niedziela, 26 maja 2013

Jerzy Pilch "Wiele demonów"
Demony naszą historię opowiadają

Jerzy Pilch
Wiele demonów
Wyd. Wielka Litera
2013
480 stron
Na najnowszą powieść Jerzy Pilch długo kazał czekać czytelnikom. Nie należy on bowiem do autorów, którzy swą twórczością atakują ze wszystkich stron i z dużą częstotliwością. Minęło pięć lat, odkąd ukazała się powieść Marsz Polonia, w międzyczasie na rynku pojawił się jego Dziennik, zaś w kolejnych numerach Tygodnika Powszechnego, ukazują się kolejne odsłony Drugiego Dziennika. To mało dla wielbicieli pilchowej erudycji, magii zapętlonych fraz, delikatnej ironii i celnych spostrzeżeń. Wiele demonów jeszcze przed lekturą wzbudzały we mnie i strach, i ciekawość. Proza Pilcha nie jest łatwa w odbiorze, ale kusi, nęci, przyzywa. I ani się człowiek nie spostrzeże, jak ląduje w samym środku wykreowanej przez autora rzeczywistości. Jesteśmy w Sigle lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. W tej chwili nie liczy się nic więcej.

Sigłę tworzy społeczeństwo niewielkie, a Siglanie żyją raczej spokojnie. W tej luterańskiej osadzie nie dzieje się wiele więcej, niż w podobnych tego typu miejscach, gdzie czas płynie leniwie, dni nieznacznie się od siebie różnią, a bystre oczy mieszkańców rejestrują wszystko, co język może ponieść dalej w świat. Interesujących postaci tu nie brak. Pastor Mrak ze swą żoną i niepokornymi córkami, Fryderyk Moitschek, listonosz o nieprawdopodobnych zdolnościach (znał sekret ludzkiego życia, wiedział, ku czemu zmierzamy i co będzie po śmierci[1]), tajemniczy mężczyzna w czarnym owerolu, jest i Madame Wzmożkowa, Pan Naczelnik, starka Zuzanna, co w rękę nie pozwala się całować, wiele ich jest, a każda z tych osób wprowadza pewien koloryt do społecznej zbiorowości.

Weźmy pod lupę Fryderyka Moitschka. Przepowiednie, cuda, uzdrowienia. Mógłby bez problemu wytypować zwycięzcę Ligii Mistrzów czy podwórkowej potyczki zapalonych lokalnych piłkarzy, gdyby nie fakt, że unikał sytuacji, w której dar jego mógłby nie tyle nawet jakiemuś łatwemu zarobkowi służyć, ale w ogóle z jakimikolwiek płaskimi machinacjami się kojarzyć.[2] On odegra ważną rolę w nieszczęściu, jakie na Sigłę spadnie jak to nieszczęścia mają w zwyczaju, zupełnie niespodziewanie, bez ostrzeżenia. Otóż córki Mraka, niepokorne, szalone, słynące z zachowań, jakie córkom tak znamienitej osobistości się nie godzą, numery nie z tej ziemi wywiną, numery jakie w pojmowaniu Siglan się nie mieszczą.  Pojawienie się Juli z katolickim narzeczonym to skandal jakiego najstarsi mieszkańcy mogą nie pamiętać. Ze zdarzeniem tym konkurować może jedynie Ola, druga z córek Mraka, która jednego wieczoru z gazetą w ręce udaje się na spoczynek, drugiego zaś na śniadaniu się nie zjawia i od tego czasu słuch po niej zaginął.

Stracił Pastor dwie córki, jedną w sensie duchowym, otumanioną uczuciem równie namiętnym co niewskazanym, drugą fizycznie - nikt nie wie co stało się z Olą, uciekła dobrowolnie, siłą uprowadzona, czy jeszcze inne nieszczęście na nią spadło? Odgadnąć niepodobna, a im mniej poszlak, tym domysłów więcej.

