Diane Setterfield Trzynasta opowieść Wyd. Amber 2006 344 strony |
Życiorys Vidy Winter skrywa w sobie wiele tajemnic. Ta ogromnie popularna pisarka, wytworami swojej fantazji przez wiele lat karmiła nie tylko czytelników, ale i dziennikarzy oraz zwykłych ciekawskich. To, że tamci zadają ciągle takie same pytania, nie znaczy przecież, że musimy udzielać stale takich samych wyświechtanych odpowiedzi.[1] Trudno stwierdzić, czy w którejś z licznych biografii kryje się choć ziarno prawdy. Owiana legendą postać panny Winter, żyje na uboczu w wielkim domu otoczonym tajemniczym i ogromnym ogrodem. Już sama jego wielkość przytłaczała. (...) W żywopłotach, które wyglądały na zwarte, kiedy patrzyło się na nie wprost, z boku odsłaniały się skośne przejścia. Łatwo można było wejść w krzewiaste zarośla, ale z trudem udawało się z nich wydostać.[2]
Do tej samotni panna Winter zaprasza Margaret Lea, córkę antykwariusza z Cambridge, biografa amatora. Antykwariat był jednocześnie moim domem i miejscem pracy. Był dla mnie lepszą szkołą niż jakakolwiek inna, a później moim własnym uniwersytetem. Był moim życiem.[3] Margaret od najmłodszych lat bardziej ceniła towarzystwo książek niż ludzi. Pochłaniała kolejne tomy, z czasem coraz częściej sięgając po literaturę dziewiętnastowieczną, biografie, autobiografie, wspomnienia, pamiętniki i listy.[4] Odgrzebywanie cudzych historii, odkurzanie życiorysów, stało się prawdziwą pasją kobiety. Nic więc dziwnego, że to właśnie do niej Vida Winter wysłała zaproszenie, to z nią postanowiła podzielić się swoją tajemnicą, przy niej po raz pierwszy zmierzyć się z prawdą, z rzeczywistą historią, której niczym nie ubarwi, niczego w niej nie zmieni. Powiem pani prawdę[5] - oświadcza pisarka. Niepewnie, nie bez wahania. Może chcąc, ale nie bardzo wierząc w to, że potrafi zdobyć się na szczerość. Czuje jednak w kościach przeżyte lata, na karku zaś - oddech śmiertelnej choroby. Co takiego zdarzyło się w jej życiu, że zmierzenie się z tym wymaga tak wielkiego wysiłku?
Emocje, uczucia, pasja, namiętności. W tym czworoboku zamknąć można całą tę historię, z więziami silniejszymi niż rozsądek, z miłościami zakazanymi, z uzależnieniami od innych tak mocnymi, że nie mieć tej drugiej osoby przy sobie, znaczy tyle co znikać, rozpływać się, umierać.
Historia Winter to nie tylko opowieść jej samej, ale też dialogi z innymi. Przypadkowe, świadome, ważne. Tu wszystko ma sens i cel. Kolejne przewijające się przez powieść postaci można lubić lub nie, ale nie sposób pominąć ich obecność milczeniem. Mają swój zdecydowany charakter, ich pojawienie się nie pozostaje bez echa. Każdy dokłada swą cegiełkę do opowieści, budując emocjonalnie rozedrganą konstrukcję, która w końcu ukazuje się w całej swej postaci. W jednych wzbudzi złość, w innych zdumienie, wzruszenie, a może niesmak. I znów, można tę historię lubić lub nie, ale nie sposób podejść do niej obojętnie. Zbyt wiele w niej emocji, zbyt wiele wątków przyspieszających bicie serca. Raz chce się potrząsnąć bohatera ze wzburzeniem, innym razem przytulić jak najmocniej, jak choćby Aureliusa, który wpatrując się w skrawek wyrwanego skądś papieru z wyblakłą plamą atramentu, która kiedyś mogła być jakimś słowem[8], szuka wskazówek co do swojego pochodzenia, co do zamazanego wyrazu, które może być jego imieniem, nadanym mu przez matkę, której nie znał, przez ojca, którego nigdy nie widział. Jest taki bezradny w swych poszukiwaniach, taki rozczulający w swej nadziei.
