Brandon W. Jones Wiosenne dziewczęta Wielka Litera 2014 446 stron |
Biorę do ręki książkę. Z okładki spogląda na mnie ładna dziewczyna o egzotycznej urodzie, ubrana w ludowy strój. Zielony, kwiecisty, wiosenny. Cała książka jakby pachniała wiosną, budzącym się życiem. Otwieram powieść. Czytam pierwszą, drugą, piętnastą stronę i już wiem, że w tej książce nie kwitną kwiaty, nie śpiewają ptaki, życie staje się walką o przetrwanie.
Okładka powieści Wiosenne dziewczęta Brandona W. Jones'a nie przygotowuje na to, co kryje się wewnątrz.
Ta historia ma kilku bohaterów. Żaden z nich nie jest szczęśliwy, choć niektórym władza nad innymi daje tego szczęścia pozory. To opowieść obwarowana nakazami, zakazami, przesycona strachem i ideologią. Korea Północna, kraj drżących kolan i spuszczonych głów, nad którymi czuwają Wielki Wódz, Kim Ir Sen, i jego syn, Umiłowany Przywódca, Kim Dzong Il. W tym kraju wszystko może być powodem represji. Posiadanie Pisma Świętego, marzenie o kawałku wieprzowiny (podczas gdy podawana w miejscu pracy papka z trocin jest najwyższym dobrem, za który winno się dziękować Umiłowanemu Przywódcy), brak plakietki z podobizną Kim Ir Sena przypiętej do ubrania, jakiekolwiek potrzeby, których posiadanie sugeruje, że wielcy przywódcy nie dbają należycie o swych małych podopiecznych. Nawet kurz na obowiązkowo zawieszanych w każdym domu obrazach z podobiznami jaśnie wielkich i umiłowanych dyktatorów, może być przyczyną, dla której trzy pokolenia rodziny umieszczane są w łagrach. Wszak od drobinek pyłu do działalności wywrotowej godzącej w interes państwa, poddającej wątpliwość lojalność i niszczącej tak idealnie skonstruowany ustrój, jest niezwykle blisko, prawda?
Na szczycie ramy znaleźliśmy ślady kurzu, a portrety nie wisiały równo. Wasze zaniedbanie wskazują na brak lojalności oraz rzuca na was oskarżenie o działalność wywrotową. Wszyscy jesteście aresztowani za brak należnego szacunku dla władz państwowych[1].
Dwunastoletnia Gyong-ho nim znalazła się w sierocińcu, wraz z rodzicami i babcią trafiła do obozu. O wspomnienia stamtąd lepiej nie pytać. Gi zresztą i tak niewiele powie. Zanim zaprzyjaźniła się z krnąbrną Il-Sun, szukała ukojenia w posłuszeństwie, milczeniu, ciężkiej pracy w szwalni, klepanych na pamięć regułkach zapewniających o jej miłości do przywódców oraz liczbach (Gyong-ho dokonuje skomplikowanych obliczeń z szybkością Rain Mana). Cicha, spokojna była łatwym celem i to na niej Il-Sun wyładowywała swą złość. W przeciwieństwie do Gi, Il-Sun urodziła się w bogatej, szanowanej rodzinie. Miała szansę na znalezienie dobrego męża i wygodne życie. Przewrotność losu sprawiła, że jej położenie diametralnie się zmieniło. Niełatwo było się z tym pogodzić, stąd w nastolatce tyle goryczy, wrogości i agresji. W sierocińcu tak jak inne dziewczynki, tak i ona musiała podporządkować się surowemu regulaminowi. Od swych koleżanek różniła się jednak brakiem pokory. Gdy w Gyong-ho przestała widzieć ofiarę, dziewczynki połączyła przyjaźń i być może to właśnie ona sprawiła, że charakterna nastolatka nie popadała po uszy w kłopoty, które sama na siebie ściągała. Temperamenty przyjaciółek doskonale się uzupełniały i pewnie dziewczynki miałyby szansę przetrwać niełatwy czas wspierając się nawzajem, a po opuszczeniu sierocińca ułożyć sobie życie, ale cóż... obydwie wpakowały się w tarapaty i to dużo poważniejsze niż można by przypuszczać.
