poniedziałek, 17 marca 2014

Zelda Fitzgerald "Zatańcz ze mną ostatni walc"
Niespełnienie

Zelda Fitzgerald
Zatańcz ze mną ostatni walc
Wyd. Pascal
2014
322 strony
Francis Scott Fitzgerald zapewne nie wymaga przedstawiania. Ten amerykański pisarz i scenarzysta filmowy, znany jest z pięciu powieści, wielu opowiadań i scenariuszy. Niedawno na ekranach kin pojawiała się czwarta ekranizacja Wielkiego Gatsby'ego, co świadczy o tym, że twórczość pisarza wciąż się nie zestarzała i być może jeszcze wiele kolejnych pokoleń czytelników, będzie sięgać do jego tekstów. 

Podczas gdy Francis odnosił sukcesy, jego żona Zelda, nękana depresją, niespełniona w żadnej z dziedzin, mogła w pewnym sensie uchodzić za symbol porażki. Zatańcz ze mną ostatni walc jest jej jedyną powieścią. Na dodatek ostro skrytykowaną przez męża. Fitzgerald sam pracował w tym czasie nad historią Czuła jest noc, opartą o te same wydarzenia. Powieść Zeldy powstała w niespełna sześć tygodni i wywołała oburzenie męża, który uznał, że tekst zbyt szczegółowo opisuje prywatne życie małżonków. Cóż, najwyraźniej Francis nie był zachwycony swoim literackim wizerunkiem. Zanim zgodził się na publikację książki, tekst został zmieniony. Jak wiele zostało z oryginału? Nie wiadomo. Oryginał się nie zachował, a tym samym przepadł także ślad po wprowadzonych na nim korektach.


Zatańcz ze mną ostatni walc wydrukowano w ok. trzech tysiącach egzemplarzy. Nie sprzedała się nawet połowa, a opinie krytyków nie zachęcały do lektury. Mimo tej porażki, Zelda Fitzgerald planowała napisanie kolejnej powieści, w której chciała zawrzeć swoje wspomnienia związane z leczeniem psychiatrycznym (zdiagnozowano u niej schizofrenię). Nie doczekała się jednak wsparcia męża, ostatecznie książka nigdy nie powstała.

Związek Fitzgeraldów był dość burzliwy. Prowadzili bujne życie towarzyskie, on nie stronił od alkoholu, ona cierpiała na zaburzenia psychiczne. Konfliktów nie brakowało. Francis zdobywał uznanie krytyków, Zelda pozostawała w jego cieniu.

W przedmowie do powieści, Harry T. Moore pisze: Hemingway zauważył, że w tej rodzinie żona bez przerwy przeszkadzała mężowi w pracy, bo była o nią zazdrosna. Jej rozpaczliwe próby zostania malarką, baleriną i pisarką stanowiły element tych działań. Miała talent we wszystkich tych dziedzinach, ale zazwyczaj nie potrafiła go zrealizować; na przykład zajęła się poważnie baletem, gdy była już za stara, by odnieść znaczący sukces w tej dziedzinie[1]. Zatańcz ze mną ostatni walc jest powieścią autobiograficzną, w pewnym stopniu potwierdzającą słowa Noblisty, choć zachowania głównych bohaterów spisanej przez Zeldę historii, sugerują, że to raczej mąż pozbawiając żonę wsparcia, jednocześnie podcinał jej skrzydła, odbierając szansę na zrobienie kariery, niż ona ze swą zazdrością stawała się kulą u nogi rozkwitającego artysty. Cała ta sytuacja w pewnym momencie skojarzyła mi się ze związkiem Sylvii Plath i Teda Hughesa, w którym to kobieta próbowała ciesząc się sukcesami partnera, jednocześnie wyjść z jego cienia.

