Gaja Grzegorzewska Topielica EMG 2010 240 stron |
Polscy autorzy kryminałów udowadniają, że nie ma w naszym kraju miejsc bezpiecznych. Strzec się muszą mieszkańcy dużych miast z nieoświetlonymi zaułkami, anonimowością osiedli i parkami, spowitymi mrokiem po zachodzie słońca. Ale nie tylko oni. Tomasz Sekielski udowadnia w Sejfie, że na Podlasiu można spotkać zbirów największego kalibru, Zygmunt Miłoszewski zabiera bohaterów Bezcennego w Tatry, gdzie śmierć niosą nie tylko zagrożenia związane z górskimi wędrówkami, lecz także ludzkie, niecne zamiary mogą przyczynić się skrócenia czyjegoś życia.
Gaja Grzegorzewska przestrzega: uważajcie na Mazurach! I tu może się okazać, że największą grozą tych regionów nie są tnące komary czy pułapki przygotowane przez matkę naturę na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. To co złe, ma często ludzką postać.
Topielica jest trzecią częścią cyklu o detektyw Julii Dobrowolskiej. Piękna, pewna siebie kobieta ma już na swoim koncie kilka intrygujących spraw. W niewielkim miasteczku Bułkowice, tropiła mordercę dziewczyny, znalezionej bez głowy w polu kukurydzy (Żniwiarz). W gwarnym Krakowie ścigała sprawcę morderstwa w jednym z ekskluzywnych, nocnych klubów (Noc z czwartku na sobotę). Tym razem Julia rusza na Mazury. Częściowo w celach zawodowych (jest jedną z prowadzących kurs dla przyszłych detektywów), częściowo po to, by odpocząć w towarzystwie swojego przyjaciela, dziennikarza śledczego Wiktora Bergena. Szykował się więc leniwy urlop: luksusowy hotel, drinki, flirty, wylegiwanie w słońcu. Totalny chillout. I pewnie ten scenariusz miałby szansę na realizację, gdyby nie to, że plany lubią się psuć i nigdy nie wiadomo, kiedy na horyzoncie pojawi się jakaś gradowa chmura. Na przykład były kochanek.
Pech chciał, że w tym samym czasie na Mazury wybrał się ex-facet Julii, policjant Aron Goldenthal. Wraz z przyjaciółmi zamierza żeglować po jeziorach, a Julia - ku zaskoczeniu Wiktora - przyłącza się do ekipy. Ekipy, w której wśród znajduje się także narzeczona Goldenthala. Szczebioczące, prostolinijne dziewczę, które jedni potraktują jak zabawnego szczeniaczka, drudzy irytujące duże dziecko, a trzeci (zwykle płci męskiej) atrakcyjną, pociągającą kobietę, wzbudzającą opiekuńczy instynkt.
Topielicę można podzielić na dwie części. W pierwszej próżno szukać wątków kryminalnych. Służy ona raczej do tego, by przybliżyć czytelnikom sylwetki bohaterów i życie załogi jachtu. Zamiast intrygującego śledztwa - podróż łajbą przez Mazury. Zamiast tropienia śladów - luzowanie i wybieranie grota, kąpiele w jeziorze, stawianie masztu i rzucanie kotwicy. A ponadto: kłótnie, docinki, uszczypliwości i wypełnianie rozkazów kapitana Arona, co dla eleganckiej, niezależnej Julii jest trudne do przełknięcia. Różowo-żółty kostium kąpielowym podkreślającym opaleniznę nie robi na nikim wrażenia, wściekła piękność musi wziąć się do pracy, zejść pod pokład i umyć naczynia.
Julia zrozumiała. Tu nikt nie będzie się z nią liczył. Nikt nie będzie jej słuchał. Jej zdanie nie miało znaczenia*.
