Lionel Shriver Musimy porozmawiać o Kevinie Wyd. Videograf II 2011 448 stron |
11 kwietnia 1983 roku Eva Khatchadourian urodziła syna, Kevina.
8 kwietnia 1999 roku, Kevin zabił dziewięć osób uwięzionych w szkolnej sali gimnastycznej.
8 listopada 2000 roku Eva napisała pierwszy z wielu listów do męża, szczerych, bolesnych, odsłaniających uczucia kobiety, która wypuściła na świat mordercę.
Eva bała się późnego macierzyństwa. Miała własną, świetnie prosperującą firmę i zorientowana była raczej na robienie kariery niż zmienianie pieluch czy zabawę klockami. Zanim zaszłam w ciążę, moje wizje wychowywania dziecka - czytanie bajek, uśmieszki przed snem, karmienie - wyglądały jak obrazy kogoś innego. Obawiałam się konfrontacji z moją zimną naturą, egoizmem i brakiem hojności, grubą i niezniszczalną ścianą mojego własnego rozgoryczenia. Byłam śmiertelnie przerażona tym, że mogę zostać bezpowrotnie uwięziona w czyimś życiu.[1] Eva szczerze pisze o swoich obawach, wątpliwościach, a nawet nienawiści do jeszcze nie narodzonego dziecka. I o tym, co przeżywała, gdy Kevin dorastał.
Na próżno było szukać w oczach małego chłopca tego uwielbienia dla swej mamy, mamusi, mamulki, tego ciepłego uśmiechu jakim dzieci w podobnym wieku obdarzają swoje rodzicielki. Eva zrezygnowała z pracy, chcąc cały wolny czas poświęcić pierworodnemu. Jeśli liczyła na wdzięczność, srodze się zawiodła. Wychowany w dostatku Kevin nie pragnie niczego. Za nic ma drogie zabawki, nie cieszy się z kolejnych prezentów. "Durne", to jedno z najczęstszych określeń na to, co go otacza. Dziwną radość czerpie z niszczenia szczęścia innych. A gnębienie matki, czy "mamutki" jak lubił ją nazywać, zdawało się być nieustającym źródłem satysfakcji. Zupełnie inaczej zachowywał się przy rozpieszczającym go ojcu. Czas jednak pokaże, że pozornie idealne relacje na linii ojciec - syn, są tylko przykrywką dla prawdziwych uczuć Kevina. Chwilowo jednak przy tacie chłopiec zachowuje się jak mały aniołek, całą swoją złość wyładowując na mamie.
Ciężkim dzieciństwem tłumaczymy wiele dorosłych błędów. Czy pobłażliwy ojciec i zdystansowana matka, mogą cokolwiek usprawiedliwiać? Zabrakło miłości? Ciepła? Jak wytłumaczyć trudny charakter chłopca? Skąd w nim tyle złości, taka potrzeba duszenia cudzego szczęścia w zarodku? Czy można urodzić się złym? Czy matka powinna kochać bezwarunkowo? Pytania mogłabym mnożyć w nieskończoność. I równie długo szukać na nie odpowiedzi.
Pisząc do swego męża, Eva próbuje zrozumieć jak doszło do tragedii. Wspomnienia przeplata opisami bieżących wydarzeń. Z łatką matki mordercy nie jest jej lekko. Krzywe, potępiające spojrzenia śledzą każdy jej ruch.
Czasami pisze o swoich wizytach w więzieniu. Kevin wydaje się być dumny z tego, co zrobił. Czy żałuje? Tak. Nie wszystkich, którzy mieli zginąć, zdołał posłać na tamten świat. Genialny, dopracowany plan nie powiódł się w stu procentach. Tego żałuje. Ale jednak dokonał czegoś niezwykłego. Jest kimś niezwykłym. W więzieniu cieszy się szacunkiem. Nie ma tu chłopaka, który nie chciałby zabić kilkudziesięciu swoich rówieśników. Każdego co rano nachodzą takie myśli, ale tylko ja miałem jaja, by zrobić to w prawdziwym życiu.[2]
Kadr z filmu "Musimy porozmawiać o Kevinie" źr. aceshowbiz.com |
Rzadko zdarza mi się, abym nie polubiła żadnego z bohaterów książki. Musimy porozmawiać o Kevinie Lionel Shriver jest jednym z takich przypadków. Przenikliwy, diabelnie inteligentny, socjopata Kevin, równie inteligentna, ale pozbawiona uczuć macierzyńskich Eva, jej mąż Franklin, niezbyt bystry, mało spostrzegawczy i kompletnie oderwany od rzeczywistości czy wreszcie Celia, młodsza siostrzyczka Kevina, mdła dziewczynka bez charakteru - trudno mi z sympatią spojrzeć na którekolwiek z nich.
