Zdjęciami z Targów Książki w Krakowie będę Was jeszcze zarzucać przez dwa kolejne dni (wszystkich ziewających i znudzonych oglądaniem różnych twarzy z moją paszczą na dokładkę, zapraszam w listopadzie, kiedy to wreszcie pojawią się kolejne recenzje), tymczasem kilka słów o ludziach, którzy piszą, choć pisarzami nie są, czyli blogerach książkowych.
Albo nie. Najpierw się pochwalę. Na stoisku Helionu znalazłam książkę mojego Taty (to ta w środku, gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości). Fantastyczne uczucie!
***
Trzy dni spędziłam w towarzystwie Wiki, która dzielnie przedzierała się wraz ze mną przez tłumy. W duecie zawsze raźniej, a i miał mnie kto uwieczniać na zdjęciach w tych chwilach, w których kleiłam się do kolejnych mistrzów pióra.
dzielna Wiki kupiła tylko cztery książki! |
W sobotę, oprócz pisarzy, wypatrywałam także blogerów. Nie wszyscy, tak jak Esa ze swoją charakterystyczną kokardką, ułatwili mi zadanie. Macham w tej chwili do Pauli, którą spotkałam w przelocie, a którą (wstyd! wstyd!) rozpoznałam dopiero, gdy podała adres bloga. Za to Karolinie ślę złowrogie spojrzenie. Mnie nie rozpoznać? MNIE? Ale wybaczam, wspaniałomyślnie wybaczam, bo dzielnie stała ze mną i Wiki w dłuuuuugiej kolejce do Jonathana Carrolla. W tej samej kolejce przez moment towarzyszyła nam Sardegna, którą miałam okazję poznać rano, na spotkaniu autorskim Ruty Sepetys.
w kolejce dzieci się nudzą, więc pozują |
Na tym samym spotkaniu autorskim poznałam także znanych dotychczas jedynie z blogów: Oisaja (rozpoznał mnie, rozpoznał mnie, rozpoznał mnie!), Viv oraz Kaś. A między stoiskami od piątku co rusz wpadałam na Daniela i Kasię, przesympatyczny duet, o godnej pozazdroszczenia wytrwałości - chyba nikt tak dobrze nie wykorzystał tych czterech dni, jak oni.
W poszukiwaniu nieco mnie zatłoczonych miejsc, ruszyłam w stronę stoiska Agory i kogo nagle zobaczyły moje podkrążone oczęta? Darka z aleKulturki! Widok miny zaskoczonego vlogera - bezcenny!
Po południu, w Smakołykach, pojawiło się ponad 20 osób. Nie ze wszystkimi udało mi się porozmawiać, ale wierzę, że to nie ostatnie nasze spotkanie. Miło było ponownie spotkać Izusr oraz po raz pierwszy porozmawiać z dziewczynami znanymi mi do tej pory wyłącznie z Internetu, wśród których były: Mała Mi, Ktrya oraz niezwykle gadatliwy duet Magda k-ska & Gosiarella. Listę wszystkich obecnych na spotkaniu, znajdziecie u Kaś, naszej rozgadanej, brylującej organizatorki, o czym wspominam, aby przypadkiem nikt nie pomyślał, że to niezwykle sympatyczna dziewczyna, dzięki której mogliśmy się wszyscy spotkać i rozmawiać na setki różnych tematów: od książek po miejsca, w których można spotkać panie lekkich obyczajów (bez zdziwionych min, poproszę!).
ci, których udało się postawić pod ścianą |
Wszystkim wymienionym i nie wymienionym dziękuję za rozmowy, uściski lub choćby szybkie dwa słowa zamienione w locie. Ogromnie miło było Was poznać!
***
Ponieważ zdjęć z soboty mam sporo, to dziś jeszcze Was nimi trochę pomęczę. Reszta jutro. A tymczasem...
...ledwie wpadłam na Targi, spotkałam Jolantę Kwiatkowską, autorkę wspaniałych powieści Przewrotność dobra oraz Ja i oni. Pół żartem, pół serio. Autorka okazała się przesympatyczną osobą. Porozmawiałyśmy przez chwilę o problemach z wydawaniem książek, które nie ociekają lukrem oraz zapozowałyśmy do zdjęcia razem z naszą ukochaną Dorotką.
Do Beaty Pawlikowskiej ustawiła się gigantyczna kolejka. Podróżniczce nie straszna ani dżungla, ani tłumy fanów - przez kilka godzin cierpliwie rozdawała autografy i pozowała do zdjęć.