Kryminał Gai Grzegorzewskiej nie wciąga od pierwszych stron. Potrzeba czasu, by przyzwyczaić się do bohaterów, zaakceptować ich takimi, jakimi są. Julia i Wiktor to ludzie z innego świata, z którymi przeciętny zjadacz chleba, nijak nie może się utożsamiać. Ciuchy od Ralpha Laurena, ciemne okulary od Diora na nosie, w ustach djarum zamiast pospolitego marlboro. Piękni, ironiczni, złośliwi, ciętym dowcipem walczą jak nożem. Seks traktują instrumentalnie. Sprawiają wrażenie takich, którzy mają się za lepszych niż inni. I nie chodzi tu o samo bogactwo, a raczej o dystans jaki tworzą swoimi postawami, o ocenianie ludzi po pozorach czy ciuchach. Krótko mówiąc: idealnie piękni, idealnie ubrani, idealnie opaleni, bogaci, rozpoznawalni (gwiazdy tv), wspinający się po szczeblach kariery ludzie sukcesu, a przy tym egoiści spoglądający na świat przez pryzmat metek, marek, stanu posiadania, wikłający się w przelotne romanse, uprawiający przyjacielski seks bez zobowiązań, niekoniecznie heteroseksualny (przypadek Wiktora). Nie mój świat, więc może błędnie go oceniam jako zbyt stereotypowe pokazanie pewnej grupy ludzi. A może taki był zamysł autorki, by elitę wielkiego miasta zestawić z miejscem o zupełnie innym charakterze, do którego pasują raczej spodnie-bojówki, sportowe buty i czapka z daszkiem niż elegancka sukienka od znanego projektanta czy sandałki na niebezpiecznie wysokich obcasach. Tak czy inaczej: wyszło dość zabawnie (przypomniały mi się dziewczyny śmigające w japonkach po śniegu w Tatrach; bo przecież są wakacje, a data w kalendarzu zobowiązuje do dostosowania odzieży do pory roku przezeń wskazującej).
Dopiero z czasem bohaterowie dają się lepiej poznać, ten i ów odsłoni się bardziej, dzięki czemu okaże się, że jest człowiekiem z krwi i kości, że wyniosłość to tylko poza, a ironia to tarcza chroniąca przez zranieniem.
Topielica skonstruowana jest dość niebezpiecznie. Akcja rozkręca się długo i jest spora szansa, że czytelnik znudzony oczekiwaniem na wątek kryminalny, zniecierpliwiony książkę odłoży zanim się go doczeka. Jest też inna możliwość: wciągnąwszy się pokręcone relacje między bohaterami, w ich gierki i słowne potyczki, może się w ogóle tą zbrodniczą częścią nie zainteresować, bardziej ciekaw tego, jak sympatie i antypatie rozłożą się w finale. Na szczęście może tę powieść przyjąć taką jaką jest i dobrze się bawić czytając ten zlepek przygody, kryminału i romansu, okraszony humorem i ironią.
Po powieści Gai Grzegorzewskiej spodziewałam się rasowego kryminału w mazurskiej scenerii. Nie do końca dostałam to, czego oczekiwałam, ale też nie mogę powiedzieć, że czas spędzony na lekturze Topielicy był czasem straconym. Trafił do mnie humor autorki, bawiły mnie dialogi bohaterów, a same Mazury ogromnie zauroczyły. Gdy pojawił się wątek kryminalny, urozmaicił humorystyczną opowieść o żeglarskiej eskapadzie, wprowadzając atmosferę tajemnicy i napięcie towarzyszące zawiązującemu się śledztwu.
***
Książkę polecam
planującym urlop na Mazurach
poszukującym kryminałów, w których wątek kryminalny niekoniecznie jest tym wiodącym
ciekawym jak radzą sobie elegantki w modnych sukienkach w mazurskich realiach
miłośnikiem książek z żeglarstwem w tle
ceniącym ironiczne dialogi i cięte riposty
***
*Gaja Grzegorzewska, Topielica, Wyd. EMG, 2010, s. 41.
***
Zobacz też:
Sama nie wiem. Autorki nie znam kompletnie. A to już trzecia część? Pociągają mnie te ironiczne dialogi, bo bardzo to lubię w literaturze:)
OdpowiedzUsuńTrzecia z czterech w porywach pięciu (ta piąta pisana wspólnie z M. Świetlickim i I. Grinem).
UsuńNawet fajna tematyka, póki co Mazur nie planuję, chociaż bardzo bym chciała, ale na książkę i tak mam chęć :D
OdpowiedzUsuńPo tej książce, nie wiadomo czy będziesz jeszcze miała chęć na wyjazd na Mazury. :P
UsuńIroniczne dialogi i cięte riposty do mnie przemawiają, natomiast cała reszta - już nie bardzo... :/
OdpowiedzUsuńZgadzam się z powyższym komentarzem w 100%.
