czwartek, 18 września 2014

Sukienka z dawno, dawno temu
(Ignacy Karpowicz "Sońka")

Ignacy Karpowicz
Sońka
Wydawnictwo Literackie
2014
208 stron
Ładne wydanie, choć okładka niepozorna. Oszczędna, ale działa na wyobraźnię. Ascetyczna, a jednak przykuwa wzrok. Sońka Ignacego Karpowicza nie krzyczy, nie woła, ani okładką, ani wnętrzem. W niej wszystko jest szeptem. Takim, który wwierca się w duszę i boli mocniej niż niejeden wrzask. Snutą przez tytułową bohaterkę opowieść, echo zwielokrotnia, roznosi ponad góry i las. Jej historia jest historią wielu, a jednocześnie tylko jej samej. Jej losy są losami innych jej podobnych, a jednak jest to historia intymna, osobista, zapisana w kronice życia kobiety, której nie dane było szczęście.

Przenosimy się na Podlasie. Tutaj, na końcu niczego, w Królowym Stojle nieopodal metropolitalnej Słuczanki, stały tylko cztery chałupy[1]. W tej nowo budowanej, zdobnej w przepych, nie mieszkał jeszcze nikt. W dwóch, których gospodarze przenieśli się na inny świat (lepszy? gorszy? któż to wie), harcowały myszy. W czwartej żyła Sońka i jej wspomnienia.



Obrazek niemal jak ze skansenu. Sień, do której zamszowe sandałki pasują jak krawat do dresu. Unosi się w niej zapach siana, cebuli, sfermentowanego mleka, dymu, kiszonej kapusty... Kuchnia z niebieskim kredensem i stołem przykrytym ceratą w kwiaty. Jest tu kaflowy piec, ikona i makatki. I dwa krzesła. W sam raz, by podjąć gościa ciepłym, krowim mlekiem i kupionymi przed trzema laty czekoladkami Wedla. W sam raz, by zaprosić do siebie miastowego młodzieńca, któremu na tym końcu świata współpracy odmówił najpierw lśniący mercedes, a następnie równie elegancki telefon. Oto miejsce zapomniane przez statystyków, rozwozicieli pizzy i operatorów telefonii komórkowej.

Sońka w myślach nazywa mężczyznę królewiczem. Faktycznie, na tle lichych zabudowań i niemal dziewiczej przyrody, młodzieniec prezentuje się nad wyraz elegancko, jak przybysz z innego świata, choć czas pokaże, że to jednak jego świat. Porzucony, ale nie do końca wyparty. Staruszka zaprasza Igora do siebie. Na mleko, placki, czekoladę. Na opowieść.

Igor Grycowski. Młody, obiecujący reżyser, nękany niemocą twórczą, w związku z czym świat mu nieco zbrzydł ostatnio, a humoru nie poprawia nic. Życiowy cel mu się zatarł, wciągane nosem białe kreski nijak go nie wyostrzają. W literaturze filozoficznej nie odnajduje głębi, pornografia nie zaspokaja jego potrzeb. Jest tylko pustka. Zamszowe sandałki i niepewność, czy po tym życiu czeka go coś więcej.

Dla obojga tamto spotkanie jest tym, czym przypadkowe spotkania bywają od czasu do czasu. Momentem zwrotnym.

Sońka opowiada. Snuje historię swego życia. W oczach odbijają jej się obrazy opatrzone etykietą dawno, dawno temu. Obejmują one tamte wojenne lata, które zjawiły się jak zły sen. Tak wiele zabrały, tyle zniszczyły. Czy byłoby inaczej, gdyby nie kochała? Gdyby nie ta sukienka, tak niepasująca do zwykłej, wiejskiej codzienności, być może on nie zwróciłby na nią uwagi. Nie byłoby psa z obrożą pełną gotyckich liter, ukradkowych spotkań, kradzionych pocałunków, miękkiej trawy pod plecami i konsekwencji, które przerastają.

On był Niemcem, co czyniło ich miłość uczuciem zakazanym. Nie można było wtedy tak kochać.

Igor słucha. Ze strzępów składa całość. Sońka skacze od zdarzeń do zdarzeń, jakby sama próbowała ułożyć sobie w głowie tę historię. W dłoniach trzyma poplamiony kawałek materiału. Jak relikwię, jak pamiątkę, jak wyrzut sumienia. Czyja to krew? Jaki dramat kryją w sobie wspomnienia staruszki? Zasłuchana w jej opowieść nerwowo przełykam ślinę. To przecież niemożliwe. Tyle zła...

