Wbrew tytułowi, nie będziemy się dziś rozpijać. Ot, po prostu czytania po angielsku ciąg dalszy. Wciąż pamiętam o danej sobie obietnicy, że przeczytam w tym roku The Strange Library Harukiego Murakamiego (jeśli nie widzieliście jeszcze tego cudnego wydania, zajrzyjcie koniecznie do notki O wizycie w dziwnej bibliotece...), ale póki co, czytam jedynie czasopisma językowe.
Tym razem na tapet wzięłam dwa numery Business English Magazine, ostatni ubiegłoroczny kuszący nowojorskim pejzażem wielkomiejskim oraz pierwszy tegoroczny z Brazylijką Dilmą Rousseff, politykiem i ekonomistką.
Numer 44. z okładką nowojorską z miejsca przyciąga uwagę tematem Gotham City Rises Again i trzeba przyznać, że artykuł o the Big Apple jest jednym z najciekawszych wydania listopadowo-grudniowego. Może dlatego, że miasto to ogromnie działa na wyobraźnię, jest ośrodkiem nowoczesnym, stale się rozwijającym, a na turystów działa jak magnes.
Na Nowym Jorku świat się nie kończy, ruszamy więc z wizytą w dwa odległe od siebie miejsca. Pierwszym z nich jest Panama, środkowoamerykańskie państwo o nieco szemranej przeszłości, ale za to coraz mocniej zaznaczające się na turystycznej mapie świata. Ten niewielki kraj prężnie się rozwija i przyszłość ma podobno iście świetlaną. Jednak, gdy będziecie się wybierać na wycieczkę w tamte rejony, nie dajcie sobie wmówić, że granicę wypada przekroczyć z kapeluszem panama na głowie. Wbrew nazwie, pochodzi on z... Ekwadoru.
Drugie ciekawe miejsce, to Budapeszt, węgierska stolica na turystycznej mapie Europy pozostająca w cieniu malowniczej Pragi i królewskiego Wiednia. Czy słusznie?
Ponadto w tym numerze przeczytacie m.in. o:
- Elizabeth Holmes, najmłodszej miliarderce świata, założycielce Theranos, lidera w produkcji testów krwi;
- problemach indyjskiej i chińskiej gospodarki, coraz większej liczbie bezrobotnych absolwentów wyższych uczelni oraz negatywnych konsekwencjach, jakie czekają mieszkańców tych państw, jeśli te niekorzystne trendy się nie odwrócą;
- siostrach Agnieszce Kotlonek-Wójcik i Małgorzacie Kotlonek, które świat mody podbijają filcowymi torebkami z motywami łowickimi.
To oczywiście nie wszystko. Ten numer szczególnie przypadł mi do gustu i myślę, że i Wam powinien się spodobać.
***
Numer 45. Business English Magazine na pierwszy rzut oka wydał mi się dużo mniej ciekawy. Może dlatego, że postać Dilmy Rousseff nic mi nie mówiła? Po lekturze artykułu What's Next for Dilma's Brazil? trudno nie docenić osiągnięć prezydent Brazylii, choć muszę przyznać, że dużo bardziej byłam ciekawa innych artykułów.
Najważniejszym z nich był More to Belgium than Beer, Chips and Chocolate, kraj, który przede wszystkim kojarzy mi się z tym wszystkim, co wymieniono w tytule oraz Brukselą przywołującą raczej polityczne niż turystyczne skojarzenia. Belgia to jednak o wiele więcej i muszę przyznać, że po lekturze artykułu moje zainteresowanie tym państwem wzrosło. Nie miałabym nic przeciwko, by zaliczyć the Slopes of the Citadel night w Liège lub wybrać się na piwo do pubu 't Waagstuk w Antwerpii.
Ciekawym wydał mi się także artykuł o Szkocji, a konkretnie o przyszłości społeczeństwa, które w referendum zdecydowało o nie odłączaniu się od Wielkiej Brytanii.
Pierwszy tegoroczny numer Business English Magazine był dla mnie zdecydowanie mniej atrakcyjny tematycznie niż jego poprzednik. Zainteresuje on tych, których ciekawią źródła geotermalne, kwestie dotyczące polskich emerytur, przemysł muzyczny w dobie internetu czy sukces firmy Amazon.
Natomiast dużą i pozytywną niespodzianką okazał się dla mnie nowy dział, zawierający recenzje książek i filmów. Tak po cichu liczę na to, że dział ten z czasem zwiększy swoją objętość.
Nie była to łatwa lektura, bo fachowej terminologii jest tu sporo, ale lektura magazynów językowych to zdecydowanie lepsza forma nauki niż bezmyślne wkuwanie słówek. Plusem tej formy nauki są uatrakcyjniające ją dodatki specjalne (nr 44 - Fashion in Business, nr 45 - How To Avois Culture Clashes), nagrania MP3, a nawet filmy video dostępne w Internecie.
Magazyny do kupienia m.in. TUTAJ.
Zawsze jak czytam o tych gazetach mam poczucie, że powinnam się wziąć za pracę nad językami, ale jakoś nie umiem się zebrać:/
OdpowiedzUsuńDobrze Cię rozumiem, aż za dobrze. :/
UsuńTy czytasz czasopisma po angielsku, a ja się zacieszam, że potrafiłam kupić znaczki pocztowe w Londynie. :) :)
OdpowiedzUsuńTo, że czytam, nie znaczy, że sama wydukałabym prośbę o te znaczki. :D
UsuńDobry pomysł na samodzielne doszlifowanie języka :) Ja próbuję przeczytać w całości jakąś książkę po angielsku,ale zawsze ok 100 strony rezygnuję :(
OdpowiedzUsuńI właśnie dlatego na początek lepiej sięgnąć po czasopisma. :)
UsuńJakoś nie mam czasu na magazyny językowe. Ostatnio słabo mi idzie nawet czytanie książek ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ciekawe wydanie, a jeszcze Business English w rękach nie miałam, widziałam tylko na stronie Colorful Media :)
OdpowiedzUsuńMagazyny są naprawdę świetne, żeby szkolić swój język i ja muszę się do nich w końcu przekonać ;)
OdpowiedzUsuńSzacunek dla Ciebie za odwagę po sięgnięcie po ten magazyn. Sam raczej bym się nie skupił.
OdpowiedzUsuńKombinuję jak mogę, żeby choć trochę czasu spędzić na nauce, a ta forma mi odpowiada. :)
UsuńNie pamiętam już kiedy ostatnio zaglądałam do English Matters :/ Ehh znowu zaniedbałam naukę języków...
OdpowiedzUsuńByłam w Budapeszcie - urocze, boskie i prześliczne miasto! Gorąco polecam - warte odwiedzenia
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś i ja się wybiorę. :)
Usuństanowczo muszę się wziąć za swój angielski ;/
OdpowiedzUsuńUwielbiam magazyny językowe i czytanie książek w oryginalne ;-)
OdpowiedzUsuńTo ostatnie też bym uwielbiała, gdyby nie sprawiało mi takiej trudności. :D
UsuńMoje umiejętności władania angielskim niestety nie są wystarczające do czytania takich magazynów. Ciągle mam w planach się trochę podszkolić, ale na razie brak mi na to czasu :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś się zdziwić. Słowniczek naprawdę ułatwia sprawę. :)
Usuń