Ian McEwan "Przetrzymać tę miłość" Wyd. Świat Książki 2006 240 stron |
Historię opisaną w tej niewielkiej książeczce znałam już wcześniej z filmu Rogera Mitchella o tym samym tytule. Film podobał mi się przeogromnie, trudno więc się dziwić, że apetyt przed lekturą powieści miałam spory.
Przetrzymać tę miłość zaczyna się niepozornie. Joe Ross i jego żona Clarissa wybrali się na piknik. Sielskie popołudnie popsuł jednak pewien wypadek. (...) olbrzymi szary balon, wielkości domu i w kształcie łzy, opadł na pole. Gdy wylądował, pilot musiał być w drodze na ziemię z kosza dla pasażerów. Noga zaplątała mu się w linę przyczepioną do kotwicy. Teraz, gdy wionęło silniej, pchając i unosząc balon ku skarpie, wiatr na pół wlókł, na pół ciągnął nieszczęsnego pilota przez pole. W koszu było dziecko, chłopiec mniej więcej dziesięcioletni. Gdy zapanowała nagła cisza, mężczyzna podniósł się na nogi, kurczowo chwytając balon albo chłopca. Kolejny podmuch przewrócił pilota na plecy. Biedak wyrżnął w nierówną ziemię, usiłując wbić się w nią stopami, by znaleźć punkt oparcia, lub rzucić się do wystającej za nim kotwicy, aby wryć ją w grunt. Nawet gdyby zdołał, nie odważyłby się wyplątać z liny przytrzymującej kotwicę. Całym swym ciężarem musiał przytrzymywać balon na ziemi, a wiatr mógłby wyrwać mu linę z rąk[1] Joe bez wahania ruszył na ratunek. Z różnych stron zbiegło się jeszcze kilku mężczyzn. Wszyscy chwycili za linę, próbując ściągnąć balon na ziemię.
Wśród mężczyzn próbujących ściągnąć balon na ziemię, znajdował się Jed Parry. Spotkanie Joe z Jedem wywoła w tym drugim emocje, które szybko zamienią się w obsesję na punkcie Rose'a. Jed będzie go śledził, nękał telefonami i listami, opowiadał o łączącej ich więzi, o silnym uczuciu, którego nie powinni powstrzymywać. Kochasz mnie. Kochasz, a cóż ja mam począć? Mogę tylko odwzajemnić twoją miłość[2] - mówi Parry. Joe czuje się osaczony i osamotniony, żona nie traktuje sytuacji poważnie, podobnie jak policjant, któremu Rose próbuje zgłosić przypadek nękania, uporczywego nękania[3]. Obsesja Jeda nasila się i zaczyna robić się niebezpiecznie...
Pomysł jest dobry. Film na podstawie książki, rewelacyjny. A sama książka... Cóż... Dla mnie miejscami przegadana, zbyt rozwlekła (okazuje się, że dwieście stron "z hakiem", może ciągnąć się niemiłosiernie), po prostu nużąca. Narracja książki jest pierwszoosobowa, długie wywody Joe czy to na temat wypadku czy na jakikolwiek inny ciągną się jak flaki z olejem. Ta sama historia przedstawiona w filmie, zrobiła na mnie dużo większe wrażenie. W trakcie czytania, przysypiałam z nudów i sama właściwie nie wiem, dlaczego uparcie brnęłam do końca książki, choć znałam już zakończenie.
Paranoje i obsesje, problemy w funkcjonowaniu ludzkiej psychiki to ciekawe tematy i jestem pewna, że można je przedstawić o wiele bardziej intrygująco. Brakowało mi głębszych analiz psychologicznych, a od głównego wątku skutecznie odciągały zupełnie niepotrzebne uczone dygresje. "Przetrzymać tę miłość" mnie zmęczyło, wynudziło i rozczarowało. Jest zaprzeczeniem teorii, która głosi, że książki są lepsze niż filmy na ich podstawie. Bywa, że nie są.
***
[1]Ian McEwan, Przetrzymać tę miłość, tłum. Barbara Cendrowska, wyd. Świat Książki, 2006, s.14.
[2] Tamże, s. 24.
[3] Tamże, s. 74.
---
Film lepszy od książki, niesamowite.
