niedziela, 9 lutego 2014

Zygmunt Miłoszewski "Bezcenny"
Ostatni więzień dwudziestego wieku

Zygmunt Miłoszewski
Bezcenny
Wyd. W.A.B.
2013
464 stron
Jest taki typ kobiet, do których mężczyźni nigdy nie podchodzą w barach, żeby zagaić, postawić drinka i zorganizować sobie wieczór. Nawet jeśli one są w szpilkach i wydekoltowanych czerwonych kieckach, a im alkohol na tyle stępił samokrytycyzm, że przy każdej innej czuliby się przystojni, dowcipni, męscy i elokwentni, to i tak nie podejdą. Tak samo jak uczeń szkoły podstawowej nie oprze się nonszalancko o biurko wychowawczyni i nie rzuci: "Jak ci minął wczoraj wieczór, królowo moja?". Pewnych rzeczy się po prostu nie robi[1].

Bez wątpienia do takich kobiet należy Zofia Lorentz, Pan Samochodzik w spódnicy, urzędniczka MSZ trudniąca się tropieniem i odzyskiwaniem dziedzictwa utraconego przez Rzeczpospolitą w różnych momentach jej historii[2]. Doktor Lorentz znana jest ze swej zadziorności, nieustępliwości i złośliwej inteligencji. Słowa "kompromis" w jej słowniku po prostu nie ma. Na świat patrzy oczami tak ciemnymi, że niemożliwym jest odgadnąć jakieś emocje się w nich kryją i te właśnie czarne punkty wpatrywały się tego dnia w premiera, który to zaprosił doktor Zofię (zawsze doktor Zofię, nigdy panią Zosię czy - o zgrozo - Zosieńkę!) na pewne niezwykłej wagi spotkanie. O wadze tej świadczył fakt, iż Lorentz musiała się stawić na nie pozbawiona wszelkich kobiecych gadżetów typu biżuteria czy torebka (że o komórce nie wspomnę) i w skarpetkach (acz, nie całkiem nago!) udać się do kostki, przezroczystego pomieszczenia z grubego tworzywa sztucznego o boku jakichś pięciu metrów[3], które znajdowało się wewnątrz obszernej sali, wyłożonej śnieżnobiałym tworzywem, pozbawione kantów, za to tonące w świetle licznych jarzeniówek. Niemożliwością było ukryć tu szpilkę[4]. Tak, to miała być ściśle tajna rozmowa z zachowaniem wszelkich środków ostrożności.


W obecności ministra kultury oraz generała, szefa Agencji Wywiadu, premier podsuwa Zofii Lorentz teczkę z dokumentami, z których wynika, że zaginiony w czasie wojny Portret Młodzieńca autorstwa Rafaela, wisi sobie jak gdyby nigdy nic na ścianie pewnego bogacza, tuż obok... dużego telewizora LCD. Na laiku ta informacje pewnie nie zrobiłaby większego wrażenia, ale doktor Lorentz laikiem nie jest i docenia wagę odkrycia (oraz dostrzega niestosowność owej aranżacji wnętrza). To nie tylko najważniejsze dzieło sztuki ukradzione w Polsce w czasie wojny. To w ogóle najważniejszy i najbardziej drogocenny spośród zaginionych i poszukiwanych kiedykolwiek obrazów[5]. Dla urzędniczki ma ono nie tylko znaczenie zawodowe, ale i wiąże się ze wspomnieniami z dzieciństwa. Obraz dziadka pokazującego wnuczce puste ramy po Portrecie Młodzieńca oraz postanowienie, że uda jej się skradzione dzieło odnaleźć, są wciąż żywe w jej pamięci.

