Marek Niedźwiecki Radiota czyli skąd się biorą Niedźwiedzie Wyd. Wielka Litera 2014 312 stron |
Szadek, niewielka miejscowość pod Zduńską Wolą. Dwa tysiące mieszkańców, zabytkowy kościół, żydowski cmentarz. I duma lokalnej społeczności. Marek Niedźwiecki przez "c", syn Niedźwiedzkich przez "dz". Radiota.
W podstawówce grał na akordeonie, fascynował się w muzyką gitarową, bigbitową, choć na samej gitarze nie grał. Uzależnił się od muzyki i radiowych list przebojów. Zakochał się, tak po prostu. Obdarzył muzykę miłością, jaką nie pogardziłaby niejedna kobieta. Radio to jego świat, jego żywioł, jego życie.
W podstawówce grał na akordeonie, fascynował się w muzyką gitarową, bigbitową, choć na samej gitarze nie grał. Uzależnił się od muzyki i radiowych list przebojów. Zakochał się, tak po prostu. Obdarzył muzykę miłością, jaką nie pogardziłaby niejedna kobieta. Radio to jego świat, jego żywioł, jego życie.
Zawsze wiedziałem, że będę pracował w radiu i nic poza radiem mi się nie przydarzyło. U mnie praca równa się życie, a życie równa się praca. Jestem radiotą[1].
Sława go nie kręci. Do popularności nigdy nie tęskniłem. Gdybym mógł cofnąć czas, to byłaby chyba jedna z niewielu rzeczy, którą bym zmienił - chciałbym zachować anonimowość[2] - zdradza dziennikarz muzyczny, w swej książce Radiota czyli skąd się biorą Niedźwiedzie. I choć sam fakt wydanie owej książki, pełnej zdjęć i wspomnień, zdaje się tej wypowiedzi przeczyć, to jednak zawartość publikacji ją potwierdza. Marek Niedźwiecki opowiada o swej fascynacji radiem, od czasu do czasu wtrącając coś na temat radia, a następnie zamyka dany rozdział, by w kolejnym pisać o... radiu. No dobra, czasem wspomina o podróżach i na dowód tego, że zdarza mu się zdejmować słuchawki z uszu, zamieszcza w Radiocie nieco zdjęć. Z podróż, z rodzinnego albumu, z... radia. Chyba nikt nie ma wątpliwości, co jest żywiołem dziennikarza, a już na pewno nie będzie ich miał po tej lekturze. Jego książka jest jednak przede wszystkim pełna muzyki i świetnie się ją czyta choćby przy dźwiękach z płyty Ala Stewarta Year of the Cat.
Słuchanie radia to było takie smakowanie czegoś nieosiągalnego, niezwykłego[3] - wspomina Marek Niedźwiecki. Wygrzebuje z pamięci chwile spędzone przy odbiorniku w porze nadawania słuchowisk, magazynu Jedynki Studio Rytm, a przede wszystkim - list przebojów. Jego pasja rosła wraz z nim samym. Marzył o pracy w radiowej Trójce, ale wydawało mu się, że nigdy owe marzenie się nie ziści. A teraz... Cóż... Trudno sobie wyobrazić by piątkową Listę Przebojów Programu Trzeciego mógł na stałe przejąć ktoś inny.
Nieśmiały i - jak sam podkreśla - niezbyt asertywny, ale konsekwentny. Karierę dziennikarza zaczynał... w lesie. Tam czternastoletni Marek sam sobie robił audycje opowiadając o piosence, potem sobie ją nucąc, a potem opowiadając o następnej i tak dalej - jak w radiu[4]. Widok przywodzący na myśl dzieciaki śpiewające do opakowań po dezodorantach i dziękujące za nagrody Grammy lub wygrywające rajdy zaparkowanymi w garażu samochodami ojców. No wiecie, taki etap w życiu wielu małoletnich, poprzedzający ich kariery w korporacjach, urzędach i marketach. Dziecięce mrzonki sobie, a życie sobie. Nie tym razem. Niedźwiecki z lasu trafia do studenckiego radia Żak, a tam ma już nieco większą publikę niż kilka zapracowanych korników i jeden zabłąkany żuczek.
I tak powoli, konsekwentnie, z Szadku (lub Szadka, jeśli chcemy być bardziej poprawni) przez Zduńską Wolę i Łódź, zmierza ku Warszawie.
Radiota to portret człowieka, który w miejscu serca ma radioodbiornik. W jego żyłach płynie muzyka. Od czasu do czasu ściera kurz z dziesięciu tysięcy płyt znajdujących się w jego mieszkaniu. Zdarza mu się uciekać do Australii. Lubi fotografować pod światło i uwieczniać na zdjęciach drzewa. Nie przepada za rolą kierowcy i wiecznie przeprowadzającymi remonty sąsiadami. Lubi miód i australijskie wina. Jest samotnikiem. Muzycznym gigantem. Głosem, w który wsłuchuje się tysiące Polaków.
W swojej książce Marek Niedźwiecki wraca do początków swojej kariery. Jego życiorys, to poszczególne radiowe etapy, od leśnego po Listę Przebojów Trójki. To nie jest autobiografia Niedźwieckiego, tylko Radioty. Dziennikarz skupia się na swej największej pasji i wokół niej buduje książkę. Pisze przy okazji o świecie, którego młodsze pokolenia nie znają. O czasach głosowania na listę przebojów za pomocą... pocztówek, czy nagrywaniu granych w radiu utworów na kasetę w taki sposób, by na taśmie nie uwiecznić głosów prowadzących audycje. Wspomina o zagranicznych, korespondencyjnych znajomościach (tak, kiedyś pisało się listy!), o muzyce z Zachodu, której rodzime stacje nie chciały grać, o fascynacji kolejno odkrywanymi wykonawcami, rosnącej kolekcji płyt. Opowiada o blaskach, ale i cieniach życia radiowca, natrętnych słuchaczach, stresie towarzyszącym audycją w terenie.
