poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Bartłomiej Rychter "Czarne złoto"
"Tutaj każdy ma swoje tajemnice"

Bartłomiej Rychter
Czarne złoto
Wyd. W.A.B.
2013
320 stron
Bartłomiej Rychter nie opowiada

Bartłomiej Rychter przenosi w miejscu i czasie.

Przekonałam się o tym już raz, przy okazji lektury Złotego wilka. Upewniłam się w owym przekonaniu po raz drugi, gdy zasiadłam do lektury Czarnego złota. To jeden z tych pisarzy, którzy wrzucają czytelnika do opisywanego przez siebie świata. Atmosfera się udziela, napięcie nie słabnie, a wrażenie uczestniczenia w wydarzeniach, nie opuszcza do ostatnich stron.

Znany ze Złotego wilka, Borys Pasternak poszukuje swej przyjaciółki z dzieciństwa. Droga wiedzie go na wschód od Sanoka, w którym spędził kilka lat, w kierunku Lwowa. Zatrzymuje się w Stojanowie, niewielkim miasteczku, w którym otrzymuje pracę nauczyciela. Tu, we dworze rodziny Kieszkowskich, ma szansę odpocząć przed dalszą podróżą i podreperować wątły budżet. Myli się jednak, jeśli sądzi, że będzie to łatwa praca. Choć mali podopieczni nie sprawiają kłopotów, ich rodzinna posiadłość przesiąknięta jest aurą tajemnic. I to z gatunku tych ciężkich, złowrogich, które zwiastują kłopoty. Seniora rodu, Franciszka, po nocach dręczy zjawa, jego wnuczkę, córkę dziedzica majątku, znaleziono martwą na dnie studni, poprzednicy Pasternaka szybko zrezygnowali z posady, uciekając z dworu, a i już po pojawieniu się Borysa zdążyła zdarzyć się tragedia. Psy zagryzły opiekunkę starego Kieszkowskiego, on sam boi się o własne życie, a pomysł, że dramat rozszarpanej przez kły Amelii, mógł nie być jedynie przykrym wypadkiem, wydaje się dość prawdopodobny.

Nauczyciel, wciąż jeszcze mając w pamięci tragiczne wydarzenia z Sanoka, najchętniej wyjechałby ze Stojanowa od razu. I pewnie byłby to uczynił, gdyby nie propozycja starego Kieszkowskiego. W zamian za rozwiązanie zagadki śmierci Amelii, Franciszek Kieszkowski obiecał pomóc Pasternakowi w odnalezieniu poszukiwanej przez niego przyjaciółki. Nie jest to propozycja, którą Borys potrafiłby odrzucić.

Czarne złoto urzeka atmosferą. Mroczną, gęstą, przesyconą nastrojem niepokoju, podejrzeniami i najzwyklejszym w świecie strachem. Klimat przyprawia o dreszcze. Intencji bohaterów nie można być pewnym. Wrażenie, że każdy ma swoje mroczne tajemnice, a zaufanie może drogo kosztować, jest czymś powszednim. Sceneria, w której wije się fabuła, staje przed oczami jak żywa. I nie są to bynajmniej pocztówkowe obrazki, gdyż Stojanowo nie zachęca do dłuższego pobytu. W oczy rzuca się nędza, wszechobecny bród i brak perspektyw. Ludzie ledwie wiążą koniec z końcem, pracując na usługach bogatszych. Trudnią się głównie rolnictwem lub pracują przy wydobyciu ropy. Gdy przychodzi zima, a ziemia zamarza, wielu z nich zostanie bez pracy. Będą głodować aż do wiosny[1].

Bartłomiej Rychter
[źródło]

Autor doskonale buduje napięcie i tworzy niesamowicie realne dekoracje, które doskonale sprawdzają się jako tło tajemniczych wydarzeń. Znaczna część zdarzeń rozgrywa się w tej części zimy, gdy aura jest mocno niesprzyjająca. Świat spowity śniegiem, skuty lodem, wcześnie zapadający zmrok. Zamiecie, które utrudniają przemieszczanie się po górzystych, niegościnnych terenach. Wokół roztaczają się tajemnicze lasy, niebezpieczne wykroty. Nie wiadomo jakie licho czai się za kolejnym pagórkiem czy strumieniem. 