wydanie z 2008 roku |
W tej powieści wszystko jest ogromne. Przestrzeń i czas. Dom i ogród. I biblioteka. I problemy. Namiętności. Otchłanie. Trochę to przytłacza, ale gdy wciągniemy się w wir wydarzeń, przepastne żywopłoty, monumentalne budowle, czy rozbuchane emocje przestaną zawadzać, budując całą misterną konstrukcję. Finał nie wbija w fotel, gdyż Setterfield stworzyła historię, która sama w sobie jest szokująca i gdy wraz z Margaret poznajemy kolejne jej niuanse, szybko dochodzimy do wniosku, że zakończenie będzie na podobnym poziomie. Niemniej jednak zakończenie zaskakuje i bardzo ładnie spina wszystkie wątki. Konstrukcja Trzynastej opowieści jest przemyślana, bohaterowie dopracowani. Całość ma nieco gotycki charakter, tajemniczy, z emocjami graniczącymi z szaleństwem, cieniem zbrodni, antynomicznymi bohaterami.
Każdy ma jakąś historię. To jest tak jak z rodziną. Możesz nie wiedzieć, kim jesteś, mogłaś ją stracić, ale ona mimo to istnieje. Możesz ją porzucić, możesz się od niej odwrócić, ale nie możesz powiedzieć, że jej nie masz.[10]
Debiutancka, a zarazem jedyna powieść Diane Setterfield, trzyma w napięciu, wciąga. Spodoba się miłośnikom rodzinnych tajemnic, przeszłości, która wiele w sobie skrywa, emocjonalnych wątków, nietuzinkowych postaci uwikłanych w nie zawsze zwyczajne sytuacje. Duży plus, to czytelnicza pasja Margaret. Pięknie o niej mówi, czaruje słowem. Każdy ma jakąś historię, każdy ma jakąś opowieść. Wiele z nich warto poznać. Także i tę trzynastą, niezwykłą historię życia Vidy Winter.
***
[1] Diane Setterfield, Trzynasta opowieść, przeł. Barbara Przybyłowska, Wyd. Amber, 2006, s. 11.
[2] Tamże, s. 72.
[3] Tamże, s. 19.
[4] Tamże, s. 20.
[5] Tamże, s. 47.
[6] Tamże, s. 55.
[7] Tamże, s. 56.
[8] Tamże, s. 198.
[9] Tamże, s. 252.
[10] Tamże.
[10] Tamże.
Czegoś mi tutaj brakuje... Ciekawa okładka jest, interesujący tytuł jest, autorka z przedziwnym imieniem i nazwiskiem jest (chociaż to zaliczę do wad ;p), fabuła... no właśnie ta nieszczęsna fabuła :D.
OdpowiedzUsuń"Zbyt wiele emocji" mówisz? No cóż ja nie mogę sobie poradzić jak autor wprowadzi przynajmniej malutki wątek miłosny, a co dopiero z tym :P. Mój mózg potrzebuje do zaspokojenia (jak już zapewne wiesz) rozpierdzielca, żeby nim porządnie wstrząchło i poobijało o wnętrze czaszki, a nie takie emooocje... wybacz i mnie nie bij :D.
Miłego wieczoru!
Melon :)
Coś się ostatnio nie mogę wstrzelić w Twój gust książkowy i jak tak patrzę na kolejne tytuły, to dochodzę do wniosku, że będziesz miał jeszcze kilka okazji, żeby pomarudzić. :P
UsuńNo wiesz co :D!? Żeby mnie tak specjalnie dołować ;P.
UsuńO Boziu... zapomniałem pozdrowić Myszę ;)! Mam nadzieję, że mnie nie zapomniała, bo już tak długo o niej nie pisałem :p.
Oj tam, od razu specjalnie. Przypadkiem mi się wymknęło. :P
UsuńZwinęła się w kłębek i z rozpaczy poszła spać na fotel. Głupio Ci? :P
Hahaha :D. Normalnie chyba zamknę się w sobie do końca życia ;P. No żeby taka kicia nie szanowała pozdrowień tylko szła spać... Ach to dzisiejsze bezstresowe wychowanie pupilków ;D.
