Agata Passent Kto to pani zrobił? Wielka Litera 2014 368 stron |
Wychowali mnie
wybitni polscy felietoniści, Daniel Passent i Agnieszka Osiecka, których
dowcip, kultura i erudycja kastrowały mnie od wschodu do zachodu[1] - pisze Agata Passent we wstępie do swej najnowszej książki, zbioru felietonów Kto to pani zrobił?.
Fakt, mając takich rodziców z jednej strony ma się mobilizującego kopa
na starcie, zabezpieczone tyły i pewnie jakąś wskazówkę na drogę, z
drugiej, kieszenie wypchane kamykami strachu, bo oczekiwania własne i
cudze, wobec córki takich rodziców, są podwieszone dużo bliżej sufitu
niż podłogi. Porównań się nie da uniknąć. Ludzie porównywać uwielbiają.
Swoje i cudze dzieci, domy, samochody, garsonki, fotki z wakacji (ważna
jest liczba palm, bez uwzględnienia tych odbijających, egzotycznych
twarzy, gwiazdek na hotelu, a także stopień nasycenia barw - choć to
akurat da się podretuszować w obróbce), ale także kariery, osiągnięcia,
zapełnienie kalendarza i liczbę stron jakie wypluwa wyszukiwarka po
wpisanie w nią danego nazwiska.
Co tu dużo mówić, przed Agatą Passent,
choćby najbardziej uzdolnioną, inteligentną, w woltyżerce słownej
wyćwiczoną, wyzwanie stanęło całkiem spore. Czy podołała? Skoro od
osiemnastu lat z powodzeniem publikuje felietony w Twoim Stylu, to czytelnik nie powinien mieć obaw przed sięgnięciem po zbiór elitarny, zawierający wybrane teksty. Kto to pani zrobił? składa
się z kilku części. Autorka bierze na tapetę sześć aspektów życia,
pisząc o życiu Polaka, mieszkańca Warszawy, kosmopolitki,
matki-żony-kochanki, myślicielki i na końcu o życiu własnym, choć tego
nie brakowało i we wcześniejszych rozdziałach.
Zacznę od tego, co mi się w tej książce nie podobało, a mianowicie od braku dat przy tekstach. Fakt, Agata Passent
dotyka spraw, które się raczej nie dezaktualizują i właściwie moment
powstania felietonu nie ma znaczenia, gdy na tapecie pojawiają się np.
teksty o damsko-męskich relacjach. Gdy zaś pisze o czymś, co zajmowało
nas jakiś czas temu (np. wprowadzenie zakazu palenia w lokalach) to
przecież nie chodzi o to, by móc dokładnie umiejscowić ten moment na osi
czasu (gdzieś między zaprzysiężeniem Bronisława Komorowskiego na
prezydenta, a zakończeniem emisji Złotopolskich), a o sam fakt
przetoczenia się przez kraj delikatnej, zbiorowe histerii palaczy,
wieszczących upadek knajp, z których zniknie możliwość długich dysput
nad żarełkiem, szklaneczką i dymkiem. Czemu więc się czepiam? Dla
porządku. Bo lubię wiedzieć co kiedy powstało, jak ewentualnie zmieniał
się styl felietonistki, czy od początku jest wierna tym samym poglądom,
czy też ewoluowały one w czasie, czy są tematy, do których wraca, czy
też tematyka jej tekstów się zmienia. I to jest pierwszy mój zarzut.
Drugi dotyczy właściwie jednego zdania. Nie podoba mi się stwierdzenie: Zwykle nie pisuję o dzieciach na łamach naszego miesięcznika [Twój Styl], bo są tylko dodatkiem do dorosłych[2]. Mam nadzieję, że dla moich rodziców byłam (jestem?) kimś więcej niż tylko dodatkiem.
Po przeczytaniu Kto to pani zrobił?, więcej wad nie stwierdzono.
Agata Passent pisze
z humorem i ironią, wywołuje raz delikatny uśmiech, raz śmiechu wybuch.
Nie obraża, nie wbija szpilek, nie krzyczy, nie każe, nie zabrania, nie
wyzłośliwia się, nie udaje, że ma jedynie słuszną racje. Po prostu
komentuje. Ocenia, ale oceny swojej nikomu nie narzuca. Obserwuje
rzeczywistość, którą ubiera w zgrabne, iskrzące się humorem zdania. Z
okładki patrzy z przymrużonym okiem, a ja z przymrużonym czytałam jej
zbiór. Pisze ciekawie, dotyka wielu tematów bliskim nam na co dzień. O
kawalerach co nie mieszkają w kawalerce, o ekologach, co wyłażą z
własnej skóry widząc futro na cudzym grzbiecie, o ludziach żerujących na
ludziach, dzieciństwie bez telewizora czy kompleksie
czytelnika-ignoranta.