Robiło się coraz zimniej. Las wypełniony był odgłosami, z których każdy budził w nim strach. Każdy trzask łamanej gałęzi, szum wiatru w zaroślach, każdy stukot ptasiego dzioba czy szelest zwierzęcych pazurów trących o pień sprawiał, że serce nauczyciela biło coraz szybciej[2].
(Co prawda akurat szelest pazurów trudno mi sobie wyobrazić, ale nadal uważam, że nastrój niepokoju autor buduje mistrzowsko).

Bartłomiej Rychter tworzy bardzo plastyczne obrazy. Maluje słowami pogrążoną w półmroku karczmę, o wnętrzu przesiąkniętym zapachem tytoniu i piwa. Wywołuje gęsią skórkę, gdy po zachodzie słońca w starym drewnianym dworze Kierzkowskich, nie tylko słychać trzaski, stuki i piski, raz cichsze, ledwie słyszalne, innym razem tak głośne, że zdawały się dobiegać wprost zza drzwi sypialni[3], lecz bywa i tak, że nocną ciszę przerywa krzyk, w którym mieszczą się całe pokłady śmiertelnego strachu. Zabiera czytelnika na cmentarz choleryczny położony z dala od ludzkich siedzib, na pogrążone w mroku wrzosowiska, czy do miasteczka pełnego lichych domów i ciasnych podwórek.

Tajemniczą aurę unoszącą się nad Stojanowem, dopełniają lokalne zabobony. Tu granica między fikcją, a rzeczywistością jest niezwykle cienka. Łatwo poddać się tej niesamowitej atmosferze i uwierzyć w zjawy czy upiory, w niewytłumaczalne zjawiska czy skuteczność rytuałów.



Niekiedy wydaje się, że w świecie bohaterów Czarnego złota, niemal nie ma światła. Większość zdarzeń rozgrywa się po zmroku lub w chwili, gdy jeszcze przez moment dzień siłuje się z nocą, wiedząc, że jest to walka nierówna i przegrana. Ta ciemność to także ciemność metaforyczna. Mrocznych tajemnic jest zatrważająco wiele, a i rozwiązanie zagadki nie pozostawia złudzeń: źle dzieje się w Stojanowie, źle w samym dworze. Każdy z bohaterów, ma swoją własną historię, która buduje opowieść o wsi, o ludziach ją zamieszkujących. Rychter opowiada o mechanizmach uniwersalnych, o ludzkich cechach, które są nieśmiertelne, o świecie, w którym bogaci chcą się jeszcze bardziej wzbogacić, a biedota jest tylko ich środkiem do celu. Pisarz zadbał nie tylko o intrygującą fabułę, odpowiedni nastrój, ciekawych bohaterów, ale także o zachowanie realiów społeczno-obyczajowych. Historia roponośnych terenów, przybliżenie zwyczajów żydowskich czy bogate w opisy życia codziennego składają się na naprawdę ciekawe tło. Z niego wyłania się, między innymi, niepokojący obraz kobiet, tych przygotowanych do roli żon spełniających kaprysy mężów, tych opuszczonych i samotnych, a także służących, którym nie grozi utrata posady tak długo, jak długo są w stanie skupić na swej osobie zainteresowanie pracodawcy.

Jak już wspomniałam, Czarne złoto jest kontynuacją Złotego wilka. Warto o tym pamiętać, gdyż autor opisując kolejne przygody Borysa Pasternaka, bezlitośnie podaje rozwiązanie poprzedniej zagadki. Jeśli macie ochotę przenieść się do Sanoka z końca XIX wieku (a wierzcie mi na słowo, warto to uczynić) i dowiedzieć się co za bestia bez skrupułów morduje jego obywateli, wstrzymajcie się przez chwilę z lekturą Czarnego Złota.

Ale nie zapomnijcie o niej. To jedna z tych powieści, do których bohater weźmie was wraz ze sobą. A gdy nocą usłyszycie podejrzane szelesty, być może to zjawa ze Stojanowa będzie stała u progu waszych drzwi. Ma ona do opowiedzenia mroczną, ale wciągającą historię.

***

Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
wielbicielom opowieści kryminalnych osadzonych w czasach historycznych
ceniącym świetne tło społeczno-obyczajowe
zwracającym uwagę na plastyczność opisów
lubiącym powieści "z klimatem"

***

[1] Bartlomiej Rychter, Czarne złoto, Wyd. W.A.B., 2013, s. 90.
[2] Tamże, s. 153.
[3] Tamże, s. 24.