UsuńTia. Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę. :P
UsuńTo przecież baba jest. Ignorowana wścieka się na cały męski ród, albo udaje obojętność. :P
Uwielbiam czytać książki, których akcja ma jakikolwiek związek z biblioteką, antykwariatem itp. więc bardzo chętnie zabiorę się i za tę.
OdpowiedzUsuńTo jest ogromnie duży plus. Jak znasz jakieś powieści tego typu, to chętnie skorzystam z podpowiedzi. :)
UsuńCzytałam "Trzynastą opowieść" kilka lat temu i bardzo miło ją wspominam. BBC ma podobno nakręcić na jej podstawie serial. Nie mogę się doczekać! Na listopad planowana jest druga powieść autorki, mam nadzieję, że u nas będzie w miarę szybko.
OdpowiedzUsuńNa listopad? To wspaniała wiadomość! Czytałam, że od kilku lat pracuje nad powieścią, cieszę się ogromnie, że pojawi się już niedługo i mam taką samą nadzieję, że szybko ją przetłumaczą. :)
UsuńO serialu też nie wiedziałam. Z serialami u mnie, wiadomo... ;) Ale ten na pewno bym obejrzała. :)
Serial może być ciekawy. Co prawda nie jestem maniaczką seriali, ale ten z chęcią bym obejrzała :) Bardziej się cieszę na nową powieść.
UsuńZ Twoją recenzją jak najbardziej się zgadzam, wciągająca i klimatyczna książka, również polecam :)
Zdecydowanie maniaczką też nie jestem. W ciągu ostatnich trzech tygodni udało mi się obejrzeć ze dwa albo trzy odcinki "Hannibala". Nawet króciutki "Big Bang" mi się w grafiku nie mieści. :P
UsuńA na powieść też się cieszę. Ciekawe o czym będzie i czy znów będzie równie klimatycznie i "książkowo".
Rany, ależ mi narobiłaś ochoty na tę książkę! Miałam pożyczyć ją od koleżanki wieki temu, ale tyle innych lektur miałam na głowie... Przypomniałaś mi, dlaczego tak zależało mi na tej powieści i chcę ją teraz, zaraz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Teraz, zaraz to bardzo dobry termin! :P
UsuńZachęciłaś mnie, na pewno zwrócę na nią uwagę:)
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńFenomenalna recenzja! Nie wiem czy książka tak naprawdę trafi w moj gust ale jestem skłonna zaryzykować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję. :)
UsuńTo zależy co Cię interesuje. Jeśli lubisz rodzinne tajemnice, wielowątkowe powieści i nieco mroczny klimat, to Ci się spodoba. :)
Bardzo,bardzo mi się ta książka podobała. Zwłaszcza jej klimat. Nietuzinkowa powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
O tak, klimat był świetny. Uwielbiam takie powieści. :)
Usuńa mnie książka zaintrygowała, bohaterka mnie zaciekawiła już po garści informacji, jaką o niej napisałaś z pewnością będę ją miała na uwadze i zapraszam do mnie na konkurs
OdpowiedzUsuńhttp://mieedzykartkami.blogspot.com/2013/05/konkurs.html
pozdrawiam
Jestem pod wrażeniem tego, jakie ciekawe i intrygujące książki potrafisz wyszukać. Z chęcią ją przeczytam, jak tylko znajdę tudzież kupię.
OdpowiedzUsuńP.S. Zachęcam do wspomożenia mnie komentarzem w konkursie: http://miqaisonfire.wordpress.com/2013/05/23/330-konkurs-fabryki-slow-zgadnij-co-to-za-okladka-2/
Tę odkryłam dzięki Leanice. :)
UsuńIstne szlaeństwo z tym konkursem. :P
Biblioteka, niezwykła opowieść, piękna okładka...już te trzy szczegóły zachęcają mnie do przeczytania;)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie na tyle, że rozejrzę się za nią:)
OdpowiedzUsuńCieszę się. ;)
UsuńWiesz co? Obejrzyj sobie "Fahrenheit 451". :-) Koniecznie! Co prawda ludzie tam mają kompletnie inne historie do przekazania, ale... o tym dowiesz się, jak obejrzysz. :-)
OdpowiedzUsuńNajpierw bym chciała przeczytać powieść, tylko w bibliotece jej nie ma. =/
UsuńTo jedna z książek, o której dość często słyszę i którą widuję w księgarniach, ale jakoś nigdy nie miałam ochoty jej przeczytać. Swoją recenzją nieco zmieniłaś moje nastawienie, zaczęłam być ciekawa jakie życie miała Vida Winter.
