Sławomir Jankowski Mikrocałości Wyd. GP Wars 2012 190 stron |
Gdy przygotowywałam się do matury z języka polskiego, czytałam bardzo dużo. Niekoniecznie były to lektury szkolne. Te z racji przymusu czytania, obszernych omówień na zajęciach oraz wszechobecnych streszczeń, wydawały mi się mało atrakcyjne. Wertowałam więc czasopisma dla maturzystów, w poszukiwaniu ciekawych tytułów, których znajomością mogłabym zabłysnąć na egzaminie. Tak trafiłam na Ryszarda Kapuścińskiego.
Zaczęło się od Hebanu, pasjonującego reportażu o Afryce, który do tej pory pozostaje moim ulubionym dziełem autora. Można się zastanawiać, czy w Kapuścińskim jest więcej reportażysty czy pisarza, roztrząsać na ile jego teksty są wiernym zapisem faktów, a ile w nich podkoloryzowanych historii uatrakcyjniających treść. Jedno jest pewne, trudno sobie wyobrazić, by w polskiej literaturze faktu, zabrakło "cesarza reportażu", by na bibliotecznej półce, obok książek Fiedlera czy Halika, nie znalazły się takie tytuły jak Cesarz, Podróże z Herodotem, czy wspomniany wcześniej Heban.
To właśnie Kapuściński był magnesem, który przyciągnął mnie do Mikrocałości Sławomira Jankowskiego. Ciekawa byłam twórczości kogoś, kto od wczesnych lat młodzieńczych podejmował próby literackie, a w "cesarzu reportażu" odnalazł pokrewną wrażliwość. Często zanim zabiorę się za książkę, pospiesznie ją kartkuję, zerkając przy tym na wielkość czcionki, marginesów, długość rozdziałów, ewentualną grafikę. Gdy przerzucałam strony Mikrocałości w oczy rzuciła mi się ich forma. Co prawda miałam świadomość, że trzymam w rękach dziennik, ale nie spodziewałam się zbioru mikroświatów, przywodzących na myśl Lapidaria Kapuścińskiego, lekturę ogromnie mi bliską, pełną mądrych, celnych spostrzeżeń.
Mikrocałości składają się z trzech części, te zaś dzielą się na krótkie zapiski, z których wyłania się postać czytelnika-erudyty, wrażliwego, dociekliwego, zafascynowanego światem. U Jankowskiego filozoficzne rozważania mieszają się z wrażeniami z lektur książek Ryszarda Kapuścińskiego, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Witolda Gombrowicza, Antoine de Saint-Exupéry, własne przemyślenia przeplatają z cytatami. Mikrocałości to fizyczna i mentalna podróż. W Bieszczady, na Słowację, w głąb siebie. To zbiór obserwacji, rozważań, przemyśleń. W tej książce wszystko wydaje się być na swoim miejscu. Dopracowany literacko dziennik, nie jest łatwy w odbiorze i mimo swego niewielkiego formatu, nie nadaje się na pospieszną lekturę w jeden wieczór. Warto poświęcić mu więcej czasu, docenić precyzję w operowaniu słowem.
Sławomir Jankowski źr. mikrocalosci.kapuscinski.info |
Trzy części, o których wspomniała wcześniej, obejmują rok 2001, następnie lata 2007-2008 oraz 2009-2010. Całość kończy się epilogiem, w którym autor oddaje głos Ryszardowi Kapuścińskiemu. Mikrocałości to nie tylko zbiór, wydawałoby się chaotycznych, przemyśleń Sławomira Jankowskiego, to także materiał do wielu przemyśleń. Mój egzemplarza Lapidariów porysowany jest gęstą siatką malowanych ołówkiem strzałek, linii i dopisków. Dziennik Jankowskiego wygląda podobnie. A mnogość tematów spina klamra postaci mistrza reportażu.
