środa, 1 kwietnia 2015

Lisa Unger "Mój przyjaciel mrok"
"Gdzie jest mama?"

Lisa Unger
Mój przyjaciel mrok
Wyd. W.A.B.
2015
400 stron
"Gdzie jest mama?" Pytanie to zadał po raz pierwszy sto lat temu i od tamtej pory nie przestał go zadawać w ten czy inny sposób[1].

Michael Holt był nastolatkiem, gdy jego rodzicielka zniknęła. Ktoś widział jak wsiada do czarnego samochodu. Wielu do tej pory uważa, że kobieta po prostu miała dość małżeńskiej rutyny i postanowiła odejść nie oglądając się za siebie. W tę wersję Michael nie wierzy. W głowie mu się nie mieści, że jego ukochana mama mogłaby tak po prostu zostawić swoje dzieci. Mąż jak mąż - czasami dorośli się rozstają. Ale dzieci? Przecież Mike tak bardzo ją kochał. I ona tak bardzo go kochała. Co mogło się więc stać tamtego wieczoru, przed wieloma laty? Czy to możliwe, że pani Holt odeszła i ani razu nie zatęskniła za swoim potomstwem, że nie interesowała się tym, co się z nim dzieje, że nie próbowała szukać z nim kontaktu?

Nie chciała, a może nie mogła? 

Po śmierci ojca, Michael powraca do rodzinnego Hollows, by znaleźć odpowiedź na pytanie, które męczy go od wielu lat.

Gdzie jest mama?[2]

Mój przyjaciel mrok Lisy Unger, to drugi tom cyklu, w którym Amerykanka zabiera swoich czytelników do niewielkiego, dość spokojnego miasteczka, w którym to ludzie wiedzą o sobie sporo, choć - jak okazuje się po raz kolejny - nie na tyle dużo, by co jakiś czas, ku zdumieniu innych, z czyjejś szafy nie wyskoczył dawno pogrzebany trup.

Lisa Unger gatunkowo wpasowuje się tam, gdzie thriller spotyka się z powieścią obyczajową. A może raczej na odwrót, bo to opowieść o mieszkańcach i ich życiu w niewielkiej społeczności staje się ważniejsza, niż zbrodnicza intryga. Podczas gdy Michael zatrudnia medium do poszukiwań swojej mamy, my zajrzyjmy na chwilę do znanego z Kruchych więzi Jonesa Coopera, byłego policjanta na przymusowym spoczynku. 

Cooper stara się jak może wbić sobie do głowy, że szczytem jego marzeń jest pielęgnowanie własnego podwórka i doglądanie domów sąsiadów. Jones wpuszczał monterów, odbierał pocztę, zapalał światła, kiedy sąsiedzi wyjeżdżali, sprawdzał obejście, utrzymywał naładowaną broń w dobrym stanie[3], u siebie kosił trawę, zajmował się ogrodem, mył okna, grabił liście, czyścił basen, mył samochody, zmieniał żarówki. Majster, ogrodnik, stróż, sprzątacz - zaprawdę powiadam wam, dla byłego policjanta, inteligentnego człowieka czynu, jest to praca marzeń.

To jakże pasjonujące nowe życie, zakłóca wizyta lokalnej Kasandry oraz pojawienie się w miasteczku Michaela Holta. Mężczyzna grzebie nie tylko w przeszłości, ale i w lesie, który jak to porządny, ciemny, powieściowy las, naznaczony jest tajemnicą, a bliskość owianych legendą kopalń dodaje mu mrocznego klimatu (choć tego wątku autorka niestety nie rozbudowała zbyt mocno). To właśnie tam rosłego Holta dojrzała nastoletnia Willow, jak na córkę pisarki przystało wyróżniającą się bujną wyobraźnią, podpowiadającą jej, że mężczyzna z łopatą w takim miejscu, to widok dość niecodzienny, mocno niepokojący i ani chybi zwiastujący kłopoty. Kto wie, może zakopywał tam zwłoki?

Chcąc nie chcąc, choć bardziej jednak chcąc, Jones zaczyna się angażować w sprawę, jednocześnie pomagając innej mieszkance miasteczka, niczym rasowy detektyw i obrońca niewiast w opałach. Albo po prostu ktoś, kto bardzo chce być potrzebny. 

Lisa Unger buduje intrygę kryminalną niejako po to, by snuć opowieść o ludziach, o kobiecie, która zamieniła Nowy Jork na zapadłą dziurę, a teraz boryka się z rolą samotnej matki zbuntowanej nastolatki, o dojrzewającej dziewczynie uciekająca w świat kłamstw, by samej sobie wydać się lepszą i zdobyć akceptację rówieśników, o mężatce terroryzowanej przez małżonka, o mężczyźnie, usiłującym odnaleźć się w skórze emeryta, w której najwyraźniej nie czuje się najlepiej, choć sam jeszcze dokładnie nie wie co i w którym miejscu najmocniej go uwiera, o innych mniej lub bardziej istotnych dla fabuły postaciach. Autorka pokazuje kontrast miasto-wieś, to oczami nastolatki, która nie rozumie jak można wielki świat zamienić na zapadłą dziurę, to znów jej matki, która w prowincji widzi oazę bezpieczeństwa, której próżno szukać w gęstej plątaninie ulic i cieniu wieżowców. Wspomina o ojcu, który grabiąc liście rozmyśla nad tym, że syn woli kontaktować się z nim przez Facebooka niż do niego zadzwonić, albo po prostu przyjechać. Ot, życie.

