Od początku było wiadomo, że są w Barcelonie takie miejsca, których za nic w świecie nie możemy ominąć. Twórczy umysł Antoniego Gaudiego intrygował mnie od dawna, ogromnie chciałam na własne oczy zobaczyć jego projekty, do tej pory podziwiane jedynie na zdjęciach. O dziwo, nie o bazylikę Sagrada Familia mi chodziło, a o rzadziej występujące na pocztówkach budynki.
Najpierw, wędrując po nabrzeżu, odszukaliśmy stojący nieco na uboczu Palau Guell. Ten dziewiętnastowieczny budynek jest bogato zdobiony. Nawet kominy i otwory wentylacyjne nabrały dekoracyjnego wyglądu.
(kliknij na zdjęcie, aby je powiększyć) |
Drzwi do budynku zostały wykute w kamieniu. Ogromne wrażenia robią detale zdobiące fasadę, żelazne "koronki" czy znajdujący się na froncie herb Katalonii.
Palau Guell robił wrażenie, ale to nie on był moim numerem jeden na liście projektów katalońskiego architekta. Tam znajdował się Casa Batlló.
Na żywo, po raz pierwszy raz tę wspaniałą kamienicę ujrzałam przypadkiem. Ot, postanowiliśmy podjechać metrem o jedną stację dalej niż zwykle, żeby dla odmiany inną drogą wracać do hostalu. Wyobraźcie sobie moją minę, gdy wyłoniwszy się z podziemi stanęłam na wprost skąpanego w półmroku Casa Batlló. Tego dnia na zwiedzanie było już za późno, ale nie miałam wątpliwości, że wrócimy tam już niedługo, staniemy w sporej kolejce i z biletami w rękach ruszymy do zaczarowanego świata Gaudiego, geniusza z niesamowitą wyobraźnią.
Jeśli miałam jakiekolwiek wątpliwości co do tego, czy warto zwiedzić Casa Batlló, rozwiały się one błyskawicznie. Gdy mąż stanął w długiej, acz szybko poruszającej się kolejce, ja spacerowałam po okolicy, oglądając okoliczne budynki.
Sąsiadujący z budynkiem Gaudiego Casa Amattler oraz znajdujący się nieopodal Casa Lleó Morera są własnością prywatną. W pierwszym z budynków można zwiedzić parter, drugi jest niedostępny dla turystów. Casa Batllo, Casa Amattler i Casa Lleó Morera należą do Illa de la Discòrdia (Kwartału Niezgody). Trzy modernistyczne budynki, zaprojektowane przez trzech różnych architektów, wyróżniają się na tle sąsiednich budynków oraz znacznie różnią się od siebie.
W końcu wyposażeni w anglojęzyczne audioprzewodniki (polskich oczywiście nie było) ruszyliśmy na podbój wnętrz Casa Batlló.
Sam budynek powstał w 1877 roku, ale w latach 1904-1906 został przebudowany według projektu Gaudiego. Architekt dodał piąte piętro, rozbudował klatkę schodową i całkowicie zmienił wygląd fasady.
Gaudi okazał się mistrzem detali. Nic w budynku nie jest dziełem przypadku. Im bardziej przyglądałam się wnętrzom, tym większy zachwyt mnie ogarniał. Projektując budynki, Gaudi inspirował się motywami zaczerpniętymi z przyrody, podwodnym światem. Nietrudno zauważyć, że budowla jest niemal pozbawiona kątów prostych. Katalończyk uzasadniał to tym, że i w przyrodzie linie proste nie są czymś naturalnym. Na uwagę zwraca sufit w jadalni, którego wypukłości inspirowane były kształtem... kobiecych piersi (jest też druga teoria, sugerująca związek wyglądu sufitu z naciekami na skałach, ale ta pierwsza bardziej do mnie przemawia).
Dużą rolę w projektach katalońskiego architekta odgrywało światło. Stąd ogromne okna, lustra, kolorowe szyby, niewielkie okienka w suficie, doprowadzające światło także od góry.
Klatka schodowa, którą wspinamy się na wyższe piętra, wyłożona jest niebieską mozaiką. Im wyżej, tym ciemniejsze, bardziej intensywne są płytki. Wrażenie niesamowite.