Można by wątek powyższy uznać za oś całej powieści, ale Pilch kieruje uwagę czytelnika to na mężczyznę w owerolu, to na wdowę Wzmożkową, co w owej roli wdowy usiłuje się odnaleźć. Przybliża nam autor zmagania jednych, wątpliwości drugich, filozoficzne wywody jeszcze innych. Oko czasami puszcza, bo nie brak w Wielu demonach fraz ironicznych, dialogów prześmiewczych, scen zabawnych  i zabobonów nieprawdopodobnych. W Sigle inne jest więcej niż odmienne. Inne nie przystoi, w oczy kole, przedmiotem plotek się staje, dywagacji, lamentów. Ileż zamieszania może zrobić człowiek, który nie dość, że nabył niepraktyczny, biały płaszcz, to jeszcze rękawy kazał skrócić. Przecież za rok, to co teraz fest za długie, będzie tylko trochę za długie, za dwa lata w sam raz, a za trzy może za krótki - z czego wtedy nadstawiać?[3] Jakież zdumienie wzbudza dziewczyna, która wieszać chce się na odciętym, bieliźnianym sznurze. Istne marnotrawstwo! A kłopotu ile. Wszak pętla należy się temu, kto wisielca znalazł[4]. A skoro sznur komuś skradziono, to komu go przekazać? Właścicielowi czy znalazcy? Z jednej strony sznur wisielca daje fart, z drugiej kradzione nie tuczy, obcięte nie koi[5].

Wielu z bohaterów powieści ma cechy znanych pisarzowi osób. Do domu Pilchów, w czasach gdy Jerzy był jeszcze Jurkiem, pocztę przynosił listonosz Andrzej, człowiek niezwykle religijny, opętańczo wręcz i choć nie przewidywał przyszłości jak Moitschek, to w postaci Fryderyka znalazło się kilka jego cech. W starce Zuzannie co bardziej spostrzegawczym udało się dostrzec rysy babki Jerzego Pilcha, w Panu Naczelniku dziadka, w postaci Wzmożka - ojca. Pisarz nie zaprzecza, że wiele z jego postaci nosi cechy znanych, często bardzo bliskich, mu osób.

Wiele demonów krąży wokół problemów egzystencjalnych każdej zbiorowości. W siglańskich domach i umysłach, czają się demony ubrane w płaszczyk ironii, przez co jeszcze mocniej zapadają w pamięć. Z przerysowanych scen, przejaskrawionych dialogów uchodzą humorystyczne nuty, pozostawiając po sobie drugie dno, niejednokrotnie gorzkie i bolesne. Każdą z opisywanych przez Pilcha scen, chętnie widziałabym na deskach teatru. W półmroku sali, pogrążona w zachwycie widownia od oczyszczającego śmiechu przechodziłaby do pełnego refleksji milczenia. Oto na jej oczach opadają kolorowe maski, ukazując samotność, strach, ból, śmierć, wszystko to, z czym zmierzyć się trudno, ale zmierzyć się trzeba.

To nie jest książka łatwa i nie każdemu przypadnie do gustu styl Jerzego Pilcha, pełen złożonych zdań, przegadania balansującego na krawędzi wyważonej narracji i niekontrolowanego gawędziarstwa, słownej żonglerki i niechronologicznego przedstawiania zdarzeń. Nie wskoczyłam w ten świat od razu. Przez dłuższy czas plątałam się zdezorientowana między postaciami, nim na dobre się w nim odnalazłam. Warto jednak było skupić się nieco mocniej, by poznać Sigłę i jej mieszkańców, odbyć wędrówkę po miasteczku, ale i ludzkich sercach, duszach i umysłach.

