czwartek, 9 lipca 2015

Małgorzata Mroczkowska "Angielskie lato"
Chcę żyć. Właśnie teraz.

Małgorzata Mroczkowska
Angielskie lato
Wyd. Czwarta Strona
2015
360 stron
Zamienić wszystko, co mam, na nic, które stanie się wszystkim. Wszystko stanie się niczym, a nic zamieni się we wszystko, co najważniejsze. Zniszczyć, zrównać z ziemią, by zbudować od początku, od podstaw. To znaczy: żyć raz jeszcze. To właśnie druga szansa od losu[1].

Angielskie lato Anny będzie gorętsze od tego, jakie kojarzy się z Wyspami Brytyjskimi. Trochę z powodu tego, że opuści ona Londyn i zamieszka na jakiś czas w nadmorskiej miejscowości, gdzie klimat i pejzaże sprzyjają letniemu wypoczynkowi, nawet jeśli jedzie się tam niejako do pracy. Bardziej jednak dlatego, że wspomniana druga szansa od losu sprawi, że jej serce zabije dużo szybciej, a monotonne, choć bezpieczne, małżeńskie życie do reszty straci swój urok.

Anna ma męża. Mąż ma mamę. Mama ma dom. W tym łańcuszku nagle zabrakło jednego ogniwa. Po śmierci mamy Waltera, dom rodzinny stoi pusty. Walter jednak ani myśli nie tylko się tam przeprowadzać, ale nawet stopy nie zamierza postawić w okolicy. Z matką nie łączyły go ciepłe uczucia, dom zaś nie nasuwa pozytywnych skojarzeń. Mężczyzna jak najszybciej chce sprzedać posiadłość. Sprzedać, zapomnieć, żyć dalej, oddając się pracy, wiodąc spokojne życie w złudnym poczuciu, że oto wszystko jest ok.

Niestety nie jest, a już na pewno nie będzie.

Anna wciąż ma męża, za to ten zamiast mamy ma dom. Pewnie, gdyby Walter mógł spojrzeć w przyszłość, widziałby w tym spadku ostatni cios zadany ze strony rodzicielki. Niestety nie wie, jaki błąd popełnia zgadzając się na wyremontowanie budynku przed jego sprzedażą, na rozłąkę z żoną, która chce w remoncie wziąć udział, na zatrudnienie do pomocy syna koleżanki Anny, mężczyznę o wiele od nich młodszego, ale jednak mężczyznę. 

Helena dzwoni do Anny dość niespodziewanie. Razem chodziły do szkoły, ale kontakt im się rozluźnił, gdy Anna przed dwudziestoma laty przeprowadziła się do Londynu. Ponieważ prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a o znajomych często przypomina w potrzebie, gdy syn Heleny, Wojtek, wpadł na pomysł wyjazdu na Wyspę w celach zarobkowych, jego matka szybko wykręciła numer do psiapsiółki z dzieciństwa. I tak Wojtek wraz ze swoją dziewczyną wylądowali w domu nad morzem. Ona chwyta za aparat, uwieczniając otaczającą ją rzeczywistość na zdjęciach. Tymczasem w jego polu widzenia coraz częściej znajduje się Anka, która tego lata odkrywa, że wciąż może być atrakcyjną kobietą, że pod wpływem czyjegoś spojrzenia przez jej ciało mogą przemykać przyjemne dreszcze, a nagle zalewająca fala ciepła to jeszcze nie menopauza.

Małgorzata Mroczkowska
[źródło]


Powieść Angielskie lato Małgorzaty Mroczkowskiej zaczyna się dramatycznie, po czym napięcie opada i stopniowo dowiadujemy się co też zdarzyło się tak strasznego, że Anna musiała wystukać numer kierunkowy do Polski, że jej rozmówczyni szybko przestała się uśmiechać, a ciszę jaka zapadła w słuchawce po dłuższej chwili przerwał rozdzierający krzyk.

Potem była już tylko rozpacz dwóch kobiet[2].

Akcja Angielskiego lata toczy się nieśpiesznie, jednak dramatyczny początek sugeruje, że czekają nas nieco większe emocje niż w przypadku przeciętnej obyczajowej opowieści o związku zawiedzionej małżeństwem kobiety po czterdziestce z przyszłym studentem, wrażeniach związanych z przeżywaniem drugiej młodości oraz smakowaniu zakazanego owocu. Sam pomysł na fabułę jest dość banalny, a sugerujący zakończenie wstęp sprawia, że zaskoczenie finałem jest mniejsze. Na szczęście autorka nie zdradza wszystkiego, jedynie przygotowuje na to, że happy end niekoniecznie jest tu oczywisty.