Ignacy Karpowicz - Targi Książki, Kraków, 2013


Dla młodego reżysera ta opowieść jest jak gotowy spektakl. Jeszcze tylko trzeba wyuczyć aktorów ich kwestii, zadbać o scenografię, kostiumy i światło. Taka historia! Taka moc przekazu! Ten dramatyzm, ten ból, cierpienie. Ta miłość i nienawiść. Wróg w czarnym mundurze i dziewczyna w sukience w niebieskie kwiatki. Odświętnej, jak odświętne uczucie. Nie zdarza się ono na co dzień. Nie dane jest każdemu. Staje się udziałem nielicznych. Niektórym przynosi miłość. Innym śmierć.

Sońka Karpowicza to zderzenie dwóch światów. Dwukrotnie. Raz, gdy tytułowa bohaterka poznała smak i ból zakazanej, niemożliwej miłości. Drugi raz, gdy spotyka na swej drodze Igora.
Sońka wrosła w podlaski pejzaż. Żyje za karę, bo wszyscy bohaterowie jej historii dawno już umarli. Żyje za karę, bo nie ma dla kogo żyć. Żyje chyba tylko po to, by komuś podarować swoją opowieść.
Igor uciekł z tego świata w warszawski pęd ku karierze, sławie i pieniądzom. Choć początkowo jej zwierzenia są dla niego jedynie podwaliną pod spektakl mający zapewnić mu udany powrót na scenę, w pewnym momencie coś w nim pęka. Nie można przecież uciec od korzeni. Bez nich jakaś część człowieka pozostaje martwa.

Historia, którą Ignacy Karpowicz opowiada niezwykle emocjonująco, językiem dopracowanym, barwnym, mistrzowsko prowadzoną frazą, nie wzięła się znikąd. Pomysł na powieść dojrzewał lat siedem, odkąd autor od swego wuja usłyszał o pewnej dziewczynie ze wsi, co to wdała się w romans z Niemcem. Choć twórca Sońki nigdy z ową kobietą nie rozmawiał, to sama jej historia zaintrygowała go na tyle, że w pewnym stopniu utrwalił ją na kartach swojej książki.

W tej opowieści kryje się wiele dramatów, a pokłady cierpienia są przeogromne. Wszystko to sprawia, że lektura najnowszej powieści Ignacego Karpowicza, emocjonalnie jest niezwykle ciężka. Potworność zbrodni podkreśla zestawienie jej z wizją młodego reżysera, który w miarę jak Sońka opowiada, oczyma wyobraźni widzi poszczególne sceny na deskach teatru. Dla jednych więc dramat, dla innych zaledwie materiał służący do podźwignięcia łamiącej się kariery.

Ignacy Karpowicz pisze o wojnie i miłości, ale brak w jego prozie wstawek pełnych patosu czy ckliwości. Nie brak tu opisów poetyckich, ale i twardych, celnych zdań. Autor miesza przeszłość z teraźniejszością, historię opowiadani nielinearnie, czasami przerywa Sońce, by głos oddać Igorowi. Tytułowa bohaterka jest postacią, której nie da się wymazać z pamięci. Pierdylion zmarszczek, twarz, na której odcisnęły się niezapomniane przeżycia i ta cisza, która nieuchronnie musi zapaść, gdy z ust staruszki dobiegnie ostatnie słowo.

Pewnych historii nie da się skomentować. Sońka opowiedziała jedną z nich.

Bo jak człowiek, a na pewno wiejska kobieta, za dużo czuje i za szybko życie, to mu gdzieś coś iskrzy, iskrzy, iskrzy, a potem cała instalacja do niczego się nie nadaje[2].



***

Książkę polecam
miłośnikom poruszających, osobistych historii
ceniących świetną językowo prozę
zainteresowanym relacjami międzyludzkimi w czasie wojny
ciekawym jaką dramatyczną historię nosi w sobie Sońka

***

[1] Ignacy Karpowicz, Sońka, Wydawnictwo Literackie, 2014, s. 13.
[2] Tamże, s. 8.

60 komentarzy:

  1. Przyznam szczerze, że czekałam na Twoją recenzję "Sońki". Twoje słowa sprawiają, że po prostu WIEM iż muszę po nią sięgnąć. A swoją drogą, ubóstwiam okładkę. Uważam, że wielkie dzieła powinny zawsze być opakowane w tak minimalistyczny sposób. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się ona podoba. Ma w sobie taki pozorny spokój. :)

      Mam nadzieję, że książka Ci się spodoba.

      Usuń
  2. Koniecznie chcę poznać historię Sońki :) Coraz mniej wokół nas osób, które pamiętają te przerażające czasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutne to, bo któregoś dnia te historie mogą zostać zapomniane.

      Usuń
  3. Gdyby nie Twoja recenzja na pewno nie zwróciłabym uwagi na tę książkę. A tak mam ochotę poznać historię Sońki, chociaż wiem, że będzie ona traktować o cierpieniu i stracie. Jestem też ciekawa czy pan reżyser przeżyje przemianę, czy jednak nadal będzie myślał wyłącznie o karierze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie zachęcam Cię do lektury. To niesamowite, ile emocji mieści się w tak krótkim tekście.

