Anya Lipska Toń Wyd. Czwarta Strona 2014 396 stron |
Londyn współczesny. Ten sam, w którym tłumy Polaków zarabiają na lepsze domy, lepsze samochody, lepsze życia. Nietrudno w stolicy Wielkiej Brytanii usłyszeć polską mowę. Nietrudno natknąć się na rodaka. Akcję debiutanckiego kryminału Toń, Alison Turner, ukrywająca się pod pseudonimem Anya Lipska, osadziła w środowisku londyńskiej Polonii. Nie skupiła się jednak na opowieściach znad zmywaka i anegdotach o budowlańcach, choć wśród wykreowanych przez nią postaci nie zabraknie zwykłych ludzi i ich zwykłych historii.
Głównych bohaterów jest dwóch. Dla każdego z nich ta historia zaczyna się inaczej.
Na odsłoniętym odpływem brzegu Tamizy, znaleziono nagie kobiece ciało. Tatuaż, znaczący ciało u podstawy kręgosłupa denatki, sugeruje polskie pochodzenie dziewczyny. Kim jest martwa kobieta? Jak doszło do tego, że tak młoda osoba skończyła jako pokarm dla węgorzy i bohaterka trudnej zagadki? Na scenę wkracza detektyw Natalie Kershaw.
Polska kelnerka, zatrudniona w jednej z londyńskich restauracji znika bez śladu. Właścicielka lokalu skłonna jest wiele zapłacić w zamian za odnalezienie Weroniki. Sprawa jest delikatna, a policja niemile widziana. Najlepiej by poprowadzenia śledztwa podjął się ktoś, kto ma sporo znajomości, dobrze zna środowisko emigrantów i jest... wielozadaniowy. Oto rola dla Janusza Kiszki, Polaka, co to żadnej pracy się nie boi.
Anya Lipska [źródło] |
Mamy więc przedstawicielkę prawa i pana, który w pewnym momencie znajdzie się nawet na liście podejrzanych o popełnienie morderstwa. Trudno powiedzieć, że jest to zgodny duet, zresztą działają raczej osobno, wbrew zapowiedziom nie walcząc z przestępczością ramię w ramię. Ich drogi od czasu do czasu się jednak przecinają, zwykle nie bez zgrzytu. Oficjalna sprawa i nieoficjalne dochodzenie mają oczywiście punkty wspólne. Chcąc nie chcąc, Kiszka i Kershaw muszą ze sobą współpracować, choć od czasu do czasu wymieniając się informacjami. Na jednym trupie i jednym zaginięciu ich problemy się nie skończą. Już teraz czyjeś życie jest w niebezpieczeństwie, a wśród poszlak i domysłów wcale nie będzie łatwo wybrać te, które mają znaczenie i pomogą dopaść przestępców nim oni zrealizują kolejne punkty planu.
Na fabułę Toni składa się kilka wątków. Jeden z nich okaże się wyprawą w mroczną polską przeszłość. Mąż autorki jest Polakiem i to od niego Anya Lipska usłyszała o Solidarności, SB, czarnym rynku, przemycie, demoludach czy ówczesnych demonstracjach. Brytyjka osadziła akcję nie tylko w dobrze jej znanym Londynie, ale także na ziemiach Polskich. Czytelników czeka podróż na Pomorze współczesne i z czasów minionych. To właśnie tu znajdą się odpowiedzi na wiele pytań. Na wierzch wypłyną niewygodne kwestie i bolesne wspomnienia.
Toń wciąga, ale nie każe gryźć paznokci i w szaleńczym tempie pędzić wzrokiem po tekście, by jak najszybciej dotrzeć do finału. Dzieje się jednak sporo, pojawiają się dodatkowe wątki i postaci, a wszystko zmierza ku niezłemu zakończeniu. Nietrudno dostrzec, że książki tej nie napisała Polka dla Polaków. Anya Lipska pisze o SB i Solidarności ze świadomością, że dla wielu jej czytelników, będą to tematy nieco egzotyczne i wymagające pewnych wyjaśnień. Jak na zawodową dokumentalistkę przystało, dobrze przygotowała się od strony faktograficznej. Ciekawi mnie jednak to, jak opis Polonii brytyjskiej odebraliby Polacy mieszkający w Wielkiej Brytanii i czy autorce udało się uniknąć stereotypowego spojrzenia na to zjawisko. Pisarka sportretowała tu wieloletnich emigrantów, co to doskonale potrafią się poruszać po obczyźnie, młodych Polaków raczkujących w roli elementu napływowego, czy też dewotki-patriotki, które wierzą, że zbliżające się w Polsce wybory przyniosą coś dobrego i młodzi będą mogli wrócić do kraju, nim przebywając na obczyźnie nabiorą strasznych angielskich zwyczajów[1].