Powieść Zeldy Fitzgerald to historia związku prostej dziewczyny, Alabamy Beggs pochodzącej z konserwatywnego południa Stanów i początkującego malarza, Davida Knighta. Dla Alabamy, ten związek miał być przepustką do lepszego, tak wymarzonego przez nią świata, w którym pierwsze skrzypce grały bogactwo, sława i rozliczne kontakty towarzyskie, oczywiście z ludźmi na odpowiednio wysokim poziomie. Pełni planów, marzeń i nadziei, oboje wyruszyli do Europy, by we Francji szukać ujścia dla swych artystycznych pragnień. Świat paryskiej bohemy, przyjęć, galerii sztuki, muzyki i rosyjskiego baletu, wydawał się być stworzonym dla nich, artystycznych dusz. A jednak, gdy David osiągał kolejne sukcesy, a Alabama wciąż niedoceniana wyciskała z siebie siódme poty ćwicząc pełne gracji pas de chats, ich małżeństwo nie miało się najlepiej. Odsuwali się od siebie, każde skupione na własnych sukcesach i porażkach, jednocześnie pełne pretensji do tego drugiego, jakby przeszkadzali sobie nawzajem. 

Wieczorami siadywała w oknie, zbyt zmęczona, by się ruszać, trawiona marzeniami o sukcesach baletowych. Alabamie wydawało się, że jeśli osiągnie ten cel, pozbędzie się demonów, które nią rządziły - że jeśli udowodni swoją wartość, spłynie na nią spokój, który wydawał się jej możliwy tylko wówczas, gdy ma się pewność siebie - że poprzez medium tańca zdoła rozkazywać swoim emocjom, przywoływać miłość, współczucie albo szczęście siłą woli, bo zapewni im kanał, którym będą mogły płynąć. Znęcała się więc nad sobą bezlitośnie przez całe lato[2]

Znając losy Zeldy, trudno wierzyć w sukces Alabamy. Wciąż żyjesz w złudnym, przekonaniu, że będziesz w tym kiedyś dobra?[3] - pytał David, co samo w sobie jest już dość przygnębiające, a i dalszy ciąg rozmowy nie pozostawiał złudzeń. Źle się działo w małżeństwie artystów, gdy u jednego praca generowała sukcesy, u drugiego zaś frustrację.



Zatańcz ze mną ostatni walc to ciekawe spojrzenie na związek Fitzgeraldów, choć złagodzone zapewne ingerencją Francisa nie oddaje w pełni emocji, jakie starała się przekazać Zelda. Rozdarcie między rodziną a karierą jest tu wyraźne, a poetycki język jakim spisana jest historia, pełen metafor i porównań, wskazuje na wielką wrażliwość niespełnionej artystki. Listopad filtrował poranne powietrze w złoty puder, który wisiał nad Paryżem i zatrzymywał czas, aż poranek utrzymywał się przez cały dzień[4] pisze o jednym z tych dni, w których Alabama pracowała w szarym mroku studia i czuła się bardzo profesjonalnie w niewygodzie nieogrzewanego miejsca[5]. Coś jest w prozie Zeldy Fitzgerald, że ten poranek staje przed oczami, kontrastując z zimnym, zaciemnionym studiem, przebieralnią śmierdzącą klejem od point suszących się nad słabym płomieniem, zwietrzałą wodą kolońską i biedą[6]. Choć za tą efektowną, nastrojową prozą, nie kryje się wielka historia, to Zatańcz ze mną ostatni walc czyta się z przyjemnością, jaką niesie możliwość spojrzenia na czasy, w których żyć przyszło Fitzgeraldom, na ich małżeństwo oceniane z punktu widzenia Zeldy, a także obserwowanie jej samej, tańczącej w otoczeniu niespełnionych ambicji i marzeń.

pamięci Zeldy i Francisa S. Fitzgeralda

***

Książkę polecam
miłośnikom prozy Francisa Scotta Fitzgeralda
ciekawym jak wygląda spojrzenie Zeldy na małżeństwo ze Scottem
wielbicielom prozy pełnej poetyckich opisów
mającym za sobą Czuła jest noc Fitzgeralda (dla porównania)

***

[1] Harry T. Moore, Przedmowa (w:) Zelda Fitzgerald, Zatańcz ze mną ostatni walc, przeł. Katarzyna Janusik, Wyd. Pascal, 2014, s. 9.
[2] Zelda Fitzgerald, dz. cyt, s. 194.
[3] Tamże, s. 197.
[4] Tamże, s. 202.
[5] Tamże.
[6] Tamże, s. 203.

