Tytuł: "John Carter"Gatunek: przygodowy, sci-fiProdukcja: USAPremiera: 9 marca 2012 (Polska), 22 lutego 2012 (świat)Reżyseria: Andrew StantonScenariusz: Michael Chabon, Mark Andrews, Andrew StantonMuzyka: Michael GiacchinoZdjęcia: Daniel MindelCzas trwania: 132 minuty
John Carter (Taylor Kitsch), weteran wojenny, po ciężkich doświadczeniach z pola walki, nie pała żądzą przygód i z pewnością się nie spodziewa, że nie dany mu będzie regeneracyjny odpoczynek. Zamiast cieszyć się z drinków z palemką i towarzystwa dziewcząt w bikini, przyjdzie mu stoczyć kolejne walki, na dodatek w zupełnie obcym dla niego środowisku. Z niewyjaśnionych przyczyn Carter przenosi się na planetę Barsoom-Mars i choć w planach nie miał ani toczenia wojen, ani tym bardziej ratowania całej społeczności zamieszkującej planetę, los z niego zadrwił wystawiając na próbę. Początkowo oporny John szybko zbiera się w sobie i zabiera się do tego, co wychodzi mu najlepiej. Spuszczania łomotu wrogom. Dodatkowa motywacja w postaci potrzebującej pomocy pięknej księżniczki (Lynn Collins) sprawia, że trup ściele się gęsto, a walki wyglądają całkiem malowniczo.
Scenariusz powstał na podstawie utworów Edgara Rice Burroughsa Księżniczka Marsa z 1912 roku oraz John Carter of Mars z 1964 roku.
Jak pewnie wiecie, nie jest to taki typ kina, jaki oglądam z przyjemnością. John Carter nie jest też produkcją najwyższych lotów. Aktorsko wypada przeciętnie, efekty specjalne widywałam już bardziej godne podziwu. Ot, kino rozrywkowe dla mało wymagających. Najwyraźniej tamtego wieczoru i ja do nich się zaliczałam, bo oglądało się nieźle (głównego bohatera, na przykład). Fani gatunku mogą być nieco zawiedzeni, bo mam wrażenie, że wszystko to było już gdzieś wcześniej.
Moja ocena: 6/10
---
Tytuł: "Erratum"
Gatunek: dramat, psychologiczny
Produkcja: Polska
Premiera: 25 maja 2010 (Polska)
Reżyseria: Marek Lechki
Scenariusz: Marek Lechki
Muzyka: Bartek Straburzyński
Zdjęcia: Przemysław Kamiński
Czas trwania: 90 minut
Na prośbę szefa, Michał (Tomasz Kot) jedzie do rodzinnego Szczecina. Ma odebrać auto dla swojego pracodawcy i jak najszybciej wrócić do domu. Sprawy przybierają jednak zupełnie nieoczekiwany obrót. Zmuszony do pozostania w rodzinnych stronach, w mieszkaniu ojca (Ryszard Kotys), z którym nie potrafi znaleźć wspólnego języka, będzie miał okazję przemyśleć kilka spraw i być może wyrwać się z dziwnego stanu otępienia.
Erratum to smutna historia. O człowieku, który uciekał, ale nie uciekł. Chciał zapomnieć, ale wciąż pamiętał. I choćby nie wiem jak się starał, nie może żyć szczęśliwie bez rozliczenia się z przeszłością.
Niezły film o walce z własnymi demonami. Dobra rola Kota. Pięć nominacji do Złotej Kaczki, Zloty Lew za debiut reżyserski dla Lechki. Całość nie zwala z nóg oryginalnością, ale mimo tego to dobre kino.