Ze zbioru Kto to pani zrobił?
wyłania się obraz kobiety nowoczesnej, niezależnej, zdystansowanej, z
poczuciem humoru, która świetnie czuje się we własnej skórze, uwielbia
sport i... krytykować mężczyzn. Panom dostaje się, oj dostaje.
Zdominowali tematykę felietonów, więc mogą się pocieszyć tym, że
najwyraźniej wciąż mają do odegrania na tym świecie jakąś rolę. Oberwali
jednak ironią po uszach, a Agata Passent wyciągnęła na wierzch
wszystkie ich wady i przywary. Zabawne to, choć z pewnością drażniące
końcem szpileczki męskie ego. Sama do większości opisywanych przez
felietonistkę przypadków, umiałabym dopisać choć jedno nazwisko. Nie mam
jednak złudzeń, gdyby Agata była Agatonem, to i na kobietach nie
zostawiłaby suchej nitki (choć żeby oddać autorce sprawiedliwość należy
zaznaczyć, że nie idealizuje przedstawicielek swej płci, oj nie, o
naszej płci felietonistka też ma coś do powiedzenia).
Na
szczęście nie jest jednak Agatonem, więc zamiast skupiać się na
kobiecych fochach, słabościach, przypadłościach i przywarach, możemy
przede wszystkim poczytać o płci przeciwnej: mężczyznach-marudach,
pantoflarzach, wiecznych chłopcach, kiepskich ojcach, kryzysowych
mężach. W felietonie wikt i opierunek pisze tak: Mężczyzna jest jedynym wydatkiem, z którego kobieta może zrezygnować, nie ryzykując choroby czy utraty pracy[3]. Auć.
Uwielbiam
felietony. Spostrzegawczość ich autorów, często dość osobisty ton
wypowiedzi, humor, ironię, celność uwag. Odnajduję w nich to, co zdarza
mi się zaobserwować w domu, w pracy, na ulicy, wśród znajomych. Czasami
także siebie, swoje wady i poglądy. Mam wtedy o czym myśleć. Zgodnie z
tym, co napisano lub wręcz przeciwnie.
Pełnoletnia felietonistka, Agata Passent,
oddaje do rąk czytelników książkę, która pozwala się pośmiać z nas
samych. Biorąc pod uwagę to, jak specyficzne, pełne wad i przywar z nas
istoty, nie zabraknie jej tematów także i przez następne osiemnaście
lat.
***
Książkę polecam
miłośnikom felietonów
ceniącym humor, błyskotliwość i spostrzegawczość
obserwatorom świata i ludzi
czytelnikom z dystansem do świata i siebie
***
[1] Agata Passent, Kto to pani zrobił?, Wyd. Wielka Litera, 2014, s. 5.
[2] Tamże, s. 279.
[3] Tamże, s. 67.
***
Zobacz też
***
Wow, dopiero wczoraj dowiedziałam się o istnieniu tej książki, a Ty już ją przeczytałaś i zrecenzowałaś. Przyznam się, że nawet przy niej się nie zatrzymałam , bo okładka jakaś taka nijaka (wiem, okropny nawyk oceny książki po okładce). Niemniej jednak po Twojej recenzji mogę śmiało przyznać, że z chęcią poznałabym te felietony, bo uwielbiam ów gatunek za jego aktualność, prześmiewczość, lapidarność i błyskotliwość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam majowo :)
Akurat nowości Wielkiej Litery śledzę bardzo pilnie. :)
UsuńMnie okładka też się nie bardzo podoba, a to z tego względu, że w ogóle nie lubię, gdy autor zerka na mnie z okładki. Niemniej jednak, felietony bardzo polecam. :)
Patrzę na nią i patrzę i coś czuję, że następny wypad do księgarni zakończy się wyjściem z nią pod pachą...
