u licha, wzięły się te martwe ptaki. Uwielbiam takie zagadkowe drobiazgi.
Poza sezonem Jørna Liera Horsta jest nieco bardziej zapętlone fabularnie niż poprzednie książki autora przetłumaczone na język polski. Norweg wiedzie czytelników w ślepe uliczki, podrzuca fałszywe tropy, buduje mroczne plenery i powołuje do życia niejednoznaczne postaci. Z kapci w trakcie lektury pewnie nie wypadniecie, ale myślę, że i rozczarowań nie będzie. Dobra literatura kryminalno-sensacyjna spod znaku skandynawskiego, poleca się na jesień.
***
Książkę polecam
miłośnikom literatury kryminalno-sensacyjnej
ciekawym Litwy oczami Norwega
***
[1] Jørn Lier Horst, Poza sezonem, przeł. Milena Skoczko, Wyd. Smak Słowa, 2015, s. 7.
[2] Tamże, s. 224.
[3] Tamże, s. 265.
***
Przeczytaj też:
***
egzemplarz recenzencki |
Może sięgnę, ale za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńKlimaty nie moje, ale kumpeli powinna przypaść do gustu, więc "pożyczę" sobie link
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy uda Ci się ją zachęcić. ;)
UsuńMam ogromną ochotę na tę książkę i mam nadzieję, że szybko zrealizuję tę chęć. Bardzo zaintrygował mnie wątek norwesko-litewski i przedstawienie kontrastów pomiędzy nimi.
OdpowiedzUsuńTytuł postu skojarzył mi się z filmem "Ptaki" :) Nie znam pióra tego autora i jakoś o Litwinach nie dane było mi czytać, więc mam ochotę na tę powieść.
OdpowiedzUsuńCzyli... Taka radość umiarkowana z tej książki. :) Może kiedyś poczytam.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam tego autora, ale mam ochotę kiedyś się zapoznać :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że znakomita (chociaż w tym kontekście nie jest to trafne określenie ) większość komentarzy sprowadza się zwykle do słów znanej piosenki:
OdpowiedzUsuń"Może kiedyś, innym razem. Dziś na razie nie.(....).Może w maju, może w grudniu. (....).Może dzisiaj po południu? Zresztą kto to wie"?
Ręce (i spodnie) człowiekowi opadają, gdy to czyta!
Droga Ann RK, choćbyś nie wie jak się starała, dwoiła i troiła - gimnazjalnego poziomu dyskusji NIE ZMIENISZ.
Zatem żegnam Ciebie i Twego bloga mocno niepocieszony....dni się robią co raz krótsze, może jutro lub pojutrze, może wcale nie?
:-))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
O tempora, o mores!
UsuńNie zamierzam się ani dwoić, ani troić. Jedna ja to dość. )
UsuńA co do poziomu, to wiesz... trzeci raz strzelasz focha i obiecujesz nie czytać bloga. To też niespecjalnie dorosłe. ;) Po prostu nie czytaj i już,
W zasadzie chciałabym przeczytać książki autora. Tyle się o nich mówi i to bardzo dobrze. Literatura z północy pociąga mnie, mają tam zupełnie inne podejści i styl. Także zaczynam szukanie :)
OdpowiedzUsuńQuaerite et invenietis ;)
UsuńAkcja toczy się wcześniej niż w pozostałych wydanych u nas odsłonach cyklu, czyli bez wyrzutów sumienia mogę zacząć swoją przygode z autorem od Poza Sezonem właśnie :)
OdpowiedzUsuńAkcja toczy się wcześniej niż w pozostałych wydanych u nas odsłonach cyklu, czyli bez wyrzutów sumienia mogę zacząć swoją przygode z autorem od Poza Sezonem właśnie :)
OdpowiedzUsuńJestem już na osiemnastej stronie... A tego autora poznałam jako pisarza powieści detektywistycznych dla dzieci.Teraz mam okazję sprawdzić, jak Horst pisze dla dorosłych.
OdpowiedzUsuńMuszę coś przeczytać tego autora, wypadałoby znać jego kryminał :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ten cykl wydawany jest od końca ;) Właśnie zabieram się za tę książkę :)
OdpowiedzUsuńJuż wiem, co masz na myśli.
OdpowiedzUsuńWydźwięk negatywny, masz rację. Też zwróciłam uwagę na ten wątek niejako nacjonalistyczny, ale oddałam autorowi sprawiedliwość - Wisting ostatecznie jest obiektywny, autor sprytnie daje innym bohaterom cechy rasistowskie - a może właśnie w ten sposób ukazuje nastroje narodowe? Może rzeczywiście w Norwegii jest problem z Litwinami? Nie zrozum mnie źle, jestem totalnie antyrasizm (nawet w sporze o uchodźców jestem po stronie tych, co zapraszają), ale nastroje społeczne może są opisane tak, jak się sprawy mają faktycznie? U nas np w wielu miastach pojawia się "problem" Romów, czy tam Ukraińców, w Przemyślu na przykład. A my, Polacy, jesteśmy "problemem" Anglików. Nie sądzę, aby autor chciał agitować czy w jakiś sposób ubliżyć Litwinom. Sądzę raczej, że tu chodziło o ukazanie szerszej perspektywy. Albo o dobitne wręcz ukazanie wspomnianego przez Ciebie kontrastu. Nie wiem, ale... nie skreślałabym autora z tego tytułu. :)
Komentarz wkleję również u siebie.
Pozdrawiam :)
Sama jestem ciekawa jak to jest. Tak jak napisałam: "Interesująca wydała mi się kwestia, czy faktycznie wilnianie (i Litwini w ogóle) są w ten sposób widziani przez Norwegów (jako mieszkańcy biednego kraju zmuszeni przez trudne warunki bytowe do okradania bogatszych Skandynawów) czy też jest to jedynie osąd autora książki". Fajnie by było o to autora zapytać.
UsuńI absolutnie go nie skreślam. Za bardzo się lubimy. ;)
A teraz lubię go jeszcze bardziej, za to, że mimowolnie stał się inspiracją do czegoś bardzo fajnego. ;)