OdpowiedzUsuńPokręcone. :P
UsuńUwielbiam odkrywać rodzinne tajemnice, dlatego ,,Jezioro cierni', które niedawno czytałam okazało się dla mnie fenomenalną lekturą. Powyższa proza również wydaje się szalenie intrygująca, dlatego muszę ją mieć.
OdpowiedzUsuńTym "Jeziorem..." jestem ogromnie zaintrygowana. Takie historie są po prostu świetne, im bardziej tajemnicze i poplątane, tym lepiej. ;)
UsuńPrzeszłosc, tajemnic- te słowa kluczowe najbardziej zapamientalam z twojej recenzji, a zarazem najbardziej mnie one zacheciły do przeczytania ksiazki.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, na te same hałsa reaguję podobnie. ;)
UsuńJeszcze jedna recenzja do wyzwania:
OdpowiedzUsuń"BezSennik. Czyli o czym dziewczyny rozmawiają nocą. Kłopotliwe ognisko" - Liliana Fabisińska
http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2013/05/232-bezsennik-kopotliwe-ognisko-liliana.html
Szalejesz z tymi linkami. ;)
UsuńGorliwie przejrzałam swoje zeszyciki, w których zapisuję przeczytane książki i wychodzi na to, że czytałam. Ba, podobno nawet mi się podobała (według liczby plusików, jakie przy niej postawiłam). Tylko, cholerka, za diabła jej nie pamiętam;) Chyba muszę sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńMnie to zawsze irytuje. Pół biedy jak nie pamiętam słabej książki, ale jak mam wysoko ocenioną, a tytuł mi nic nie mówi, to się wściekam na krótką pamięć. No, ale wszystkiego pamiętać się nie da.
UsuńZdarza Ci się czytać drui raz tę samą książkę? Bo mnie tak rzadko, że prawie nigdy. ;)
No właśnie też bardzo rzadko czytam drugi raz to samo (nie mówię tu o ulubionych, bo to inna kategoria, ale do nich wracam). Ale pocieszyłaś mnie, że nie tylko moja pamięć szwankuje:P
UsuńCieszę się, że mogłam się do czegoś przydać. :P
UsuńŚwietna recenzja! Widzę, że książka naprawdę zrobiła na Tobie wrażenie. Mam ją na oku już dłuższy czas:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńAno zrobiła, ale po prostu mam słabość do takich historii. ;)
Wiesz, z czym mi się skojarzyło to o rodzinie? Z 4 odcinkiem Hannibala, który oglądałam wczoraj. Chyba 4... - o tych mordujących dzieciach i przemowie tej pani przy jedzeniu. Kojarzysz?
OdpowiedzUsuńA książka znów nie dla mnie. Zbyt ambitna. I nie mówię tego wcale złośliwie ;) Po prostu sama wiesz, co ja lubię. Prostactwo i krew, a tu mogłabym się wzruszyć. Nie chcem.
Ktoś tu się w serial wciągnął. :P
UsuńKojarzę. To był dobry odcinek. Hm. Właściwie wszystkie są dobre. :P
Aj tam, od razu ambitna. Myślę, że by Ci się spodobała. Wcisnęłabym Ci ją siłą, ale niestety egzemplarz jest biblioteczny. ;)
Ano, wciągnęłam się. Batesa nie ruszam, chociaż..! Właśnie zaczęłam czytać "Nieznaną historię Psychozy". I tak: już na wstępie się zablokowałam, bo nie oglądałam "Hitchcocka". Zatem dzisiaj, zanim przejdę do dalszej części książki, obejrzę ten film. Szczęśliwie pierwszy rozdział książki jest o Edzie Geinie, drugi o "Psychozie" Blocha - obie sprawy znam, więc czułam się tak: http://ntx.cz/zdroje/74/meme-like-a-boss.jpg
UsuńI teraz tak sobie myślę, że i Bates motel można by obejrzeć. Tak wiesz, dla kompleksowości obrazu, reporterskiego ducha, zajebistości szeroko pojmowanej. Ale nie. Nie dam się wciągnąć!!!
