poniedziałek, 11 marca 2013

Filmowe podsumowanie miesiąca - luty 2013

Tradycyjnie z dużym opóźnieniem, zabieram się za filmowe podsumowanie miesiąca. Luty był nie dość, że krótki, to jeszcze zdominowany przez produkcje oscarowe, które mniej lub bardziej szczegółowo przybliżałam Wam na bieżąco. W związku z tym podsumowanie wyjątkowo będzie jednoczęściowe. A zatem, do dzieła!

Na początek filmy oscarowe, o których powstały osobne notki:

1. "Lincoln" reż. Steven Spielberg (2012); 6/10 --> KLIK
(USA; biograficzny, polityczny)

2. "Poradnik pozytywnego myślenia" reż. David O. Russel (2012); 8/10 --> KLIK
(USA; dramat, komedia)

3. "Les Miserables Nędznicy" reż. Tom Hooper (2012); 9/10 --> KLIK
(Wielka Brytania; dramat, musical)

4. "Wróg numer jeden" reż. Kathryn Bigelow (2012); 5/10 --> KLIK
(USA; dramat, thriller)

Następnie pełnometrażowe filmy animowane, o których powstał wspólny wpis (KLIK):

5. "Ralph Demolka" reż. Rich Moore (2012); 5/10
(USA; animacja, familijny, komedia)

6. "ParaNorman" reż. Chris Butler, Sam Fell (2012); 7/10
(USA; animacja, fantasy, przygodowy)

7. "Piraci!" reż. Peter Lord (2012); 4/10
(USA, Wielka Brytania; animacja, familijny, komedia, przygodowy)

Pozostałe filmy fabularne pełnometrażowe:

8. "Niemożliwe" reż. Juan Antonio Bayona (2012); 7/10
(Hiszpania, USA; dramat)

Oparta na faktach historia pięcioosobowej rodziny, której sielskie wakacje na Tajlandii zepsuły kaprysy przyrody w postaci niszczącej siły tsunami. Porwani przez olbrzymie fale, rozdzieleni, ranni... Czy mają szansę w komplecie wrócić do domu?

Dobry, realistyczny film. Scena w której jedna z bohaterek Maria (nominowana do Oscara Naomi Watts) zostaje porwana przez masy wody i rzucana niczym lalka nie ma szans na jakikolwiek opór - niezapomniana. Co tu dużo mówić Watts zagrała naprawdę świetnie, doskonale oddając dramat matki szukającej swojej rodziny. Wiarygodnie wypadła zarówno w chwilach, gdy napędzana adrenaliną, mimo paskudnej rany, szuka swych bliskich oraz w chwili słabości, gdy wycieńczona ledwie jest w stanie wyszeptać kilka słów.

Niemożliwe to nie tylko poruszający dramat, ale także doskonałe uchwycenie tego, jak bezradny potrafi być człowiek w starciu z przyrodą. Spora część filmu okazuje obraz już po przejściu niszczycielskich fal, kiedy rajski krajobraz przypomina raczej piekło, a strach o losy bliskich jednym dodaje sił do walki, innych wprowadza w stan apatii. 

W roli męża Marii - Ewan McGregor.

9. "Kochanie, poznaj moich kumpli" reż. Stephan Elliott (2011); 6/10
(Australia, Wielka Brytania; komedia)

Przyjaźń czterech nierozłącznych kumpli zostaje wystawiona na nie lada próbę. Otóż jeden z nich, David (Xavier Samuel), poznał dziewczynę, zakochał się i teraz zamierza się żenić. Oczywiście na ślubie nie może zabraknąć jego wiernych kompanów, o których wiele można powiedzieć, ale na pewno nie to, że są poważni, poukładani i nie wywiną żadnego numeru.

Zwariowana, zabawna komedia. Aż sama jestem zdziwiona, bo zwykle na takie filmy kręcę nosem, a przy tym bawiłam się wyśmienicie. Dobry przykład na to, że można zrobić zabawną komedię, nie bazując wyłącznie na wulgarnych tekstach i scenach.

