piątek, 8 sierpnia 2014

Blogowy Flesz Filmowy
* 29 *

Tytuł: 7 dni w Hawanie (7 días en La Habana)
Gatunek: dramat
Produkcja: Francja, Hiszpania
Premiera: 19 kwietnia 2013 (Polska), 23 maja 2013 (świat)
Reżyseria: Laurent Cantet, Benicio Del Toro, Julio Médem, Gaspar Noé, Elia Suleiman, Juan Carlos Tabío, Pablo Trapero
Scenariusz: Leonardo Padura
Muzyka: Xavi Turull
Zdjęcia: Gaspar Noé, Daniel Aranyó, Diego Dussuel
Czas trwania: 129 minut

Siedem dni, siedmiu reżyserów, siedem obliczy jednego miasta - Hawany. Stolica Kuby tętni życiem, a kolejne pocztówki z tego miasta pokazują ją z najróżniejszych stron. Mozaika kadrów i historii nie dopełnia się jednak idealnie. Rozdźwięk pomiędzy opowieściami jest ogromny, choć każda z nich jest na swój sposób interesująca. Mamy tu np. banalność wyboru pomiędzy dwoma mężczyznami (jeden oferuje serce i zapuszczone mieszkanie, drugi sławę, seks i ładny widok z okna), ale i interesującą opowieść o reżyserze, wielkiej gwieździe kinematografii, którego obserwujemy w momencie obficie zapijanego kryzysu. W rolę owego reżysera wcielił się... reżyser. Sam Emir Kusturica, twórca oryginalnych produkcji takich jak Arizona dreams czy Czarny kot, biały kot.

Są tu sekwencje dynamiczne i fabuły prowadzone niespiesznie. Są historie pełne słów i takie, które ich autor opowiada jedynie za pośrednictwem obrazu. Są kadry melodramatyczne, zabawne, tajemnicze, nostalgiczne i pełne energii. W tle cień Castro, na pierwszym planie bohaterowie i ich codzienne rozterki. Bez względu na temat, autorzy większości historii puszczają do widza oko. Uśmiech wywołuje sponiewierany Kusturica, rodzina solidarnie robiąca za ręczne miksery, gdy w kryzysowym dla cukierniczych szaleństw momencie wysiada prąd, czy staruszka, która mobilizuje bliskich i sąsiadów do zrobienia w mieszkaniu fontanny z Madonną. Nowoczesność ściera się z zabobonami. Jedni czują, że są we właściwym miejscu, inni marzą o lepszym świecie. Na Hawanę spoglądamy oczami miejscowych i przyjezdnych. Różnorodność - tym slowem najlepiej podsumować produkcję.

Film nierówny, jak zbiór opowiadań, w którym znajdują się czasem perły, a czasem tylko muł. Warto obejrzeć jako ciekawostkę. I po to, by posłuchać fantastycznej muzyki.

zwiastun filmu

***

Tytuł: Milion sposobów jak zginąć na Dzikim Zachodzie (A Million Ways To Die In The West)
Gatunek: komedia western
Produkcja: USA
Premiera: 30 maja 2014 (Polska), 29 maja 2014 (świat)
Reżyseria: Seth MacFarlane
Scenariusz: Seth MacFarlane, Alec Sulkin, Wellesley Wild
Muzyka: Joel McNeely
Zdjęcia: Michael Barrett
Czas trwania: 114 minut


Jak głosi napis z afisza: jest to film kolesia, który dał wam Teda. A Ted niespecjalnie przypadł mi do gustu, o czym możecie poczytać w Filmowym podsumowaniu miesiąca - marzec 2013 (tak, kiedyś robiłam takie notki). Na mnie jest to więc słaby wabik, ale nie samymi thrillerami i dramatami człowiek żyje. Co jakiś czas, pełna nadziei, próbuję znaleźć inteligentną komedię bez kloacznego humoru. Idzie mi marnie, ale nie będę ustawać w poszukiwaniach. A do tego seansu namówił mnie mąż.

Seth MacFarlane jest nie tylko producentem, reżyserem i scenarzystą Miliona sposobów jak zginąć na Dzikim Zachodzie, ale także wcielił się w rolę Alberta, głównego bohatera, ciapowatego pasterza owiec, który nawet wśród tych sympatycznych stworzeń nie cieszy się poważaniem. Albert to taka typowa ofiara losu, czego się nie tknie, to popsuje. Na dodatek właśnie rzuciła go dziewczyna. Louise (Amanda Seyfried) wybrała zarozumiałego, wąsatego (istotny szczegół!) bogacza (Neil Patrick Harris). Pasterz pewnie zapłakałby się na śmierć, ale los postawił na jego drodze piękną Annę (Charlize Theron). Gdyby wiedział czyją żoną jest nowo przybyła do miasteczka kobieta, pewnie nie zaryzykowałby tej przyjaźni, a w efekcie starcia z najszybszym rewolwerowcem w okolicy (Liam Neeson). Niewiedza przez kilka chwil pozwala mu się cieszyć nowym towarzystwem. Niezbyt jednak długo.