Jaki jest szczyt idiotyzmu? Mieć w domu Morfinę i nie zabrać jej na spotkanie ze Szczepanem Twardochem. Na dodatek, autor podpisywał książki w tym czasie, w który miałam być na spotkaniu autorskim Ruty Sepetys, więc i zrobienie zdjęcia autorowi stawało pod znakiem zapytania.
W akcie desperacji, zanim zastanowiłam się, co robię, odczekałam aż pisarz skończy pisać sms-a i uzbrojona w uśmiech podeszłam do pisarza, zagadując niezwykle inteligentnie: "Dzień dobry, panie Szczepanie. Czy zapozuje mi pan do zdjęcia?". Nie wiem kto był bardziej zdziwiony moją desperacją, ja czy autor. "Ale teraz?" - usłyszałam, na co rzuciłam niezwykle bystrze: "każdy moment jest dobry". Na szczęście ceniący święty spokój laureat nagrody Nike Czytelników, nie potraktował natręta, jak natręta traktować się powinno, czego efektem jest poniższe zdjęcie.
Marcina Kydryńskiego kojarzę raczej z muzyką niż książkami, ale jak się okazuje, dziennikarz ma na swoim koncie kilka książek. Ostatnia z nich nosi tytuł Lizbona. Muzyka moich ulic, co tylko potwierdza słuszność moich skojarzeń.
Ostatniej książki Marka Kamińskiego, jeszcze nie miałam okazji czytać, ale z pewnością ten brak nadrobię. Póki co, bardzo dobrze wspominam Dotykanie świata Marka Kamińskiego, wywiad-rzekę. Wystarczy spojrzeć na listę osiągnięć podróżnika, by nie mieć wątpliwości, że to niezwykle ciekawa postać.
Stoisko, przy którym siedziała Beata Andrzejczuk, cieszyło się dużym zainteresowaniem nastolatek.
"Dzień dobry, panie Stefanie. Proszę o ładny uśmiech do zdjęcia!"
Tak, tak - moje umiejętności zagajania rozmowy są niezwykłe. Jak widać, uśmiech jest, a obiektyw nie pokrył się pajęczyną spękań, choć Stefan Czerniecki próbował mi wmówić, że jedynie na zdjęciach robionych z zaskoczenia dobrze wychodzi.
Gdy już wyszło na jaw, że ja to ta blogerka, co to zachwycała się książką Dalej od Bueons, pan Stefan stał się Stefanem, wyskoczył zza lady, a ja mam wspaniałą pamiątkową fotografię.
Sobota, to także spotkanie autorskie Ruty Sepetys (Szare śniegi Syberii). O nim napiszę Wam innym razem, bo bez wątpienia zasługuje na osobną notkę. Autorka okazała się niesamowicie ciekawą osobą. Mogłabym jej słuchać i słuchać.
Oczywiście po spotkaniu, pobiegłam po autograf.
Michał Kruszona podpisywał swoją najnowszą książkę, Kawior astrachański. Tym razem nie jest to publikacja podróżnicza, a historia kryminalna, w którą wplecione są ciekawostki o Astrachaniu.
Nie wiem jak to się stało, że nie przeczytałam jeszcze żadnej książki Zygmunta Miłoszewskiego. Mam nadzieję, że szybko nadrobię to zaniedbanie. Fakt iż autora, dwukrotnie nagrodzono autora Nagrodą Wielkiego Kalibru przemawia za tym, by sięgnąć po jego książki raczej prędzej niż później.
Kot w pralce - tytuł, który wywołuje u mojego kota stan przerażenia. Ze strony Jerzego Iwaszkiewicza na szczęście poczciwym futrzakom nic nie grozi, a sam zbiór felietonów podobno wart jest uwagi.
"Hi! Smile!" - w obcym języku jeszcze bardziej powalam erudycją niż w rodzimym, ale na szczęście Asa Larsson doceniła wysiłek pewnej poliglotki.
Zostawiam Was z tym pięknym, skandynawskim uśmiechem i zabieram się za wybieranie zdjęć do dalszego ciągu fotorelacji.
***
Wybaczcie, że chwilowo do Was nie zaglądam i nie odpowiadam na komentarze. Nadgodziny w pracy + przeprowadzka + włóczęgostwo = brak czasu na blogowanie w takim wymiarze, w jakim chciałabym to robić.