Uf, dobrze, że biblioteczny. Ale mam nadzieję, że nie zamierzasz mi wciskać żadnego wybitnie ambitnego dzieła w Poznaniu? :) Ja dla Ciebie mam już "Zimowego mordercę", jeszcze coś dla Binoli wezmę i wsio, będę miała baaaardzo dużo bagażu (prosto z Poznania jadę nad morze do pracy na 2 miesiące) więc myśl kobieto, co byś chciała ode mnie, co bym dała radę udźwignąć :) A ja z góry mówię aby się nie fatygować i mi nic nie wciskać, bo nawet nie będę miała gdzie cokolwiek upchnąć, o! ;)
A ten "Hitchcock" do oglądania nie jest na podstawie książki do przeczytania? Bo może warto zacząć jednak od książki?
UsuńU szefie, szacun. Faktycznie jak boss. :P
Tak sobie myślę, że dobrze sobie myślisz. Z wrażenia zahaczyłam sobie "Bates..." na Filmwebie, co by nie zapomnieć.
Nie ukrywam, że chętnie bym Ci coś wcisnęła, więc pytanie brzmi: nie planujesz przypadkiem wracać znad morza przez Poznań? I w ogóle czy ta praca oznacza, że porzucisz mnie na te dwa miesiące i będę tu usychać za Twoimi krwistymi notkami? He?
Książka chyba wyszła równolegle z filmem. Tzn to zabawna historia, bo Rebello napisał ją w 1990, ale nikt nie chciał jej wydać. Dopiero na ileś-tam lecie twórczości/ śmierci czy czegoś tam Hitcha wyszło zapotrzebowanie. I owszem, twórcy filmu korzystali ze zgromadzonych przez Rebello danych. Zwykle czytam najpierw książkę, potem oglądam film. Dlaczego teraz inaczej? Bo książka to literatura faktu. Sporo w niej nazwisk - aktorów, scenarzystów, twórców itd, których nie znam. Obejrzałam film, który - skoro paradokumentalny (można rzec) czy biograficzny - niczego mi nie popsuje, a ułatwi zrozumienie książki i dopasowanie licznych nazwisk do twarzy. Artystów z oryginalnej Psychozy kojarzę, ale że Rebello opisuje też nowy film, łatwiej mi będzie ogarnąć. Kumasz? :P Jeju, jak ja się dzisiaj rozpisuję u Ciebie :)
UsuńNa pewno będę wracać przez Poznań, bo tak jedzie pociąg :) I tak, ta praca oznacza, że mnie nie będzie. Co jeszcze nie jest tak całkiem pewne, bo być może - ale tylko być może - będzie tam internet. Z tym że z tego co wiem, nie ma. Więc mnie nie będzie. Odcięta od świata. Oszaleję chyba;) Ale mogłabym np. pożyczyć od Ciebie jakąś książkę w drodze nad morze i zwrócić Ci ją wracając :) Z tym, że chyba raczej nie będę się w Poznaniu zatrzymywać. Eh, ja już tęsknię :(
Kumam. I już poszukuję filmu. :P
UsuńNie bardzo mi się podoba to, co zawiera drugi akapit. Wcale mi się nie podoba. :(
Och, a chciałabyś coś konkretnego, czy mam Ci coś wcisnąć? :P
Jeju, żebym miała Cię jak przenocować, to wymusiłabym na Tobie powrotny postój w Poznaniu. Nie, no. Do kitu, do kitu!