Moja ocena: 7/10
---
Tytuł: "Baaria" ("Baarìa")
Gatunek: dramat historyczny
Produkcja:Francja, Włochy
Premiera: 2 września 2009 (świat)
Reżyseria: Giuseppe Tornatore
Scenariusz: Giuseppe Tornatore
Muzyka: Ennio Morricone
Zdjęcia: Enrico Lucidi
Czas trwania: 150 minut
Trzy pokolenia sycylijskiej rodziny i ich losy - oto temat filmu Giuseppe Tornatore, reżysera Cinema Paradiso. Skromny pasterz, miłośnik literatury Ciccio, jego syn Peppino (Francesco Scianna) oraz wnuk Pietro, zabiorą nas w podróż na Sycylię. Ciężkie wojenne czasy oraz powojenna rzeczywistość staną się tłem dla miłosnej historii Peppino i Manniny. Zakazane uczucie, wojenna zawierucha i okres powojenny, czyli wciąż niezbyt lekkie czasy, przedstawione są z wyczuciem, co sprawia, że 150 minut słodko-gorzkiej historii mija szybko. Bez wątpienia plusem tej produkcji są zdjęcia oraz muzyka Ennio Morricone.
Opowiadana w filmie historia zaczyna się w 1920 roku. Akcja rozgrywa się w rodzinnej miejscowości reżysera, a historia Ciccio i kolejnych pokoleń rodziny reprezentuje życie sycylijskiej społeczności tamtych czasów. Całość jest nieco sentymentalna, ale nie przekracza cienkiej granicy, za którą robi się zbyt nostalgicznie i niestrawnie. Jest za to dość intymnie, jakby reżyser tym filmem chciał ocalić wspomnienia o miasteczku, mieszkańcach i emocjach towarzyszących tej samej, choć zmienianej przez historię Baarii.
Podczas seansu niekiedy miałam wrażenie lekkiego chaosu. Choć to opowieść o trzech pokoleniach, reżyser skupia się na postaci Peppino. Jego życie to kilkanaście połączonych ze sobą historii, które razem tworzą zgrabną całość, jednak niekiedy zbyt gwałtowne przeskoki czasowe wprowadzają zamęt. Przyznaję, zdarzało mi się nieco pogubić, ale odnaleźć też.
Film był włoskim kandydatem do Oscara, nie znalazł się jednak w finale. Nominowany do Złotych Globów w kategorii film zagraniczny, przegrał z Białą wstążką Haneke.
Moja ocena: 7/10
---
Tytuł: "Moskitiera" ("La Mosquitera")
Gatunek: dramat
Produkcja: Hiszpania
Premiera: 3 czerwca 2011 (Polska), 4 lipca 2010 (świat)
Reżyseria: Agustí Vila
Scenariusz: Agustí Vila
Muzyka: Alfons Conde
Zdjęcia: Neus Ollé-Soronellas
Czas trwania: 95 minut
Moskitiera to niewątpliwie dramat, ale kryje w sobie drobinki czarnego humoru i historię ocierającą się o absurd.
Bogata rodzina tworzy swój mały, zamknięty świat. W tym świecie każdy znajduje swoją niszę, a komunikacja pomiędzy członkami familii daleka jest od choćby poprawnej. Mąż sypia ze służącą, żona podrywa kolegę swojego syna. Małżeński kryzys odbija się na dziecku. Chłopak przestaje mówić, a jego poczucie odpowiedzialności za wszelkie istoty żywe doprowadza do tego, że mieszkanie opanowane jest przez kolejno przygarniane zwierzęta. W tym dziwacznym świecie dziadek prowadzi konwersacje z babcią-niemową (Geraldine Chaplin), a rozchwiana emocjonalnie siostra głównej bohaterki znęca się nad swoją córeczką. Tymczasem małżonkowie nie potrafią się doliczyć wałęsających się po mieszkaniu psów, co mocno uwypuklone wydaje się większym problemem, niż kamuflowane problemy znęcania się nad dziećmi, zdrad, samotności, egoizmu czy gwałtu.
Bez wątpienia oryginalny obraz. Duszny klimat budowany ze śmieszno-smutnych scen, które obnażają prawdę o ludzkim zadufaniu w sobie.
Jakoś tym razem z twojej filmowej listy nie znalazłam nic dla siebie, gdyż aktualnie chciałbym obejrzeć jakiś horror, bądź dla odmiany romans.