      Usuń
  4. Książka genialna. Dawno żadna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Karpowicza bardzo lubię. Książkę mam na półce. Niedługo nadgonię ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam styl Karpowicza w różnych odsłonach, ale mimo to do tej pory nie wiem, czy go lubię. Raz go uwielbiam, innym razem nie mogę znieść - zależy od tego, o czym pisze, zależy od książki. Dlatego z "Sońką" mam problem - wyciągam po nią rękę, ale zaraz z wahaniem ją cofam. Wiem, że w końcu i tak ją chwycę, i tak ją przeczytam, ale muszę się na to przygotować. Dzięki za świetną recenzję, na pewno w jakimś stopniu pomoże mi szybciej się zdecydować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, czytaj koniecznie, myślę, że nie pożałujesz. A ja tymczasem zabrałam się za "Ości".

      Usuń
  7. Tak pięknie opisałaś tę książkę, że mam na nią ochotę, mimo , że wcześniej jakoś nie przykuła moje uwagi:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten watek wojenny mnie interesuje, choć z pewnością nie jest łatwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie. Cała ta historia jest bardzo bolesna.

      Usuń
  9. Zdążyłyśmy;) Przeczytałam Twoją recenzję z przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślałaś kiedyś o napisaniu własnej książki? Czytałam Sońkę, doskonale wiem o czym jest, a mimo to Twoją recenzję czytałam jak osobną opowieść, równie piękną i przejmującą. Serio masz niesamowity talent, zrób coś z tym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, ale wymyśliłam, że najpierw musiałabym potrafić pisać i mieć o czym pisać. ;)

      Bardzo Ci dziękuję za te przemiłe słowa, tym bardziej, że ten tekst nie przyszedł mi łatwo.

      Usuń
  11. Niemożliwe, żebyś wreszcie się wzięła za Karpowicza! Toż to jakieś święto narodowe ;) A tyle cię namawiałam, cieszę się, że go przeczytałaś. Jest świetny.

    OdpowiedzUsuń
  12. ah ta wojna! to nie do końca moje klimaty, ale nie mówię nie, bo jestem ciekawa tego autora!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak inne książki, ale tę polecam ogromnie.

      Usuń
  13. Przepięknie napisana recenzja. Uwielbiam Twoje wyczucie słowa!

    OdpowiedzUsuń
  14. Długo nie mogłam się pozbierać po "Sońce".

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam recenzje z ciarkami na plecach. To jak wpłynie na mnie książka? MUSZE ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogę się doczekać, kiedy kupię tę książkę. Oczywiście, muszę ją mieć jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolejna pochlebna recenzja tej książki namawia mnie do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Fenomenalna powieść! Cieszę się, że spotkamy Karpowicza w Warszawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też. Stresuję się, ale i tak nie mogę się doczekać. :)

      Usuń
  19. Nie umiałam napisać nic o tej książce, choć tyle emocji wywołała. Jedna z najlepszych książek jakie czytałam w tym roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem, bo ze mną było tak samo.

      Usuń
  20. Kolejna świetna recenzja tej książki.
    Może uda i się ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się uda, bo jest naprawdę świetna.

      Usuń
  21. Kurczę, ale mi smaka narobiłaś, już bym sięgnęła, gdybym miała okazję:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To oby się okazja szybko nadarzyła, bo stracisz szansę na świetną lekturę.

      Usuń
  22. Ciekawe co piszesz, historia super, chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Od dłuższego już czasu planuję poznać twórczość Karpowicza.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ach, Karpowicz! Przeczytałam kiedyś tylko fragment jego książki, ale styl jakim operuje autor był bardzo dobry, warty uwagi i zaznajomienia się. Kiedyś wezmę się za tę powieść autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. Oj, zazdroszczę Ci tej książki. Chcę ją bardzo przeczytać. Pięknie o niej napisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Pięknie o niej napisałaś. Pozostaje mi jedynie kupić tę książkę i przeczytać. Taka historia nie może przejść bez echa.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wiesz, że raczej nie czytam książek z wątkiem wojennym. Ale może tym razem zrobię wyjątek ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Świetna i doskonale napisana. Nie ma w tej historii żadnego zbędnego słowa. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. O, dorwałaś w końcu ,,Sońkę", zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  30. O, jakże piękna jest książka ta!
    Połknęłam łakomie i smak noszę w sobie.
    A wyobraźnia językowa - aż w głowie sie kręci. I onieśmiela. I zawstydza, że się kiedykolwiek coś napisało.
    Dziękuję za recenzję. Okładka- sztuka! Jak nic.

    OdpowiedzUsuń
  31. Byłem ciekaw tej książki, ale teraz chyba sięgnę po "Sońkę". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.