czwartek, 20 lutego 2014

[6/9]
David O. Russell
"American Hustle"

Tytuł: American Hustle
Gatunek: dramat, kryminał
Produkcja: USA
Premiera: 31 stycznia 2014 (Polska), 12 grudnia 2013 (świat)
Reżyseria: David O. Russell
Scenariusz: Eric Singer, David O. Russell
Muzyka: Danny Elfman
Zdjęcia: Linus Sandgren
Czas trwania: 138 minut



Wśród tegorocznych nominacji do Oscarów, rządzą produkcje oparte na faktach. American Hustle jest jedną z nich, choć przedstawiona w niej historia, nie jest ścisłym odzwierciedleniem rzeczywistych zdarzeń. 

Operację Abscam przeprowadziło Federalne Biuro Śledcze na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku. Początkowo akcja FBI miała na celu śledzenie drogi, jaką przebywają skradzione przedmioty, z czasem priorytety się zmieniły, a na celowniku znalazła się walka z korupcją urzędników państwowych oraz polityków. 

Jak określił ten film jeden z recenzentów, American Hustle to istna parada oszustów. Chyba trudno o bardziej trafne podsumowanie całej tej historii. Film Russella nie jest opowieścią o operacji Abscam, a o ludziach, którzy w ten czy inny sposób są z nią związani. Już sama zmiana nazwisk bohaterów sugeruje, że mniej ważne jest tło, a istotą produkcji stają się relacje międzyludzkie. Na poziomie emocjonalnym, dzieje się tu naprawdę sporo.

David O. Russel
[źródło]

Irving Rosenfield (Christian Bale) i Sydney Prosser (Amy Adams) to para oszustów, wyciągających kasę od naiwnych. Są wspólnikami i kochankami, choć na Irvinga czeka w domu jego piękna małżonka (Jennifer Lawrence). Szczęście duetu się jednak kończy, gdy jednym z klientów okazuje się podstawiony agent FBI. Ambitny Richie DiMaso (Bradley Cooper) należy do tych, których nie da się tak łatwo zbyć czy przekupić. Irving i Sydney mają jednak szansę na ulgowe potraktowanie, o ile pomogą w przygotowaniu zasadzki na pewne "grube ryby" podejrzewane o korupcję. Oczywiście z okazji tej chętnie skorzystają. Gra się rozpoczyna.

[źródło]
To, co rzuca się w American Hustle w oczy od niemal pierwszych minut, to (oprócz zaczeski Rosenfielda) aktorskie popisy. O tak, trzeba przyznać, że jest na co popatrzeć. Każdy z bohaterów jest niesamowicie wyrazisty, co powoduje, że film staje się nie tylko paradą oszustów, ale także prezentacja aktorskich możliwości. A te są spore. Pod zaczeską kryje się Christian Bale, który z pokaźnym brzuszkiem w niczym nie przypomina anorektycznego Trevora z Mechanika. Partneruje mu Amy Adams czarująca mężczyzn tym, co dała jej natura, olśniewając urodą i pokaźnymi dekoltami. Jak cień, snuje się między nimi powód zgrzytów w tym, jakby się mogło zdawać, idealnym związku - Bradley Cooper z głową zdobioną pracowicie skręcanymi loczkami. Najwięcej zamieszania narobi jednak Jennifer Lawrence, która da się poznać jako nieco rozhisteryzowana, nieokiełznana żona pana od zaczeski, jeden wielki, nieposkromiony kłębek emocji. W sumie: koktajl wybuchowy, który gwarantuje dobrą zabawę. Spoglądając na popisy aktorskie całej czwórki trudno się dziwić, że wszyscy dostali za nie nominacje do Oscarów. Gdyby nie to, że trzymam kciuki za Leonardo DiCaprio, to pewnie Bale byłby moim faworytem.