***

egzemplarz recenzencki

***

Zobacz też

58 komentarzy:

  1. Hmm, niby nie miałam chęci, ale w sumie mogłabym przeczytać.. bo czemuż by nie :) Może nie w najbliższym czasie, ale kiedyś to i owszem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. książka nie jest w moich klimatach , ale zaciekawiłaś mnie - więc chyba się skusze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie nie w Twoich, ale czasami warto sięgnąć po coś zupełnie innego.

      Usuń
  3. Kolejna recenzja na marzec
    "Tajemnica Niny" - Monika Siuda
    http://magicznyswiatksiazki.pl/tajemnica-niny-monika-siuda-recenzja-432/

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem ciekawa. Uwielbiam Scotta i Zelde:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dopiero po tej książce bardziej się nimi zainteresowałam.

      Usuń
  5. Ja bym najchętniej przeczytała najpierw biografię Zeldy, wydaną przez Marginesy, a dopiero później jej dzieło:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja współczuję takim kobietom! Ile z nich żyło w cieniu sławnych mężów nie doczekawszy nigdy wsparcia z ich strony, nie zrealizowawszy się w żadnej dziedzinie, nie odniósłszy żadnego sukcesu? To smutne i przygnębiające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ta, tym bardziej, że można być w czymś dobrym, ale nie mając wsparcia nigdy w pełni nie rozwinąć skrzydeł, choćby się pracowało nieustannie.

      Usuń
  7. Fragmenty książki, które zamieściłaś w swojej recenzji nie przypadły mi do gustu, ale uwielbiam czytać książki o niespełnionych, trochę szalonych artystach. Chyba zdecyduję się na lekturę tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specyficzna proza, to fakt. Nie każdemu przypadnie do gustu.

      Usuń
  8. Nie wiem, jak tak można podcinać żonie skrzydła. Nie dość, że skrytykował książkę, to jeszcze ją ocenzurował. I tak naprawdę nie wiadomo, ile w tej opowieści prawdy, a ile zostało podkoloryzowane. Chyba raczej nie sięgnę. Ale przeczytam wreszcie "Wielkiego Gatsby'ego", bo stoi już u mnie z 10 lat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 lat?! Przegięłaś :)
      Mnie do "Zatańcz ze mną..." też jakoś nie ciągnie.

      Usuń
    2. Jakoś tak szybko minęło, nawet nie wiem kiedy. Kupiłam ją chyba przed pierwszym albo drugim rokiem studiów w kiosku w Zakopanem. A dokładnie jutro minie 5 lat od mojej obrony, więc jakby nie patrzeć stoi na półce koło 10 lat :P

      Usuń
    3. U mnie książki stoją nawet dłużej niż 10 lat. :D

      Usuń
    4. To mnie pocieszyłaś :)

      Usuń
    5. Pod tym względem możesz na mnie liczyć. ;)

      Usuń
  9. Nie znam twórczości wspomnianych artystów, więc mam obawy, czy odnalazłabym się w tej książce... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że można ją czytać i bez znajomości twórczości Fitzgeralda (Zelda już nic więcej nie napisała).

      Usuń
  10. Nie czytałam jeszcze nic Fitzgeralda i nie chcę zaczynać jego poznawania od tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś się skusisz, jako na uzupełnienie reszty? :)

      Usuń
  11. Okładka jest magiczna, jednak nie lubię prozy pełnej poetyckich opisów, dlatego nie zamierzam się zmuszać i na siłę czytać coś, co mnie nie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ania ja tym razem nie o ksiażce bo nie moje klimaty;P ale u mnie na blogu jakby co zaprezentowałam moje smutaśne piosenki, więc zapraszam, może coś Ci się spodoba? :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Chętnie poznam spojrzenie obojga małżonków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także chętnie zapoznam się z tą książką ;)

      Usuń
    2. A później (lub wcześniej) warto przeczytać "Czuła jest noc". W każdym razie, mam taki plan. :)