OdpowiedzUsuńMam dobry romans :P Obejrzyj koniecznie "To właśnie miłość". Niby typowa komedia romantyczno-świąteczna, ale jednak inna od wszystkich innych. I co najważniejsze, śmieszna jest :)
UsuńPopieram. Dobry film. :)
UsuńA z horrorów ostatnio wszystkim polecam "Sinister".
Oglądałem Erratum i John Carter. Po obejrzeniu Erratum to kondycja polskiego kina nie jest wcale tak tragiczna. Tylko czasem mamy potknięcia w stylu "Ciacho" czy "wyjazd integracyjny" i "Kac wawa". Tak na marginesie, to ma być druga część ._.
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie jest tragiczna. Tylko promowane są kiepskie filmy, a te dobre przemykają niezauważone.
UsuńNie mam odwagi obejrzeć "Kac Wawy". Po prostu nie mam.
Aż boję się spytać: druga część czego?
Erratum i Baaria - chętnie bym obejrzała :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wybór. :)
Usuń"Erratum" chętnie bym obejrzała, ale...jakoś za panem Kotem nie przepadam - ani za jego grą, ani za tym, że go dużo wszędzie...
OdpowiedzUsuńFajny jest! Genialnie zagrał Ryśka Riedla. :)
UsuńNie znam żadnego z powyższych filmów, ale zdecydowanie to pozycje nie dla mnie. Nie lubię filmów tych gatunków, przepadam jednak za komediami romantycznymi (co jest dziwne, wiem) :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: im-bookworm.blogspot.com
Czemu dziwne? Gatunek jak każdy. :)
UsuńCzasami lubię obejrzeć jakąś komedię romantyczną, choć chyba już dość dawno żadnej nie widziałam. Zwykle mój wybór pada na dramaty lub thrillery. :)
Z Twojej listy widziałam tylko "Johna Cartera" i całkiem mi się podobał. Ale nie na tyle, żeby z chęcią obejrzeć go po raz kolejny.
OdpowiedzUsuńBo to taki rozrywkowy film na raz. :)
UsuńJa myślałam, że oglądam dużo filmów. A tu się okazuje, że żadnego przez Ciebie wymienionych nie widziałam. Pewnie dlatego, że to dramaty albo science-fiction ;)
OdpowiedzUsuńA czy Ty masz może konto na Filmwebie?
UsuńScience-fiction jest tu przypadkiem. Obejrzane w ramach kompromisu. :P
A jakieś dobre thrillery możesz polecić?
Mam na Filmwebie oraz Stopklatce. Bo czasem biorę udział w konkursach :)
UsuńJa chyba w ramach żadnego kompromisu nie obejrzałabym science-fiction :P
Co do thrillerów, to podobały mi się m.in.: "Przebudzenie" ("Awake"), "Wszystko gra", "Tożsamość" ("Identity"), "Słaby punkt", "Deja vu", "88 minut", "Zdarzenie", "Siła strachu", "Półmrok", "Zamiana" ("Switch") - kolejność przypadkowa ;) Jak sobie jeszcze coś przypomnę, to dopiszę. Te akurat mam w domu, prócz "Zamiany", którą widziałam niedawno w tv ;)
A oceniasz? I jeśli tak, to czemu ja jeszcze o tym nie wiem? :D
UsuńEee... Nie jest tak źle, czasami trafi się coś ciekawego, np "Terminator", niektóre części "Gwiezdnych wojen" czy "Blade Runner". ;)
Większość znam, a resztę sprawdzę, bo ostatnio cierpię na głód thrillerów. :D
Nie oceniam ani nie dodaję na półkę. Nie mam na to czasu. Dodanie wszystkich filmów, jakie widziałam, zabrałoby wieki ;) Tylko wchodzę od czasu do czasu dla konkursów.
UsuńŻaden z tych filmów mnie nie pociąga. Z fantastyki oglądałam jedynie Harry'ego Pottera i Opowieści z Narnii. :P
Miłego oglądania :)
Eeeee... To tylko jedno kliknięcie. :)
UsuńNo szkoda, bo chętnie podejrzałabym co oglądałaś i co oceniłaś najwyżej. Uwielbiam podglądać cudze oceny. :P
Te też widziałam. Pierwsza część "Narnii" jest przepiękna!