10. "Benny & Joon" reż. Jeremiah S. Chechik (1993); 8/10
(USA; dramat, komedia, romans)

Benny (Aidan Quinn) jest mechanikiem samochodowym. Wolny od pracy czas, poświęca swojej niepełnosprawnej umysłowo siostrze Joon (Mary Stuart Masterson). Życie płynie im raczej monotonnie, dopóki nie pojawia się w nim Sam (Johnny Depp), nieco zdziwaczały młodzieniec z głową pełną niekonwencjonalnych pomysłów. Joon i Sam zakochują się w sobie, tworząc parę po pierwsze oryginalną, po drugie - nieakceptowaną przez Benny'ego.

Przy okazji tego seansu przypomniał mi się film "Ja też!" wyreżyserowany przez duet Naharro & Pastor (kilka słów o nim znajdziecie TUTAJ). Obydwie produkcje poruszają niełatwy temat uczuć jakie kiełkują w sercach osób chorych, niepełnosprawnych umysłowo. Zarówno dotknięty zespołem Downa Daniel jak i żyjąca we własnym świecie Joon tak samo zdolni są do miłości, jak każdy zdrowy człowiek. Tak samo mają do tej miłości prawo. Nie zawsze jednak spotykają się ze zrozumieniem i akceptacją innych.

Moje serce, jak nietrudno zgadnąć, zdobył Sam... Postać Sama, jak wiele kreacji Deppa, jest wyjątkowa na swój sposób. Wykraczający poza ramy "normalności" mężczyzna udowadnia, że inny nie znaczy gorszy. I że tosty robione za pomocą żelazka mogą być równie smaczne, jak te przygotowane tradycyjną metodą. 

11. "Było sobie kłamstwo" reż. Matthew Robinson, Ricky Gervais (2009); 6/10
(USA; komedia)

Wyobraźcie sobie świat, w którym nieznane jest kłamstwo. Nie tylko nikt nie potrafi kłamać, ale także przemilczeć niewygodnej prawdy. Wszyscy wszystko walą prosto w oczy. Nikt nie przemilczy tego, że źle wyglądasz, albo że uważa cię za idiotę. I nagle coś się zmienia. Mark Bellison (Ricky Gervais) wypowiada pierwsze kłamstwo...

Jest jednak jedynym, który potrafi łgać i szybko uczy się jak to wykorzystać do własnych celów. W końcu, co by nie powiedział, wierzą mu wszyscy. Podstępem zdobywa więc dziewczynę (Jennifer Garner), a umierającej mamie opowiada o istnieniu lepszego świata, do którego trafia się po śmierci. To ostatnie kłamstwo robi sporo zamieszania. Strach przed śmiercią jest ogromny, a nagle pojawia się ktoś, kto opowiada o wspaniałościach czekających na ludzi nie popełniających złych uczynków i facecie z nieba, który odpowiada za ludzi za życia i po śmierci. Robi się z tego niezłe zamieszanie. Tym bardziej, że cała ta historia jest przecież... kłamstwem.

Dla mnie to przezabawna komedia, ale zdecydowanie nie dla wszystkich. Szczerze odradzam ją każdemu, kto do religii podchodzi poważnie i nie potrafi potraktować tego tematu z dystansem.

12. "Bez reguł" reż. Gregor Jordan (2010); 7/10
(USA; thriller, akcja)

Steven Arthur Younger (Michael Sheen), ekspert od ładunków jądrowych, umieszcza bomby w trzech różnych miastach Stanów Zjednoczonych. Szybko zostaje schwytany, jednak nie chce zdradzić miejsc ich podłożenia. Sprawą zajmuje się  agentka FBI Helen Brody (Carrie-Anne Moss), mając do pomocy tajniaka "H" (Samuel L. Jackson), który próbując wycisnąć z więźnia informacje nie przebiera w środkach.

