Joanna Opiat-Bojarska Zaufaj mi, Anno wyd. Filia 2015 368 stron |
Grześ, Fabian, Bartek i Piotr. Czterech muszkieterów[1]. Kumplowali się w czasach szkolnych, ich drogi rozeszły się w latach studenckich, po czym połączyły ponownie. Stanowili zgraną paczkę. Piotr - syn biznesmena, Bartek - syn sędziego, Grzegorz - syn polityka i zupełnie niepasujący do nich Fabian - syn handlarza[2]. Ten pierwszy wybrał prawo na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, ten ostatni został absolwentem poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Pozostała dwójka ruszyła na podbój stolicy, wracając stamtąd z dyplomami SGH. Ich wiedza i charaktery uzupełniały się na tyle dobrze, że stali się nie tylko zgraną paczką kumpli. Mieli także wspólne interesy.
Sylwestrowa noc kończąca 2014 rok, okazała się dla przyjaciół tragiczna. Jeszcze nim zegar wybił północ, a fajerwerki rozświetliły niebo, z czterech muszkieterów zostało trzech. Grzegorz wypadł z balkonu ponosząc śmierć na miejscu.
Morderstwo? Samobójstwo? Nieszczęśliwy wypadek?
W tym miejscu zwykle na scenę wkraczają: policjant spowity chmurą papierosowego dymu, duet pozornie niedobranych śledczych, cwany detektyw czy też coraz modniejszy w literaturze - profiler. Jednak nie tym razem. Joanna Opiat-Bojarska, do gry w rozwiązywanie kryminalnych zagadek, po raz drugi zaprasza dziennikarkę. Młoda, ambitna pracoholiczka, która żadnych wyzwań się nie boi, Anna Rogozińska, przeprowadziła właśnie błyskotliwy wywiad z ojcem Grzegorza. Z rozmowy była zadowolona do momentu, w którym to przyjaciel nie uświadomił jej, jak wytrawnego manipulatora miała za rozmówcę, polityka potrafiącego doskonale odegrać rolę zrozpaczonego ojca, niewierzącego w przypadkową śmierć syna. Ojca, który z jakiegoś powodu przemilczał fakt, że we krwi Grzegorza znaleziono popularną substancję psychoaktywną. Krótko mówiąc, Grześ nafaszerował się dopalaczami, a myśli towarzyszące mu w chwili, gdy wychylał się za barierkę balkonu, trudno nazwać racjonalnymi.
Joanna Opiat-Bojarska, Poznań 2014 |
Zaufaj mi, Anno to drugi tom kryminalno-obyczajowego cyklu o dziennikarce śledczej Annie Rogozińskiej. Joanna Opiat-Bojarska coraz mocniej odchodzi od typowego kryminału rozrywkowego, w którym to zbrodnicza intryga gra pierwsze skrzypce, a całość nie ma drugiego dna, starając się przemycić w swojej twórczości tematykę społecznie zaangażowaną. W swojej najnowszej książce, nie tyle dyskretnie ją umieszcza w fabule, co raczej uderza nią z grubej rury, pokazując jak niewiele rząd zrobił w sprawie ograniczenia dostępu do dopalaczy i jak tragiczne w skutkach może być faszerowanie się tymi substancjami.
W Polsce dopalaczami są nazywane produkty zawierające związki stanowiące pochodne zakazanych substancji psychoaktywnych (np. amfetaminy) lub preparaty ziołowe zawierające związki halucynogenne - czytamy na Wikipedii. O dopalaczach było głośno jakiś czas temu. Jesienią 2010 roku sklepy z dopalaczami zostały oficjalnie uznane za nielegalne. W październiku tamtego roku w telewizji pojawiło się pełno doniesień o zgubnych efektach nadużywania produktów zawierających substancje psychoaktywne nieznajdujące się na liście środków kontrolowanych przez ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Zamykano kolejne punkty sprzedających dopalacze, co sprawiło, że liczba amatorów mocnych wrażeń lądująca na oddziałach toksykologicznych nieco się zmniejszyła. Sprzedawcy dopalaczy mają jednak swoje sposoby na wykorzystanie luk prawnych, a zainteresowani kupnem środków psychoaktywnych bez trudu trafią do źródełka. W Poznaniu, w którym rozgrywa się akcja najnowszej książki Joanny Opiat-Bojarskiej, nie udało się wyeliminować problemu dopalaczy, a sklep opisywany przez autorkę nie jest, niestety, wytworem pisarskiej wyobraźni.