Może kiedyś się za to zabiorę - na emeryturze, jak dobrze pójdzie ;) Ja się raczej nie sugeruję ocenami, bardziej notką i plakatem. Wiele razy oceny były dobre, a film mi się nie podobał i odwrotnie. Chyba mam zupełnie inny gust niż reszta świata :P
UsuńOwszem piękna, taka bajkowa, natomiast druga - zbyt brutalna (a to chyba film dla młodzieży od 12 lat). Jednak najbardziej lubiłam serial z lat 80. na podstawie pierwszej części cyklu - "Lew, czarownica i stara szafa".
No to nadal możesz się sugerować ocenami, jak widzisz 8 to nie oglądasz, jak widzisz 4 - od razu bierzesz się za dany film. :D
UsuńSerial pamiętam. Ostatni odcinek tak mnie przeraził, że uciekłam z pokoju i dopiero na studiach, jak czytałam książkę, dowiedziałam się, co stało się z Aslanem.
Muszę obejrzeć "Erratum", bo brzmi ciekawie. Zastanawiam się tylko jakim cudem o nim jeszcze nie słyszałam :)?
OdpowiedzUsuńBo reklamuje się "Kac Wawę" czy inne "Wyjazdy integracyjne", a o dobrych filmach mówi się mniej i ciszej. =/
UsuńTakie wartościowe filmy, a ja nie widziałam ani jednego!
OdpowiedzUsuńPolecam. Zwłaszcza "Moskitierę". :)
UsuńChyba tylko "Erratum" mnie zainteresowało.
OdpowiedzUsuńZawsze to coś. Zwłaszcza, że to całkiem dobry film. :)
UsuńZ tych filmów widziałam tylko Johna Cartera. Może za pierwszym razem jeszcze było okej, ale byłam zmuszona oglądać ten film z 10 razy bo pewna osoba z mojego otoczenia bardzo go lubi i już mam go dość :D
OdpowiedzUsuńYhm. Miałabym dość po drugim razie. Dzielna jesteś. :P
UsuńO kurczę, umknęła mi "Moskitiera", natychmiast do listy! :-)
OdpowiedzUsuńSzalejesz ostatnio z tymi filmami. Znalazłam u Ciebie kilka tytułów do obejrzenia. :)
UsuńPewnie te ocenione poniżej 5. :P
UsuńA masz takie?
Usuń"Listonosza..." bym chciała obejrzeć. A do "Pana życia i śmierci" przymierzam się od dawna i jakoś nie mogę się w sobie zebrać.
Ha, właśnie się kapnęłam, że oglądałam pierwszą wersję listonosza. http://www.filmweb.pl/film/Listonosz+zawsze+dzwoni+dwa+razy-1946-32929
UsuńBo zerknęłam na FW i nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie zapamiętałam Nicholsona... :-)
Może dlatego, że nie grał, ale mógł być też jakiś inny powód. :P
UsuńGrał! W nowszej wersji. :-)
UsuńDobrze, że wersje są tylko dwie (o ile się nie mylę), łatwiej go znaleźć. :D
UsuńJejku, nic z tego nie oglądałam, z chęcią obejrzałabym wszyćkie ;)
OdpowiedzUsuńDo dzieła! :)
UsuńJedynie pierwszy film nie za bardzo mi odpowiada, a resztę z chęcią obejrzę. :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie, choć o dziwo i ten pierwszy dało się obejrzeć. ;)
UsuńZ twojego zestawienia mialam okazje obejrzec tylko pierwsza pozycje.
OdpowiedzUsuńI jak? :)
UsuńNiestety oglądałem tylko Cartera, ale zgadzam się z Twoją opinią. Kino rozrywkowe dla niezbyt wymagającego widza. Choć do oceny pewnie dodałbym z pół punkta ;)
OdpowiedzUsuńZa piękną księżniczkę? :P
UsuńErratum mam nagrane już chyba z pół roku i ciągle się nie mogę zabrać. Tak właśnie u mnie wygląda oglądanie filmów, wypatrzę coś, nagram, a potem musi odczekać swoje.
