Anna Jean Mayhew Sucha sierpniowa trawa Black Publishing 2014 304 strony |
Możesz być inteligentny, przystojny, uczynny. Możesz być czarująca, mądra, gospodarna. Możecie być przyjacielscy, zabawni, dobrze wykonujący swoją pracę. To na nic.
Na nic, jeśli wasza skóra kolorem bardziej przypomina kawę niż dolewane do niej mleko.
Mamy rok 1954. Choć w Stanach Zjednoczonych niewolnictwo zniesiono wiele lat wcześniej, czarnoskórzy nie mają co liczyć na równie traktowanie. Zwłaszcza na Południu. Są solą w oku wielu. Z metką gorszych, głupszych, bezwartościowych, często nawet nie ludzi, a zwierząt. Z przypisaną im rolą służących. Zbędni. Niby wolni, lecz często jedynie pozornie. Bo jak mówić o wolności, gdy poniżające tablice głoszą, że tu czy tam nie masz wstępu ze względu na ciemniejszy odcień skóry? Jadasz osobno, śpisz osobno. Osobno żyjesz i gdyby można ci było zabronić oddychania tym samym powietrzem, które wciągają biali władcy świata, do twoich płuc wpadałyby jedynie łaskawie przeznaczone ci cząsteczki. Oczywiście te gorsze. Bo jesteś gorszy. Jesteś czarny. Jesteś nikim.
Rasizm należy do tych zjawisk, których istnienia nijak nie potrafię sobie wytłumaczyć. Co więcej, nawet nie bardzo potrafię skomentować postawy tych, którzy społeczeństwo dzielą na lepszych i gorszych biorąc pod uwagę tak idiotyczne i nic nie znaczące kryterium, jakim jest kolor skóry. Nie mamy wpływu na to gdzie i kim się rodzimy. Nie od nas zależy kraj pochodzenia, kształt oczu czy wzrost. A to wszystko nie ma wpływu na to, jakimi ludźmi jesteśmy. Czarny nie znaczy gorszy. Gorszym będzie ten, kto ma się za lepszego, choć nie ma ku temu podstaw. Nie ważne czy ma on niebieskie oczy i blond włosy, czy też ciemną karnację i czarne włosy skręcone w pierścionki. Przeświadczenie o własnej wielkości, wielkość tę znacząco umniejsza. Przekonanie, że różnice w wyglądzie rzutują na cechy charakteru, osobowości czy wpływają na inteligencję, że rasa może być kluczowym kryterium podziału na lepszych i gorszych, świadczy o umysłowej ciasnocie, krótkowzroczności i fałszywym poczuciu wyższości budowanym w oparciu o niezależny od człowieka, nie mający znaczenia kolor skóry. Doprawdy, należy współczuć traktującym za życiowe osiągnięcie wygraną w genetycznej loterii, w której z maszyny losującej wypadły białe kule, a przynależność do danej rasy przedkładają nad cechy charakteru, umiejętności czy intelekt.
Jubie, bohaterka Suchej sierpniowej trawy Anny Jean Mayhew, ma trzynaście lat, dwie siostry (młodszą i starszą), małego braciszka, rodziców, między którymi wyczuwa się niepokojące napięcie, czarnoskórą opiekunkę i posiniaczone nogi. Choć mogłoby się wydawać, że to już sporo rozumiejąca nastolatka, Jubie wciąż jest dzieckiem. Wiele widzi, ale nie wszystko potrafi wytłumaczyć. Jako narratorka zdarzeń wypada niezwykle przekonująco, ze swą dziecięcą szczerością i naiwnością, spontanicznymi reakcjami i zdumionym spojrzeniem na to, co dzieje się wokół niej. Jednocześnie bystra i naiwna. Niekiedy głupiutka, innym razem zaskakująco dojrzała. W finale jej postawa wzbudza respekt.
Życie Jubie nie jest łatwe, choć los oszczędził jej piętna czarnoskórej. Ma jasną cerę, ale wychowuje się w rodzinie o nie do końca jasnych układach. Relacje między rodzicami są napięte, choć dziewczynka nie do końca zdaje sobie sprawę w czym leży problem. Dorośli mają swoje tajemnice i osobiste rozgrywki. Wie za to, że ma pecha, bo znalazła się na celowniku ojca, agresywnego alkoholika o rasistowskich skłonnościach, który złość wyładowuje na córce. Bolesne pręgi na udach Jubie przypominają jej o tej jawnej niesprawiedliwości, o niezasłużonych krzywdach. Ograniczają też zaufanie do człowieka, który niby kocha, ale miłością kaleką. Rodzinny obrazek dopełnia surowa babka. Dziewczynka się jej najzwyczajniej w świecie boi.