Sprawa jest delikatna, a działania podjęte w celu odzyskania obrazu - niekoniecznie legalne. Konsekwencje nieudanej akcji, to nie tylko perspektywa zniknięcia dzieła na zawsze, ale także międzynarodowy skandal. Sukces będzie wszystkich, a porażka moja[6] - komentuje sytuację Lorentz i ma rację. W razie niepowodzenia, polskie władze pięknie odegrają rolę zaskoczonych i niezorientowanych w temacie, a urzędniczka zostanie z tym całym bałaganem sama. No, może nie całkiem sama, bo premier dobrał pani doktor ekipę, która ma jej pomóc w odzyskaniu obrazu. Do Stanów Zjednoczonych ruszą we czwórkę, znana nam już Zofia Lorentz, wysokiej klasy specjalista od spraw wywiadowczych - major Anatol Gmitruk, Karol Boznański, międzynarodowy marszand i znawca rynku sztuki[7] (prywatnie były facet doktor Zofii) oraz Lisa Tolgfors, świeżo wyciągnięta z więzienia, prawdziwa szwedzka arystokratka, znana jako Ronja i ciesząca się sławą najbardziej pomysłowej złodziejki dzieł sztuki w historii[8]. Ta malownicza ekipa przeżyje razem niejedno. Albo i nie przeżyje, bo okazji do gwałtownego przeniesienia się na tamten świat, z pewnością nie zabraknie.

Jeśli choć przez chwilę wydawało im się, że są na dobrej drodze do odzyskania obrazu, to był to ich pierwszy błąd. Za nim pojawią się kolejne. Ich podróż nie skończy się na Ameryce, zjawią się w Szwecji, Lwowie i Chorwacji. Będą nie tylko tropić, ale przede wszystkim będą tropieni. Komuś ich misja jest bardzo nie na rękę. Ten ktoś nie cofnie się przed niczym i nie zawaha przed zastosowaniem środków ostatecznych. 

Bezcenny Zygmunta Miłoszewskiego zaczyna się w górach, gdzie w wyniku ataku terrorystycznego giną dwie osoby. Początek jest więc mocny, a moc ta nie zniknie do samego końca, choć to właśnie sceny z Kasprowego Wierchu uważam za najmniej ciekawe i realistyczne. Tak czy inaczej, lawina zdarzeń porywa czytelnika, obijając go po luksusowych rezydencjach, budynkach mających czasy świetności już za sobą, zasypanych śniegiem chatach, miejscach pilnie strzeżonych i takich, w których wieje tylko zimny wiatr, po świecie sztuki i intryg, bogaczy, handlarzy i złodziei. Powieść dwukrotnego laureata Nagrody Wielkiego Kalibru łączy w sobie thriller i przygodę, sensację i kryminał. Tu sztuka łączy się z biznesem, a próba odzyskania skradzionego obrazu może mieć niewyobrażalne konsekwencje. Grzebanie w przeszłości, mieszanie w teraźniejszości zaowocuje odkryciem, które unieważni podręczniki do historii XX wieku. 

Portret Młodzieńca Rafaela Santi
[źródło]
Co tu dużo mówić, Zygmunt Miłoszewski napisał książkę, którą nie tyle ja połknęłam, co ona połknęła mnie. Niesamowicie zżyłam się z głównymi bohaterami, fascynującymi każdy z osobna, razem tworzący trudną do ujarzmienia ekipę. Tak to jest, jak mocne charaktery muszą ze sobą współpracować, a różne doświadczenia i prywatne cele sprawiają, że nie zawsze pragną iść tą samą drogą. To, co wspólnie przeżyją, pozwoli im przemyśleć kilka spraw i przewartościować swoje życie. Wśród bohaterów zdecydowanie wyróżnia się Ronja, postać niezwykle barwna. O takich mówi się, że mają charakter. Złodziejka biegle mówi w siedmiu językach, ale wyuczoną w więzieniu polszczyzną posługuje się w sposób daleki od literackiego. Bardzo mi w pizdeczkę[9] - rzuca przedstawiając się doktor Lorentz, a tym samym wprowadzając pierwszy z wielu akcentów humorystycznych tej powieści.