***

Zobacz też


32 komentarze:

  1. Klimatyczna powieść (jakże ważna jest atmosfera, jaką wokół siebie roztaczają słowa!) osadzona w polskich realiach.... Autor ten co raz bardziej przykuwa moją uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę ogromnie polecam, świetny, i moim zdaniem, mocno niedoceniany autor. :)

      Usuń
  2. W takim razie to lektura dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Autor mi nieznany, ale ta atmosfera mnie przekonuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo on jest słabo znany, zupełnie nie wiem dlaczego.

      Usuń
  4. Bardzo zachęcająca recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo to świetna, klimatyczna książka.

      Usuń
  5. Znów mnie zainteresowałaś swoją recenzją.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czuję, że taki plastyczny język by mnie oczarował.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię takie klimatyczne kryminały.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Baw się dobrze i uważaj na to, co czai się w mroku. ;)

      Usuń
  9. Nie czytałam. Jeszcze. I nie byłam na ostatnim spotkaniu autorskim w Lesku:/ Chwilowo mam ochotę na ponowną lekturę "Złotego wilka" i na nabycie drugiej części (na bibliotekę chyba nie mam co liczyć)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj koniecznie. Moim zdaniem jeszcze lepsza niż "Złoty wilk".
      A spotkanie w Lesku podobno bardzo udane. W każdym razie, rodzice byli bardzo zadowoleni, a autor okazał się przesympatyczny. Dowodem niech będzie to, że tata połknął od spotkania już dwie jego książki. :P

      Usuń
  10. Od kiedy udzielam się na blogspocie, doszedłem do wniosku, że znam tak mało autorów... cały czas pojawiają się nazwiska, o których nic nie słyszałem. Podobnie jest w tym przypadku... CHciałbym przeczytać tą książkę, zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkich poznać się pewnie nie da, ale przynajmniej dzięki recenzjom, można wybrać tych najciekawszych. Rychter bez wątpienia do nich należy. Naprawdę kawał dobrej, mrocznej i mocnej historii.

      Usuń
  11. Ciekawie brzmi , choć ja bym nie chciała tej zjawy zobaczyć o nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego lepiej o nich czytać, niż je widywać. :D

      Usuń
  12. Zaciekawiłaś mnie, ale jednak muszę najpierw poszukać "Złotego wilka". Niech będzie po kolei :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie po kolei. W sumie szkoda, że autor zdradził rozwiązanie pierwszej części. Wydaje mi się, że nie było to konieczne.

      Usuń
  13. To nie moja czytelnicza bajka, ale jestem szalenie dumna, że Polacy mają takich rewelacyjnych autorów ;) Może się skuszę na lekturę, a nuż i mnie wciągnie ta historia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że nawet jeśli nie lubisz kryminałów, to ta książka mogłaby Ci się spodobać. Choćby ze względu na całą tą otoczkę, nastrój, ciekawych bohaterów itp.

      Usuń
  14. Oj, autor buduje mroczny klimat :) Lubię takie książki, w których czuć właśnie tą przedziwnie niepokojącą atmosferę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to w takim razie jest to książka w sam raz dla Ciebie. Nie zawiedziesz się. :)

      Usuń
  15. Recenzja do wyzwania:

    "Słomiana wdowa, czyli kobieta do zadań specjalnych" - Iwona Czarkowska

    http://magicznyswiatksiazki.pl/slomiana-wdowa-czyli-kobieta-do-zadan-specjalnych-iwona-czarkowska-recenzja-461/

    OdpowiedzUsuń
  16. Cieszę się, że mam poprzednią część na półce, jak tylko ją przeczytam to wezmę się za kontynuację. Nie mam najmniejszych wątpliwości czy powieści tego pisarza mi się spodobają, po tak entuzjastycznych recenzjach jestem tego pewna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to też jestem spokojna. A druga część jest nawet lepsza niż pierwsza. :)

      Usuń
  17. Do tej pory nie słyszałam o B. Rychterze, a tu widzę, że warto się przyjrzeć jego twórczości. Tytuły są intrygujące...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niestety słabo znany autor i za czorta nie wiem dlaczego. :/

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.