[źródło]

W oczy rzucają się też dopracowane stroje i wspaniała, cudnie kiczowata, scenografia, zaś w ucho wpada muzyka, za którą odpowiedzialny jest Danny Elfman. Muzyka skojarzyć możecie z wieloma filmami Tima Burtona (m.in. Edwardem Nożycorękim, Dużą rybą, Gnijącą panną młodą czy Alicją w Krainie Czarów). Z Russelem zdarzyło mu się już współpracować przy okazji kręcenia Poradnika pozytywnego myślenia. Soundtrack z American Hustle zawiera wiele naprawdę interesujących utworów, jak choćby White Rabbit (wyk. Mayssa Karaa), How Can You Mend A Broken Heart (Bee Gees) czy Long Back Road (Electric Light Orchestra).

Russell do zadania podszedł z dużą dawką humoru, jego film to nagromadzenie zabawnych scen, błyskotliwych dialogów, ciętych ripost, ironicznych komentarzy i podszytych złośliwością kłótni. Kryminał zamienia się niekiedy w komedię i chwilami właściwie nie wiadomo, czy z bohaterów należy się śmiać, czy raczej im współczuć.

[źródło]

Mimo tych plusów, film nie wciągnął mnie tak jak oczekiwałam. Składa się w wielu interesujących scen, ale jako całość wydaje się zbyt chaotyczny i nieco przydługi. Chyba nie do końca zrozumiałam, co chciał przekazać reżyser. Wyczułam klimat tamtych lat, polubiłam bohaterów, ale nominowany w ubiegłym roku Poradnik pozytywnego myślenia Davida O. Russela, zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. Tam szaleństwu bohaterów nie towarzyszył ogólny chaos, a historia wydawała mi się zdecydowanie ciekawsza. O zgrozo, najsłabszym wątkiem American Hustle jest wątek sensacyjny. Nie intryguje, nie wciąga. Gdzie tam tej historii do Żądła (reż. George Roy Hill), czy Złap mnie, jeśli potrafisz Stevena Spielberga. Ostatecznie jednak, ten film nadrabia innymi atutami, więc w ogólnym rozrachunku seans zaliczam do udanych.

zwiastun filmu

Bee Gees - How Can You Mend A Broken Heart

Danny Elfman - Irving Montage

Moja ocena: 7/10

***

Akademia filmowa nominowała film American Hustle w dziesięciu kategoriach:

Najlepszy film: Charles Roven, Jonathan Gordon, Megan Ellison, Richard Suckle
Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Christian Bale
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Amy Adams
Najlepszy aktor drugoplanowy: Bradley Cooper
Najlepsza aktorka drugoplanowa: Jennifer Lawrence
Najlepszy reżyser: David O. Russell
Najlepszy scenariusz oryginalny: David O. Russell, Eric Singer
Najlepsza scenografia: Heather Loeffler, Judy Becker
Najlepsze kostiumy: Michael Wilkinson
Najlepszy montaż: Alan Baumgarten, Crispin Struthers, Jay Cassidy

Recenzje filmów nominowanych do Oscara w kategorii głównej:

36 komentarzy:

  1. Na pewno zobaczę ten film, uwielbiam Coopera :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooooo... Fajny jest. ;)
      Choć wolałam go w "Poradniku...".

      Usuń
  2. Już nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie znajdę czas na seans :) Może jutro po południu się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie widziałam jeszcze tego filmu, ale kiedyś pewnie nadrobię:)
    Tylko jeszcze sama nie wiem, kiedy to nastąpi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo ciekawych filmów jest do nadrobienia. Mam wrażenie, że nadrabiam i nadrabiam, a lista wciąż rośnie.

      Usuń
  4. "American Hustle" to dobry film, przede wszystkim świetnie zagrany. Ale czy oscarowy? Nie wiem, chyba nie. Jeszcze półtora tygodnia i się przekonamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie oscarowy. W każdym razie, nie dla mnie.

      Usuń
  5. A ja nie muszę, ale chcę. I zrobię to w momencie, gdy ten wyjdzie na DVD ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez względu na powód: również miłego seansu. ;)

      Usuń
  6. Oglądałam. Jest świetny! Obsada aktorska pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ciekawe kto dostanie statuetkę, bo nie wierzę, że choć jedna osoba nie zostanie nagrodzona.