Sympatycznym, acz znów należącym do elementów dość przewidywalnych, jest wątek Margaret, kobiety mądrej, ciepłej, potrafiącej stworzyć domową atmosferę i wspomóc dobrym słowem nawet najbardziej zagubioną duszę. Zwykle w tej roli pojawia się starowinka z bagażem życiowych doświadczeń i mądrością, którą nabywa się wyłącznie z wiekiem. Jednak Margaret jest mniej więcej w wieku Anny, ale zupełnie inaczej patrzy na świat, nad wielkomiejski styl bycia przedkładając uprawę ogródka i pieczenie ciast. Zagubionej Ance taka przyjazna dusza jest bardzo potrzebna. Nie ocenia, nie narzuca, zarzuca, nie wyśmiewa. Wysłucha, doradzi, zasugeruje. Spojrzy na wszystko z boku. Doda otuchy, nie pozwoli zagrzebać się pod stosem wyrzutów sumienia i hałdą wątpliwości.

Małgorzata Mroczkowska pisze ładnie. Właśnie tak, ładnie. Subtelnie, melancholijnie, nieśpiesznie podsuwając kolejne kadry. Czasem w prozę wplata poetyckie wstawki, czy potrzebne, czy zbędne, to już kwestia czytelniczego gustu. Sopelki wspomnień, które wisiały na firankach jak poranna rosa, topniały w słońcu, agresywnym i łapczywym[3], ot taki przykład dla zilustrowania zjawiska.

Autorka akcję umieszcza w przyjemnych dla oka dekoracjach, na pierwszy plan wysuwa rozterki, wątpliwości, emocje zaznaczające się początkowo delikatnie, by nadać im większej mocy w finale. Pisze w trzeciej osobie, ale ujawnia także myśli swojej bohaterki, dzięki czemu łatwiej wczuć się w sytuację Anki, zrozumieć jej wahanie i przede wszystkim, łagodniej ocenić (co nie przyszło mi łatwo). Zabrakło mi wglądu w myśli Wojtka. Warto by było przybliżyć emocje z jakimi musiał zmagać się młody mężczyzna wkraczający w świat dorosłych, znajdujący się w obcym środowisku i uwikłany w skomplikowane relacje z kobietami, obecną dziewczyną i swą pracodawczynią, przyjaciółką z dzieciństwa matki.




Angielskie lato to powieść o uczuciach wymykających się spod kontroli, o związkach niełatwych, o konsekwencjach poddania się emocjom. To lato zmieni w życiu bohaterów bardzo wiele. Niemal wszystko. Czy można było uniknąć dramatu? W którym miejscu należało się zatrzymać? Jakie decyzje podjąć? W tym momencie należałoby na chwilę przysiąść w ciszy i zastanowić się, czy zagłębiając się w delikatną materię uczuć, nie warto czasem posłuchać posłuchać podszeptów rozumu. Choćby po to, by nikogo nie zranić. Także i siebie.

Oprócz historii miłosnej, znajdziemy w tej powieści kadry z życia Brytyjczyków i emigrantów osiedlonych na wyspie. Nie ma ich co prawda zbyt wiele, ale wydaje mi się, że autorce udało się zgrabnie sportretować polsko-brytyjskie małżeństwo i uchwycić mentalność tubylców. Jako, że sama mieszka w Wielkiej Brytanii od ponad dziesięciu lat, Małgorzata Mroczkowska mogła oprzeć się na swoich doświadczeniach i obserwacjach.




Wielbiciele powieści obyczajowych nie powinni być zawiedzeni Angielskim latem Małgorzaty Mroczkowskiej. Jak to w życiowych historiach bywa, ociera się ona o schematy lub opiera na nich dość mocno, ale przecież na tym polega urok literatury tego typu, na możliwości odnalezienia w historii powieściowych bohaterów echa przeżyć własnych lub bliskich nam osób. Autorce dobrze udało się oddać emocje towarzyszące bohaterom, pięknie namalowała scenerię, w której przeżywają oni niełatwe emocje. Szkoda, że jedynie Annie pisarka poświęciła tak dużo miejsca, bo - o dziwo - to pozostali bohaterowie mocniej przykuli moją uwagę i zyskali dużo większą sympatię.