Bóg daje znaki i szatan daje znaki, i czynią tak obaj, bo nie w ich zwyczaju wywalać kawę na ławę.[6] Nie jestem pewna ile z tych znaków widzimy, jak wiele razy mamy zamknięte, choć otwarte oczy. Demony naszą historię opowiadają[7]. A my oddajemy im głos dobrowolnie, gdy nie potrafiąc się z nimi zmierzyć, oddajemy władzę nad swoim życiem. Przegrywając z własnymi słabościami, przegrywamy siebie. Interpretując historie Siglan, wyciągamy na wierzch nasze własne. W tej uniwersalności tkwi siła prozy Jerzego Pilcha, w niedopowiedzeniach, w zjawiskach z pogranicza jawy i snu, w racjonalności, zabobonach, religijnej ucieczce, w zawoalowanej prawdzie o ludziach i ich słabościach.

Powiedzieć, że warto tę powieść przeczytać, to nic nie powiedzieć.

***




***

A tak przy okazji, wiecie, że na przyszły rok planowana jest premiera filmu na postawie powieści Pod mocnym aniołem Jerzego Pilcha w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego? Nie wiem jak Wy, ale ja po prostu nie mogę się go doczekać. Smarzowski jest absolutnie fantastyczny (moim zdaniem ścisła czołówka polskiej reżyserii), co w połączeniu z prozą Pilcha i genialną obsadą po prostu musi dać efekt w postaci genialnego, mocnego filmu. W obsadzie pojawiły się takie nazwiska jak Robert Więckiewicz, Andrzej Grabowski,  Marian Dziędziel, Kinga Preiss, Adam Woronowicz, Marcin Dorociński, Agata Kulesza, Eryk Lubos czy Jacek Braciak. Będzie się działo!

zdjęcie z planu
źr. filmtok.pl
***

[1] Jerzy Pilch, Wiele demonów, wyd. Wielka Litera, 2013, s. 7.
[2] Tamże, s. 8.
[3] Tamże, s. 282.
[4] Tamże, s. 274.
[5] Tamże, s. 275.
[6] Tamże, s. 252.
[7] Tamże, s. 268.

***


87 komentarzy:

  1. Powiem Ci że nie czytałam nic tego autora, ale chyba w końcu się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to polecam "Pod mocnym aniołem". :)

      Usuń
    2. Czytałam tylko "Pod mocnym aniołem" i jakoś mi z Pilchem nie po drodze. Nie oceniam jego twórczości na podstawie jednej przeczytanej książki, ale nie ukrywam, że spotkanie z nią rzuciło cień na kolejne powieści autora. Ale spróbuję, minęło już kilka lat, więc jest szansa, że inaczej czytać będę prozę Pilcha:)

      Usuń
    3. To jest specyficzna proza, z pewnością nie każdemu się spodoba. Pilch ma swój styl, bawi się słowem, tworzy zakręcone frazy sprawiające wrażenie przegadania. Taki styl trzeba lubić, inaczej jego powieści będą raczej drogą przez mękę, niż przyjemnością. ;)

      Usuń
    4. Moja ulubiona książka, to "Bezpowrotnie utracona leworęczność". Uśmiałam się przy niej ogromnie, szczególnie zaś z francuskiego kota pachnącego chanelem :-)
      "Demony" właśnie dostałam w prezencie bez okazji.

      Usuń
    5. Nie czytałam. JESZCZE. ;)
      Kot pachnący chanelem to już wystarczająca rekomendacja. Większej mi nie trzeba. :P

      Usuń
  2. Mam mieszane uczucia, co do tej książki. Tematycznie wydaje mi się nieco specyficzna i trudna, ale może mam mylne wyobrażenie, niemniej jednak szukam teraz nico lżejszej powieści w innych klimatach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekka to ta książka na pewno nie jest, ani tematycznie, ani językowo. Może dla Ciebie nie na teraz, ale kiedyś, w przyszłości, jak będziesz szukała odskoczni od tych lżejszych powieści, to polecam. :)