Robert Ostaszewski w recenzji Bezcennego dla Polityki napisał, że gdyby Miłoszewski urodził się w Stanach, to popularnością przebiłby Dana Browna, ale cóż - niestety urodził się w Polsce. Coś w tym jest, bo choć skojarzenie z amerykańskim autorem bestsellerów z Robertem Langdonem w roli głównej jest dość luźne, to najnowszą powieść Miłoszewskiego bez wątpienia cechuje podobna dynamika akcji, demaskatorski charakter śledztwa i powiązanie intryg kryminalnych ze światem sztuki, tworzące jazdę bez trzymanki pomiędzy dobrami kultury i intrygami władz (czy to państwowych, czy kościelnych). Zarówno Kod Leonarda da Vinci jak i Bezcennego czyta się z zapartym tchem, przy czym obu autorów oddziela przepaść, jeśli brać pod uwagę warsztat pisarski. Styl Dana Browna niczym się nie wyróżnia, wzrok czytelnika bez wysiłku biegnie po tekście. Tego samego nie można powiedzieć o naszym rodzimym autorze, który przywiązuje dużą dbałość o dobór słownictwa, łączy powagę tematu z lekką sensacyjną konwencją, całość przyprawia humorem i ironią, niekiedy wbija szpilkę komentując rzeczywistość, nie traktuje poruszanych tematów "po łebkach", przerywając kolejne sceny poszukiwań, pogoni czy ucieczki, opowieściami z dziedziny historii sztuki. Bliżej więc Bezcennemu do Szachownicy flamandzkiej Arturo Pereza-Reverte.

Bezcenny ma w sobie coś z przygód Pana Samochodzika, Indiana Jonesa, Jamesa Bonda, powieści Dana Browna, Arturo Pereza-Reverte czy filmu Osaczeni Jona Amiela. Mam wrażenie, że to nie przypadek i autor doskonale się bawił umieszczając w swej powieści żółte, oryginalnie wyglądające ferrari, nawiązania do Bursztynowej Komnaty czy scenę z czujnikami ruchu. Zygmunt Miłoszewski zapewnia czytelnikowi nie tylko rozrywkę. W jego powieści jest miejsce na krytykę społeczną, a mocne osadzenie w realiach sprawia, że dużo łatwiej wyobrazić sobie iż podobne zdarzenia mogłyby mieć miejsce, choć miejscami rozsądek podpowiada zupełnie co innego.

Spędziłam z najnowszą powieścią Miłoszewskiego kilka emocjonujących wieczorów. Wrażenia? Bezcenne.


Megadeth - A Tout Le Monde

***

Książkę polecam
wychowanym na przygodach Pana Samochodzika
miłośnikom Dana Browna i Arturo Pereza-Reverte
wielbicielom książek sensacyjno-przygodowych
poszukującym niegłupich książek rozrywkowych
zainteresowanym połączeniem kryminału i sensacji ze światem sztuki
ciekawym co mogło się stać z Portretem Młodzieńca Rafaela Santi
zaintrygowanym tajemnicą, która zupełnie zmieni spojrzenie na historię XX wieku

***

[1] Zygmunt Miłoszewski, Bezcenny, Wyd. W.A.B., 2013, s. 65.
[2] Tamże, s. 66.
[3] Tamże, s. 68.
[4] Tamże. 
[5] Tamże, s. 70-71.
[6] Tamże, s. 74.
[7] Tamże, s. 95.
[8] Tamże, s. 96.

58 komentarzy:

  1. Świetne podsumowanie tej książki :) "Bezcenny" to jedna z lepiej napisanych książek szpiegowsko-sensacyjnych jakie miałam przyjemność czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Fakt, że może niezbyt często sięgam po tego typu książki, więc może i materiał porównawczy mam słaby, ale ta jest dobra i bez porównań. :)

      Usuń
  2. Uuuuch, naprawdę taka dobra ta książka? Nareszcie recenzja, która mnie przekonała do "Bezcennego"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po scenach na Kasprowym wciągnęła mnie na maksa. Pewnie, że jak to przygodówki, wydaje się czasami tak szalona, że aż nieprawdopodobna, ale czyta się to naprawdę świetnie. :)

      Usuń
  3. Książka jest świetna, co tu gadać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po długości tego co napisałam, to da się o niej mówić i mówić. ;) Ale krótkie podsumowanie jest jak najbardziej trafne. ;)

      Usuń
  4. Brzmi bardzo ciekawie, lecz mnie osobiście niestety fabuła nie zaciekawiła aż tak bardzo, bym chciała ją natychmiast poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, trzeba lubić taką tematykę, żeby czerpać przyjemność z lektury.