Eh, spanko mam w Poznaniu, więc to nie problem, ale chyba będę wracała na złamanie karku - na stawiennictwo w urzędzie pracy :) Więc tak wiesz... rzutem na taśmę. W środę będzie stawiennictwo, więc we wtorek wrócę. Czy jakoś tak :) Ale nic to, ważne, że się spotkamy choć raz! A kto wie, może po tym jednym razie będziemy miały siebie dość? ;)
UsuńAaaa... Tzw. siła wyższa. No dobra, jakoś to przeżyję. Zwłaszcza, że faktycznie, po pierwszym spotkaniu może się okazać, że wywalimy swoje blogi z obserwowanych i ani słowa więcej ze sobą nie zamienimy. :P
UsuńJa na pewno chciałabym mieć taką bibliotekę w swoim domu :P Dzięki niej miałabym gotycki klimat niezależnie od tego, co aktualnie bym czytała ;)
OdpowiedzUsuńa w kominku mogłabym palić tajne dokumenty...
choć może to lepiej, że nie mam kominka, bo tajnych dokumentów też żadnych nie mam :(
Skoro są tajne, to może nawet nie wiesz, że je masz? :P
UsuńMam nadzieję, że nie, bo już się gubię w tej konspiracji :P
UsuńA ja mam nadzieję, że tak, bo to by uzasadniało budowę kominka. A kominek dobra rzecz. (O ile są chętni do noszenia drewna, pilnowania ognia i sprzątania bałaganu). :)
UsuńBardzo się cieszę, że książka ci się spodobała! Czekam z niecierpliwością na drugą powieść tej autorki. Obyśmy się tylko nie rozczarowały...
OdpowiedzUsuńA tak z ciekawości, wpadłaś na rozwiązanie zagadki?
Może być i tak, ale nie musi. W końcu tyle lat nad nią pracowała, że miała czas stworzyć coś dobrego.
UsuńNie wpadłam. Rozpracowywanie współczesnych kryminałów przychodzi mi nieco łatwiej. :P
Niby tak, ale z drugiej strony wolę się nie nastawiać na nic specjalnego, co by się nie zawieść. Szkoda by było, gdyby tyle lat pracy dało mierny efekt, zwłaszcza po tak wspaniałym debiucie.
UsuńTo dobrze. Nie czuję się głupia, dzięki temu, bo też na to nie wpadłam :P
Co racja, to racja. :)
UsuńOj tam, nie my jesteśmy głupie, tylko książka bardzo dobra. :P
Musi mi się spodobać, po prostu musi. Nie mogę przejść obojętnie wobec takiej fabuły i kwestii, które porusza. :)
OdpowiedzUsuńHa! A mówiłam, że oprócz "Lalek z getta" znajdzie się coś jeszcze dla Ciebie na tych moich stosikach? :P
Usuń
OdpowiedzUsuńAniu, jak zwykle recenzja świetna:) Wczytuję się w nie za każdym razem z wielką przyjemnością. Bardzo zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki:)
Zresztą to nic nowego. Opisujesz każdą przeczytaną książkę w tak zachęcający, przepiękny sposób, że jakbym miała ją na półce, to pewnie zaraz zaczęłabym czytać:)
Dziękuję. Bardzo dziękuję. Taki miłe opinie dodają skrzydeł. :)
UsuńDo tej zachęcam podwójnie. ;)
Zniechęcać też czasami próbuję. ;)
UsuńAle rzadko:)
Jedynie pamiętam, że "Jezioro krwi i łez" dostało surową ocenę i niepochlebną napisałaś o niej recenzję, po której stwierdziłam, że nie przeczytam tej książki:)
Częściej bym chyba nie chciała. Na szczęście zwykle trafiam dobrze, albo i bardzo dobrze. I niech tak zostanie. ;)
UsuńAle kilka zdecydowanie negatywnych się trafiło. ;)
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2012/12/w-plataninie-metafor.html
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2012/11/wilki-w-bieszczadach-odsona-druga.html
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2013/03/wszystko-i-nic-magorzata-kalicinska.html
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2013/01/morderstwa-na-wyspie-bergmana.html
http://soy-como-el-viento.blogspot.com/2012/10/tanczaca-z-wilkami.html