      Usuń
  3. Znakomita recenzja! Książkę już mam, nie mogłam sobie odmówić choć póki co czytałam tylko jedną książkę autora. To wystarczyło jednak by dać się uwieść. Jego styl z pewnością nie trafi do każdego, jednak uważam że jest naprawdę niezwykły. I choć muszę jeszcze uporać się z kilkoma zaległościami, tej książce na pewno nie odpuszczę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :)
      Ja też jeszcze niewiele czytałam. Teraz zamierzam sięgnąć wreszcie po "Dziennik", bo leży na półce już od roku. =/

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wstyd się przyznać, ale nie znam twórczości Pilcha. Co więcej, nie wiem nawet od której książki powinnam zacząć. W ogóle ostatnio ma wrażenie, że tempo czytania spadło mi dramatycznie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proponowałabym "Pod mocnym aniołem".

      Oj tam, przyjdzie jesień, przyjdzie zima, to i czytanie będzie lepiej szło. :)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że tak będzie. Chociaż dopiero co zima była i spektakularnych efektów nie osiągnęłam :P Co do książki to już tytuł zanotowałam :)

      Usuń
    3. Bo spektakularne osiąga się w co drugą zimę. :P

      Usuń
    4. Dobre, w takim razie już się nie przejmuję :D

      Usuń
    5. No i dobrze. A w razie czego, po zimie wymyślimy nową teorię. :P

      Usuń
    6. Liczę na Ciebie w tym względzie :D

      Usuń
    7. No problem, jestem mistrzem wymówek i usprawiedliwień. :P

      Usuń
  6. Pilcha znam tylko opowiadania ze zbioru "Moje pierwsze samobójstwo". Muszę przeczytać jeszcze jakąś jego książkę, bo pamiętam, że jego teksty zrobiły na mnie duże wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo osób zniechęca styl Pilcha, a skoro opowiadania Ci się podobały, to i reszta powinna.

      Usuń
  7. Jeszcze nie miałam okazji poznać stylu tego autora, ale widzę, że koniecznie muszę to nadrobić. Będę miała świadomość, że tak takie proste, łatwe i nieskomplikowane jego książki nie są. Tym lepiej. Czasem warto sięgnąć po coś ambitniejszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że warto. To może nie jest idealna lektura na lato, ale na jesienne, refleksyjne wieczory - jak najbardziej. :)

      Usuń
    2. Mam duuużo czasu wolnego, pora roku nie ma tu znaczenia :D Tylko koniecznie muszę znaleźć tę książkę, bo z funduszy nic nie wyskrobię.

      Usuń
    3. Jej, a nie podzieliłabyś się tym czasem? Mam taki deficyt, że szkoda gadać. :(
      A im bliżej lata, tym gorzej. =/

      Usuń
  8. Dziewczyno, gdzieś Ty była do tej pory?. Super recenzja. Przekonałaś mnie do tej książki. Mimo wysokiej ceny zakupię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Zdaje się, że od roku stale tutaj. ;)

      W razie, gdyby jakimś cudem książka Ci się nie spodobała, nie wysyłaj mi rachunku za zakup. ;)

      Usuń
  9. Próbowałam czytać Pilcha, kiedyś. Nie przypadł mi do gustu, niestety. Choć miałam naprawdę ogromne chęci! Powiedzieć, że ma dziwny styl, to nic nie powiedzieć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specyficzny jest, to fakt. Do mnie językowo trafia bez pudła. Z fabułami bywa różnie.

      Przez to Google+ mam w avatarzy kota. O_o

      Usuń
    2. No właśnie widzę, że powróciłaś do wizerunku Myszy, choć już przywykłam do Ciebie i Twojej bluzki z drapieżnikiem ;) W sumie... tam kot, tu kot, na jedno wychodzi ;)

      Usuń
    3. Zmienię jak wrócę do domu.
      Ale wiesz... Na tej bluzce jest wyjątkowo drapieżna... zebra. :P

      Usuń
    4. Eh, moja pamięć. Wiedziałam, że zwierzę. Myślałam, że tygrys. E, tygrys, zebra - zwał jak zwał ;)