Warto zajrzeć:
"Każdy moment jest dobry"
OdpowiedzUsuń- leżę i kwiczę. :-D
No co? :P
UsuńPan Czarniecki niesamowicie sympatycznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńI jest niesamowicie sympatyczny! :D
UsuńCzekam na kolejną fotorelację. Skoro te Targi tak daleko ode mnie to sobie przynajmniej u was na blogach pooglądam ;)
OdpowiedzUsuńJuż jest. ;)
UsuńWspaniałe te Targi! Szkoda tylko, że nie mogłam się pojawić..Mam nadzieję, że w przyszłym roku się to zmieni :). Czekam na kolejne relacje :)
OdpowiedzUsuńI tego Ci życzę, tym bardziej, że odbędą się już w nowym miejscu, gdzie będzie zdecydowanie przestronniej. :)
Usuńhaha że Pan Szczepan Ci nic nie zrobił haha - on podobno nie lubi niespodzianek. Ale musiałaś go zaskoczyć hahaha, ale czadowa fotorelacja. Zazdroszczę duetu z Wiki. Tak, do zdjęć potrzebny jest ten drugi ktoś hehe. Wspaniale:).
OdpowiedzUsuńCóż, wyglądał na bardzo zaskoczonego. Na tyle mocno, że mnie nie spławił. :P
UsuńOj tak, pomoc Wiki była nieoceniona. :)
Zazdroszczę entuzjazmu i gratuluję autografowych zdobyczy:)
OdpowiedzUsuńCzego jak czego, ale entuzjazmu mi nie brakowało. :P
UsuńCudowne przeżycie, zazdroszczę Ci tych spotkań z autorami:)
OdpowiedzUsuńByło świetnie, długo będę wspominać te spotkania. :)
UsuńDzięki Tobie poczułam klimat Targów, już nie mogę się doczekać kolejnych fotorelacji ;)
OdpowiedzUsuńOstatnia część właśnie się pojawiła. :)
UsuńByłam w sobotę, jednak Cię nie zauważyłam! Nic dziwnego biorąc pod uwagę te tłumy :) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem pomyślę o czerwonej peruce. :P
UsuńOglądam sobie zdjęcia z Targów i co raz bardziej żałuję, że się nie wybrałam :( No nic muszę czekać do maja... Jakiś stosik targowy będzie? :)
OdpowiedzUsuńStosik targowy nie jest zbyt imponujący. Nawet nie wyciągnęłam go jeszcze z torby, bo skoro i tak jestem w trakcie przeprowadzki... :P
UsuńZazdroszczę obecności na targach i poznania kilku osób z naszego blogowego świata :D Mam nadzieję, że w przyszłym roku i ja się pojawię wśród Was :)
OdpowiedzUsuńByłoby super! Poznawanie ludzi na żywo to ogromna frajda. :)
UsuńCzy zostanie mi wybaczona moja gafa? Na swoje usprawiedliwienie mam tylko totalną dezorientację po wejściu w tłum :D Strasznie się cieszę, że cię poznałam, jejku! Szkoda, że nie dopatrzyłam się Pauli i Esy, ale może następnym razem:) No i że poznałam Wiki, a przy okazji jej bloga:)
OdpowiedzUsuńDzięki tobie przekonałam się, jak wygląda Michał Kruszona, autor najdziwniejszej książki podróżniczej ("Rumunia. Podróże w poszukiwaniu diabła") - szczerze mówiąc, myślałam, ze takie bzdety napisał ktoś znacznie młodszy :P
Hmmm... Niech pomyślę. Mam dobre serce, więc dam się przekupić kawą w Twoim roześmianym towarzystwie. :P
UsuńO, Tobie też się "Rumunia" nie podobała? Na spotkaniu autorskim Kruszona opowiadał bardzo ciekawie, ale książka mnie ogromnie zawiodła. Nijak nie kupuję tej magii. :D
Radośnie Ci odmachuję:) Żaden wstyd, ja się lansuję dopiero od wczoraj, więc jak miałaś mnie poznać? Fajnie Cię było zobaczyć na żywo, a nie tylko na zdjęciach:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, trzeba było się lansować wcześniej! Ufff... Zrzucam winę na Ciebie. :D
UsuńKręciłyśmy się obok tych samych pisarzy, a jakoś Cię nie widziałam :( wydaje mi się, że mignęłaś mi gdzieś w niedzielę, ale nie miałam śmiałości i czasu Cię zaczepić. Podziwiam, ze wypatrzyłaś tylu blogerów, ja tylko Karolinę spotkałam i to nawet mijałyśmy się kilka razy :)
OdpowiedzUsuńCzas rozumiem, ale śmiałość? A ja taka fajna jestem. :P
UsuńMiałam nadzieję, że Cię wypatrzę w kolejce do Wojciechowskiej, ale po pierwsze - kolejka była ogromna, po drugie - chyba i tak bym Cię nie rozpoznała. :D
po prostu cudo! w przyszłym roku się z Wami zobaczę;))))))
OdpowiedzUsuńNa to liczę. :)
UsuńMnie Marcin Kydryński kojarzy się i z książkami, i z muzyką, i z podróżami. Swego czasu (jeszcze jako nastolatka) marzyłam o jego zachwycającej książce "Pod słońce" - wydałam na nią ciężko uzbierane pieniądze i do dziś cieszy oczy:)
OdpowiedzUsuńMarka Kamińskiego cenię bardzo. Czytałaś "Moje bieguny" - dziennik z wypraw? Tej najnowszej książki polarnika jestem strasznie ciekawa.