Z jednej strony Radiota jest książką osobistą, z drugiej szczęśliwie nie ma charakteru plotkarsko-ekshibicjonistycznego. Mieści się w niej sporo dobrej muzyki i świetna historia pasjonata, który spełnił swe marzenie. Czyta się ją z przyjemnością, tym większą, że postać Marka Niedźwieckiego jest wspaniałym przykładem tego, że marzenia są po to, by je spełniać.
Al Stewart - Year Of the Cat
***
Książkę polecam
słuchaczom radiowej Trójki
miłośnikom Listy Przebojów Trójki
wielbicielom Marka Niedźwieckiego
ciekawym jak wyglądała droga do sukcesu jednego z najbardziej znanych polskich głosów
spragnionym ciekawych tropów muzycznych
tym, którzy nie potrafią spełniać własnych marzeń
***
[1] Marek Niedźwiecki, Radiota czyli skąd się biorą Niedźwiedzie, Wyd. Wielka Litera, 2014, s. 13.
[2] Tamże, s. 7.
[3] Tamże, s. 35.
[4] Tamże, s. 48.
Uwielbiam Trójkę, zatem znam Niedźwiedzkiego i chętnie przeczytam książkę. Cieszę się, że to nie tak do końca biografia, ale dużo w niej także o muzyce, pasji i marzeniach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiedźwiecki niewiele pisze o tym, co wychodzi poza radiową pasję. I słusznie. :)
UsuńŚwietna recenzja :) Bardzo cenię sobie Niedźwieckiego i mam wielką chęć na tą książkę od kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam.
OdpowiedzUsuńNo to się nie zawiedziesz. :)
Usuńi ja też bym chciała przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie kojarzę tego człowieka, więc czytać nie będę.
OdpowiedzUsuńSkoro nie znasz, to pewnie by Cię nie zaciekawiła.
UsuńCzytałam jego "Nie wierzę w życie pozaradiowe", ciekawe, jak się ma jej zawartość do treści tej publikacji. Tamta była dla mnie raczej takim muśnięciem, niż pełną biografią, nie rozwijała poszczególnych wątków.
OdpowiedzUsuńTen typ tak chyba ma. Nie lubi się zwierzać.
UsuńNie kojarzę autora i ogólnie niezbyt mnie zainteresowała tematyka książki. Raczej sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńTwoja strata. ;)
UsuńJedno trzeba przyznać, obecnie Marek Niedźwiedzki jest o wiele przystojniejszy niż w młodości. :P Choruję na "Radiotę" i pewnie w końcu kupię sobie własny egzemplarz. ;))
OdpowiedzUsuńCo racja to racja. :P
UsuńNiedźwiecki, jakże ciekawa postać. Głównie znam go z radiowej Trójki i obecnie z radia Złote Przeboje. Z wielką ochotą przeczytam jego autobiografię.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak ją odbierzesz.
UsuńUwielbiam Trójkę! Uwielbiam Pana Marka! Muszę po to sięgnąć!
OdpowiedzUsuńSkoro uwielbiasz i to "razy dwa" - to koniecznie. :)
UsuńKiedyś obowiązkowo słuchałam listy przebojów, którą prowadził Niedźwiecki:)
OdpowiedzUsuńChętnie sobie poczytam:)
W takim razie, to książka jak najbardziej dla Ciebie.
UsuńChętnie bym dopadła tę książkę :) Ale myślę, że mojemu tacie - wielbicielowi Trojki - bardziej by się spodobała.
OdpowiedzUsuńO, tacie na pewno. :)
UsuńTym razem to pozycja nie dla mnie, nie przepadam za czytaniem biografii, a Trójki nie słucham :)
OdpowiedzUsuńNo trudno. ;)
UsuńJako fanka wszystkiego co muzyczne zwyczajnie MUSZĘ przeczytać :D
OdpowiedzUsuńRacja! :D
UsuńTo tego pana widziałam na Warszawskich Targach Książki, a przy nim stała książka Mellera. Oczywiście zasugerowałam się tym i nieco zdziwiłam, że tak się chłopina (czyt. Meller) postarzał :P
OdpowiedzUsuńSię lepiej nie przyznawaj. :P
UsuńI tak nie lubię Mellera ;) A czemu Niedźwiecki, a nie Niedźwiedzki? Brat się nazywa normalnie, po rodzicach ;)
UsuńE tam, ja spotkanie z nim mile wspominam. :)
UsuńTo wszystko przez siostrę. :P
Książka jest pięknie wydana, to nie moje klimaty, ale mój Karol uwielbia słuchać Trójki, więc może mu ją kiedyś sprawię :)
OdpowiedzUsuńAż się zdziwiłam, jak zobaczyłam tyle zdjęć. :)
UsuńZdecydowanie coś dla mojego taty. Na okrągło słucha Trójki :)
OdpowiedzUsuńTo teraz będzie mógł słuchać czytając. :D
UsuńPolowałam na Niedźwieckiego od dłuższego czasu, tak mi się wydawało, że widziałam tu recenzję. :D Tyle, że ja zaczęłam od "Nie wierzę w życie pozaradiowe". Hm, choć w sumie treść brzmi podobnie. Ale na pewno będę polować i na tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie na tę książkę muszę zapolować, bo ciekawa jestem co ten Pan wcześniej naskrobał i na ile te książki się ładnie uzupełniają.
Usuń