Wsłuchani w głos audioprzewodnika wędrujemy ku górze. Z każdym kolejnym krokiem, jestem coraz bardziej pewna, że Gaudi to geniusz. Gdyby żył, zostałby projektantem mojego wymarzonego domu, który po wizycie w Casa Batlló, nagle przestał przypominać drewnianą chatkę krytą brązową dachówką.
Docieramy na skąpane w słońcu patio. Jest gorąco i kolorowo. Słońce odbija się w barwnej mozaice.
Pstrykamy kilka zdjęć i wspinamy się dalej, na dach ozdobiony fantazyjnymi kominami. Także i tu poszczególne elementy wyłożone są kolorową mozaiką. Casa Batlló zwieńcza dach w kształcie smoka, okrągła, biała wieża symbolizuje włócznie św. Jerzego, przebijającą potężnego gada.
Zwiedzając budynek, trafiamy do sali, w której oglądamy Przebudzenie Casa Batlló, audiowizualny spektakl, mini wydanie widowiska, które miało miejsce w Barcelonie w ubiegłym roku. Na youtube dostępne jest nagranie spektaklu światła i koloru, rozgrywającego się na fasadzie budynku w technice mapping 3D z 2012 roku. Całość robi wrażenie, nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak fantastycznie wyglądało to w rzeczywistości.
Zmierzając w kierunku wyjścia, zaglądamy jeszcze do sklepu z pamiątkami, gdzie kuszą mnie kiczowate pamiątki, kolorowe albumy, mozaikowe drobiazgi. Wychodzę stamtąd ściskając w dłoni jedynie zakładkę. I jestem z siebie dumna.
W końcu wychodzimy na zewnątrz. Raz jeszcze oglądamy się za siebie. W świetle dnia, balkony w kształcie czaszek nie wyglądają tak złowieszczo. Właściwie w tej chwili, przypominają one bardziej karnawałowe maski niż czerepy ofiar pożartych przez smoka. I tylko kolumny wciąż wyglądają jak kości.
Nocą Casa Batlló wygląda nieco bardziej złowieszczo. Faktycznie, dostrzegam wyraźnie kości, czaszki, łuszczącą się skórę.
Póki co, jest jednak środek dnia, a na nas czekają kolejne atrakcje. Ruszamy w stronę kolejnego budynku zaprojektowanego przez Gaudiego - Casa Milà. Po drodze, mój obiektyw natrafił na kłąb drutu wieńczący jakiś budynek. Później okazało się, że tym budynkiem jest dom Fundacji Antonio Tapies, a to co uznałam za chaotycznie poplątany drut, okazało się rzeźbą zatytułowaną Chmura i krzesło.
Budowa Casa Milà (inna nazwa to La Pedrera) rozpoczęła się w tym roku, w którym skończyła się przebudowa Casa Batlló. Fasada budynku przypomina wzburzone morze, żelazne okucia balkonów - splątane wodorosty, a fantazyjne kominy - unoszący się dym.
Jeszcze przez chwilę stoimy przyglądając się fasadzie Casa Milà. Pod stopami mamy kolejny projekt Gaudiego. Uwieczniam go na zdjęciu i ruszamy dalej, by w końcu zobaczyć najbardziej charakterystyczną barcelońską budowlę.
Zobacz także:
Jak tam pięknie!!! Od samego patrzenia na zdjęcia zakochałam się w tym uroczym miejscu. Zazdroszczę niesamowicie. Szczególnie urzekł mnie ten dach ozdobiony fantazyjnymi kominami. Zresztą wszystko jest odjazdowe krótko mówiąc ;-)
OdpowiedzUsuńAno pięknie, a Casa Battlo jest chyba moim ulubionym miejscem. No, może do spółki z kilkoma innymi. :P
UsuńWszystko jest takie przepiekne, że można nawet uwierzyć, ze życie jest piękne ;) Zazrorszcze.
OdpowiedzUsuńBo jest! Poza drobnymi wpadkami, oczywiście. ;)
UsuńNiesamowite te budynki, naprawdę, aż brak słów. Muszę to zobaczyć kiedyś na własne oczy, koniecznie!