      Usuń
  14. Oj faktycznie ich związek był bardzo trudny... Nie znam historii tego małżeństwa i na razie nie palę się, aby ją poznać. Może w przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  15. tym razem podziękuję, dużo innych książek czeka na półce na przeczytanie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Podobnie jak większość komentujących tym razem podziękuję. Mężczyźni podcinający skrzydła żonom, to po prostu tchórze. Boją się, że drogie panie mogłyby bardziej zabłysnąć swoimi talentami i zrobić większą karierę niż oni. I co wtedy? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kolejna recenzja do Twojego wyzwania
    "Listonosz KOT. Trudna sztuka pisania listów" - Mariusz Niemycki
    http://magicznyswiatksiazki.pl/listonosz-kot-trudna-sztuka-pisania-listow-mariusz-niemycki-recenzja/

    OdpowiedzUsuń
  18. Za twórczością Fitzgeralda nie przepadam. ale chętnie poznałabym punkt widzenia Zeldy. Szkoda, że z nieszczęśliwej kobiety zrobiono wariatkę, a przynajmniej ja kojarzę taki jej obraz z popkultury.
    PS
    Jak zwykle świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby zdiagnozowali jej schizofrenię, taki wizerunek nietrudno rozdmuchać. :/

      Dzięki!

      Usuń
  19. Już ta sesja zdjęciowa z tą książką mnie zainteresowała, więc możliwe, że kiedyś przeczytam, choć biografie czytam rzadko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest typowa biografia, tylko powieść, Zelda pozmieniała imiona, pewnie niektóre fakty, z męża zrobiła malarza, a nie pisarza itp. Możesz śmiało czytać. :)

      Usuń
  20. Wysłuchałam kilku fragmentów w radiowej Jedynce i nie wzbudziły większego zainteresowania książką, raczej zniechęciły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tego posłuchać (rozumiem, że mówisz o wykonaniu Herman?), ale skupianie się na głosie lektora słabo mi idzie, więc odpuściłam. Jednak wolę tekst na papierze. A co Cię zniechęciło? Sama lektorka, treść, język?

      Usuń
    2. Zniechęciła, a właściwie to znudziła mnie lektorka. Do tego stopnia, że niewiele mogę powiedzieć o samym języku, czy treści (chociaż się starałam słuchać uważnie). Jestem jednak wzrokowcem i zawsze wolę sama czytać niż słuchać. Jedyne wersje, które lubię to forma bardziej zbliżona do teatru radiowego. Kiedyś (bardzo dawno) był w Trójce cykl "Co wieczór powieść w wydaniu dźwiękowym" - świetne realizacje z najlepszymi aktorami. W ich wykonaniu nawet Parnicki ("Srebrne orły", "Aecjusz, ostatni Rzymianin") był ciekawy i możliwy do zrozumienia :)

      Usuń
    3. Tak właśnie myślałam. Też jestem wzrokowcem i o ile na ciekawej audycji jeszcze przez jakiś czas potrafię się skupić, o tyle na czytanej książce już nie.
      Nie będę Cię namawiać do zakupu, bo to specyficzny język, który nie każdemu przypadnie do gustu, ale może warto tę książkę przekartkować przy okazji wizyty w księgarni? Szkoda się zniechęcać ze względu na lektorkę.

      Usuń
  21. aktualnie noszę się z zamiarem poznania samego Fitzgeralda i jego Gatsby'ego. żoną i jej książką zajmę się w późniejszym terminie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wielki Gatsby" już za mną, teraz zamierzam zapolować na "Czuła jest noc".

      Usuń
  22. nie miałam pojęcia, że Fitzgerald ma żone, która również pisała ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie jestem pewna czy książka dla mnie, ale mnie zaciekawiłaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz zajrzeć do niej w księgarni. Jeśli język Ci podpasuje, to śmiało możesz czytać. :)

      Usuń
  24. Szczerze? To nie jestem przekonany. Chyba najpierw spróbuję przeczytać coś Fitzgeralda. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Spróbowałabym przeczytać , na pewno nie zaszkodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jak najbardziej muszę przeczytać choćby dla porównania z ,,Czuła jest noc,,:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja na odwrót, dla porównania muszę przeczytać "Czuła jest noc". :D

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.