Jest jednak w pobliżu ktoś, kto staje się źródłem ciepła, spokoju i mądrości. Kto nie należy do rodziny i nigdy należeć by nie mógł. Czarnoskóra służąca, Mary. Wokół jej postaci skupiać się będzie wiele wydarzeń, bo to jej historia posłuży do ukazania problemu nietolerancji, z jaką borykała się Ameryka tamtych lat. Ponieważ narratorką jest dziecko, smutną prawdę łowimy powoli, składamy ją ze strzępków zdarzeń, wspomnień, słów, obrazów. Jubie już w pierwszych słowach zapowiada tragedię, mówiąc, że gdyby zdarzenia potoczyły się inaczej, podróż do Georgii miała inny przebieg, to Mary wciąż byłaby z nami[1]. Do tragicznych wydarzeń doprowadza nas jednak stopniowo. Dziewczynka nie zawsze rozumie to, co się wokół niej dzieje. Sama powoli układa sobie wszystko w głowie i choć dorosły czytelnik szybko dopowie sobie to, do czego dziecko dochodzi po dłuższym czasie, to ten powolny proces docierania do prawdy sprawia, że intensywniej odczuwamy emocje stające się udziałem małej bohaterki. Odkrywanie okrucieństwa świata odbiera jej młodzieńczą naiwność i wiarę w ludzi.
wydanie amerykańskie |
Sucha sierpniowa trawa zaskakuje dość wolnym tempem. Choć tematyka podnosi ciśnienie, serce nie skacze jak szalone. Mimo to, emocje towarzyszące Jubel, ogromnie się udzielają, a sceny, rozgrywające się po zapowiedzianej na początku powieści tragedii, po prostu chwytają za serce. Debiut Mayhew jest naprawdę udany, dotyka nie tylko problematyki rasizmu, ale także porusza historią dojrzewającej dziewczynki, która pragnie zrozumieć świat i zdarzenia, których nie potrafi wytłumaczyć. Jednocześnie powieść ciekawie obrazuje amerykańską rzeczywistość lat pięćdziesiątych, z całą obłudą i zakłamaniem tamtych lat włącznie.
Debiutancka powieść Anny Jean Mayhew powstawała osiemnaście lat. Ostatecznie pojawiła się na rynku, gdy jej autorka miała lat siedemdziesiąt jeden. To piękny dowód na to, że nigdy nie jest za późno na to, by dołożyć swoją cegiełkę do świata literatury, czy spełniać inne marzenia. Ponieważ powieściowa Jubie jest w wieku zbliżonym do wieku autorki w roku 1954, może się wydawać, że Sucha sierpniowa trawa jest w dużej mierze autobiograficzna i jak wiele powieści, pewnie częściowo jest, choć pisarka przyznaje, że Jubie to dziewczę z charakterem i to ona poprowadziła Mayhew przez tę historię, a nie Mayhew ją.
Segregacja rasowa jest w Ameryce tematem wciąż żywym. Dowodem jest choćby wygrana Zniewolonego na tegorocznym rozdaniu Oscarów. Powstają kolejne książki i filmy, dotykające tej bolesnej, wciąż niezasklepionej rany. Podejrzewam, że tak jak polscy twórcy nieustannie tarzają się w dotyczącej naszego kraju martyrologii, tak Amerykanie nieustanie będą mierzyć się z tematyką rasizmu. Nie mam nic przeciwko. Być może powroty do bolesnych kart historii, są jednym ze sposobów na to, by pamięć o tragediach, pozwoliła uniknąć podobnych dramatów w przyszłości.
Bing Crosby & Mary Martin - Wait Till the Sun Shines, Nellie
***
Książkę polecam
zainteresowanych tematyką rasizmu
ciekawym amerykańskich realiów lat 50' ubiegłego wieku
niestroniącym od przygnębiającej, bolesnej tematyki
miłośnikom historii opowiadanych przez dziecko
zaintrygowanym tym, co stało się z Mary
***
[1] Anna Jean Mayhew, Sucha sierpniowa trawa, przeł. Paweł Lipszyc, Wyd. Black Publishing, 2014, s. 9.
