Kira Gałczyńska Srebrna Natalia Wyd. Marginesy 2014 384 strony |
Nie zawsze wiemy kto w życiu prywatnym towarzyszy wybitnym poetom, wspaniałym śpiewaczkom, popularnym muzykom, poczytnym pisarkom. Twórczość, ta szczera, głęboka, wywołująca emocje, wyłażąca z głębi serc i dusz, potrzebuje zwykle muz i natchnień. Czegoś, kogoś. Impulsów. Bo czy można wyobrazić sobie twórczość Salvadora Dalego bez Gai? Adama Mickiewicza bez jego miłości do Maryli Wereszczakówny?
Gdyby droga Alicji Liddel nie przecięła się z drogą Lewisa Carolla - nigdy nie powstałaby Alicja w Krainie Czarów.
Gdyby nie Natalia Gałczyńska z domu Awałow, do kogo adresowałby swe wiersze Konstanty Ildefons Gałczyński? Trudno sobie wyobrazić, by Srebrną Natalię mogła zastąpić inna kobieta, choć tajemnicą poliszynela są krótkie związki poety z pewnymi paniami. Miłość wybacza. Wybaczyła i Natalia. Są takie związki, które przetrwać potrafią każdą burzę i tylko śmierć może je przerwać, choć samej miłości zabić nie potrafi.
Taki był związek Gałczyńskich. A jaka była sama Natalia?
O swych bliskich trudno jest pisać obiektywnie. Przed niełatwym zadaniem stanęła więc Kira Gałczyńska, chcąc spisać historię swej matki. Srebrna Natalia. Opowieść o Natalii Gałczyńskiej jest książką ogromnie osobistą, przesiąkniętą nostalgią, poezją, ciepłem. Czy obiektywną? Trudno to ocenić. Kochająca córka nigdy nie spojrzy na swą matkę w ten niezabarwiony emocjami sposób. Nie uda jej się nabrać dystansu. Powstaje więc pomnik. Ładny, wygładzony, poruszający.
Na Natalię Gałczyńską pada jasne, ciepłe światło. Jej córka spogląda na nią z podziwem, szacunkiem, miłością. Z jednej strony jej wspomnienia nabierają dzięki temu emocjonalnego zabarwienia, z drugiej, trudno Srebrną Natalię potraktować jako rzetelną biografię. Jest to opowieść córki o matce. I ojcu, bo choć Natalia Gałczyńska tłumaczyła literaturę rosyjską i ma na koncie kilka książek, choć na pewno zasługuje na to, by to jej poświęcić opowieść, jej postać oceniana jest głównie przez pryzmat związku z Konstantym Ildefonsem.
Na Natalię Gałczyńską pada jasne, ciepłe światło. Jej córka spogląda na nią z podziwem, szacunkiem, miłością. Z jednej strony jej wspomnienia nabierają dzięki temu emocjonalnego zabarwienia, z drugiej, trudno Srebrną Natalię potraktować jako rzetelną biografię. Jest to opowieść córki o matce. I ojcu, bo choć Natalia Gałczyńska tłumaczyła literaturę rosyjską i ma na koncie kilka książek, choć na pewno zasługuje na to, by to jej poświęcić opowieść, jej postać oceniana jest głównie przez pryzmat związku z Konstantym Ildefonsem.
Kira Gałczyńska [źródło] |
Ta książka jest dalszym ciągiem naszych wielu rozmów, naszych wspólnych podróży, zaczętych lektur i niedosłuchanych koncertów. (...) Jest także próbą opowiedzenia o niej, o jej dniu codziennym, wesołym i smutnym, o lekturach, koncertach i przyjaciołach. O nastrojach, kaprysach i fascynacjach. O uśmiechach i łzach. O wielkiej sztuce przebaczania, miłości i wiary; jest jeszcze jedną próbą dotarcia do jej sekretów, a może i tajemnic[1].
Kira Gałczyńska zabiera czytelników w podróż m.in. do Szczecina, Krakowa, Kalisza, ale także do Gruzji, a nawet (za pomocą listów Natalii) na rejs statkiem do Bangkoku, Jokohamy czy Singapuru. Opowiada o dzieciństwie i latach młodości swej matki, o jej miłości do Konstantego "Kota" i sile jaką musiała mieć za jego życia i po jego śmierci. Gałczyński jest w tej historii stale obecny, bo choć to opowieść o Natalii, to nietrudno zauważyć, że jedno bez drugiego było niepełne i nic nie mogło tego zmienić. Ani rozłąka, ani jego romanse, ani nawet przedwczesna jego śmierć. Dwadzieścia trzy lata małżeństwa, podczas których Srebrna Natalia niejednokrotnie musiała wykazać się siłą charakteru. Była ogromnie przywiązana do swego męża. Wspierała go za życia, promowała jego twórczość po jego śmierci.