OdpowiedzUsuńA Kota uwielbiam:)
Ja tak mam z książkami. Filmy, na których mi zależy, szybciej oglądam. Choć i są takie, do których przymierzam się latami, a później zastanawiam się po kiego czorta tyle zwlekałam. ;)
UsuńWidziałam Johna Cartera, faktycznie nic specjalnego. Zainteresowała mnie "Moskitiera" :)
OdpowiedzUsuńAle za to aktor przystojny. :P
UsuńNic z tego nie oglądałem (no wow), ale nie ukrywam, że najbardziej ciekawi mnie "John Carter" :). I to właśnie ten film najprędzej obejrzę z tutaj wymienionych ;D.
OdpowiedzUsuńSpokojnej nocy!
Melon :*
Melon, weź mnie zaskocz i wybierz kiedyś komedię romantyczną. :P
UsuńHahaha, jak na razie "Wyznania zakupoholiczki" mi wystarczą :P. Limit niestety wyczerpany :D.
UsuńPS: Chciałbym Cię serdecznie zaprosić do mojej zabawy blogowej :P!
Więcej informacji znaleźć możesz pod tym linkiem:
http://mejus250.blogspot.com/2013/07/nienawidze.html
O mamo, ten film to nawet ja oceniłam na 2/10 albo jakoś tak. :P
UsuńKOTY??????????????????????
Ty $@^!#$%!#%^%@&%!!!
Hahahaha ;D.
UsuńJa dolarze, małpo, kreseczko u góry, wykrzykniku, krzyżyku, dolarze, dziewiątko, szóstko, wykrzykniku, krzyżyku, dziewiątko, szóstko, kreseczko u góry, dziewiątko, szóstko, małpo, znaku "and", dziewiątko, szóstko, wykrzykniku, wykrzykniku, wykrzykniku? Nie rozumiem :D.
Przede wszystkim @!!!
UsuńHahahaha, jesteś naprawdę kochana :P!
UsuńFaceci. Myślą, że jeden mizerny komplement wszystko załatwi. :P
UsuńŻadnego z tych filmów nie znam. Ale prawdopodobnie obejrzę "Baaria", bo brzmi dość intrygująco. Pozostałe to zależy, czy najdzie mnie ochota na te konkretne fabuły :)
OdpowiedzUsuńA może "Moskitierę"? Też ciekawy. ;)
UsuńJohna Cartera nie planuję oglądać. "Erratum" bardzo mi się podobało, może nie jest specjalny oryginalne, tu się zgodzę, ale z chęcią witam takie polskie filmy, tak różne od niby komediowych historii.
OdpowiedzUsuńDobrych dramatów mamy sporo i za każdym razem, gdy na taki trafiam, zastanawiam się, dlaczego tak słabo są reklamowane. Czyżby nikt nie wierzył w gust i inteligencję polskiego widza?
UsuńTak może niestety być, nie wiem dlaczego tak się dzieje. Ale niestety, dobry film jest słabo reklamowany, a w telewizji emitowany gdzieś w okolicach godziny 23, a słabizna wylewa się z każdego plakatu. No tak już jest jest w większości.
UsuńNa szczęście można wyłączyć TVN i samemu czegoś poszukać. :)
UsuńTo prawda :)
Usuń:)
UsuńKolejna recenzja do wyzwania:
OdpowiedzUsuń"Błędne siostry" - Renata L. Górska
http://magicznyswiatksiazki.pl/bledne-siostry-renata-gorska-recenzja-273/
pozdrawiam :)
Miłośniczka Książek
http://magicznyswiatksiazki.pl
Jakoś chyba nic mi nie podchodzi:)
OdpowiedzUsuńA jakie filmy lubisz? :)
UsuńMam ochotę na "Erratum", ale jakoś do tej pory nie zabrałam się za ten film... Może nareszcie w tym tygodniu się zbiorę i coś obejrzę;)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, korzystaj z wakacji. :)
Usuń