      Usuń
  5. Czytałam dwie powieści Miłoszewskiego i bardzo dobrze je wspominam. Na tę książkę też się czaję, chociaż historia o skradzionych dziełach sztuki jakoś mniej mnie ciekawią. No i trochę się obraziłam na pisarza, że nie kontynuuje przygód prokuratora Szackiego :P Mimo tego i tak "Bezcennego" przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jest w zupełnie innym stylu niż seria o Szackim, ale zdecydowanie bardziej mi się podobała niż "Uwikłanie".

      A kontynuacja cyklu z prokuratorem się pisze. W tym roku ma się pojawić ostatnia część trylogii, "Na czerwonej ziemi". :)

      Usuń
    2. Mnie "Uwikłanie" bardzo przypadło do gustu, więc nie wiem czy ta książka to przebije, ale skoro są w innym stylu to chyba nie ma sensu jakoś drobiazgowo ich porównywać.

      Informacją o kolejnej książce z Szackim bardzo mnie ucieszyłaś :D

      Usuń
    3. Faktycznie, nie ma sensu. Jak dla mnie te książki są kompletnie różne, a to która Ci się bardziej spodoba, zależy od tego, jaki typ literatury wolisz, czy raczej kryminał/thriller czy sensacja/przygoda.

      Ja tam czekam na kontynuację "Bezcennego". Mam nadzieję, że jest taka w planie. :)

      Usuń
  6. Jeżeli czytał to ktoś nie wychowany na Panu Samochodziku, to ja nie wiem dokąd ten świat zmierza :P
    Miłoszewski będzie czytany - oficjalnie obiecuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, ja większość jego przygód (ale tylko tych pióra Nienackiego, po inne nie sięgałam) przeczytałam już jako stara baba. :D

      Oficjalnie odnotowałam. :P

      Usuń
  7. Właśnie jestem w trakcie czytania tej powieści i mam nadzieję, że ja również odbiorę ją tak pozytywnie :).

    OdpowiedzUsuń
  8. O! Istnieje spora szansa, że się skuszę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I istnieje spora szansa, że się nie zawiedziesz. :)

      Usuń
  9. Podzielam Twoje zdanie:) Książka jest naprawdę dobra. Strasznie lubiłam Lisę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeden z najgłośniejszych kryminałów ostatnich lat. Mam nadzieję, że zasłużenie bo niedługo planuję po niego sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę tylko powiedzieć, że warto. Tylko nie nastawiałabym się na czysty kryminał. ;)

      Usuń
  11. Zapowiada się na bardzo, ale to bardzo interesującą lekturę! A, ja jeszcze Pana Samochodzika tak uwielbiam! Jak byłam mała to udawałam, że wyruszam razem z nim na poszukiwania, by przeżyć przygodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam organizowałam własne wyprawy, bez Pana Samochodzika. :D

      Usuń
  12. Właśnie czytam i stwierdzam, że historia wciągająca, ale sporo mi jeszcze zostało.
    Poruszyłaś Aniu wszystko co istotne w książce - jestem pełna podziwu dla błyskotliwości z jaką sobie poradziłaś z wielowątkowością książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czytałam ją dość długo. :)

      Ojej, dziękuję Ci ślicznie. I chyba nic więcej nie dodam, bo mnie zaskoczyłaś tak miłą opinią.

      Usuń
  13. Wiele dobrego słyszałam o Miłoszewskim i z pewnością przeczytam tę powieść:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja słuchałam i może dlatego w połowie sie pogubiłam - ale akcja na Kasprowym była świetna :) Teraz słuchałam " Inferno " i zdecydowanie Miłoszewski lepiej wypada, może kiedyś coś z jego twórczości przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchając pewnie zgubiłabym się już przy tytule. Kompletnie nie potrafię się skupić na audiobookach. ;)

      Usuń
  15. Mam na półce "Domofon". Muszę się w końcu zabrać za Miłoszewskiego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Domofon" też mam. Kupiłam na raz trzy książki Miłoszewskiego z nadzieją, że mnie nie zawiedzie. ;)