      Usuń
    5. W sumie nie wiem, co mnie na zebrę napadł. Muszę sobie zrobić zdjęcie w koszulce z czarnym kotem. Będzie w avatarze 2 in 1. :P

      Usuń
    6. Możesz zrobić 3 w 1. Ty, w bluzce z kotem, z Myszą na ramieniu, jak na czarownicę przystało ;)

      Usuń
    7. Tia. Namów gada, żeby robił za papugę. Mission impossible. A kiedyś tak fajnie owijała mi się wokół szyi jak siedziałam przy komputerze. No, ale była wtedy młodsza i lżejsza. :P

      Usuń
  10. Oj tak zaprawdę nic się nie liczy:) Kończę czytać. Fabularnie nie jest to książka dla mnie jakoś specjalnie fascynująca, ale to nic, bo fraza pilchowa niesie cudnie. Kocham faceta po prostu!
    Pilcha mam obczytanego w całości. Jakie to piękne, że są tacy ludzie pióra. Dla mnie to mistrz mowy polskiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym wypadku akurat fabuła mi podeszła (nie zawsze tak jest), językowo Pilch do mnie zawsze trafia. :)

      Przede mną jeszcze sporo książek Pilcha. Od dawna się za nie zabieram, ale wiesz jak to jest... =/

      Usuń
  11. Czekaj, czekaj, ale jak pojawia się w katolickim narzeczonym? :P
    Pilcha czytałam wieki, wieki temu. Zdaje się, że była to "Bezpowrotnie utracona leworęczność", ale szczerze mówiąc poza tytułem niewiele pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak to jak? Chłopa pod pachę i dawaj do rodziców. A, że wieś luterańska, to się nie ucieszyli... Skandal lekki. ;)

      Usuń
    2. No ale "w" to tak perwersyjnie brzmi... :P

      Usuń
    3. Aaaa... Do mnie trzeba boldem krzyczeć, bo mam wrażenie, że jak się wreszcie nie wyśpię, to w ogóle przestanę mieć kontrolę nad tym, co piszę. =)

      Usuń
  12. a film Smarzowskiego też czekam, choć zdjęcia, które widziałam, trochę przerażają. Czytałam książkę i jestem pełna podziwu, jak można zrobić z tego film.
    A nie miałaś wrażenia, że "Wiele demonów" jest właśnie zbyt mocno przegadane? Że jednak Pilch troszkę nad językiem nie zapanował? Nie czytałam jeszcze, ale na razie tak się przysłuchuję. I jestem ciekawa, co Ty na to. Co prawda, napisałaś o przegadaniu ale "balansującym na krawędzi wyważonej narracji...", ale z tego wynika, że jakoś bardzo Ci to nie przeszkadzało, dobrze rozumiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś miałby zrobić z niej nie tylko film, ale przede wszystkim bardzo dobry film, to właśnie Smarzowski.

      Dobrze rozumiesz. ;)
      O ile w języku mówionym wodolejstwo irytuje mnie okropnie (sama jestem zwykle raczej oszczędna w słowach i nie cierpię wysłuchiwać niekontrolowanych słowotoków), o tyle w książkach mniej mi to nie przeszkadza. Tym bardziej, gdy wygląda to tak jak u Pilcha - w tym całym gadaniu kryje się większa moc słowa, niż w prostych zdaniach, które od razu celują z pointą nie tworząc przy tym klimatu, który Pilch stworzył genialnie. Czasami taki strumień myśli naprawdę ma większą siłę rażenia, tylko trzeba umiejętnie go wykorzystać. Pilch potrafi.

      Usuń
    2. To że Pilch jest mistrzem słowa, to wiem. :) Lubię go, byłam ciekawa, co Ty na to przegadanie, bo kilka już krytycznych opinii słyszałam, a jak wiadomo, to tylko kwestia gustu i upodobań. Muszę też po niego kiedyś sięgnąć, jak uporam się ze swoim stosikiem. Skończyłam wczoraj "Kronosa", pewnie dziś napiszę recenzję, jak uporam się z domowymi zajęciami, bo jakiś mi się natłok spraw do załatwienia zrobił. :)

      Usuń
    3. Jestem w stanie te krytyczne opinie zrozumieć, to zdecydowanie nie jest styl, który spodoba się każdemu. Jednych zachwyca, innych męczy.