Kilka użytych w Toni sformułowań wydało mi się niezbyt trafnych, jak choćby: pomysł, że Polak może mieć coś wspólnego z Rosjanami, zważywszy na to, że Rosja raz po raz najeżdżała Polskę, był śmiechu warty[2]. Owszem, różowo nie jest, ale przytoczone zdanie wydaje mi się mocno posuniętym uproszczeniem. Pojawiły się też drobne nieścisłości, np. na jednej stronie dziekan wyglądał świeżo i mógł być nieco po trzydziestce[3], na kolejnej zaś nie potrafi skojarzyć dziewczyny ze zdjęcia z żadną ze swoich studentek tłumacząc: wiek, rozumie pani[4]. Nie do końca potrafię też uwierzyć w realizm niektórych scen, jak choćby tej, w której Janusz przypomina sobie, że w wodzie po goleniu jednego ze znajomych wyczuł nutę kopru włoskiego. Jean-Babtiste Grenouille mógłby się od niego uczyć.
Są to jednak drobiazgi, które nie zmieniają faktu, że Toń jest kryminałem opartym na dobrym pomyśle, osadzonym w interesujących polsko-londyńskich realiach, że zgrabnie łączy w sobie wątki przestępcze z odrobiną historii i nie takich małych ludzkich dramatów. Autorka pisze trzecią część cyklu, druga dostępna jest już w anglojęzycznej wersji i ciekawa jestem, w jakim kierunku pójdzie znajomość głównych bohaterów i co sprawi, że ich drogi ponownie się przetną.
***
[1] Anya Lipska, Toń, przeł. Krzysztof Mazurek, Wyd. Czwarta Strona, 2014, s. 23.
[2] Tamże, s. 113.
[3] Tamże, s. 201.
[4] Tamże, s. 202.
egzemplarz recenzencki |
Raczej nie w moim guście, choć oprawa graficzna bardzo mi się podoba. :)
OdpowiedzUsuńPiękne wydanie! Uwielbiam takie. :)
UsuńBardzo byłam ciekawa recenzji tej książki, gdyż zaciekawiła mnie jej fabuła i zastanawiałam się nad kupnem, lecz ciągle miałam jakieś obawy, które na szczęście Ty, swoją recenzją skutecznie rozwiałaś.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. :)
UsuńMyślę, że taki polsko-angielski miks wątków może mnie zaciekawić, zwłaszcza że fabuła kręci się wokół morderstwa i poszukiwania zabójcy. Jestem ciekawa jak autorka sportretowała Polaków na emigracji oraz jak opisała naszą ojczyznę, więc na pewno sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPlanuję w niedalekiej przyszłości przeczytać. Coraz rzadziej można spotkać książkę, przy której chce się gryźć paznokcie, co mnie bardzo smuci:D Choć moje paznokcie raczej się cieszą:)
OdpowiedzUsuńMoje też się cieszą, ale mam nadzieję, że w końcu trafię na lekturę, która je zje. :P
UsuńCoś zdecydowanie dla mnie! Jestem jak najbardziej na tak :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak wypadli Polacy w oczach angielskiej autorki. To może być ciekawe doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńTa książka to dobry średniak. Czyta się sympatycznie, chociaż faktycznie sporo niedociągnięć. Ćwiczenia czynia mistrza, więc autorka z pewnością będzie pisała całkiem dobre powieści :)
OdpowiedzUsuńTak w ogóle, to bardzo się cieszę, że Angielka sięgnęła po polską tematykę.
UsuńKsiążkę od dawna mam w planach :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam z pewnością jak tylko wpadnie w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńKryminału w polsko-londyńskim realiach jeszcze nie czytałam więc książka mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńA wiesz, może dziekan miał zaniki pamięci, albo był po jakiejś imprezie lub coś ukrywał, stąd nie kojarzył, ale fakt dziwne, że zwalał na wiek.
Powiem tak: miał powód, żeby nie pamiętać, ale ten był akurat mało sensowny. ;)
UsuńCzuję się wyjątkowo skuszona Twoją opinią o tej książce i na pewno po nią sięgnę, jeśli tylko uda mi się ją gdzieś kupić. ;)
OdpowiedzUsuńTo książka zdecydowanie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie czuję klimatu tej książki. Pomysł ciekawy na połączenie kryminału z historią, ale jak dla mnie obecnie niestety odpada. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka stworzona dla mnie. Z pewnością się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuńP.S. Świetne zdjęcia :)
Dzięki. :)
UsuńMam ochotę sięgnąć po tą książkę - mimo, że gatunek nie do końca "mój" to wątek polski mnie interesuje.
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa jest oprawa graficzna powieści;) a co do samej fabuły to w jakimś stopniu mnie intryguje, więc nie mówię nie;)
OdpowiedzUsuńWydawnictwo się stara. Bardzo mi się to podoba. :)
Usuń