      Usuń
  16. Mam na półce tę książkę i mam zamiar przeczytać :)
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  17. Muszę wreszcie zacząć poznawać twórczość autora; "Uwikłanie" i "Bezcenny" książki obowiązkowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kiedy pisałaś, ze bohaterka poszła na spotkanie w skarpetkach, to nie w sensie, że tylko w skarpetkach? :P bo tak mi się skojarzyło od razu :P
    Co tu dużo mówić - Miłoszewskiemu nigdy nie odmówię, choć jeszcze nic jego nie czytałam :) to taka bardzo ślepa miłość, ale liczę, że skończy się happy endem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boszzzz... Przez Twoje skojarzenia będę musiała ten fragment poprawić. Kiedyś, bo na razie spać mi się chce. ;)

      Po przeczytaniu "Uwikłania" od razu kupiłam trzy inne jego książki, więc lepiej, żeby faktycznie był tu happy end. Póki co, zakup "Bezcennego" okazał się trafionym. :)

      Usuń
    2. Nie ma sprawy, na moje skojarzenia zawsze możesz liczyć :P nie pali się - fama i tak już poszła w świat ;)

      Do tej pory myślałam, że on napisał tylko trzy książki, ale nie ogarniam... Ale jak na razie Wam się układa, więc myślę, że przetrwacie mimo możliwych kryzysów ;)

      Usuń
    3. W samych skarpetkach? :P

      Kryminały są cztery i piąty w drodze. Nie przewiduję kryzysów. Szacki to Szacki, a "Domofon" podobno dobry.

      Usuń
  19. Szczerze mówiąc, jeszcze nie spotkałam się z autorem, ale po tej zapowiedzi musi to nastąpić szybciej niż sądziłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz tego typu książki, to koniecznie. :)

      Usuń
  20. ło matko i córko, aż tak dobra? Tego się nie spodziewałam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Poluję na nią w bibliotece, ale niestety nie tylko ja, i kolejka jest...

    OdpowiedzUsuń
  22. Widzę Aniu, że zakochałaś się w twórczości Miłoszewskiego, a ja nadal jestem na początku "Uwikłanych" :P

    Nie czytałam "Pana Samochodzika", widziałam może jeden film o Indianie Jonesie, może ze 3 z Jamesem Bondem, nie czytałam nic Browna ani Pereza-Reverte, więc pewnie i tak tego nie wyłapię - dobra jesteś :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być: na początku "Uwikłania" (nie ma to jak nie wiedzieć, co się czyta) :P

      Usuń
    2. Na to wygląda. Dwie kolejne książki już czekają. :)

      Aj tam, Pana Samochodzika uwielbiam - przeczytałam wszystkie (oprócz ostatniej, niedokończonej) części napisane przez Nienackiego, Indiana jest zbyt wężowaty, ale pamiętam go z dzieciństwa, gdy Brown podbijał świat, to czytałam go ze wszystkim, Bond mi się skojarzył dosyć luźno, ale akurat jego znam słabo, a Perez-Reverte jest KAPITALNY! :)

      Usuń
  23. Moje jedyne spotkanie z autorem odbyło się... podczas ekranizacji jednej z jego powieści. Niestety filmu nie obejrzałam do końca, ba - nawet nie dobrnęłam do środka. Co nie oznacza, że do Miłoszewskiego się zraziłam, w końcu ekranizacja Kodu Leonarda da Vinci była nudna, nieciekawa i zastanawia mnie, kto w ogóle się na nią zgodził ;) Tak czy owak książkę mam w planach i mam nadzieję, że pochłonie mnie jak Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iiiiii! Błąd! Najpierw "Uwikłanie" w wersji książkowej, a później ewentualnie film. Książka jest lepsza, a na dodatek się różni od filmu. Daj Miłoszewskiemu szansę. :)

      Usuń
    2. Po Twojej recenzji na pewno na książkę się skuszę :)

      Usuń
    3. Cieszę się i mam nadzieję, że w razie czego, nie oberwę po uszach. :D

      Usuń
  24. No to mnie przekonałaś! Muszę ją mieć :D

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.