      Widzę, że z załatwianiem spraw się wyrobiłaś. Też miałam dziś coś napisać, ale padam na ryjek i pisanie sprowadzi się do odpowiedzi na komentarze. ;)

      Usuń
  13. Pilch jak zwykle sprezentował ucztę dla szarych komórek. Nic dodać, nic ująć.


    Oglądałem ostatnio film pt. "it's kind of funny story". Ani nie zachwycił, ani zniesmaczył. Taki nijaki. Nawet muzyka nie była ponad przeciętna. Film lekko infantylny, taki naiwny. Szkoda, bo temat był jak najbardziej do wykorzystania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełna zgoda. :)

      Jak dobrze, że przeczytałam Twój komentarz jeszcze w pracy, zanim poszłam do biblioteki. Akurat ten film rzucił mi się w oczy. Co prawda misiowata postać Zacha o niezapamiętywalnym nazwisku zapaliłaby w mojej głowie ostrzegawcze światełko, ale prawdopodobnie wzięłabym ten film ze sobą. A tak, na razie się wstrzymam, choć pewnie któregoś dnia z czystej ciekawości zobaczę jak bardzo zmarnowano ten temat.

      Usuń
  14. Bardzo ciekawa recenzja i - jeśli się nie mylę - nie stylizowałaś trochę języka na ten używany przez Pilcha? W każdym razie mi jakoś inaczej się Twój tekst czytało niż zazwyczaj, w związku z czym taki pomysł przyszedł mi do głowy ;)
    Dobrze przedstawiłaś czego mniej więcej można się po książce spodziewać i dzięki temu mogę podjąć świadomą decyzję, że mnie ona nie interesuje i że styl autora raczej nie będzie mi odpowiadał ;)

    PS Wypożyczyłam dzisiaj "Norwegian Wood" Murakamiego ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że z tym językiem jakoś tak samo wyszło? Faktycznie, trochę inaczej niż zwykle. Ot, urok Pilcha. Jutro o Gerritsen będzie już normalnie. :P

      Strrrrrreeeessssssss...
      Pamiętaj, co złego, to nie ja. To po pierwsze. Po drugie, bez względu na wrażenia, musisz po "Norwegian..." wypożyczyć jeszcze co najmniej jedną powieść Murakamiego, ponieważ albowiem dlatego że gdyż, ta książka jest świetna, aczkolwiek niereprezentatywna.

      Usuń
    2. Dowód na siłę prozy Pilcha, skoro samo tak wyszło ;) nienormalnie też jest dobrze :P

      Obie rady wziełam sobie do serca, teraz możemy spróbować się odstresować.

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że przy pisaniu recenzji Greya, styl mi się nie upodobnił do James. :P

      Już się odstresowałam, fotografując przed chwilą papryki i inne cytrynki. :P

      Usuń
  15. Czyżbyś zmieniła avatara i dodała spację :D!? Uważaj, bo ja dostrzegę wszystko :P.

    A co do książki to podziękuję. Widziałem ją parę dni temu w empiku i powiedziałem sobie: "Melon, weź przestań! Masz wiele innych książek do czytania i nie zabieraj się za coś co ma tylko ciekawy tytuł. Więc wychodź teraz z tego sklepu i szukaj najbliższej toalety...". Tak sobie dokładnie powiedziałem :D. Och, jakie to cudowne jest bycie mną ;P.

    Miłego dnia!
    Melon

    PS: Weź no zrób coś, żeby słońce wyszło, bo inaczej rzygnę od tych chmur i deszczu :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam się zmienił, czort jeden! To przez Google+. Już przywróciłam swoją facjatę do porządku. Ogolona wyglądam lepiej. =)
      A spacji nawet nie zauważyłam. Jak dopadnę jej źródło, usunę bez litości.