Państwowa Inspekcja Sanitarna, która zgodnie z przepisami może sprawdzić legalność produktów sprzedawanych w sklepach z dopalaczami, ma obowiązek uprzedzić podmiot o kontroli[3] - to zdanie z książki Joanny Opiat-Bojarskiej Zaufaj mi, Anno, daje pewne pojęcie o tym, jak wiele jest jeszcze do zrobienia w kwestii walki ze szkodliwością substancji, które bez trudu można kupić nie tylko przez internet, ale także w punktach stacjonarnych. W swoim kryminale autorka wielokrotnie podkreśla to, z jaką łatwością po te specyfiki może sięgnąć dziecko, odwołując się tym samym do wyobraźni ich rodziców.
Twoja córka może w każdej chwili kupić sobie teoretycznie nieszkodliwy produkt kolekcjonerski i odjechać... na zawsze[4].
W Zaufaj mi, Anno pojawiają się bohaterowie, którzy dopiero zdają sobie sprawę z tego, jak poważne konsekwencje może mieć nadużywanie dopalaczy, specjaliści, którym tematyka ta nie jest obca, a także prowadzący śledztwa w tej sprawie oraz ci, którzy nie widzą problemu i sami chętnie korzystają z tego niebezpiecznego sposobu na odbycie jazdy bez trzymanki. Ci ostatni wielokrotnie podkreślają nieszkodliwość dopalaczy
One nie są niebezpieczne. Ani zakazane. Jak się wie, jak z nich korzystać, to można sobie pomóc... się skupić albo się zrelaksować[5].
Medialna burza ucichła, choć problem pozostał, o czym Joanna Opiat-Bojarska przypomina nie pozostawiając złudzeń. Tematyka społeczna w Zaufaj mi, Anno jest bardzo mocno zaakcentowana. Autorka wykorzystała ciekawy i ważny temat, wplatając weń intrygę kryminalną bezpośrednio jej dotyczącą. Samo odkrycie tożsamości czarnego charakteru tej opowieści nie będzie trudne dla tych, którzy zdołali się zaprzyjaźnić z klasycznym kryminałem w wydaniu Agathy Christie. Intryga jest jednak zgrabnie rozrysowana, a motywy działań "tego złego" nie takie oczywiste.
Choć to już drugi tom cyklu o Annie Rogozińskiej, można po niego sięgnąć bez znajomości poprzedniego, czyli Słodkich snów, Anno. Autorka nie wraca do starych spraw, a także nie umieszcza spojlerów dotyczących intrygi opisywanej w poprzednim tomie. Joanna Opiat-Bojarska skupia się przede wszystkim na tematyce dopalaczy i wątku kryminalnym, nieco mniej czasu poświęcając życiu prywatnemu swojej bohaterki, jej relacjach z matką czy mężczyznami. Dobrym pomysłem okazało się wprowadzenie do fabuły pracownicy Zakładu Medycyny Sądowej, dzięki czemu dziennikarskie śledztwo zostało uzupełnione o rzeczowe informacje pozwalające na lepsze zrozumienie problemu dopalaczy i ich wpływu na ludzki organizm. Autorka dobrze się przygotowała do napisania książki, konsultując przy pracy ze specjalistami z interesujących ją dziedzin, m.in. prokuratorem i pracownikiem wspomnianego Zakładu Medycyny Sądowej. Dla miłośników odbywania wędrówek śladami bohaterów, ciekawym dodatkiem do tekstu, będzie plan Poznania z oznaczonymi na nim kluczowymi dla fabuły miejscami umieszczony na końcu książki.
Anna Rogozińska zgłębia tajemnice dopalaczy, a tymczasem uczestnicy feralnej imprezy nie czują się bezpiecznie. Ten się boi, tamten lada moment może opuścić ten świat. Coś niedobrego wisi w powietrzu. Jak i dlaczego zginął Grzegorz? Jaka tajemnica łączy czterech muszkieterów? Co z tym wszystkim mają wspólnego dopalacze?
Odpowiedź poznamy... w walentynki.
Whitney Houston I Will Always Love You
***
Książkę polecam
miłośnikom powieści kryminalno-obyczajowych
wielbicielom wplatania tematyki społecznej w kryminały
poszukującym książek o silnych kobietach
fanom i antyfanom walentynek
zainteresowanym tematyką dopalaczy
***
[1] Joanna Opiat-Bojarska, Zaufaj mi, Anno, Wyd. Filia, 2015, s. 61.