OdpowiedzUsuńOj tak, jestem pewna, że Gaudi i Ciebie zauroczy. :)
UsuńKurczę, normalnie Ci zazdroszczę. Barcelona to moje marzenie. A na budynki Gaudiego to na razie mogę tylko popatrzeć w albumach. :(
OdpowiedzUsuńO, widzisz - muszę się rozejrzeć za albumem. Aniu, wierzę, że uda Ci się tam pojechać. Jest przepięknie, a marzenia się spełniają, więc... :)
UsuńPo prostu dech w piersi zapiera. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak szybko mija czas. Chętnie bym się tam jeszcze popałętała. :)
UsuńWszystkie projekty Gaudiego są nieprzeciętne :)
OdpowiedzUsuń100% racji. :)
UsuńRany, jak to wszystko na zdjęciach robi takie wrażenie, to nawet nie myślę, jak jest na żywo;)
OdpowiedzUsuńJeszcze piękniej. O wiele, wiele piękniej. :)
UsuńKocham Twoje zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Sama tej miłości nie podzielam, ale może kiedyś się nauczę robić je tak, jakbym chciała żeby wyglądały. :)
UsuńBajka! nieprawdopodobne te mozaiki :) nie potrafię wybrać co jest najcudowniejsze
OdpowiedzUsuńYyy... Wszystko? :P
UsuńGaudi jest genialny. Do Casa Batllo mogłabym się wprowadzić choćby zaraz.
Ciekawe jak wyglądałby regał na moje książki projektu Gaudiego. :P
Bajeczna relacja , a to ciekawe pytanie, ale byłby niezwykły i oryginalny, byłabyś jedyna osobą może i na świecie, który takowy by miała :D Pozdrawiam :D
UsuńTylko nie wiem jak moje książki odnalazłyby się na półkach pozbawionych kątów prostych. :P
UsuńCholernie dobry z ciebie fotograf...
OdpowiedzUsuńCholernie dużo przede mną nauki w tej dziedzinie, ale może kiedyś...
UsuńAle dziękuję, miło wiedzieć, że jestem na dobrej drodze. :)
Jakie przepiękne zdjęcia! Kiedy ja się nauczę takie robić? :( Ach, zazdroszczę Ci tej wycieczki. I jak zwykle w czerwonej kiecce :) Najs :)
OdpowiedzUsuńPfff... chyba pięknych zdjęć nie widziałaś. Ja "niestety" tak i nie są one moje. ;)
UsuńTy w tym czasie wraz z Olą, dzielnie odpierałaś ataki głodnych zombie. To dopiero atrakcja! Ale nie narzekam, było magicznie. :)
Ano. I nie miałyśmy ani takich ładnych widoków, ani tak ładnie się poubierać nie mogłyśmy. Eh, ale ktoś musi pracować, by wojażować mógł ktoś ;)
UsuńDobry układ. W przyszłym roku możemy zrobić podobnie. :P
UsuńNie, dziękuję. :P Lepiej zróbmy na odwrót! :P
UsuńJeżu, jak Ty coś wymyślisz... Nie psuj dobrego układu! Pamiętaj, że lepsze jest wrogiem dobrego czy jakoś tak. =)
UsuńPo prostu bajka. Fantastyczna jest ta zabudowa. Muszę przyznać, że jeszcze jej nie widziałam. Takiej chyba gdzie indziej nie ma. Cudna jest.
OdpowiedzUsuńPiękna jest Barcelona, piękna.
Bo Gaudi jest wyjątkowy. :)
UsuńKolejne świetne zdjęcia, wspaniała pamiątka;)
OdpowiedzUsuńTen architekci zaimponowali mi, bo bardzo ciekawie prezentują się te budowle. :)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać - robią wrażenie. Zwłaszcza te Gaudiego.
UsuńZazdroszczę Wam tej wycieczki i mam nadzieję, że też uda mi się kiedyś obejrzeć te wszystkie cudeńka na własne oczy:)
OdpowiedzUsuńTego Ci życzę. :)
UsuńMmm, tak wycieczka do Barcelony zdecydowanie byłaby w stanie poprawić mi humor ;)
OdpowiedzUsuńW to akurat nie wątpię. :)
UsuńMam nadzieję, że ten wymagający poprawy humor nie będzie Ci zbyt długo towarzyszył. ;)
jezu jak cudnie Aniu! Jakie te balkony śliczne, jakie okna piękne. POEZJA...