Film od razu skojarzył mi się ze sceną tortur z "Wroga numer jeden", jednak to co pokazała Bigelow to tylko ułamek tego, co znajdziemy u Jordana. Bicie, poniżanie, terror fizyczny i psychiczny - Younger musi wytrzymać wiele. Gdy okrutne metody zawiodą, "H" nie zawaha się przed wykorzystaniem rodziny terrorysty. Czasu jest bowiem coraz mniej, a położenie bomb wciąż nie jest znane.

Mocny, brutalny, ale i trzymający w napięciu film. Dla widzów o mocnych nerwach.

13. "Wiedźma wojny" reż. Kim Nguyen (2012); 7/10
(Kanada; dramat, wojenny)

Afrykanka Kamona (Rachel Mwanza) ma trzynaście lat, gdy na jej wioskę napadają partyzanci. Zmuszają dziewczynkę do zastrzelenia rodziców, a następnie do przystąpienia grupy rebeliantów. Kamona szybko zyskuje wyjątkowy status, jako jedyna widzi duchy zmarłych, którzy potrafią ostrzec ją przed niebezpieczeństwem. Dziewczynka zyskuje przydomek Wiedźmy Wojny, a jej obecność w szeregach ma przynosić spokój i zapewnić pomyślność. Niestety ani cudowne moce, ani miłość i małżeństwo z rebelianckim czarownikiem nie przyniesie Kamonie szczęścia.

"Wiedżma wojny" to historia jakich na afrykańskiej ziemi wiele. Zmuszanie do walki dzieci są zjawiskiem niepokojąco częstym. Mądry, wstrząsający, ciekawy film.

Film nominowany do Oscara 2013 w kategorii nieanglojęzycznej.

14. "Królewna Śnieżka i Łowca" reż. Rupert Sanders (2012); 6/10
(USA; fantasy, przygodowy)

Jest sobie Śnieżka (Kristen Stewart), jest zła królowa Rawenna (Charlize Theron), jest i Łowca (Chris Hemsworth). Zło pokonuje dobro, Śnieżka ląduje w lochach, a następnie po wielu, wielu latach stamtąd ucieka ścigana przez zazdrość Rawenny (jak powszechnie wiadomo to młoda królewna jest najpiękniejsza w królestwie, a tego królowa znieść nie może) oraz Łowcę. O ile zazdrość tak szybko nie odpuści, o tyle Łowca szybko przekona się, że stanął po złej stronie. Pokonanie czarnych charakterów nie będzie jednak łatwe. Nawet z tak walecznym i przystojnym towarzyszem.

Nie wiem czy bracia Grimm byliby zachwyceni tą interpretacją, ale mi się ona nawet podobała. Mroczny klimat, świetne efekty i fantastyczna Charlize Theron. Natomiast jeżeli chodzi o Śnieżkę to nie wiem co bardziej mnie dziwi, to że ktokolwiek mógłby uznać ją w tym wydaniu za najpiękniejszą, czy to, że spece od obsady w ogóle wpadli na pomysł, żeby do produkcji zaangażować "gwiazdkę" ze "Zmierzchu". Z całym szacunkiem dla Stewart, ale aktorka z niej żadna. I nawet BAFTA dla "największej aktorskiej nadziei kina" mnie nie przekonuje. Za to podwójna Złota Malina ("Saga Zmierzch: Przed Świtem. Część 2" i "Królewna Śnieżka i Łowca") jest z pewnością tym, na co Kristen zasłużyła.

15. "Obława" reż. Marcin Kryształowicz (2012); 8/10
(Polska; dramat, wojenny)

Wojna, las i partyzanci. Kapral Wydra (Marcin Dorociński) pełni rolę egzekutora, wykonując wyroki na schwytanych Niemcach oraz lokalnych kolaborantach. Nie waha się, nie pyta, robi swoje. Nawet gdy kolejnym jego celem zostaje Kondolewicz (Maciej Stuhr), którego Wydra zna jeszcze sprzed wojny.

Mroczny ten partyzancki świat. Chłodno, głodno i ponuro. A cios dla żołnierzy przyjdzie z najmniej spodziewanej strony.