UsuńAleż Wy jesteście zgodne. :)
UsuńA książka jest niewielkiego formatu, więc tak po cichu namawiać, żeby jednak dać książce szansę. :)
A zawsze chciałam pojechać na Mazury:/ :P
OdpowiedzUsuńTo jedź, ale przed lekturą. :D
Usuń"Topielica"...Nic a nic o tej książce nie słyszałam i u Ciebie widzę ją pierwszy raz...
OdpowiedzUsuńZ pewnością jeszcze inne książki autorki się tu pojawią.
UsuńNo i trochę się waham, bo np. lubię cięte riposty, ale jednak przepadam za tym, gdy to wątek kryminalny jest wiodący...
OdpowiedzUsuńZaryzykuj. Niewielki format, lekturę szybko się czyta, a nuż Ci się spodoba? :)
UsuńZ wielką ochotą przeczytam. Ostatnio wyszukuję ciekawe tytuły polskich autorów.
OdpowiedzUsuńI super. Mam nadzieję, że sporo takich znajdziesz.
UsuńPo pierwsze: tytuł - bardzo intrygujący. Po drugie - Mazury, jak ja ostatnio marzę, by się tam wyrwać! Kryminał zdecydowanie dla mnie, rozejrzę się za nim.
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze i uważaj na topielice. ;)
UsuńJa na Mazurach nigdy nie byłam, ale z chęcią bym poczytała o tamtej okolicy.
OdpowiedzUsuńJa też. Gdzie bym nie mieszkała, zawsze za daleko. :P
UsuńCoś zdecydowanie dla mojego kolegi. Mazury, żeglarstwo, kryminały to jego świat. Na pewno mu polecę.
OdpowiedzUsuńW takim razie, jest duża szansa, że książka mu się spodoba.
UsuńA to mnie zaciekawiłaś ;) Może nie romansowym charakterem, ale tym kryminalnym właśnie... A głównie miejscem, bo Mazury są od Warmii rzut kamieniem, a tu właśnie szczęści mi się mieszkać. Kryminały lubię, choć może nie polskich autorek. Jak znajdę, zajrzę z pewnością.
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie Twoje zainteresowanie, sama bardzo lubię czytać książki z akcją osadzoną w bliskich mi miejscach.
UsuńA kryminały polskich autorek są równie dobre, jak zagranicznych. Serio. :)
Ja miałam przyjemność czytać "Grób", bodajże następną w kolejności powieść pisarki. Było dobrze (choć sam temat przewodni - nekrofilia - nie należy do najprzyjemniejszych), choć w tym przypadku na akcję wcale nie trzeba było długo czekać. Za to mnie znów zmęczyła końcówka. Ale ogólnie książka na plus, więc i przymierzam się do poznania wcześniejszych powieści.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. :)
UsuńW "Topielicy" nie wszystko mi pasowało, ale ogólnie książkę dobrze się czyta, więc podobnie jak Ty - sięgnę także po pozostałe.
Skoro nigdzie nie jest bezpiecznie, to jaki z tego wniosek? Najlepiej siedzieć w domu! Może powinnam odwołać Wrocław :P
OdpowiedzUsuńKsiążek Gai Grzegorzewskiej jeszcze nie czytałam. Tytuł chwytliwy ;)
Zastanów się gdzie jest bezpieczniej, w Warszawie czy może jednak we Wrocławiu. W końcu tylu tam będzie ekspertów od zbrodni, że zbrodniarze nosa nie wychylą przez cztery dni. :D
UsuńAle wiesz, że najciemniej po latarnią. Tym bardziej zbrodniarz uderzy, bez ryzyka nie ma zabawy :P
UsuńZabawa? No to jedziemy do Wrocławia! :D
UsuńJestem ciekawa książek autorki, ale nie mogę jakoś na nie natrafić :( W sumie myślałam, że wątek kryminalny będzie bardziej istotny i bohaterowie inni, ale spróbuję się przekonać czy mi trafi do gustu.
OdpowiedzUsuńMoże tylko w tym tomie tak jest, że sam wątek kryminalny rozkręca się nieco później? Na pewno to sprawdzę, jak znajdę inne książki autorki.
Usuń