Praca z Gałczyńskim, dla Gałczyńskiego, o Gałczyńskim - to był jeden z celów życia Natalii[2].
Srebrna Natalia to z jednej strony spora dawka faktów, z drugiej emocjonalna, osobista opowieść. Autorka nie zawsze trzyma się chronologii, czasem jedno wspomnienie przywołuje następne, które przytoczone w innym momencie nie wpasowałoby się tak dobrze w treść. Dużym plusem jest dobór zdjęć - zawsze znajdują się one tam, gdzie najlepiej ilustrują tekst. To trochę tak, jakby usiąść obok Kiry Gałczyńskiej trzymającej na kolanach album pełen rodzinnych fotografii i śledząc kolejne zdjęcia na przewracanych drżącą ze wzruszenia dłonią kartkach, wsłuchiwać się w opowieść.
Z Kotem wszystko było pełne niezwykłości. Nieraz słyszałam zdanie: wy dwoje wiecznie teatralizujecie życie". Nigdy nie zaprzeczałam. Czyż można było wytłumaczyć niezwykłość zwykłego dnia, blask codzienności, ból i radość, słowem całą atrakcyjność życia z takim człowiekiem jak Kot?[3] Tak. Głos zabrała także i Natalia. Jej córka spisywała wspomnienia w zeszytach. Wróciła do nich po śmierci matki. Czasami za bohaterów mówią wiersze lub przez lata przechowywane listy.
Podczas lektury Srebrnej Natalii wyobraźnia bez trudu przenosi się nas opisywanych czasów i miejsc. Całą książkę jest jednak niełatwo ocenić, bo jak poddać ocenie wspomnienia córki o matce? Nie jest to z pewnością obiektywna biografia. Mam też wrażenie, że postać Natalii jest oceniana właściwie wyłącznie przez pryzmat małżeństwa z Konstantym. Niewiele tu informacji o samej bohaterce, bez przytłaczającej obecności jej męża. Poeta o silnej osobowości całkowicie zdominował swoją żonę, która to właśnie jemu podporządkowała swe życie. Sama Natalia jako osoba niezależna istnieje do momentu, w którym poznała Kota. Sylwetka przebojowej, silnej, zakochanej w teatrze dziewczyny o gruzińskich korzeniach w pewnym momencie się rozmyła. I tak naprawdę po lekturze wspomnień Kiry Gałczyńskiej wciąż nie wiem jaka była Natalia. Ta prawdziwa, nie tylko ta srebrna przypisana do poety jak cień przypisany jest każdej istocie.
O, zielony Konstanty, o, srebrna Natalio!
Cała wasza wieczerza dzbanuszek z konwalią;
Wokół dzbanuszka skrzacik chodzi z halabardą,
Broda siwa, lecz dobrze splamiona musztardą,
Widać podjadł, a wyście przejedli i fanty -
o, Natalio zielona, o, srebrny Konstanty![4]
***
Książkę polecam
miłośnikom rodzinnych wspomnień
wielbicielom twórczości Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego
ciekawym kim była wielka miłość Gałczyńskiego
***
[1] Kira Gałczyńska, Srebrna Natalia. Opowieść o Natalii Gałczyńskiej, Wyd. Marginesy, 2014, s. 361.
[2] Tamże, s. 323.
[3] Tamże, s. 131.
[4] Konstanty Ildefons Gałczyński, O naszym gospodarstwie, 1934.
***
egzemplarz recenzencki |
Ja też zwróciłam uwagę, ze bohaterka ukazana jest przez pryzmat męża. Ale i tak książka bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńZło J. Guillou masz..kurcze zazdroszczę, bo nie mogę upolować:)
Ano widzisz, a ja upolowałam jakiś czas temu w taniej księgarni, szczęśliwa byłam, że ho ho, a do tej pory nie przeczytałam. :/
UsuńTego właśnie zawsze obawiam się w książkach tego typu, braku obiektywizmu. Dlatego właśnie wolę książki pisane przez osoby obce dla przedstawianych postaci.