W rolach kobiecych zobaczymy Sonię Bohosiewicz i Weronikę Rosati. Aktorstwo jest całkiem niezłe, zwłaszcza Dorociński i Stuhr wypadli bardzo wiarygodnie. Film nagrodzony Orłem 2013 za najlepszy film. Moim zdaniem zasłużenie.

Poza tymi piętnastoma filmami pełnometrażowymi, obejrzałam też kilka oscarowych animowanych krótkich metraży:

1. "Fresh Guacamole" reż. Pes, (2012); 7/10
(USA; nominacja Oscar 2013)

2. "The Simpsons: The Longest Daycare" reż. David Silverman (2012); 5/10
(USA; nominacja Oscar 2013)

3. "A Morning Stroll" reż. Grant Orchard (2011); 6/10
(Wielka Brytania; nominacja Oscar 2012)

4. "The Fantastic Flying Books of Mr. Morris Lessmore" reż. William Joyce (2010); 8/10
(USA; wygrana Oscar 2012)

5. "Francuski klops" reż. Fabrice Joubert (2008); 8/10
(Francja; nominacja Oscar 2010)

6. "Paperman" reż. John Kahrs (2012); 7/10
(USA; wygrana Oscar 2013)


Najlepszym filmem miesiąca są oczywiści "Nędznicy", najsłabsi okazali się "Piraci!".

73 komentarze:

  1. Wow, świetne wyniki! :) "Niemożliwe" również oglądałam i ta sama scena mocno zapadła mi w pamięci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeraziła mnie taka totalna bezwładność. Żadnych szans na jakiekolwiek manewry. Masakra.

      Usuń
  2. Podziwiam Cię, kiedy znajdujesz czas na oglądanie tylu filmów i czytanie książek? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem i to wielkim. Ja oglądam bardzo rzadko telewizje, a filmy, to już praktycznie wcale. Wolę jednak poczytać. W weekend będę natomiast oglądać "Niemożliwe". Już nie mogę się doczekać, kiedy poznam tę wstrząsającą historię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Telewizję jako taką też oglądam rzadko, nawet bardzo, ale filmy lubię. Prawie tak bardzo jak książki. :)

      Napiszesz coś po seansie?

      Usuń
  4. Ostro, siostro! Sporo tego ;) Ale "Kochanie poznaj moich kumpli" tak nisko? Jejku, uwielbiam ten brytyjski durnowaty humor. Mi się podobało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nisko jak na sześć? Jak na komedię to baaaaaardzooo wysoko. :)
      A "Było sobie kłamstwo" widziałaś? Ciekawa jestem czy by Ci się spodobało. :P

      Usuń
    2. Nie... ściągać? To ściągnę. :)

      Usuń
    3. Z półki w wypożyczalni, jak rozumiem? :P

      Usuń
    4. Tak tylko się upewniam. :P

      Usuń
    5. Anno, Kochanie, oglądałam wczoraj "Argo" ;)

      Usuń
    6. Cóż, napsułam sobie nerwów, od momentu kiedy wsiedli do autobusiku i jechali na lotnisko, aż do momentu kiedy stali na podium i dostali odznaczenia. Ciągle myślałam, że w samolocie coś się zdarzy. Takie napięcie.. uhh. Ale genialnie to wymyślili, gdyby to nie było na faktach, bym pewnie uznała, że film jest głupi :) Podobało mi się :)

      Usuń
    7. O tak, końcówka była świetna! Ależ ja im kibicowałam! :P

      Teraz chciałabym przeczytać książkę, podobno troszkę inaczej przedstawia niektóre momenty.