Wielu po śmierci Ryszarda Kapuścińskiego próbowało mówić, czy też napisać coś o pisarzu, o jego tekstach, ale zdaje się, że z reguły wynikało z tego niezbyt wiele[1]. Sławomir Jankowski krytycznie odnosi się do kontrowersyjnego Kapuściński non-fiction Artura Domosławskiego, jego wysiłki w dążeniu do odkrycia prawdziwego oblicza Ryszarda Kapuścińskiego określając mianem bezsensownych i jałowych. Wynikiem śledztwa Domosławskiego jest 600 stron tekstu, napisane kategorycznym językiem napisanych na podstawie niepewnych lub niskich przesłanek; niczym gmach, wieżowiec, dom zbudowany na ruchomych piaskach, na terenach zalewowych, tuż za wałami przeciwpowodziowymi, na niepewnym gruncie, na którym inni ze swymi pracami po prostu nie chcieli wejść. Prędzej czy później zaleje go powódź, zamiecie wiatr[2]. Świeżo po lekturze Kapuściński non-fiction przez moment czułam podziw do autora za ogrom pracy włożonej w książkę. Po czasie przyszły refleksje, nie tylko te o wątpliwości źródeł, ale także dotyczące tego, czy powstanie tej książki naprawdę miało sens. Czy grzebanie w życiorysie reportera, w poszukiwaniu skaz i nieścisłości w imię pokazania prawdziwego wizerunku reportażysty ma uzasadnienie?
spotkanie Sławomira Jankowskiego z Alicją Kapuścińską źr. mikrocalosci.kapuscinski.info |
Klasę człowieka poznaje się po tym, czyją twórczość podziwia. I czy w ogóle jakąkolwiek twórczością się interesuje, żyje nią. Czy potrafi stworzyć swój własny świat z różnych rzeczy jak z cytatów[3]. To ciekawa teoria, nad której zasadnością głowię się do tej pory. Co mówią o mnie przeczytane książki? Jakie świadectwo wystawiają tytuły, które są dla mnie najważniejsze?
U Jankowskiego znalazłam sporo materiału do rozmyślań oraz motywację do powrotu do twórczości Ryszarda Kapuścińskiego. Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie do gustu lapidarność Mikrocałości, mimo to uważam, że warto dać autorowi szansę. Sporo ma do przekazania, a zalewie lekkiej nic nie wnoszącej literatury sprawiającej wrażenie spisanej na kolanie, dzienniki Sławomira Jankowskiego stają się czytelniczym wyzwaniem i pobudzającą myślenie przygodą. Oczywiście, jak zwykle bywa w tego typu książkach, jedne wpisy są ciekawsze, inne nieco mniej, a to jak je odbierzemy zależy od wielu czynników, czytelniczych zainteresowań, poglądów, oczekiwań.
Na końcu oddaję głos autorowi: być może najskuteczniejszym lekiem na upływający bezdusznie - i obchodzący się z nami jakże wulgarnie - czas, są dobre książki. W nich pozostaniemy na zawsze żywi, nieśmiertelni[4]. Czytajmy więc dobre książki. Autorstwa Kapuścińskiego, na przykład. Jankowskiego też.
---
Książkę polecamzafascynowanym twórczością Ryszarda Kapuścińskiegowielbicielom Lapidariówszukającym materiału do rozmyślańmiłośnikom dzienników literackichzwolennikom krótkich form wyrażania myślitym, dla których ważna jest nie tylko treść, ale i forma
---
[1] Sławomir Jankowski, Mikrocałości, wyd. GP Wars, 2012, s. 44.
[2] Tamże, s. 160.
[3] Tamże, s. 23.
[4] Tamże, s. 149.
---
Warto zajrzeć
Miałam wrażenie, ze Domosławski chciał tanią sensacją sprzedać swoją książkę. Nie była zła, nie powiem, nie jestem też zwolenniczką stawiania pomników z brązu pisarzom, ale chyba zbyt wiele niepotrzebnego szumu było wokół tej książki.