[2] Tamże, s. 83.
***
Zobacz też
Rasizm i segregacja rasowa należą do tych zjawisk, których - podobnie jak Ty - nie jestem w stanie ogarnąć rozumem, bo i jak? Czytając książki takie jak ta wstyd mi, że niechlubni jej bohaterowie należą do tego samego gatunku, co ja.
OdpowiedzUsuńPowieść rewelacyjna - szczególnie dobrze wyszło autorce przedstawienie całego wachlarza rasistowskich zachowań - od tych skrajnie agresywnych po, moim zdaniem równie złe i ohydne, charakteryzujące się poniżającą protekcjonalnością, widoczną choćby w zachowaniu wujka głównej bohaterki. Coś przerażającego.
Nic dodać i nic ująć. Zgadzam się ze słowami Isadory...
UsuńNo to wyjątkowo zgodne jesteśmy, bo i ja się podpisuję pod słowami Karoliny.
UsuńNie wiem jak wytłumaczyć sobie istnienie zjawiska rasizmu, po prostu nie wiem. W ogóle dzielenie ludzi na lepszych i gorszych, biorąc pod uwagę ich pochodzenie, jest dla mnie dziwnym zjawiskiem.
Zauważyłam gdzieś kiedyś tę okładkę i od tego czasu bardzo mam chęć na tę książkę, bo zapadła mi w pamięć. A jak twierdzisz, że warto przeczytać, to już koniecznie muszę na nią zapolować ;)
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam do takiego polowania.
UsuńWydawnictwo celuje w debiutach, a ten na pewno zostanie we mnie na długo, z uwagi na emocje, jakie wzbudza.
OdpowiedzUsuńNie zwróciłam na to uwagi, że wydają debiuty. Fajnie, bo nie tylko uznani pisarze mają coś do przekazania.
UsuńChyba czytałam kiedyś jakąś książkę o rasizmie, ale nie jestem przekonana. Nie mniej, tę też może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńTo trudna tematyka i pewnie nie każdemu "podejdzie".
UsuńCenię trudne tematy i emocje wywoływane przez książki...
OdpowiedzUsuńTa powieść leży już u mnie na półce. Niedługo się po nią zabiorę.
Myślę, że to nie będzie zmarnowany czas.
UsuńTemat ciężki ale jak najbardziej warty poruszenia. Chciałbym przeczytać.
OdpowiedzUsuńZachęcam. :)
UsuńOd dawna mam na nią ochotę, a ty tylko podsyciłaś mój apetyt
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała okazję - czytaj i się nie wahaj. :)
Usuńróżne są reakcje na tę książkę, ale mnie ona po prostu porwała i zachwyciła. Piękna!!
OdpowiedzUsuńMnie może nie aż tak, ale bardzo mnie poruszyła.
UsuńNa razie nie mam ochoty czytać książki o rasizmie, ale, kto wie, może w przyszłości. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie zając... ;)
UsuńZgadzam się z każdym słowem z akapitu o rasizmie. Dobrze, że takie książki powstają. Trzeba o pewnych rzeczach mówić wciąż i wciąż, bo nie daj Boże znów zaczną mieć miejsce. Książkę oczywiście mam ochotę przeczytać.
OdpowiedzUsuńLudzie to głupawe stworzenia, kto wie, co nam do głowy jeszcze przyjdzie. Pozostaje mieć nadzieję, że wyciągamy nauki z tego, co już za nami.
UsuńByłam pod sporym wrażeniem debiutu A.J.Mayhew. Korzystnym zabiegiem okazało się przedstawienie tej historii właśnie oczami dziecka :)
OdpowiedzUsuńJa w ogóle mam słabość do historii opowiadanych przez dzieci. Są o wiele bardziej poruszające.
UsuńTematyka dla mnie. Muszę wziąć pod uwagę również to, że od jakiegoś czasu ta książka mnie prześladuje i czytam recenzje umieszczone na różnych blogach.