Angielskie lato jest jedną z tych powieści, które dość mocno przeżywa się w trakcie czytania, ale z czasem emocje ulatują. Gdybym ten tekst pisała świeżo po lekturze, byłby dużo bardziej emocjonalny i pozytywny. Co tu dużo mówić, historia mnie wciągnęła. Jednak chłodne oko jest bardziej surowe. Widzi więcej niedociągnięć. Nie zmienia to na szczęście faktu, że powieść ta pozwoliła mi na kilka godzin przenieść się na brytyjskie wybrzeże, przespacerować plażą, po prostu miło spędzić czas.

- Pójdę za tobą na koniec świata.
- Czyli gdzie?
- Na sam koniec.
- Gdzie to jest?
- Daleko. I tam właśnie cię zabiorę, chcesz?
- Chcę. Poczekaj, wezmę tylko wygodne buty[4].



***

Książkę polecam
miłośnikom powieści obyczajowych
wielbicielom historii miłosnych
poszukującym powieści o życiowych rozterkach
chcącym przenieść się na kilka chwil na Wyspy Brytyjskie
miłośnikom powieści z nieśpieszną akcją

***

[1] Małgorzata Mroczkowska, Angielskie lato, Wyd. Czwarta Strona, 2015, s. 275.
[2] Tamże, s. 9.
[3] Tamże, s. 320.
[4] Tamże, s. 245.

***

egzemplarz recenzencki

18 komentarzy:

  1. Śliczne zdjęcia:)
    Nie wiem, czy ze mną jest wszystko w porządku, ale wolałabym inne zakończenie, to, które jest, trąci stereotypem;) Ale ogólnie książkę wspominam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :)
      Mnie zakończenie pasowało, choć może ta ostatnia wiadomość, która tak ucieszyła bohaterkę, była już zbędna.

      Usuń
  2. Przytoczony cytat faktycznie świadczy o dobrym piórze autorki. Kolejna pozytywna recenzja tej książki, więc "Angielskie lato" powinno zagościć na mym polskim balkonie ;)

    I zapraszam Cię do siebie - od dziś u mnie urodzinowy konkurs:
    http://atramentowomi.blogspot.com/2015/07/konkurs-urodziny-u-rodziny.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka jak najbardziej dla mnie. Czuję, że miło spędziłabym z nią czas. Właśnie latem najchętniej sięgam po takie powieści. Za chwilkę poszukam promocji na e-booka i sprawię sobie taki mały wakacyjny prezent. ;)
    PS. - "W tym momencie należałoby na chwilę przysiąść w ciszy i zastanowić się, czy w zagłębiając się w delikatną materię uczuć, nie warto czasem posłuchać posłuchać podszeptów rozumu." Trafiło Ci się małe wyrazowe powtórzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, czy Ci się spodoba.
      A małe wyrazowe powtórzenie już unicestwione. ;)

      Usuń
  4. Możliwe, że książka spodobałaby mi się, ale trochę się obawiam, że czegoś by zabrakło...

    OdpowiedzUsuń
  5. Średnio mnie do niej ciągnie. Obawiam się przewidywalności. Te śliczne okładki przyciągają większość czytelniczek, na mnie natomiast działają odstraszająco:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie omieszkam się zapoznać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno już żadna powieść nie wywołała u mnie emocji tak silnych jak te o których mówisz. Może warto poświęcić czas na lekturę tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba znalazłam kolejną książkę dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zaczytuję się w powieściach obyczajowych, ale od czasu do czasu również na taki typ literatury mam ochotę, więc będę pamiętać o tej książce. Liczę głównie na to, że zaciekawią mnie bohaterowie uwikłani w skomplikowanej relacje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Delikatna, wręcz subtelna. Zdaje się być idealna na wakacje. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta okładka jest przepiękna... Książka mnie bardzo ciekawi ;)

    Spojrzenie EM

    OdpowiedzUsuń
  12. Sympatycznie, kobieco :) I pani Mroczkowska taka ładna, wzbudzająca zaufanie. Zwykle nie sięgam, po tego typu książki, ale będę miała na uwadze, gdy znów mnie najdzie to będę miała na uwadze (akurat czytam dość kobiecą "Pod słońcem Toskanii", więc najbliższa w podobnym stylu będzie musiała trochę poczekać :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Toskanii też bym chętnie poczytała. Dawno już nie przemieszczałam się literacko po tamtych rejonach. ;)

      Usuń
  13. Co za interesująca propozycja, akurat na lato, dopisuję do mojej dłuuugiej listy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Książkę można pobrać w formie audiobooka ze strony na fb: https://www.facebook.com/audiobookpl

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.