Rozmyślania te przerywa pojawienie się Eloise Montgomery, dla jednych dziwadła, dla innych ktoś w rodzaju medium. Tak, to właśnie nasza lokalna Kasandra. Obok intrygi kryminalnej i portretu społeczeństwa, trzecia składowa powieści Mój przyjaciel mrok to wątek paranormalny, niezbyt nachalny, ale obecny, czasem sugestywny, czasem zabawny (podsuwany przez wyobraźnię widok Eloise wpadającej w trans dzięki założeniu butów matki Holta bawi mnie nadal), na pewno ułatwiający autorce wprowadzenie pewnych rozwiązań fabularnych.

Dużo tego, ale poszczególne składowe całkiem zgrabnie się komponują. Część społeczna wyszła autorce najlepiej. Portret małomiasteczkowego społeczeństwa wypadł ciekawie. Lisa Unger oddaje głos młodym i starym, miejscowym i przyjezdnym. Nastolatki wagarują, zakochują się, pchają nosy tam, gdzie nie powinny. Dorośli schodzą się i rozchodzą, kłócą, godzą, kłamią, szukają sobie miejsca. 

Wątek kryminalny na tym tle wypada dość blado. Zabrakło mocnego końca, sama intryga zdaje się potrzebna tylko po to, by drogi bohaterów mogły się przeciąć, by w jednej opowieści zmieścić kilka ciekawych życiorysów i problemów. Początkowo snuje się dość leniwie i dopiero pod koniec nabiera tempa. 

Poszukujący typowego kryminału czy thrillera, mogą się powieścią Lisy Unger nieco zawieść. Usatysfakcjonowani będą ci, dla których ciekawe obserwacje społeczne są bardziej intrygujące niż śledztwa i zbrodnie. Dla mnie ta lektura to przede wszystkim możliwość przyjrzenia się ludziom, ich rozterkom, problemom, ich codzienności. Nie do końca rozumiem zachowanie Michaela, być może umknęło mi w trakcie lektury coś, co pozwoliłoby rozwiać moje wątpliwości, z ogromną przyjemnością obserwowałam natomiast wątek Jonesa oraz niesfornej Willow.

Mój przyjaciel mrok nie należy do książek, w których akcja toczy się wartko, co jakiś czas przyprawiając o palpitacje serca, ale czyta się ją bardzo szybko, a sama historia wciąga. Podobnie jak Kruche więzi tak i kontynuacja tej powieści należą do tych książek, które oferują nieco inne emocje, niż można by się spodziewać, a jednak nie zawodzą. Warto podejść do niej jak do literatury obyczajowej, a nie jak do thrillera i dać się wciągnąć w świat mieszkańców Hollows. Bo wbrew pozorom, to wcale nie jest nudne miasteczko.




***

Książkę polecam
miłośnikom powieści obyczajowym z wątkami kryminalnymi
poszukującym portretów społeczności małych miasteczek
miłośnikom tajemnic sprzed lat
ciekawym, co musi się stać, by matka zniknęła z życia dzieci

***

[1] Lisa Unger, Mój przyjaciel mrok, przeł.  Paweł Lipszyc, Wyd. W.A.B., 2015, s 86.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 16.

***

Przeczytaj też


***

egzemplarz recenzencki


17 komentarzy:

  1. Nie powiem bym musiała na gwałt poznawać książki tej pani, ale może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie, choć zagadka wydaje się całkiem interesująca...

      Usuń
  2. A powiem Ci, że mnie zainteresowałas. Mam ostatnio ochotę na takie książki :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się wątek paranormalny, może nadarzy się okazja, to sięgnę po ten tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest jakoś mocno zaznaczony, ale jest. :)

      Usuń
  4. Aż ja mam ochotę odnaleźć matkę Michaela i dowiedzieć się co się z nią stało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam dwie książki tej autorki i były takie sobie. Nie wiem czy brać się za tę serię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie są książki, które mocno zapadają w pamięć (przynajmniej te dwie, które znam), ale czyta się nieźle. Tylko dla mnie, raczej jako powieści obyczajowe niż thriller.

      Usuń
  6. Czytałam już książkę tej autorki, nie była najgorsza, ale szybko umknęła z mojej pamięci, nawet nie potrafię w tej chwili przypomnieć sobie tytułu... w najbliższym czasie z pewnością nie przeczytam... może kiedyś :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest - wydaje mi się, że tej też nie zapamiętam na dłużej, ale fajnie się czytało.

      Usuń
  7. Lubię połączenie thrillera z powieścią obyczajową, ale jednak z przewagą tego pierwszego. Chyba sobie Unger odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię czytać o małych miasteczkach, więc może się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie poznałam jeszcze twórczości autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale takie połączenia obyczajówki z wątkami kryminalnymi bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam jeszcze pierwszej części, ale pamiętam, jak o niej pisałaś. Widzę, że i tutaj nie ma wartkiej akcji, trochę szkoda, a trochę nie. Żałuję tylko, że wątek kryminalny nie został bardziej rozbudowany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla każdego coś dobrego, dla jednych mroczny, drastyczny i dynamiczny Carter, dla innych coś lżejszego, typu Unger. :)

      Usuń
  12. Przeczytam, jak będę mieć czas i okazję, zapowiada się interesująco :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.