Całą historię poznajemy z punktu widzenia Evy. To rodzi pytanie o obiektywizm opowieści. Z listów wyłania się obraz Kevina - potworka, który od najmłodszych lat był jedynie utrapieniem i źródłem wszelkich problemów. Eva nie udaje, że jest matką idealną, ale podczas lektury miałam wrażenie, że uwagę czytelnika (męża) delikatnie kieruje przede wszystkim na zło drzemiące w dziecku, a nie na własny chłód emocjonalny. Co o tej historii miałby do powiedzenia Kevin?
plakat filmowy źr. filmweb.pl |
Lektura powieści epistolarnej Shriver rodzi wiele pytań i wątpliwości. Dla mnie najistotniejsze są dwie kwestie. Czy człowiek może urodzić się zły, a od tego w jakich warunkach się wychowa zależeć będzie jedynie to, ile tego zła z siebie wydobędzie? I czy sam fakt bycia matką powinien wiązać się z całym arsenałem ciepłych uczuć, jakie kobieta ma żywić do swojego dziecka, czy też ma prawo nie kochać swego potomka? Mama, to słowo nie zawsze kojarzy się z ciepłem i bezpieczeństwem. Co rusz wstrząsają nami tragedie zaniedbywanych, katowanych, porzucanych czy wręcz mordowanych bezbronnych dzieci.
Nie potrafię wskazać w historii tej rodziny winnych i pokrzywdzonych. Wiem, tylko, że ta powieść warta jest każdej spędzonej z nią minuty. Wciąga od pierwszych stron i choć niby wiemy jaki jest finał, autorka ma w zanadrzu jeszcze jedną niepokojącą niespodziankę... Język tej powieści jest jej wielkim atutem. Każde zdanie jest doskonale przemyślane. To trudna, ciężka emocjonalnie, ale bardzo wartościowa powieść. Jedna z tych, która zostaje w czytelniku na długo po odwróceniu ostatniej kartki.
Na podstawie powieści powstał film o tym samym tytule w reżyserii Lynne Ramsay. W roli Kevina wystąpił Ezra Miller. Evę zagrała Tilda Swinton, aktorka, która do tej roli pasowała idealnie. Odnoszę wrażenie, że o ile w wersji książkowej to Kevin był źródłem zła, o tyle reżyserka w gorszym świetle postanowiła pokazać raczej Evę. Po seansie miałam ochotę potrząsnąć tą kobietą w nadziei, że wydobędę z niej choć odrobinę ciepła. Mam jednak wrażenie, że równie dobrze mogłabym potrząsać bryłą lodu.
Zwiastun filmu
---
[1] Lionel Shriver, Musimy porozmawiać o Kevinie, przeł. Krzysztof Uliszewski, Wyd.Videograf II, 2011, s. 41.
[2] Tamże, s. 51.
Zaczęłam oglądać film, ale gdy po 30 minutach nie miałam pojęcia o co chodzi, wyłączyłam go. Muszę przyznać, że zaciekawiła mnie Twoja recenzja :) Przeczytam więc książkę, a później film dostanie ode mnie drugą szansę :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest zdecydowanie lepsza, ale i film mi się podobał. Daj mu tą drugą szansę. :)
UsuńBardzo się cieszę, że napisałaś recenzję tej książki, bo od dłuższego czasu się nad nią zastanawiam. Nie ukrywam, że pomogłaś mi w ostatecznej decyzji. Mianowicie, postanowiłam ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie. Myślę, że nie będzie to stracony czas. :)
UsuńCzytałam kilka miesięcy temu i podobała mi się :)
OdpowiedzUsuńBo to dobra rzecz. Jedna z najlepszych książek, jakie udało mi się w tym roku przeczytać.
UsuńLubię takie potrząsające emocjami książki. Takie, których ostatnie zdanie nie kończy jednak tematu, dające do myślenia. Jak najbardziej jestem i za przeczytaniem książki, i za obejrzeniem filmu (lubię Tildę i jestem przekonana, że sobie świetnie poradziła z tą rolą).
OdpowiedzUsuńZa Tildą nie przepadam, ale ta rola była jakby stworzona dla niej. Wypadła świetnie i bardzo wiarygodnie.
UsuńZaczęłam kiedyś oglądać film, ale dość szybko stwierdziłam, że niezbyt mi się podoba i że to jednak nie dla mnie. Książki też raczej nie przeczytam...
OdpowiedzUsuńO. A co Ci się w nim nie podobało?
UsuńFilm mną głęboko wstrząsnął, w ogóle ta historia jest przerażająca. Też to tak odebrałam, że reżyserka w złym świetle przedstawiła i matkę, bo nie było w niej w ogóle ciepła i czułości. Zimna uroda Swinton też idealnie oddaje charakter tej osoby. Według mnie zakończenie jest niekonsekwentne, mało wiarygodne jest dla mnie to zrozumienie u Kevina, raczej wolałabym by pozostał na wskroś zły.
OdpowiedzUsuńTen aktor, który grał małego Kevina mnie po prostu przerażał. Rewelacyjnie zagrał!
Książkowa Eva też jest daleka od okazywania ciepłych uczuć, ale z jej perspektywy wygląda to nieco łagodniej. W filmie tej postaci po prostu nie cierpiałam. I po seansie byłam pewna, że to matka jest w dużej mierze odpowiedzialna za to, kim stał się Kevin. Po lekturze powieści nie byłam już tego taka pewna.
UsuńMały Kevin faktycznie był niezły. W ogóle aktorsko film wypadł całkiem dobrze.
Świetny tekst. Film widziałam i go uwielbiam, niesamowicie mi się podobał, zresztą pisałam na moim blogu o nim, książkę jak najbardziej przeczytam. Para aktorska dobrana idealnie!
OdpowiedzUsuńFaktycznie, aktorsko film wypadł świetnie. Co prawda nie przyjęłam go z aż takim entuzjazmem jak Ty, ale i tak uważam, że to niezłe kino. Książka jest świetnie napisana i to ona jest numerem jeden.
Usuń"Wychowany w dostatku Kevin nie pragnie niczego." Ludzka natura jest sama w sobie zaprzeczeniem. Świetna recenzja w jakże oryginalnym stylu.(otor)
OdpowiedzUsuńLudzka natura jest przede wszystkim zagadką, pełną przy tym zaprzeczeń, to fakt.
UsuńDziękuję. :)
Czas sie wreszcie odwazyc i siegnac po ta ksiazke. Tylko musze sie do niej psychicznie przygotowac.
OdpowiedzUsuńTo mocna lektura, ale naprawdę warta uwagi. Tym bardziej, że historia jest jak najbardziej realna.
UsuńMogę Ci odpowiedzieć na pytanie:
OdpowiedzUsuńnie można urodzić się złym. Człowiek staje się złym (bo zły faktycznie nigdy nie jest, udaje takiego tylko, tak samo jak nie jest nigdy dobry) przez warunki środowiska.
Słyszałam wiele dobrego o tym filmie, nie miałam okazji jeszcze obejrzeć. Chyba zacznę od książki.
Hm... Niektórzy udają zaskakująco dobrze...
UsuńSkąd taka pewność, że nie można się urodzić złym? A dobrym, można urodzić się dobrym? Jeśli nie, to jacy przychodzimy na świat? Plastyczni, z możliwością dowolnego kształtowania przez środowisko, przez otaczających nas ludzi? Chciałabym mieć Twoją pewność, ale jej nie mam.
KONIECZNIE zacznij od książki. Film jest dobry i również go polecam, ale jak pisałam wyżej, to książka jest numerem jeden.
A mnie właśnie było żal Evy. Nie można od nikogo wymagać, by kochał, choćby i własne dziecko. Eva miała wyrzuty sumienia z tego powodu i bardzo się starała, by Kevin nie odczuł tego braku.
OdpowiedzUsuńMożna urodzić się złym. Warunki środowiska to jedno, a jednak istnieje coś takiego, jak "wrodzone zło", socjopatia również ma podłoże nie tylko środowiskowe - i to udowodniono naukowo. Kevin był niereformowalny i nawet, gdyby urodził się w kochającej rodzinie, zostałby tym, kim był.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ale świadomie zdecydowała się na dziecko, choć go nie chciała, nie widziała się w roli matki. I raczej nie liczyła na to, że ciąża, poród i pojawienie się na świecie pierworodnego, cokolwiek w tej materii zmieni. To mnie w niej strasznie wkurzyło.
UsuńCzyli wychowanie nie zawsze ma wpływ na to, kim się stajemy? Trochę to przerażające... Bardzo chcę wierzyć, że jednak ten wpływ jest, choćby minimalny.
Kupiłam książkę i niecierpliwie czekam na więcej wolnego czasu, żebym mogła zanurzyć się w tę opowieść. Później prawdopodobnie przyjdzie pora na ekranizację.
OdpowiedzUsuńO, w takim razie czekam na opinię. Chętnie porównam nasze wrażenia po lekturze. :)
Usuń"Ludzi coraz więcej, a człowieka coraz mniej."- Edward Stachura
OdpowiedzUsuńIdealne podsumowanie. Choć przygnębiające.
UsuńFilm oglądałam i przyznam szczerze, że byłam po nim wstrząśnięta. Przez pierwsze 30 minut oglądało się go ciężko, ale później było coraz lepiej i lepiej... Tutaj też nie licz na polubienie jakiegoś bohatera, bo możesz zawieść się. Jednak to akurat nie przeszkadzało mi. Jeśli chodzi o książkę to mam ją na półce i mam zamiar sięgnąć po nią za jakiś czas. Lubię czytać o takich historiach, chociaż nie mieści mi się w głowie, jak można robić niektóre rzeczy i dopuścić do nich... Straszne.
OdpowiedzUsuńFilm widziałam. Filmowa Eva wydawała mi się jeszcze bardziej antypatyczna. Duża w tym zasługa Tildy, spisała się świetnie.
UsuńCiekawe, jak odbierzesz książkę.
Też pisałam o tej książce an moim blogu. To chyba najlepsza powieść, jaką przeczytałam w tym roku. Poruszyła mnie bardzo. Nie mogłam po niej ochłonąć. Niesamowita.
OdpowiedzUsuńU mnie też mieści się w czołówce. Niesamowita historia napisana świetnym językiem. Skłania do myślenia i nie pozostawia obojętnym. Czego chcieć więcej?
UsuńTa książka od dawna budzi moją ciekawość, tym bardziej, że interesują mnie osobowości psychopatyczny. Pytasz, czy człowiek może urodzić się zły?, jak wynika z badań, to tak, maleństwo może przyjść na świat ze skłonnościami socjopatycznymi ,chociaż w bardzo wielu przypadkach, to wychowanie i otoczenie kształtuje tego typu charakter.
OdpowiedzUsuńJesteś trzecią osobą, która w komentarzu odpowiedziała na moje pytanie i tym samym podałaś trzeci wariant. Trzy odpowiedzi, trzy różne teorie, co tylko mnie utwierdza w przekonaniu, że odpowiedź nie jest łatwa. Przy czym osobiście najbardziej przychylam się do Twojej wersji, że można urodzić się złym, ale i środowisko wychowania nie pozostaje obojętne.
UsuńTo musi być niesamowita książka. Każdy poród to jak los na loterii.
OdpowiedzUsuńCo może być odpowiedzialne za to na jakiego człowieka wyrośnie niemowlę, które przychodzi na świat, nawet to oczekiwane i kochane od zawsze ;geny, wychowanie, atmosfera domu rodzinnego, natura.Pewno wszystko po trochu i nigdy do końca to nie będzie wyjaśnione.
Zaintrygowałaś mnie ta książką.)
To jest niesamowita książka. Nie dość, że temat jest ważny i wydaje mi się, że niestety bardzo na czasie, to jeszcze jest naprawdę świetnie napisana.
UsuńJak spojrzałam na tytuł notki, to od razu stanął mi przed oczami mój mąż. Czemu? :P On tak od zawsze mówi do swojej mamy :))
OdpowiedzUsuńA książka? Chętnie przeczytam, jeśli wpadnie w ręce. Sporo o tej historii już się naczytałam.
O, a ja pierwszy raz spotkałam się z takim określeniem. =)
UsuńJuż od jakiegoś czasu mam w planach tę książkę.
OdpowiedzUsuńProponuję przesunąć ją na przód kolejki. ;)
UsuńKurczę, koniecznie muszę dorwać tę książkę. :) Film bardzo mi się spodobał i rzeczywiście Eva zagrana świetnie. :)
OdpowiedzUsuńJak mogłaś ją pierwsza dopaść?! :P
Już straciłam nadzieję, że ją dorwę, ale idę sobie któregoś dnia do biblioteki, a tam na półce ze zwrotami siedzi Kevin i na mnie czeka. Cóż było robić, przygarnęłam. =)
UsuńBardzo głośna książka, muszę koniecznie ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobra.
UsuńNie polubiłam żadnego bohatera tej książki z wyjątkiem małej siostrzyczki Kevina.
OdpowiedzUsuńZnam tylko wersję książkową. Nie odniosłam wrażenia, że Kevin jest jedynym źródłem zła, często miałam wrażenie, że Eva się wybiela, że tak przedstawia wydarzenia, by czytelnik uznał ją za dobrą osobę. Tymczasem dobra osoba nie nazywa dziecka bałwanem, gnojem, śmieciem i nie rzuca dzieckiem tak, że dziecko trafia na pogotowie :-(
A na Twoje pytanie nie umiem odpowiedzieć...
O tak, wybielanie się przez Evę też rzuciło mi się w oczy. Dlatego ciekawa jestem jak wyglądałaby ta historia opowiedziana przez kogoś innego. Choć na obiektywizm w takiej sytuacji i tak chyba nie ma co liczyć...
Usuń