No i zazdroszczę spotkań wszelakich!
Jak będę miała okazję, to przejrzę "Pod słońce". :)
UsuńNie czytałam. :( Jakoś nie wpadła mi ta książka w ręce.
Mnie tam wcale tymi zdjęciami nie zamęczasz. Nie mogłam niestety być na Targach, więc chociaż mogę sobie pooglądać i wyobrazić jak wspaniale tam było:) Oczywiście zazdroszczę i to bardzo, ale może się zmotywuję i za rok uda mi się dotrzeć do Krakowa:) Czekam na kolejne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńUfff... Cieszę się, bo kompletnie nie potrafię ograniczyć ilości wrzucanych zdjęć. :D
UsuńMotywuj się skutecznie!
Świetna relacja! Twoje teksty do autorów powalają!:D
OdpowiedzUsuńTak to jest, jak się najpierw mówi, potem myśli. :P
Usuń,,Każdy moment jest dobry" - coś w tym jest ;) Nie mogłam być na Targach osobiście, więc mnie takie fotograficzne relacje bardzo cieszą. Zazdroszczę spotkań z tyloma pisarzami i pisarkami, sama pewnie czekałabym w kolejkach po autograf do większości z nich ;)
OdpowiedzUsuńTo była czysta desperacja. :P
UsuńJak dobrze, że ja już wszystkie relacje mam z głowy - i to podwójne z każdego dnia (na bloga i W24) :P Nie wiem, czy można mi robić takie ukradkowe zdjęcia :P
OdpowiedzUsuńJak pisać o Wiki bez zdjęcia Wiki, he? A to jest takie fajne: Wiki w swoim żywiole (książki + aparat). Nie łam mi serca i nie każ usuwać. :)
UsuńMasz rację, nie mogłoby go tu zabraknąć. Dlatego nie złamię Ci serca :P
UsuńUfff... Miałam nadzieję, że złamię Cię moją argumentacją. :D
UsuńBędę sobie teraz przez cały rok pluła w brodę! Patrząc na Wasze zdjęcia, żałuję, że jakoś nie chciało mi się pchać do wszystkich autorów, robić masę zdjęć i zagadywać do napotkanych blogerów (chociaż chyba nikogo oprócz Darka nie widziałam). Ach, koniecznie muszę się poprawić na następny raz, bo wstyd!
OdpowiedzUsuńZe mną jest odwrotnie, im większy tłum, tym bardziej chcę zrobić zdjęcie obleganej osobie. :P
UsuńZazdroszczę. Czemu pomorze nie jest tak "kulturalne", ja południe? Gdybym nie miała małych dzieci,albo miała jakoś dobrą babcie, siostrę, kuzynkę, wsiadłabym w pociąg i wio. Może za rok męża namówię na podróż samochodem?
OdpowiedzUsuńI czemu Poznań nie jest?
UsuńJa mojego namówiłam, więc może i Tobie się uda. :)
Miło być wymienionym w tak szanownym gronie blogerów z takim wspaniałym dopiskiem :) Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńWitaj, dzielny blogerze. :)
UsuńNa fotografiach sami celebryci! I nie mówię tu tylko o autorach. ;)
OdpowiedzUsuńAutorzy to tylko pretekst, żeby się wylansować. :P
UsuńAnn, jesteś boska... ;)
OdpowiedzUsuńZaprzeczyć? Nie zaprzeczyć? :P
UsuńKochana Ann! Przemiło było się spotkać! Teraz musisz regularnie pojawiać się na Śląsku i w Krakowie niema lekko :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie! Zawsze byłam ciekawa, kto kryje się za avatarem pełnym książek. :P
UsuńUuuuu... To faktycznie nie brzmi lekko. :P
Po takiej relacji to poznam Cię wszędzie. Tylko muszę się stawić na kolejnych Targach... Zazdroszczę możliwości spotkania tylu ciekawych pisarzy, choć równie cenne są spotkania blogerów. :)
OdpowiedzUsuńHa! Grunt to dobrze się wylansować. :P
UsuńSuper fotorelacja.. Obejrzę sobie jeszcze raz, tak mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńEeee... To już lepiej w tym czasie obejrzyj inne, bo w sumie są cztery. :D
Usuń