      Usuń
    8. Ja też się za książką chcę rozejrzeć, na pewno niezłe emocje wywoła :]

      Usuń
  5. Ostatnio oglądałem ciekawy film, hołd złożony bohaterom filmów lat 80 (nie to nie są Niezniszczalni :)) Mianowicie nazywa się "RED" i gra tam Bruce Willis oraz John Malkovich i epizodycznie Morgan Freeman. Spodziewałem się głupiego filmu i kolejnych zmarnowanych ról, a otrzymałem całkiem fajnie i przyjemnie zrealizowaną produkcje, gdzie niewątpliwie aktorzy świetnie się bawili i to widać. :) Film opowiada o emerytowanym agencie CIA, na którego poluje agencja, a czemu poluje to już sama się przekonaj :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł kojarzę. Chyba w bibliotece kiedyś widziałam, a może nawet miałam w rękach, ale z powrotem odłożyłam na półkę. Wezmę przy następnej okazji, choć odkąd obejrzałam "Fujary na tropie", boję się oglądać filmy z Willisem. =)

      Usuń
    2. Ty oglądałeś "RED"? O___o Fajnie, że mi powiedziałeś xD Ale co tam, mi też się bardzo podobał.

      AnnRK... Cud na cuda.Pierwszy raz w historii oglądałam aż dwa filmy z twojego podsumowania miesięcznego. "Nędznicy" oczywiście *ochy i achy w tle* oraz... *werble* "Kochanie poznaj moich kumpli". Mam podobną opinię na jego temat, do twojej. Zaskakująco dobra komedyja :)

      Usuń
    3. Ups... Ciastek, kolejna wtopa. :P

      Ale za to mam drugi głos potwierdzający, że warto zobaczyć ten film. ;)

      No proszę. Czyli jednak nie jest tak źle. A ostatnio widziałam kolejny film, który masz oceniony na Filmwebie. Leżał sobie w bibliotece i na mnie czekał. O "Purpurowych skrzypcach" pamiętam! ;)

      Usuń
    4. Żadna wtopa. Poprzednio też nie było wtopy, bo pamiętałem, a to się liczy i jako pierwszy złożyłem życzenia. Pff, babska solidarność :D
      Leaniko jak miałbym się wyspowiadać z każdego filmu jaki oglądam, wierz mi, nie wiem czy byś chciała wiedzieć na co patrze :P :D

      Bo z Brucem Willisem jest taki problem, na jeden dobry film przypada pięć złych. Ostatnio dobry film z nim to "Lucky Number Slevin" na Polski tłumaczone jako "Zabójczy numer". Niestety polskie tłumaczenie nie oddaje tej zacnej gry słów. Na dodatek gra Josh Hartnett, co jest jego wyśmienitą rolą. Polecam :)

      Usuń
    5. O, a jaki AnnRK, bo ciekawa jestem bardzo? Mam nadzieję, że jakiś wysoko oceniony. A jak ci się nie spodoba, to widziałaś go u kogoś innego :P

      Była wtopa, była. Nie wymądrzaj mi się tutaj. Na żywo nie jesteś taki hardy :P Już ja wiem co ty oglądasz, ale szersza publika nie musi... :D

      Usuń
    6. Ta dyskusja robi się coraz ciekawsza. :P

      Leanika, oglądałam "Butelki na haczyku", ale "Osobliwości narodowego polowania" podobały mi się dużo bardziej.

      Ciastek, "Zabójczy numer" widziałam (o czym nie pamiętałam, ale na szczęście istnieje coś takiego jak Filmweb). Faktycznie, niezły był. No i oprócz tych aktorów, których wymieniłeś - grali tam moi ulubieńcy: Kingsley i Freeman.

      Usuń
  6. Zazdroszczę czasu na tyle filmów - mi go ciągle brak :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma czego zazdrościć. Zawsze coś jest kosztem czegoś, niestety.

      Usuń
  7. 14 mnie interesuje - jak ja strasznie za-cofałam się w filmach :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodoba Ci się. Dam sobie rękę uciąć. No, może tylko palec. ;)

      Usuń
  8. Cholerka, nie oglądałem żadnego filmu z tej listy :( Najbardzie kusi mnie "Bez reguł" ze względu na Jacksona. Zobaczymy - może kiedyś się do niego zabiorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jackson psychopatyczny jak zawsze, więc możesz sobie wyobrazić co wyczyniał, gdy dali mu terrorystę do przesłuchania. ;)

      Usuń
    2. Czasem obawiam się, że on tego wcale nie gra... :D

      Usuń
    3. Tego to nie wiem, ale w ciemnej ulicy nie chciałabym go spotkać. ;)

      Usuń
  9. Ooo, gdzieś mi umknęło "Benny & Joon", lepiej od razu wrzucę na listę. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. Nie dość, że film dobry, to jeszcze z Deppem.