OdpowiedzUsuńFakt, książka jeszcze się nie ukazała, a już było wokół niej głośno.
UsuńNie wiem jaki był prawdziwy cel Domosławskiego. Tak jak pisałam, najpierw podziwiałam go za ogrom pracy włożonej w powstanie książki, później zaczęłam mieć wątpliwości.
Tym razem nie dla mnie. Uważam, że jednak nie przypadnie mi do gustu lapidarność Mikrocałości. Ponadto nie znam w ogóle twórczości Ryszarda Kapuścińskiego.
OdpowiedzUsuńPodróżniczych nie lubisz, więc polecać nie będę, choć np. "Heban" warto przeczytać.
UsuńNajpierw sięgnę po książki Kapuścińskiego, bo wstyd przyznać, ale żadnej jeszcze nie czytałam. Mam nadzieję, że też wywrą na mnie duże wrażenie, a później możliwe, że zainteresuję się "Mikrocałościami" Jankowskiego.
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Moje typy to "Heban" i "Podróże z Herodotem". Podobno świetne jest "Imperium", ale jeszcze nie czytałam.
Usuń"Podróże z Herodotem" kuszą mnie najbardziej :)
UsuńDobry wybór. :)
UsuńW ogóle ogromnie lubię takie historie, w których bohater rusza czyimś śladem, albo ma ze sobą cudze zapiski, które służą mu za swego rodzaju przewodni. :)
To prawda, lapidarność to główna cecha dziennika Jankowskiego. Inspirująca lektura. Czekam na kolejne tomy.
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa kontynuacji.
UsuńZ chęcią bym ją dorwała!
OdpowiedzUsuńDo dzieła! ;)
UsuńJa czytałam jedynie "Cesarza" Kapuścińskiego i przymierzam się do "Imperium". I chyba na razie na tym poprzestanę ;)
OdpowiedzUsuńA "Heban"? A "Podróże z Herodotem". ;)
UsuńDo "Imperium" też się przymierzam.
Heban czytałam. Zaczęło się od fragmentu w książce, a później tak się potoczyło, że poznałam całość i prawdę mówiąc nie wiem co myślę o Kapuścińskim. W pewnym sensie to dla mnie wzór reportera i śmiało mogłabym być taka jak on.
OdpowiedzUsuńJankowskiego jeszcze nie znam, ale wydaję mi się, że też mógłby przypaść mi do gustu.A po za tym mogłabym się strasznie dużo z tego nauczyć. A prawda jest taka, że mi się to przyda o ile dostanę się na to dziennikarstwo.. co jest co raz bardziej wątpliwe...
Pozdrawiam
Czemu wątpliwe? Więcej wiary w siebie! Trzymam kciuki. :)
UsuńBardzo mnie zainteresowałaś - nie słyszałam o autorze, a uwielbiam tego typu literaturę. Mam nadzieję, że będę miała okazję się zapoznać z twórczością Jankowskiego.
OdpowiedzUsuńCieszę się i mam nadzieję, że to będzie udane spotkanie literackie. :)
UsuńFascynuje mnie tytuł tej książki. Zwracając uwagę tylko na niego, z pewnością wzięłabym ten tekst za dzieło Kapuścińskiego. Z pewnością zabiorę się kiedyś za ,,Mikrocałości".
OdpowiedzUsuńPS: Ja również uważam ,,Heban" za najlepszą książkę ,,Cesarza reportażu". Uwielbiam tę książkę!
Tytuł faktycznie intrygujący. Tak do końca nie wiadomo, co w sobie kryje.
UsuńMam wrażenie, że czytałam już jakieś pozytywne opinie na temat tej książki.
OdpowiedzUsuńLubię niewielkie utwory literackie, które kryją w sobie bardzo dużo materiału do przemyśleń, więc chętnie przeczytam:)
Może u awioli? Właśnie u niej odkryłam tę książkę. :)
UsuńKolejna pozytywna recenzja książki tego pana. Jak tu się nie skusić? :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, nie czytałam publikacji Domosławskiego, a jestem bardzo ciekawa, ile w niej mitów na temat Kapuścińskiego.