Milion sposobów... składa się ze scen przezabawnych i prymitywnych. Tych drugich na szczęście jest nieco mniej. Bawiłam się zdecydowanie lepiej niż podczas seansu Teda, co zawdzięczam nie tyle scenariuszowi, co aktorom wcielającym się w główne role. Wielkie oczy Seyfired, bezwzględność spojrzenia Neesona, podkręcony z wyższością wąs Harrisa, siła i urok Theron i zabawne tchórzostwo MacFarlane - to wszystko w scenerii miasteczka na Dzikim Zachodzie tworzy miks zabawnych postaci. Daleko tej produkcji do inteligentnej komedii, ale MacFarlane idzie w dobrą stronę: jest coraz zabawniej, a przy tym mniej obrzydliwie. Być może w następnym filmie będzie już nieco mniej babrania się w fekaliach i wreszcie obejrzę komedię, jakiej szukam. Ta zapewniła mi zabawny wieczór, ale szukam dalej.


zwiastun filmu

***

Lubisz filmy? Zajrzyj też tutaj:

27 komentarzy:

  1. Nie widziałam żadnego.. Ale kiedyś wygrałam album ,,7 dni w Havanie" i chciałam właśnie ze względu na to zobaczyć film :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam że już dawno temu zaprzysięgłam, że wkrótce obejrzę "7 dni w Hawanie" i... zapomniałam o nim. Dzięki za przypomnienie, a ta westernowska komedia... raczej mnie do niej nie ciągnie. Także nie rozumiałam zachwytów nad "Tedem". Dobry marketing i tyle. A tak naprawdę poza gadającym misiem nie było w nim nic szczególnego. Ale skoro piszesz, że bardziej do gustu Ci przypadł, to może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na komedię nie namawiam, bo to jak zwykle rzecz poczucia humoru. Może w Twoje trafić, a może nie. A "7 dni..." to film może niezbyt porywający, ale na swój sposób ciekawy.

      Usuń
  3. Fakt, "Ted" był słaby, bardzo słaby....
    Żadnego z ww. film nie widziałam,ale chętnie obejrzę ten pierwszy. Podoba mi się pomysł - takie migawki z Hawany mogą być ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film nierówny, ale dla zainteresowanych krajem to może być ciekawa podróż filmowa.

      Usuń
  4. Milion sposobów jak zginąć na Dzikim Zachodzie - słyszałam, ze najlepsze żarty poleciały w trailerze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe. ;)
      W ogóle, to często mam wrażenie, że trailery zawierają najlepsze sceny, które w filmie rozdzielone są tymi mniej interesującymi. ;)

      Usuń
  5. Chyba niestety tym razem żaden z przedstawionych przez Ciebie filmów do mnie nie "przemawia".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam - konkurs - do wygrania książka :)
      http://monweg.blog.onet.pl/2014/08/08/konkurs-zabawa-do-wygrania-ksiazka/

      Usuń
  6. Żadnego nie widziałam, ale "7 dni w Hawanie" brzmi ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio oglądałam piękny film, ale oczywiście zapomniałam tytułu. Te tak średnio mnie interesują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to szkoda, że nie pamiętasz, bo ciekawa jestem co Ci się spodobało. :)

      Usuń
  8. Byłam w kinie na "Milion sposobów..." - więcej tych prymitywnych niestety scen, które po prostu były bardziej żałosne niż zabawne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, sporo ich było, ale znam, niestety dużo gorsze filmy pod tym względem. Ten był do strawienia, a nawet czasami można się było pośmiać. Ale do kina na pewno bym na niego nie poszła. ;)

      Usuń
  9. Nie oglądałam i raczej nie obejrzę, bo nie za bardzo lubię takie filmy.

    OdpowiedzUsuń
  10. "7 dni w Hawanie" planowałam obejrzeć, bo według filmografii przewija się tam Daniel Brühl, a swojego czasu skrupulatnie odhaczałam filmy z jego udziałem. Jednak trailer nie powalił mnie na kolana, historia niezbyt zainteresowała i filmu nie obejrzałam. Oglądając "Milion sposobów..." dobrze się bawiłam, chociaż niektóre sceny i żarty nie bardzo pokrywały się z moim poczuciem humoru. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano przewija się, choć... wstyd przyznać, ale nie poznałam go. ;)
      Zawsze możesz obejrzeć tylko tę część z jego udziałem.

      Usuń
  11. "Milion sposobów..." mam zamiar obejrzeć, chociaż mój Karol oglądał i stwierdził, że mi może się nie do końca spodobać :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Zainteresowałaś mnie ,,7 dniami w Hawanie". Chętnie poszłabym na ten film do kina, ale trochę się spóźniłam z moimi chęciami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak. ;)
      Ale może w jakimś małym kinie studyjnym puszczą?

      Usuń
  13. Eh, na "Milion sposobów..." można czasem parsknąć, ale patrząc na obsadę wciąż jestem rozczarowany. To mogło być zdecydowanie lepsze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogło. Głównie ze względu na obsadę zdecydowałam się obejrzeć.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.