      Usuń
    2. Nie będę mówiła, które bardziej mnie przekonało.

      No oczywiście, że fabuła!

      Usuń
    3. Tak, tak... Wierzę. :P

      Usuń
    4. Cicho. :P
      Ale wiesz,"Życie Pi" mnie absolutnie zauroczyło.
      Poza tym Richard przypominał mi Rudego. :D Chyba go przechrzczę. :P

      Usuń
    5. A widziałam, widziałam. Ale bardziej zaskoczyło mnie to, że jednak obejrzałaś "Poradnik...". ;)

      Tia. Bo Rudy jest takim dużym, groźnym koteczkiem. Taaaakiiiiim walecznym. Istny Richard Parker. Od czubka nosa po koniec ogona. :P

      Usuń
  10. hmmm z powyższych widziałam jedynie "Bez reguł" oraz nową ekranizację Śnieżki
    mam spore zaległości

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie da się obejrzeć/przeczytać wszystkiego. :)

      Usuń
  11. Świetne wyniki. Ja filmy oglądam rzadko. W tym miesiącu byłam w kinie na "Syberiadzie polskiej" i na tym koniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak? Warto?
      Też się przymierzam, ale chyba najpierw zapoluję na książkę.

      Usuń
    2. Ja juz książkę czytałam i polecam. Film jeszcze przede mną.

      Usuń
    3. Skoro książka jest dobra, to chyba nie będę sobie psuła kolejności i zacznę właśnie od niej.

      Usuń
  12. W lutym miałam tyle filmowych planów - "Lincoln", "Nędznicy", "Niemożliwe", "Jasne błękitne okna", "Anna Karenina" i około dziesięciu innych filmów. Obejrzałam tylko trzy, w tym recenzowany przez Ciebie "Poradnik pozytywnego myślenia". Ach, te książki ;) To przez nie ledwie znajduję czas na parę odcinków seriali, filmy zawsze schodzą na dalszy plan :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nędznicy" i "Jasne błękitne okna" - koniecznie. A potem jeszcze raz to samo, tylko w wersji książkowej. Albo na odwrót. ;)

      U mnie z kolei nie bardzo jest czas na seriale. Coś tam zdarza mi się obejrzeć, ale baaaardzooo rzadko.

      Usuń
  13. Ja do filmów to nie bardzo, ale jutro idziemy wszyscy na ,,Syberiadę", zobaczymy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to koniecznie napisz coś na ten temat. Też chce obejrzeć film, choć waham się, czy nie lepiej najpierw poszukać książki.

      Usuń
  14. Ech, tyle świetnych filmów, a ja chyba nic w tym miesiącu nie obejrzałam :( coś za coś ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to się przygotuj do seansu "Teletubisiów". :P

      Usuń
  15. Ileż ty tego obejrzałaś - i pewnie jeszcze powiesz, że codziennie, regularnie obiadki gotowałaś :P

    Motywujesz mnie do tego, aby wreszcie coś obejrzeć, bowiem w lutym me oczy zaledwie 4 filmy ujrzały :(
    Wstyd i hańba, jak ja się zaniedbałem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekonomiczniej jest gotować co dwa dni. ;) No i zawsze można zamówić pizzę albo uśmiechnąć się do męża. ;)

      Ano wstyd. Obiadkami się nie wykręcisz. :P

      Usuń
  16. Nie wiem, kiedy Ty masz czas na te wszystkie filmy ;) Tzn. wiem - nie oglądasz seriali! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej więcej wtedy, kiedy normalny człowiek idzie spać. ;)

      Ano właśnie, nikt mnie nie uprzedził, że pilto "The Killing" trwa tyle co standardowa komedia czy horror! I w końcu nie obejrzałam. :(

      Usuń
    2. Piloty przeważnie tyle trwają... Kolejne odcinki są już jednak 40-minutowe.