OdpowiedzUsuńAno. :)
UsuńJak stanęłam przed budykiem pierwszy raz, to mi się oczy okrągłe zrobiły. :P
PIĘKNE!! *o*
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam. Gaudi jest geniuszem. :)
UsuńUwielbiam Gaudiego. To wizjoner. A Ty "wymiatasz" w tej czerwonej sukience;) Hiszpania i czerwona sukienka - cudo:)
OdpowiedzUsuńPrzydałaby mi się taka rozkloszowana, jak do tańca. Ale nigdzie nie mogę trafić na taką, która by mi się podobała. Ale za to mam czerwonego kwiatka do włosów. Będzie w sam raz na wyprawę do Andaluzji. :P
UsuńPiękna architerkura, świetne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, w imieniu Gaudiego i swoim. :P
UsuńNowa recenzja do wyzwania :)
OdpowiedzUsuń"Co każdy przedszkolak odczuwać może..." - Dorota Krassowska
http://magicznyswiatksiazki.pl/co-kazdy-przedszkolak-odczuwac-moze-dorota-krassowska-recenzja-320/
pozdrawiam
Miłośniczka Książek :)
Dopisana.
UsuńGaudi daleko wyprzedził architektów swojej epoki. Szkoda tylko, że tak wybitny człowiek zginął w tak absurdalny sposób. :/
OdpowiedzUsuńAż trudno mi znaleźć odpowiedź na Twój komentarz. Bo faktycznie, śmierć absurdalna. :/
UsuńA Ty znów czarujesz Barceloną ;)
OdpowiedzUsuńBo ona zaczarowała mnie. ;)
UsuńNie jestem architektonicznym świrem, ale ponownie - detale robią wrażenie. :D Moje ulubione zdjęcia: 21, 27, 51. :P
OdpowiedzUsuńBujaj się. Nie będę liczyć!
UsuńCudne to wszytko jest ;)
OdpowiedzUsuńGaudi jest moim barceloński numerem jeden. :)
UsuńBarcelona to piękne miasto, chciałabym się tam kiedyś wybrać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się uda. Warto. :)
UsuńJestem pod wrażeniem, coraz bardziej chcę tam kiedyś pojechać :D
OdpowiedzUsuńCieszę się. Myślę, że nie pożałowałabyś takiej wycieczki. :)
UsuńTrudno się nie zachwycać dziełami Gaudiego :)
OdpowiedzUsuńTo fakt. :)
UsuńWidziałam wiele dzieł Gaudiego jak byłam w Barcelonie i bardzo mi się podobały. Ale chyba największe wrażenie zrobiła na mnie La Sagrada Familia. Trzeba przyznać, że miał oryginalny styl :)
OdpowiedzUsuńNie wyprzedzaj faktów - do Sagrady dopiero docieram. :P
UsuńA w środku byłaś? Bo mi się nie chciało stać w tej gigantycznej kolejce. =/
Casa Batllo jest moim zdecydowanym faworytem.
W środku nie byłam, nie było czasu - jak to na wycieczce ;) Casa Batllo chyba nie kojarzę.
UsuńNo to wycieczka do poprawki! :D
UsuńPięknie! Aż brak mi słów! Zazdroszczę, że widziałaś na żywo tyle wspaniałości! :)
OdpowiedzUsuńChciałabym tam wrócić, oj chciałabym. :)
Usuńdrzwi zachwyciły mnie najbardziej! zdobienia pierwsza klasa...mnie też się marzy taka podróż, więc po cichutku Ci zazdroszczę;))
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają... ;)
UsuńAle Ci ładnie zdjęcia wnętrz wychodzą! Zazdroszczę Ci tej umiejętności :(
OdpowiedzUsuńJak ktoś kiedyś powiedział: gdyby nie Gaudi, Barcelona byłaby tylko kolejnym ładnym miastem. I chyba trzeba się z tym zgodzić.
Dziękuję. :) Ja nie do końca jestem zadowolona z efektu, ale mam nadzieję, że każde kolejne zdjęcia będą lepsze.
UsuńA wiesz, że coś w tym jest? Barcelona jest przepiękna, ale faktycznie - duża w tym zasługa Gaudiego.