OdpowiedzUsuńPachy masz dwie, więc wykorzystaj je w pełni. :P
UsuńFelietony Passent w "Twoim Stylu" czytywałam, więc myślę, że w wersji książkowej też bym się odnalazła:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tak. :)
UsuńRównież lubię felietony, bo mogę je czytać w przerwach na kawę i na dodatek bez konieczności trzymania się chronologii, w to mi graj. Nie mam wyrobionego zdania na temat felietonów Agaty Passent, ale może warto poczytać o tym, co też ta Pani ma do powiedzenia. A'propos w cytacie naprawdę powinno być "...na łapach naszego miesięcznika"?, czy po prostu chochlik Ci się w kradł :-)
OdpowiedzUsuńIdealnie się je czyta w tramwaju, w drodze do pracy - 2 felietony. Z powrotem też. ;)
UsuńU mnie chochliki grasują namiętnie. Gdybym chciała przyznawać Wam nagrody za ich łapanie, poszłabym z torbami. :D
Lubię bardzo Agatę Passent. Odkąd pamiętam. Jako felietonistkę. Jako kobietę. Jako człowieka.
OdpowiedzUsuńJa ją słabo znam, może to jest początek zmiany. ;)
UsuńO wszystkim i o niczym w tej chwili ni tak ni nie sama nie wiem- czy bym chciała po nią sięgnąć ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby Ci się spodobać. :)
UsuńJa miłośniczką felietonów nie jestem, a felietony kobiece omijam szerokim łukiem. No może poza tekstami Krystyny Jandy. Może kiedyś jeszcze zmienią mi się gusta ;)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą, a gust zmienia się co jakiś czas. :)
UsuńBardzo lubię felietony, choć rzadko je czytam. Polecam felietony Nosowskiej, które kiedyś pisała. Znaleźć je można w internecie ;)
OdpowiedzUsuńKilka jej felietonów czytałam. Zdaje się, że pisała dla "Zwierciadła".
UsuńMoże warto byłoby spróbować, bo, jak widzę ta ksiązka nie ma prawie wad, a z formą felietonu spotykam się rzadko. Jeśli są to już takie dobre felietony, to muszę się z nimi zapoznać. :)
OdpowiedzUsuńW sumie ciekawa jestem, jak oceniłaby tę książkę płeć męska. :D
UsuńLubię czytać felietony, a z pani Passent jest całkiem fajna i mądra kobieta, więc tym bardziej ciekawi mnie co ma do powiedzenia na tematy wszelakie :D
OdpowiedzUsuńW takim razie, będziesz się dobrze bawić.
UsuńRzadko czytam felietony, ale może na te się skuszę :)
OdpowiedzUsuńFajna, lekka lektura. :)
UsuńCzyli coś dla mnie ;)
UsuńW sam raz do busa. Do Twoich włóczęg po kraju idealna. ;)
UsuńJak będę miała chwilkę wolnego czasu to czemu nie :)
OdpowiedzUsuńFelietony można czytać jako przerywnik, po kilka między jedną książką a drugą. :)
UsuńO kurcze, to zdanie na temat dzieci mnie odrzuca...
OdpowiedzUsuńTo "tylko" jedno zdanie. Reszta jest naprawdę fajna. Ale fakt faktem, jakoś nie pasuje mi to stwierdzenie.
UsuńZrobiłaś mi wielką ochotę na tę książkę. Poza tym strasznie podobają mi się jej okulary (te na okładce książki)
OdpowiedzUsuńPasowałyby Ci, tak mi się przynajmniej wydaje. ;)
UsuńFelietony autorstwa autorów pokroju Passent najlepiej sprawdzają się na plaży. W najbliższym czasie raczej się na żadną nie wybieram, więc i po ,,Kto panu to zrobił?" raczej nie sięgnę (przynajmniej na razie).
OdpowiedzUsuńW tramwaju też się przydają! ;)
UsuńFelietony zawsze były moim ulubionym działem w kobiecej prasie typu Twój Styl i od nich zaczynałam lekturę owych gazet, w tym od felietonów Agaty Passent :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie w prasie kobiecej zawsze interesowało mnie niewiele więcej niż felietony. Dlatego przestałam ją kupować. :D
UsuńNie zwróciłabym uwagi na tę książkę, ale po Twojej recenzji jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz felietony, myślę, że Ci się spodoba. :)
UsuńCzyli jestem felerna bo na razie bardziej mnie wkurzają. Ubawu nie znalazłam. Oby jeszcze
OdpowiedzUsuńHmmm... No to nie wiem. Obyś znalazła, ale skoro nie udało się na początku, to nie wiem, czy później będzie inaczej.
Usuń