      Usuń
    3. No i masz dowód na to, jak bardzo na bakier jestem z serialami, bo nawet nie wiedziałam, że piloty są dłuższe. :P

      Usuń
  17. Ja z filmami nie mam za wiele wspólnego, świetne podsumowanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja sporo, ale i tak mniej niż bym chciała.

      Usuń
  18. Aleś tego naoglądała!!! "Benny & Joon" wielbię! mogłabym oglądać cały czas i nigdy mi się nie znudzi :) za to "Poradnik pozytywnego myślenia" okrutnie mnie rozczarował :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, rok temu oglądałam 30 filmów miesięcznie. :P

      Film z Deppem nie może być zły. ;)
      A "Poradnik..." mnie zaskoczył w druga stronę, bo spodziewalam się totalnie głupiego filmu, a ten taki nie był. Teraz przymierzam się do przeczytania książki. Podobno różni się od filmu.

      Usuń
  19. Mato jedyna, nie mam siły ani woli do oglądania takich ilości:) Na studiach dużo filmów i seriali oglądałam, w ramach przerywnika od nauki zwłaszcza w trakcie sesji, ale teraz to jak mąż mnie nie zmusi do oglądania filmu to rzadko się zdarza żeby sama się zabrała. Prędzej seriale, ale tu też się ograniczyłam do 4 jednocześnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja na odwrót: na studiach nie golądałam praktycznie nic. Czasami jakiś film, a seriali nie znałam nawet z tytułów. ;)

      Usuń
  20. nowa recenzja do wyzwania

    "Jak skrzat Jagódka słuchał dobrych rad" - Ewa Stadtmuller

    http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2013/03/jak-skrzat-jagodka-sucha-dobrych-rad.html

    OdpowiedzUsuń
  21. "Niemożliwe" moim zdaniem było genialne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialne to może nie, ale dobre na pewno. ;)

      Usuń
  22. "Królewnę Śnieżkę i Łowcę" obejrzałem tylko w połowie... po prostu coś się stało z płytą i się w trakcie urywa... No kuźwa! A na komputerze oglądać nie chcę... Ja to mam problemy :).
    Ale chyba jeszcze raz zgram na płytkę... Hyyy... tzn. jeszcze raz pójdę do kina (nie to, że piracę :P).

    Miłego dnia!
    Melon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tym razem nie przerwą Ci filmu w połowie. W końcu zapłaciłeś za bilet. :P

      Usuń
  23. "Wróg numer jeden" w reżyserii Afflecka? Chyba pomyłka;)
    Dołączam się do pytań: jak Ty to robisz, że oglądasz tyle filmów?;)
    Widzę, że naprawdę warto zobaczyć "Obławę". Cieszę się, że podobał Ci się film "Benny & Joon" (w sumie...jak Depp może się nie podobać?;)
    Zaciekawiła mnie "Wiedźma wojny"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pfff... Dzięki. Choć jeden czujny czytelnik. :)

      Z miesiąca na miesiąc oglądam coraz mniej, jeśli Cię to pocieszy. Chyba zaczynam doceniać dłuższy sen. :P

      Warto, choćby dla kreacji aktorskich, a i cała reszta jest warta uwagi.

      Depp nie może się nie podobać. Uwielbiam te jego kreacje outsiderów i dziwaków. =)

      Usuń
  24. Jeśli podobał się ten film z Deppem [dla mnie bez szału], to polecam film "Leila i Nick", choć pewnie zdziwię się jeśli go nie widziałaś do tej pory :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, chyba Cię nie zaskoczę. :P
      Film widziałam, całkiem niezły, choć bardziej spodobał mi się polski "Ogród Luizy". Fabuła podobna, ale wiadomo - obecność Dorocińskiego znacznie poprawia odbiór. :P

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.