OdpowiedzUsuńMnie też prześladowała, więc w końcu ją kupiłam. :D
UsuńNie mam na razie ochoty na taką tematykę, ale oczywiście kiedyś sięgnę po nią :)
OdpowiedzUsuńZachęcam.
UsuńKsiążkę musiałam mieć. Fascynuje mnie Amerykańskie Południe, ale nie jestem w stanie pojąć zjawiska segregacji rasowej. Im więcej o tym czytam tym mniej widzę w tym sensu.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja. Po prostu musiałam ją postawić na półce.
UsuńI znów: mam tak samo. Ale może to dobrze o nas świadczy, że nie rozumiemy tego zjawiska?
Dobrze się czuję w takiej tematyce (jakkolwiek to brzmi), więc na pewno nie ominę tej powieści. Już od dłuższego czasu mam ją zresztą na liście ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie. ;)
UsuńRasizm jest okrutnym zjawiskiem i nie rozumiem go. Naprawdę, tak jak nie potrafię zrozumieć tego, co działo się w obozach; tego co działo się na wojnach... Na książkę mam ochotę i jest to pozycja obowiązkowa.
OdpowiedzUsuńPewnych rzeczy chyba po prostu nie da się pojąć.
UsuńJuż od jakiegoś czasu oczekuję na nią w bibliotece - po Twojej recenzji z jeszcze większą niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko się doczekasz.
UsuńCiężki temat nie powiem i pomimo tego, że jestem jak najbardziej przeciwny rasizmowi to jednak odpuszczę sobie tę pozycję. Mamy wiosnę, muszę odkurzyć rower, już niedługo będę miał moje nowe rolki... tylko tyle i aż tyle radości, więc jak na razie nie chcę zasmucać się takimi książkami ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*!
Melon
Rower? Zazdroszczę. Mój został daleko, daleko, za górami, lasami i kilkoma setkami kilometrów. ;)
UsuńHahaha, ale za to masz kota, który na grzbiecie może ponieść Cię w siną dal... więc też jakiś plus ;P.
UsuńMówisz o tej stercie futra leniwie wylegującej się na łóżku? :D
UsuńHaha, no jeśli nie masz innego tygrysa w domu to wychodzi, że tak ;).
UsuńAno nie mam. Choć jak to stworzenie ma fazę pt. "chce się bawić", to mam wrażenie, że jest tego więcej.
UsuńOstatnio czytając "Podróże z Charleyem" byłam zaskoczona, że w latach 60. problem rasizmu był tak poważny, bo w końcu to nie było znowu aż tak dawno. Steinbeck tylko musnął ten temat, dlatego z chęcią przeczytam "Suchą sierpniową trawę", żeby dowiedzieć się więcej, choć tematyka poruszająca i niełatwa. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTego Steinbecka jestem bardzo ciekawa. Muszę zapolować na tę książkę.
UsuńWspaniała recenzja! Na mnie książka zrobiła ogromne wrażenie!
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńChętnie przeczytam. Widzę, że to lektura w sam raz dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że się nie zawiedziesz. :)
UsuńSłyszałam już wiele o tej książce, sama mam na nią ochotę!
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię. Jest po prostu dobra.
UsuńMam ją u siebie na półce i coś czuję, że to będzie pouczająca lektura. Twoja recenzja mnie jeszcze bardziej zachęca do sięgnięcia po nią :)
OdpowiedzUsuńCzytaj koniecznie. :)
UsuńOd dłuższego czasu poluję na tę książkę...
OdpowiedzUsuń"Powieść powstawała osiemnaście lat" - szmat czasu, ale zapewne jest dopracowana w każdym szczególe.
Fakt, długo. Niektórzy potrafią pisać jedną na dwa miesiące. :D
UsuńSama chcę się przekonać, czy ta książka, podobnie jak na tylu już czytelnikach, wywrze na mnie dobre wrażenie. Kiepsko to ujęłam. Zastanawiam się, czy spodobała mi się powieść Anny Jean Mayhew.
OdpowiedzUsuńRasizm podobnie jak i dla Ciebie, dla mnie też jest zupełnie niezrozumiały. Kolor skóry nie determinuje bycia dobrym lub złym człowiekiem.
Spodoba Ci się. Stawiam na to ogon mojego kota (bez porozumienia z kotem, oczywiście). :P
Usuń