OdpowiedzUsuńW komentarzu poniżej, Ola bardzo fajnie obroniła takie książki. :)
UsuńOczywiście, że nie może być taka książka do końca obiektywna, z kolei biografie obcych ludzi pozbawione są nieraz tych subtelnych emocji. Dlatego poznać trzeba różne punkty widzenia:)
OdpowiedzUsuńO to, to dokładnie:) Lepiej bym tego nie ujęła.
UsuńCiekawy punkt widzenia. Sama do tej pory nie patrzyłam na to w ten sposób.
UsuńSwojego czasu bardzo interesowało mnie życie Gałczyńskiego, ale na jego żonie większej uwagi nie skupiłam. Muszę to zmienić.
OdpowiedzUsuńMam stare wydanie i jest jeszcze przede mną......książki pisane o swych bliskich nawet jeżeli mają subiektywne zabarwienie to mają za to więcej ciepła niż pisane przez osoby obce.
OdpowiedzUsuńI to widać na przykładzie tego co tak pięknie napisałaś.
To fakt. Dlatego lepiej potraktować to jako ciepłą opowieść rodzinną niż biografię.
UsuńTa druga połówka zawsze chowa się w cień swojego znanego męża/żony. To właściwie odbieranie tożsamości. Ja bardzo chciałabym tę pozycję przeczytać, obawiam się tylko, że styl nie bardzo przypadnie mi do gustu
OdpowiedzUsuńMyślę, że w przyszłości zapoznam się z książką ;)
OdpowiedzUsuńJa również. Swoją drogą, gdyby mi ktoś tak wiersze pisał ehh, marzenie :)
Usuń@Alicja P. Ciekawe, czy są gdzieś jeszcze tacy romantycy. ;)
UsuńKiedyś z pewnością przeczytam, ale na razie jakoś nie mam ochoty na żadne biografie, a już szczególnie na takie ugładzone :)
OdpowiedzUsuńChętnie poznałbym opowieść o kobiecie, która tak wiele ma związane z Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim ;)
OdpowiedzUsuńGałczyński to jeden z największych poetów naszego języka. Tak wielkie osobistości jak on zawsze usuwają swoich bliskich w cień. Tutaj mamy nieco inną sytuacją (powiązania rodzinne), ale cieszę się, że coraz częściej bada się życiorysy rodzin i przyjaciół gwiazd kultury, polityki itp.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa, ale specjalnie nie będę jej poszukiwała.
OdpowiedzUsuńMiło poczytać recenzję o żonie poety, którego wiersze dzisiaj czytałam. Nie jestem specjalnie zainteresowana tą pozycją, ale dobrze wiedzieć, że w ogóle takowa istnieje.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie opowieści o osobach, które kryją się za sławnymi osobami. Musze przeczytać!
OdpowiedzUsuńJa też! Czasem te biografie są ciekawsze niż tych sławnych osób. :D
UsuńO, to dla mnie. Chętnie przeczytam. Kiedyś jako nastolatka byłam na spotkaniu z Kirą Gałczyńską, pamiętam to wrażenie do dziś. :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę. Ciekawa jestem jej opowieści.
UsuńBrzmi ciekawie. Zapowiada się niezła lektura :)
OdpowiedzUsuńWielkie indywidualności nie lubią dzielić się blaskiem sławy, nawet z ukochaną. Artyści to wyjątkowa grupa egocentryków, często bardzo chimernych. Rozumiem, że Natalia pozwoliła sobie na życie w cieniu z wielkiej miłości - do mężczyzny i do poezji. Tylko to ją usprawiedliwia i ja to to rozumiem.
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać tę książkę!!!!
To przeczytaj koniecznie i daj znać, jak Ty odbierasz tę książkę i postać Natalii.
UsuńMam tę książkę, ale wydaną przez Świat Książki. Ta chyba lepiej sie prezentuje. Ale ważna jest treść, a ona jest piękna. Polecam Ci książkę "Zielony Konstanty", traktującą o Gałczyńskim.
OdpowiedzUsuńTo jest też, o ile pamiętam, wydanie nieco rozszerzone. A o Konstantym chętnie poczytam.
UsuńMam w planach tę książkę.
OdpowiedzUsuń... ta książka mnie urzekła 😊...
OdpowiedzUsuńMnie nie do końca. ;)
Usuń