Nie da się. :P
UsuńPrzeczytaj koniecznie. Książka narobiła sporo zamieszania, wydaje mi się, że warto samemu wyrobić sobie opinię na jej temat.
Widzę, że polecasz tę książkę mnie jako wielbicielce prozy Kapuścińskiego, którego niezmiernie podziwiam.
OdpowiedzUsuńPolecam, bo to mogłoby być ciekawe: wrażenia wielbicielki Kapuścińskiego z lektury wrażeń wielbiciela Kapuścińskiego. ;)
UsuńGeneralnie nie interesują mnie takie książki, ale skoro dotyczy ona Kapuścińskiego, to czuję się w obowiązku ją przeczytać. Bardzo jestem ciekaw czego nowego dowiem się o naszym mistrzu reportażu :)
OdpowiedzUsuńA Domosławskiego czytałeś?
Usuń"Mikrocałości" to bardziej "Lapidaria" by Jankowski, niż książka o Kapuścińskim, ale i tak warto zajrzeć do tej książki.
Ja do matury z polskiego będę przygotowywał się czytając
OdpowiedzUsuńAle zaraz, w tym zdaniu mi coś nie pasuje: "Ja do matury z polskiego będę przygotowywał się"... "będę przygotowywał się"... http://repoolside.pl/upload/20130408033105uid1.jpg
Jednak za książkę grzecznie podziękuję, gdyż... nie mam słów usprawiedliwienia, ale chyba domyślasz się, że nie gustuję w tego typu książkach :).
Miłych snów :)!
Melon
Cóż za bystry wyraz pyszczka! :P
UsuńMelonowi zabrakło słów... Wyczuwam bliskość końca świata...
Hahaha, według mnie koniec świata już się spóźnia prawie o cały rok... powinien przyjść w październiku 2012, gdy zakładałem bloga ;P.
UsuńMmm... Niedługo urodziny! Tym razem wyczuwam bliskość imprezy. :D
UsuńMoże "Mikrocałości" bardzo mnie nie kuszą, ale do Kapuścińskiego bym wróciła. :)
OdpowiedzUsuńTeż mam taki plan. Tym bardziej, że sporo tytułów jeszcze jest przede mną. A "Heban" czy "Podróże..." chętnie bym sobie przypomniała.
UsuńZachęciłaś mnie niemiłosierne :P Przy okazji jak wróciłem ze swoich wczasów, tym bardziej mam ochotę na taką książkę. :) Tak informacyjnie byłem na Mazurach, a słoneczko i ciepła woda, rozpieszczało moje lica ile wlezie :P
OdpowiedzUsuńTak poza tym na wczasach zrobiłem swoją listę 55 na kartce, więc za niedługo wklepie ją do komputra i przedstawię własną wizję ulubionych i nie ulubionych filmów :)
Zdolna jestem. :D
UsuńAaaa, urlopik. Ty wracasz, a ja wyjeżdżam. Krzycz więc jak napiszesz notkę, bo przez tydzień będę się starała tu zaglądać, a przez kolejny tydzień będę się starała wytrzymać na odwyku blogowymm, więc mogę przeoczyć notkę. :)
Z twórczości Kapuścińskiego znam tylko "Heban", który jak dla mnie jest rewelacyjnym dziełem. Mam w planach przeczytać "Kapuściński non-fiction", tylko ciągle brakuje mi czasu na to tomiszcze. Po "Mikrocałości" może kiedyś sięgnę, jak życia mi starczy...:)
OdpowiedzUsuń"Mikrocałości" to niewielki format, więc dużo życia na nie nie stracisz. ;)
UsuńA z Kapuścińskiego polecam też "Podróże z Herodotem".