Dzięki łasce Umiłowanego Przywódcy jestem tutaj, choć wcale na to nie zasługuję. Jestem warta mniej niż błoto. Jestem gorsza od szlamu. Mimo to nasz Umiłowany Przywódca okazał mi tyle szczodrości i zezwolił na pracę w jego fabryce odzieży. Jestem mu tak bardzo wdzięczna[2] - deklamowała Gi, by nie spotkała ją kara za opieszałość zajęciu stanowiska. Wszak wynik pracy wyznaczał wartość obywatelską pracownika, ociągająca się szwaczka z pewnością nie jest lojalna wobec wodza. Taka była codzienność bohaterek, na którą składały się obowiązki i posłuszeństwo.
okładka wydania amerykańskiego [źródło] |
Ta książka szokuje w wielu momentach, począwszy od pierwszych scen, w których pojawiają się raczej zaprogramowane na posłuszeństwo istoty, niż kobiety z krwi i kości, przez każde kolejne, pełne strachu, upokorzeń, bezwzględności i męskich lepkich rąk obrazki, na ciężkim emocjonalnie finale skończywszy. Za granicą, bohaterkom przyjdzie skonfrontować wtłaczaną w ich głowy propagandę z rzeczywistością, w której wciąż najwięcej zła spotka je z rąk rodaków. Ku ich zaskoczeniu okaże się, że kraj Umiłowanego Przywódcy nie jest tak idealny, jak im wmawiano, a Amerykanie nie zjadają własnych dzieci. Ich podróż z Korei nie jest jednak podróżą w stronę światełka, lecz w krainę mroku i budowania biznesu na strachu i wykorzystywaniu słabszych. To ciężka wyprawa nie tylko dla Gi, będącej uosobieniem niewinności, ale także dla pewnej siebie Il-Sun, czy innej nastolatki - Cho, która doskonale już zna męskie potrzeby i ma pewne pojęcie o tym, co czeka dziewczyny.
Powieść Wiosenne dziewczęta robi ogromne wrażenie. Kryje w sobie takie pokłady smutku, niesprawiedliwości, bólu i strachu, że ciężko po lekturze przejść do porządku dziennego. Tyle w niej zła i okrucieństwa, tak wiele krzywd. Takie historie żyją w czytelniku jeszcze długo po zamknięciu książki, a świadomość tego, że nie są nierealne, nie daje spokoju. Brandon W. Jones nie pozostawia złudzeń i bardzo skąpo rozdziela nadzieję. Ciekawa byłam jak zakończy tę historię, czy jego bohaterki dostaną szansę na szczęście? Ogromnie tego chciałam, ale cóż - nie dla każdej postaci występującej w tej książce, autor był łaskawy. Nie czekajcie więc na wspaniały happy end, tylko trzymajcie kciuki za swoją ulubioną bohaterkę. Może to właśnie jej uda się przeżyć, może to właśnie ona na końcu powie: Ale już jest lepiej. Pomału coraz lepiej[3].
Życie potrafi rozdać karty tak cholernie niesprawiedliwie, że my, którzy czytamy o takich historiach jedynie w książkach czy gazetach, powinniśmy czuć się jak mali zwycięzcy.
***
Książkę polecam
miłośnikom niezwykle poruszających historii
ciekawym życia w Korei Północnej
czytelnikom, którym niestraszne bolesne tematy
niestroniącym od trudnych tematów
niestroniącym od trudnych tematów
***
[1] Brandon W. Jones, Wiosenne dziewczęta, przeł. Anna Zeller, Wyd. Wielka Litera, 2014, s. 62.
[2] Tamże, s. 20.
[3] Tamże, s. 442.
egzemplarz recenzencki |
***
A na koniec zapraszam Was serdecznie do Karriby, która zaprosiła mnie do udziału w cyklu "Oko w oko" --> KLIK, a naszą rozmowę zatytułowała jakże trafnie: Mąż ma ze mną przerąbane.
Widziałam tą książkę tylko w zapowiedziach, ale bardzo możliwe, że po Twojej recenzji kiedyś ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko mocno Cię do tego zachęcać.
UsuńOpis książki jakoś nie bardzo mnie zaciekawił, tym bardziej nie spodziewałam się tak trudnej historii:) Cóż, może kiedyś po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuńJa też! Autor nie odpuszcza ani na moment.
UsuńWidzę, że trafiłaś na mocną i dobrą książkę. Teraz akurat potrzebuję książkowego pocieszenia, a nie zdołowania, ale kiedyś na pewno sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńOj, to lepiej po nią nie sięgaj. Optymizmu tam tyle, co kot napłakał.
UsuńJak być może pamiętasz, całkiem niedawno temu też czytałam książkę, której postacią nr 1 był Koreańczyk... To straszne, co się tam dzieje... :/
OdpowiedzUsuńTę o obozie? Pamiętam i kiedyś na pewno ją przeczytam.
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej powieści. Widziałam programy dokumentalne na temat życia w Korei Północnej, ale nie czytałam żadnej powieści na ten temat. ,,Wiosenne dziewczęta" z pewnością są trudną historią, dlatego tym bardziej mam ochotę się zapoznać z tym tytułem.
OdpowiedzUsuńP.S. Gdyby nie dopisek na okładce, to w życiu bym się nie domyśliła, o czym traktuje ta książka.
A jakie programy?
UsuńUwielbiam takie emocjonujące książki. Na pewno do niej zajrzę
OdpowiedzUsuńGorąco zachęcam.
UsuńZ chęcią kiedyś do niej zajrzę, zapamiętam sobie tytuł
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam książkę o podobnej tematyce,na pewno jest to bardzo poruszająca powieść i wzbudza wiele emocji.
OdpowiedzUsuńA pamiętasz tytuł?
UsuńChętnie ją przeczytam, lubię mocne historie.
OdpowiedzUsuńTa zdecydowanie taka jest.
UsuńBardzo podoba mi się fabuła, ciekawi mnie ten temat. Przeczytam w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńLosy dziewczyn są naprawdę wstrząsające.
UsuńPoruszająca lektura skrywa się pod tą niewinnie wyglądającą okładką...
OdpowiedzUsuńOj, bardzo. Nie spodziewałam się, że aż tak.
UsuńZa Koreą Północną to ja nie przepadam, aczkolwiek historia zapowiada się naprawdę ciekawie.
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę to, co się tam dzieje, trudno pałać do niej sympatią.
UsuńZdecydowanie książka dla mnie, jeśli znajdę to na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ci się spodoba.
UsuńJakoś niespecjalnie interesuje mnie życie w Korei Północnej, więc tym razem spasuję ;)
OdpowiedzUsuńA mogłaby Ci się spodobać. :)
UsuńStrój wygląda na chiński, a w środku o Koreankach? :D
OdpowiedzUsuńNo przecież napisałam, że okładka nie przygotowuje na to, co jest w środku. :P
UsuńBrzmi bardzo zachęcająco. Emocjonująca.
OdpowiedzUsuńCzego jak czego, ale emocji to tam nie brak.
UsuńKoniecznie muszę przeczytać
OdpowiedzUsuńOgromnie polecam!
UsuńLubię książki w których mogę dowiedzieć się czegoś nowego o innych kulturach :)
OdpowiedzUsuńW tej jest trochę o warunkach życia w Korei, a później o losach dziewczyn, które stamtąd uciekły.
Usuńlubie takie ksiazki, zapewne w niektórych momentach bym siedziała i płakała nas losem bohaterów, ale książka jak wywołuje emocje tzn że jest dobra. Może kiedyś sięgne :)
OdpowiedzUsuńŁzy niewykluczone, naprawdę sporo tu emocji.
UsuńKsiążkę dziś przyniòsł mi listonosz... Zapowiada się trudna emocjonalnie lektura...
OdpowiedzUsuńOj tak, na taką się przygotuj.
UsuńNa pewno będę się rozglądać za tą książka, bo fabuła mnie zaciekawiła
OdpowiedzUsuńCiekawa, ale przerażająca.
UsuńJa nie wiem, co dzisiaj ze mną jest nie tak... Przy drugiej z rzędu recenzji pojawiły mi się łzy w oczach. Moja wrażliwość czasami mnie zadziwia. Smutna, tak bardzo smutna jest ta książka... Muszę koniecznie ją przeczytać. Doskonale wiem, jak się czułaś po przeczytaniu. Takie książki na długo pozostają w człowieku.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze do dodania: piękna, prawdziwa, emocjonalna recenzja...
W takim razie zaopatrz się w chusteczki, bo w tej recenzji napisałam niewiele...
UsuńDziękuję! Starałam się oddać choć część emocji towarzyszących mi podczas lektury.
Krótko: dopisuję do listy. Ze względu na tematykę.
OdpowiedzUsuńKrótko: cieszę się. Ze względu na to, że to bardzo dobra książka.
UsuńCzuję się mocno zachęcona, muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, po okładce sądziłabym, że to będzie romans, albo jakiś lekki obyczaj. Wygląda na to, że trzeba dodać kolejny tytuł do zestawu must-read. Do tej pory o Korei czytałam tylko przy okazji publicystycznych opracowań zbiorowych z serii Bieguny (które swoją drogą i tak dawały pewien obraz). A powieść pewnie będzie miała "większe pole rażenia". W końcu nie każdy lubi czytać reportaże.
OdpowiedzUsuńOj, zawartość daleka jest od romansu czy lekkiej powieści obyczajowej tak bardzo, jak to tylko jest możliwe.
Usuń