      Usuń
  7. Zdecydowanie chcę obejrzeć ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  8. zdjecia sa sliczne, ale podchodzilam do tego filmu chyba 3-4 razy, ogladalam po kawalku, nie moglam sie skupić, nużył mnie. uwielbiam Bale'a :) to jak potrafi sie przeobrazic do roli jest niesmaowite. mimo to jednak film mnie zawiódł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako całość faktycznie nie gra, nie wiem tak do końca dlaczego, bo ma sporo mocnych scen.

      Usuń
  9. Nie mam jakiegoś ,,pędu,,, aby obejrzeć ten film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to jest taki film, bez znajomości którego, można się spokojnie obejść.

      Usuń
  10. Film może i niezbyt mnie zainteresował, ale Amy Adams była w nim naprawdę wspaniała. :) Chciałabym powiedzieć, że kibicuję jej w wyścigu po nagrody, ale muszę przyznać, że konkurencja jest spora, kreacja Lupity też mi się podobała i ostatecznie to jej kibicuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amy i Lupita startują w różnych kategoriach, więc spokojnie możesz trzymać kciuki za obydwie. :)

      Usuń
  11. Jeśli obejrzę, to tylko dla Amy, którą uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jakoś specjalnie za nią nie przepadałam, ale faktycznie - dobra była w tej roli.

      Usuń
  12. Byłam ciekawa tego filmu i chcę go obejrzeć! Może dzisiaj mi się to uda :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Poległem na początku, bo stwierdziłem, że może wyglądać podobnie jak "Wilk z Wall Street". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te filmy nie mają ze sobą kompletnie nic wspólnego. :)
      (No, może to, że obydwa mają szansę na Oscara).

      Usuń
  14. mam mieszane odczucia, czy oglądać czy nie - ale obsada aktorska przemawia za tym , że jednak tak ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. I to coś dla mnie - kryminał :)

    Początkowo zaczęłam się zastanawiać, o co kaman z tą zaczeską. Co to za wyraz, ale obczaiłam po chwili :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie kryminał. ;)

      Ciesz się, że nie musisz wiedzieć takich rzeczy, bo wygląda to koszmarnie. :P

      Usuń
  16. Tu zaczeska, tam wąs - ciekawie w kinie ostatnio jest :)
    Bardzo ciekawa Twojej opinii byłam. Musze przyznać, że świetnie wszystko w słowa ubrałaś. Nie pamiętam kiedy ostatnio pisałam recenzję filmową - i chyba wyszłam z wprawy. Dlatego tak zwlekam z tym u siebie na blogu.
    A myślę, że właśnie twórcy filmu w zamyśle nie mieli rewelacyjnego wątku sensacyjnego. Myślę, że film miał raczej przekazać atmosferę tamtych czasów. W końcu te nostalgiczne powroty od paru lat są pożywką dla kinomaniaków (i twórców przy okazji też). Ale myślę, że w gruncie rzeczy miała to być dobra komedia osadzona w tamtych czasach. Muzyka - fakt - też zwróciłam na nią uwagę.

    Napiszę nawet, że miałam tak pozytywne wrażenia - także pod względem rewelacyjnego aktorstwa - że mam ochotę do tego filmu wrócić. Podobnie miałam z "Vicky Cristina Barcelona": przy napisach końcowych już miałam ochotę cofnąć tę historię do początku (tak, uwielbiam Cruz!).

    A, i uwielbiam ten lustrowy kadr. Boski jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia, pokaz fryzjerski Oscar 2014.

      Ufff... Cieszę się, że nie wyszło tak źle, bo jak piszę o filmach, to czuję się jak przedszkolak analizujący "Pana Tadeusza".
      Całkiem możliwie, że z tym wątkiem sensacyjnym jest tak, jak piszesz. I wydaje mi się, że akurat pod tym względem film wyszedł znakomicie.

      Do "Vicky Christina Barcelona" się przymierzam, bo chcę go obejrzeć jeszcze raz, już po tym, jak udało mi się troszkę zwiedzić stolicę Katalonii. Pamiętam, że bardzo mi się ta produkcja podobała, a Cruz też uwielbiam. :)

      W ogóle dobrze zrobione zdjęcia z lustrami robią wrażenie. To też mi się ogromnie podoba.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.