      Jej, jak Ty się cudownie łatwo ze sobą zgadzasz. Ja mam ten problem, że zawsze mam dwa różne zdania i z księgarni wychodzę zawsze z bólem serca. Albo dlatego, że coś wzięłam, choć nie powinnam, albo nie wzięłam a chciałam. Baba. Typowa baba.

      Mam kumpla od pogody, może za dwa piwa coś załatwi. ;)

      Usuń
    2. Hahaha :D. Ale chyba spacji się nie da. G+ wymaga zarówno imienia jak i nazwiska, więc nici z połączonej nazwy :P.

      Ta, ja i wewnętrzna zgoda!? No way :D!
      Oj już nie przesadzaj... przecież baby... dobra nic nie mówię, bo... ale zaraz, co niby miałbym powiedzieć O_o.

      !WARNING!
      Nie słuchaj mnie, bo za dobrze na tym nie wyjdziesz ;)!
      !Koniec WARNINGU!

      O kurczę, tylko dwa za takie rzeczy... doooobra, niech stracę, kup mu te dwa piwa :D.
      A co Ty myślałaś, że ja miałem kupić ;P!? Ja człowiek bezpieniężny jestem ;).

      Usuń
    3. No to kicha. Irytują mnie takie wynalazki. =/

      Baby są całkiem fajne. To miałeś powiedzieć? :P

      Dwa, przecież nie będziemy go rozpijać, bo wtedy to dopiero zrobi się zamieszanie w pogodzie.
      A ja to niby pieniężna? Dwa tygodnie mam do wypłaty! :P

      Usuń
    4. Dokładnie to miałem na myśli ;P.

      A ja w ogóle nie mam wypłaty :D!

      Usuń
    5. Tak myślałam. :P

      Ciesz się młodością i kieszonkowym. :P

      Usuń
    6. Byłoby całkiem fajnie... gdybym miał to kieszonkowe ;D. A tak to jestem zdany na siebie!? I weź tu radź sobie człowieku w życiu z moją inteligencją :D! Całe szczęście, że pozostał mi jeszcze urok osobisty, wdzięk i powab... HAHAHAHAHAHAHAHAHA :DDDD!!! Mnie już chyba dawno powinno się spuścić do studni bez wiadra na sznurze, żebym nie mógł się wydostać ;).

      Usuń
    7. Oglądałeś "Ring"? :P

      Usuń
    8. Hahaha, nawet o tym nie pomyślałem :D. Ale nie oglądałem ;P. Tzn. tę scenę jak wychodziła z pudła widziałem nie raz. A w szczególności podoba mi się jej przeróbka z agą :).

      http://www.youtube.com/watch?v=tu-1Azftiek

      Usuń
    9. No to musisz jeszcze zobaczyć resztę filmu, żeby dotrzeć do studni. ;)
      Choć bez Agi nie jest tak strasznie, więc może nie będę Cię zbyt usilnie namawiać. :P

      Usuń
  16. Ach ten Plich. Muszę się wreszcie z nim zapoznać, bo wszyscy bardzo tego pana chwalą, szczególnie w ostatnim czasie tę właśnie książkę. Chętnie bym sprawdził, czy mi podejdzie. Ale mam nadzieję, że tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz spróbować od powieści mniejszego formatu, żeby sprawdzić, czy językowo Ci odpowiada. Polecam oczywiście "Pod Mocnym Aniołem", tym bardziej, że na pewno będziesz chciał zobaczyć film na jego podstawie. :)

      Usuń
  17. Tym wpisem uświadomiłaś mi jak bardzo zaniedbałam lektury Pilcha i jak je kiedyś lubiłam czytać...