[2] Tamże, s. 62.
[3] Tamże, s. 280.
[4] Tamże, s. 273.
[5] Tamże, s. 182.
***
egzemplarz recenzencki dzięki uprzejmości autorki i wydawnictwa |
***
Zapraszam także tutaj
Książka musi być świetna. Wbijająca w fotel. Muszę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam połączenia powieści obyczajowej z kryminałem, a policjanci jako główni bohaterowi powoli już mnie nudzą. Chętnie poznam tę serię i mam nadzieję polubić się z Anną Rogozińską. :)
OdpowiedzUsuńPierwszy tom o Annie Rogozińskiej bardzo mi się podobał, dlatego chętnie zaznajomię się z powyższą pozycją.
OdpowiedzUsuńA ja muszę dorwać pierwszy. :)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale mam w planach oczywiście :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się wyśmienicie. Oby więcej takich polskich autorek. :))
OdpowiedzUsuńŻaden z wymienionym wątków mnie nie zaciekawił, więc raczej odpuszczę sobie.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że można ten tom czytać bez znajomości pierwszego.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc miałam wrażenie, że ta książka jest z zupełnie innego gatunku. Oczywiście nie czytając opisu. Mimo wszystko tytuł wydaje się interesujący i z chęcią po niego sięgnę :)
OdpowiedzUsuńOkładka pachnie nieco romansem, ale to mylne wrażenie. :)
UsuńNiestety lektura tej książki żadnej przyjemności by mi nie przyniosła, dlatego postanowiłam sobie ją podarować.
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę świetnie, a patrząc na okładkę, myślałam, że to zwykły romans:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie. :)
UsuńCzuję się przekonana, na pewno sięgnę...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam:)
OdpowiedzUsuńByłam święcie przekonana, że seria o Annie to romanse. Mój błąd, bo wystarczyło przeczytać opis... Kryminalno-obyczajowe powieści lubię, więc może kiedyś się zdecyduje na tą powieść.
OdpowiedzUsuńCzytanie opisów bywa ryzykowne, a okładka faktycznie nasuwa romansowe skojarzenia, ale to zdecydowanie kryminał. :)
UsuńJestem bardzo ciekawa tej pozycji bo zapowiada się ciekawie i może wciągać :)
OdpowiedzUsuńJa bym i tak wolała przeczytać oba tomy serii o detektyw Annie. Może kiedyś
OdpowiedzUsuńWiadomo. Tak zawsze jest najlepiej. :)
UsuńOkładka całkiem ładna, choć trochę przypomina te taniochy od Ambera. Niemniej zaciekawiłaś mnie ta książką - dobrze, że nie muszę znać poprzedniej części, by przeczytać ten tytuł.
OdpowiedzUsuńCzytałam jedynie "Gdzie jesteś, Leno?" tej autorki. Kto wie, może skuszę się na ten cykl :)
OdpowiedzUsuńLena była typowo rozrywkowym kryminałem, Anna jest już bardziej zaangażowana społecznie.
UsuńChciałabym przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze autorki i jej książek, ale chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńMoże osądzam zbyt pochopnie, ale póki co, odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie książka bardzo intrygująca!
OdpowiedzUsuńWidziałam tę książkę w zapowiedziach i bardzo mnie zainteresowała. Z chęcią sięgnę najpierw po pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńWstyd mi, że jeszcze nie znam książek tej pisarki, a czuję, że będą mi się podobać! Obawiam się tylko czy w tym przypadku ta tematyka społeczna nie przesłania zbytnio akcji, czy autorka nie popadła w moralizatorstwo, bo tego nie cierpię :P
OdpowiedzUsuńMoże odrobinę. ;) Ale nie na tyle, by miało to irytować. :)
Usuńjestem antyfanem walentynek od lat, uważam, że okazywać miłość trzeba i winno się cały rok, a te kwiatki serduszka - duszę się;) Z mężem traktujemy ten dzień jako normalny, a takie dni zakochanych organizujemy kilka razy w roku...dla mnie to tylko napędzanie przemysłu. Co do postaci to lubię silne osobowości kobiece ! Pomyślę o niej
OdpowiedzUsuńMaruuuuuuuuuuudzisz. :D (Powiedział ktoś, kto sam walentynek nie obchodzi, choć kwiaty chętnie przyjmuje. :P)
UsuńKoniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuń