piątek, 26 października 2012

Haruki Murakami "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu"
Run, Murakami, Run!

Haruki Murakami
O czym mówię,
kiedy mówię o bieganiu
Wyd. Muza
2010
192 strony
O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu jest ostatnią wydaną w Polsce książką Harukiego Murakamiego, jakiej nie czytałam. Długo czekała na swoją kolej. Z jednej strony nie bardzo uśmiechało mi się przyspieszanie tego momentu, kiedy to nie pozostanie mi z twórczości Japończyka już nic do przeczytania, z drugiej miałam spore obawy, że książka mi się nie spodoba. Moje szkolne przygody z bieganiem, na szczęście nieliczne, nie pozostawiły po sobie miłych wspomnień. A obecnie biegam jedynie za środkami komunikacji miejskiej, gdyż należę do tych, którzy zawsze wychodzą z domu o te kilka sekund za późno. Temat książki jest mi więc zdecydowanie odległy, ale czego się nie robi dla obcowania z prozą ulubionego autora? W końcu to nie mnie groziła zadyszka i bóle w nogach. No i rzecz jasna, ogromnie byłam ciekawa co gra w duszy temu wspaniałemu pisarzowi i zapalonemu biegaczowi.

Zaskoczenia nie było. Temat biegania faktycznie zajmuje znaczną część książki. Staje się też pretekstem do rozważań na wiele innych tematów. Jednak w oczy szybko rzuca się fakt, że jak na książkę, która nosi znamiona autobiografii o samym Murakamim jest niewiele. Autor wspomina o swoich początkach w pisarstwie, bieganiu, o klubie jazzowym, którego był właścicielem. I właściwie wiele więcej na jego temat nie znajdziemy. Żadnych fascynujących anegdot, wzruszających wspomnień, szokujących wyznań. Tylko on, Haruki Murakami i jego świat, wręcz hermetyczny, co dziwi jeśli wziąć pod uwagę jego popularność.

Pisarz zaskakuje swą skromnością, zwyczajnością. Nie wywyższa się, nie chwali, nie krzyczy "spójrzcie, jaki osiągnąłem sukces!". Wręcz przeciwnie. Momentami odnosiłam wrażenie, że wręcz próbuje wcisnąć się w szereg szarych, niewyróżniających się ludzi i tam pozostać, nie wychylając się ani na moment.
Murakamiego można podziwiać za siłę, wytrwałość, za stawianie przed sobą wyzwań czasami ponad siły. I dążenie do celu, choćby tych sił zabrakło. Autor jest raczej samotnikiem. Nie dla niego wielkie bale i imprezy. Zawsze mam mnóstwo pomysłów na to, co mogę robić sam[1] - pisze. Jest dowodem na to, że gdy się robi to, co się kocha można odnaleźć szczęście. Warto znaleźć w sobie pasję, która przyniesie satysfakcję. Szkoda naszej energii na to, co tej satysfakcji nie daje. Wiem, wiem - trochę to utopijne, nie zawsze realne, ale przecież warto spróbować. (...)bez względu na to, jak silną ma się wolę i jak nie lubi się przegrywać, jeśli robimy coś, czego nie lubimy, nie wytrwamy w tym długo. A nawet jeśli wytrwamy, nie będzie to dla nas dobre[2]. Trudno się z tym nie zgodzić.

Zawsze, gdy czytam wynurzenia pisarzy interesują mnie dwie rzeczy. Jak zaczynali i jak przebiega u nich sam proces pisania. Skąd biorą natchnienie, pomysły, w jakich warunkach pisze im się najlepiej. Na spotkaniu literackim z Hanną Kowalewską usłyszałam, że najlepiej pisze jej się w domu rodzinnym, mimo iż ma tam o wiele mniej przestrzeni i teoretycznie gorsze warunki niż w swoim warszawskim mieszkaniu. Andrzej Stasiuk ważne rzeczy lubi pisać nocą, Małgorzata Warda w zimne deszczowe poranki lub mroźne noce. Dla Murakamiego z pisaniem jest podobnie jak z bieganiem. Ważna jest wytrwałość i umiejętność koncentracji. Trenując te dwie cechy Niemal niezauważalnie sami podnosimy sobie poprzeczkę. Jest to ten sam proces, który podczas codziennego biegania wzmacnia mięśnie i rzeźbi posturę biegacza. Dodaj bodziec i wytrwaj. Powtarzaj to. Cierpliwość jest warunkiem sine qua non całego przedsięwzięcia, ale daję głowę, że pojawią się rezultaty[3]. Haruki Murakami stara się pisać codziennie po trzy, cztery godziny. I znów wywołuje to u mnie podziw. Niełatwo narzucić sobie taki rygor i wytrwać w nim.

książka zawiera kilka fotografii pisarza

Japończyk dużo pisze o zawodach w bieganiu, o swoich doświadczeniach, zwycięstwach i porażkach. Jego wynurzenia są doskonałą lekturą dla tych, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z tą dyscypliną, dla tych co już biegają i tych, którzy szukają motywacji nie tylko do biegu, do sportu. Cechy charakteru, na które zwraca uwagę pisarz, przydatne są w każdej dziedzinie życia.

Parafrazując: Run, Murakami, run! Biegaj i pisz. A ja tymczasem niecierpliwie czekam na Twoją kolejną książkę. Premiera Zniknięcia słonia już 7 listopada.


Haruki Murakami
Zniknięcie słonia
---

[1]Haruki Murakami, O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu, przeł. Jędrzej Polak, Wyd. Muza, 2010, s. 22.
[2]Tamże, s. 51.
[3]Tamże, s. 87.

---

A może jesteście ciekawi, czego słucha Murakami podczas biegania? Oto próbka. Przed Państwem The Lovin Spoonful w utworze Summer In The City, który z pewnością wszyscy znają z wersji Joe Cockera.



46 komentarzy:

  1. Mnie do Murakamiego nie ciągnie. Czytałam trzy jego książki i obawiam się, że nie do końca rozumiem jego twórczość. Może za jakiś czas spóbuję ponownie. Wydaje mi się, że ta książka ma nieco inny charakter niż jego pozostałe powieści, pewnie dlatego, że jest to coś na kształt autobiografii. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie ma inny charakter. Twórczość Murakamiego jest specyficzna i nie każdego przekonuje. Ja jego książki uwielbiam. Może nie całkiem bezkrytycznie, ale jednak. Choć przyznaję, że też nie wszystko rozumiem. ;)

      Usuń
    2. IMO właśnie na tym polega urok niektórych książek, że nie do końca się je rozumie, dlatego co jakiś czas się do nich wraca za każdym razem odkrywając coś nowego, patrząc na coś z zupełnie innej perspektywy czy po prostu posiadając więcej wiedzy ;)

      Usuń
    3. O, dobrze powiedziane. To są książki, do których można wracać wielokrotnie i śmiem twierdzić, że zawsze uda się znaleźć w nich coś nowego.

      Usuń
  2. Ciekawa recepta. Takie pisanie po kilka godzin dziennie. A co, jesli nie ma natchnienia? :P Wtedy pisze jak Jack w "Lśnieniu":
    "All work and no play makes Jack a dull boy"? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Muszę się przebijać przez skałę przecinakiem i wykopać głęboką dziurę, zanim odnajdę w sobie źródło kreatywności." Murakami działa brutalnie. =)

      Usuń
    2. No tak, trudno by było dokopać się kreatywności, jeśli by jej nie było. Tylko wielcy tak mogą. ;)

      Usuń
    3. Ano. Co najmniej metr pięćdziesiąt.

      Usuń
  3. Muszę się zapoznać z twórczością tego pisarza, ponieważ nic jego autorstwa nie czytałam:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Polecam te grubsze lektury. Murakami zdecydowanie lepiej się sprawdza w powieściach niż w krótszych formach. Nie zaczynałabym też od "Norwegian wood", bo jest mało reprezentacyjna.

      Usuń
    2. A ja od Norwegian Wood właśnie zaczęłam;) I musiała trafić na idealny moment w moim życiu, bo bardzo do mnie trafiła, a i pewne rzeczy w moim postrzeganiu (lub podejściu do) świata zmieniła. Nie żałuję.

      Co do wspomnianej qusi-autobiografii, mnie najbardziej Murakami ujął swoim wyczynem, jakim było przebiegnięcie ultramaratonu - byłam pełna podziwu dla niego.

      Usuń
    3. Oj tam, uznam Cię za wyjątek potwierdzający regułę. :P
      Swoją drogą, jakim niesamowitym pisarzem trzeba być, żeby wpłynąć na czyjeś życie za pomocą opowiedzianej historii...

      Usuń
  4. Chcę niedługo zacząć swoją przygodę z Murakamim i tu moje pytanie: jaką książkę polecasz na początek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie numerem jeden jest "Kronika ptaka nakręcacza", ale na początek poleciłabym coś nieco lżejszego. "Kronika..." jest bardzo złożona, wielowątkowa i pokręcona, więc na początek może zniechęcić. Najpierw musisz sprawdzić, czy styl Murakamiego Ci będzie odpowiadał.

      Często polecany "Norwegian wood" jest mało reprezentatywny, ale jeżeli wolisz bardziej realistyczne powieści, to ta będzie w sam raz. Z tym, że po tej książce nie da się wyrobić opinii o reszcie twórczości Murakamiego, więc czy Ci się spodoba, czy nie, musisz czytać dalej. :P

      Ja zaczynałam od "Kafki nad morzem" i uważam, że był to bardzo dobry wybór.

      Usuń
    2. O "Kronice" już się dużo dobrego naczytałam i myślałam właśnie nad nią jako pierwszą ksiązką Murakamiego. A co sądzisz o "Przed zmierzchem"?

      Usuń
    3. "Po zmierzchu". ;)
      Akurat z tych mniejszych objętościowo książek ta była najlepsza. Jeśli chcesz na początek coś krótkiego, to ze wszystkich pozycji ta jest najsensowniejszym wyborem. Klimat jest zdecydowanie typowy dla pisarza, historia też, więc lektura daje pojęcie o tym, co może Cię czekać jeśli postanowisz sięgnąć po kolejną książkę.

      Bylebyś nie zaczynała od "Wszystkie boże dzieci tańczą". Dla mnie ta książka to totalna porażka. Zdecydowanie najsłabsza ze wszystkich. Choć Murakamiego uwielbiam, to akurat ten zbiór opowiadań wymęczył mnie strasznie. Jakiś taki nijaki, bez pomysłu.

      Usuń
    4. To pewnie zacznę od "Po zmierzchu", a potem "Kronika". Dzięki za odpowiedź:)

      Usuń
    5. Bardzo jestem ciekawa, czy Ci się spodoba.

      Usuń
  5. Proza Murakamiego jest fascynująca. Czytałam dopiero dwie jego książki, ale ciągnie mnie do tej specyficznej twórczości bardzo. Niemniej tę pozycję też chyba zostawię sobie na koniec, bo z bieganiem nie mam wiele wspólnego i obawiam się, że ten temat mnie nie zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie temat też niezbyt ciekawy, ale za to przyjemnie mi się czytało o samym autorze. Nawet nie miałam pojęcia, że z niego taki skromny samotnik. :)

      Usuń
  6. Ten autor jeszcze przede mną. Jestem go bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  7. czytałam jedną książkę tego autora i tak sobie mi się podobała, ale myślę, że na kolejne przyjdzie jeszcze czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może źle trafiłaś. Hm. Na pewno źle trafiłaś. =)

      Usuń
  8. Z Murakamim miałam kontakt tylko raz i zdecydowanie mnie do siebie zniechęcił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zaczęłaś od złej książki? - zapytała Ann z nadzieję. ;)
      A może, niestety, to nie Twój typ literatury. Murakami jest jednak bardzo specyficzny.

      Usuń
  9. Ja uwielbiam Murakamiego. Póki co, chcę przeczytać coś oprócz jego trylogii, by móc to mówić z czystym sercem. Sięgnę jednak po coś nieautobiograficznego, a raczej po inną jego powieść.
    Widać, że życie tego Autora jest podobne do jego stylu pisania - minimalistyczne, hermetyczne, jak to ujęłaś. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mogę coś zasugerować (jeśli nie, to i tak to zrobię :P), to polecam "Kronikę ptaka nakręcacza". Wielowątkowy Murakami pełną gębą. :)

      Usuń
    2. Tak, Kronika... jest niesamowita:) Do dziś delikatne krrr, krrr za oknem przywodzi mi na myśl ptaka, który nakręcał sprężynę świata i zwiastował nieszczęście;) i przyznam, że kwestia wydarzeń z/w Mandżurii chodziła za mną długo po lekturze.

      Troszkę jednak nie zgodzę się z opinią na temat Wszystkich bożych dzieci... - tomik zawiera sześć opowiadań, z czego kilka jest naprawdę dobrych (migawki z nich zostały mi w głowie do dziś).

      Usuń
    3. O tak, Mandżuria też mną wstrząsnęła.

      Ja nie znalazłam żadnego opowiadania, które by mi się spodobało. Można to zwalić na fakt, że w ogóle za opowiadaniami nie przepadam, ale z drugiej strony "Ślepą wierzbę..." czytało mi się nieźle. Były opowiadania lepsze i gorsze, ale ogólne wrażenie było pozytywne. "Wszystkie boże dzieci..." wymęczyły mnie okropnie. =/

      Usuń
  10. Twórczość autora jest mi zupełnie obca. Na dzień dzisiejszy nieszczególnie ciągnie mnie do jego książek. Kto wie, może przyszłość przyniesie zmiany, ale na teraz odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja trzymam kciuki za te zmiany, bo Murakami jest warto poznania. :)

      Usuń
  11. Jestem po lekturze 1Q84 i mam mieszane uczucia. Jestem w szoku, gdyż wszyscy chwalą tę książkę (tudzież całą trylogię), a ja nie dopatrzyłam się niczego wyjątkowego, nic mnie nie poruszyło, nic nie drgnęło w sercu. Muszę sięgnąć po tom 2 i 3, gdyż jeszcze jest nadzieja...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może spróbuj coś innego? Np. "Kawkę nad morzem" albo "Kronikę ptaka nakręcacza"?

      Usuń
  12. Mam na półce dwa tytuły, muszę w końcu zabrać się za Murakamiego:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam jeszcze żadnej książki Murakamiego. Pragnę to zmienić, jednak jestem przekonana, że sięgnę po inną książkę, a nie "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu", ponieważ fabuła nie intryguje mnie, a nie chciałabym już po pierwszym razie zrazić się do takiego autora. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie polecałabym tej książki jakie pierwsze podejście do twórczości pisarza. Po tej książce można sobie wyobrazić pewien obraz autora, ale jego twórczości już nie.

      Usuń
  14. Z bieganiem u mnie podobnie jak u Ciebie ;d w jedne wakacje biegałam przez jakieś 3 tygodnie, ale już nigdy nie zamierzam do tego wracać. Wystarczy poranna przebieżka do autobusu ;) Pisanie wyobrażam sobie podobnie jak robi to Murakami - narzucić sobie plan i go realizować. Jest to rzeczywiście trudne i godne podziwu, ale czy można inaczej? Wydaje mi się, że łatwo jest wymyślić jakąś historię, a sztuka polega właśnie na tym by mieć silną wolę, usiąść, napisać ją i dopracować. Wiem, że bardzo lubisz tego pisarza (co widać chociażby po nagłówku bloga - dopiero dzisiaj się jakoś przyjrzałam, że można odczytać na nim tytuły książek xd), ale na razie chyba nie znajdę na niego czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, jakby tak chcieć usiąść i czekać na natchnienie, to hmm... jedynie hemoroidów można by dostać. ;)

      Na Murakamiego zawsze jest czas! Tylko dobrze poszukaj. ;)

      Usuń
  15. Twórczość Murakamiego nie dla mnie, po prostu nie moja częstotliwość :), ale jego autobiografia mogłaby być ciekawa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa i tak. Murakami jest bardzo specyficzny. =)

      W tej autobiografii samej autobiografii jest raczej mało. Poczekamy aż wreszcie dostanie Nobla, to może ktoś skrobnie coś ciekawego na jego temat. :)

      Usuń
  16. Bardzo dobra recenzja. I chyba nawet zachęciłaś mnie do tej pozycji Murakamiego, chociaż za nim akurat nie przepadam (mam tylko dwa doświadczenia: z "Po zmierzchu" oraz z tomem opowiadań "Wszystkie boże dzieci tańczą"; nie są to oczywiście złe książki, ale zdecydowanie nie dla mnie, no cóż). Słucham właśnie "Summer in the City" w wersji, jaką zamieściłaś. Jest piękna!

    Aaa, i witaj na facebooku! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem "Wszystkie boże dzieci tańczą" są najsłabszą jego książką, ale skoro nie podobało Ci się po "Zmierzchu" to może faktycznie Murakami to nie Twoja bajka. Choć ja oczywiście zachęcałabym do sięgnięcia po jeszcze jedną książkę, z tych większych objętościowo, np. "Kafka nad morzem".

      Usuń
  17. Mam te ksiazke w swojej biblioteczce i czeka na przeczytanie;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.