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam mnóstwo artykułów Pilcha, ale nie czytałam żadnej jego książki. Recenzje są wyłącznie pozytywne więc pewnie w najbliższym czasie za jakąś się zabiorę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam na razie tylko jedną, Jarka Czechowicza - faktycznie, bardzo pozytywnie o tej książce pisał, ale on w ogóle Pilcha lubi.
      W każdym razie, serdecznie polecam. Przypadnie Ci do gustu albo nie, ale na pewno warto spróbować. :)

      Usuń
  19. Chciałabym przeczytać tę książkę. Muszę przyznać, że jeszcze nie miałam okazji poznać stylu Pilcha i jestem bardzo ciekawa, jaki on jest. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to jaki? Świetny! ;)
      A tak bardziej serio, to napiszę Ci to, co napisałam wyżej: "Przypadnie Ci do gustu albo nie, ale na pewno warto spróbować."

      Usuń
    2. W sumie trochę wstyd, że jeszcze niczego nie przeczytałam niczego Pilcha. A wykształcenie polonistyczne zobowiązuje ;)

      Usuń
    3. Wszystkiego przeczytać się nie da, nawet z wykształceniem polonistycznym. ;)
      Choć akurat Pilch należy do tych autorów, których warto poznać. Jakby nie było, to chyba jeden z ważniejszych współczesnych polskich pisarzy. Przynajmniej w moim odczuciu.

      Usuń
    4. Wiem, dlatego jak przeczytam jeszcze dwie książki z Wielkiej Litery, które mam do zrecenzowania, to może poproszę o Pilcha ;)

      Usuń
    5. O, przypomniałaś mi, że miałam coś napisać o "Chemii łez". Po dobrej passie Wielkiej Litery, trafił mi się w końcu tytuł, przez który ledwie przebrnęłam.

      Usuń
  20. Zanim się wypowiem... "Pojawienie się Juli w katolickim narzeczonym to skandal jakiego najstarsi mieszkańcy mogą nie pamiętać." Chodziło ci o "z narzeczonym", bo wyobraziłam sobie baaaardzo dziwne rzeczy :P

    Co do Plicha to chwilowo i tak nie mam nastroju na takie książki, a poza tym pewnie nie będzie w bibliotece. Poczekam aż się w niej pojawi, bo i moje fundusze chwilowo wynoszą jakieś 20 gr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna literka, a jak działa na wyobraźnię. :P

      Hmm... To musiałaby być bardzo dobra promocja. =D
      W bibliotece będzie (biblioteka bez Pilcha to nie biblioteka), tylko pewnie nie od razu.

      Usuń
    2. Żebyś wiedziała. Nawet nie pomyślałabym, że jestem w stanie wyobrazić sobie coś tak chorego...

      W takim razie poczekam, a jak się pojawi, to wypożyczę :)

      Usuń
    3. Nie kontynuuj tego tematu. :P

      Dzielny, cierpliwy człowiek. ;)

      Usuń
  21. Nie słyszałam ani o autorze, ani o książce, może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam. Górna półka polskiej literatury. :)

      Usuń
  22. Jeśli chodzi o Pana Pilcha to musi trochę poczekać aż się z nim poznam, ale z ogromną przyjemnością czytało mi się Twoją recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, tylko nie każ mu długo czekać. ;)

      Usuń
  23. Lubię Pilcha jako człowieka, ale jako pisarza już nie tak bardzo. Nie umiem się odnaleźć w jego powieściach, ale bardzo zaciekawiłaś mnie swoją recenzją, więc zapewne dam szansę tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uświadomiłaś mi, że o Pilchu nie wiem zbyt wiele. Hm.

      Usuń
  24. Planuję i planuję go przeczytać, jest na mojej liście, tylko życie tak krótkie jest :) Ale pięknie mnie przekonujesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie tak krótkie jest, więc musimy wybierać książki co najmniej dobre. I w tym momencie na scenę wkracza Pilch. ;)

      Usuń
  25. Nie czytałam jeszcze żadnej książki autorstwa Plicha, ale może w końcu czas to zmienić? :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.