OdpowiedzUsuńOpis fabuły jest bardzo interesujący, szkoda, że autor bardziej się nie popisał. Film postaram się obejrzeć, bardzo ciekawy trailer a do tego świetna obsada, to może być coś :)
A jednak. Już mi się to zdarzyło kilka razy. Np. "Tańczący z wilkami" - film przepiękny, a książkę baaaaardzooo długo męczyłam.
Usuń"Pokuta" należy do moich ulubionych książek. Czytałam także "Betonowy ogród", który podobał mi się, ale nie zachwycił. Po kolejne ksiżki tego autora długo nie sięgnę, ale filmu jestem ciekawa :)
OdpowiedzUsuń"Pokuta" bardzo mi się podobała. Przeczytałam ją niemal na jednym wdechu.
UsuńU McEwana jak na loterii - nigdy nie wiadomo co kryje się między okładkami. ;)
Nie lubię książek pisanych na siłę, tak jakby autor chciał zapełnić kilkaset stron czymkolwiek. Więc może lepiej obejrzę film... Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńNa szczęście książka nie jest duża objętościowo, bo pewnie nie dotrwałabym do końca. Nie wiem czy ta była pisana na siłę, ale zupełnie nie widzę sensu we wtrącaniu długich, intelektualnych wywodów na bardzo mądre tematy, które nie mają nic wspólnego z akcją.
UsuńKurczę, a kilka dni temu kupiłam tę książkę :/ Film jest naprawdę świetny - a spodziewałam się gniota;) - szkoda, że literacki pierwowzór nie podołał...
OdpowiedzUsuńKilka pozytywnych opinii widziałam, więc bywają tacy, którym się książka spodobała. Może i w Twój gust trafi. Nigdy nic nie wiadomo. :)
Usuńniestety nie dla mnie
OdpowiedzUsuńfilmu nie widziałam, a jeśli chodzi o książkę, to jakoś do mnie nie przemawia
Do mnie też. A szkoda, bo temat naprawdę ciekawy.
UsuńCzyli wyjątek potwierdzający regułę ;) nie czytałam nic tego autora, oglądałam tylko film "Pokuta", jakoś specjalnie mi się nie podobał. Fabuła książki brzmi naprawdę ciekawie, szkoda, że nic z tego nie wyszło.
OdpowiedzUsuńAno szkoda. Zwłaszcza, że film udowadnia, że to jest dobry materiał na opowieść.
UsuńOstatnio chciałam zacząć czytać "Dziecko w czasie", ale o przeczytaniu mieszanych odczuć względem autora, jakoś mi się odechciało...
OdpowiedzUsuńZawsze jest szansa, że akurat ta książka okaże się dobra. :)
UsuńNie moja bajka. Poza tym...Film lepszy od książki? O jaa, po prostu świat na głowie staje! :P
OdpowiedzUsuńZdarza się. To nie pierwszy taki przypadek. ;)
UsuńPo książkę w takim razie nie sięgnę, ale z chęcią zobaczę film. Spośród pozycji tego autora czytałam jak na razie tylko "Betonowy ogród" - nie zrobił na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia. Na pewno sięgnę jeszcze po "Pokutę", wiele dobrego już o niej słyszałam :)
OdpowiedzUsuń"Pokuta" wśród książek McEwana, które czytałam - zdecydowanie się wyróżnia. Polecam. :)
UsuńMnie czasami na przykładzie filmów zastanawia, jak to się dzieje, że twórcy rewelacyjnych filmów nagle tworzą jakieś potworne gnioty. Po książkę na pewno nie sięgnę, ale film sobie obejrzę.
OdpowiedzUsuńHm. To ja nie widziałam 'Notting hill'?
Nie wiem, ale też mnie to zastanawia. Człowiek przez cały seans siedzi w szoku i robi z minuty na minutę coraz większe oczy, nie mogąc uwierzyć, że TAKI reżyser zrobił TAAAAAKIIII film. =)
UsuńNie widziałaś? Eeeee... Nie wierzę. =)
To nauczka na przyszłość, żeby nie trzymać się kurczowo jednego reżysera lub autora. :P
UsuńNo nie wiem, nic mi nie świta. Ale "Przetrzymać tę miłość" rzeczywiście niezły jest. :)
Noooo, nawet Murakamiemu i Kunderze zdarzają się wpadki. :P
UsuńWłaśnie widziałam tę twoją "siódemkę", ale bardziej jestem ciekawa co Cie urzekło w "Szklanej pułapce 4.0". Rozwalenie lecącego helikoptera za pomocą samochodu? :P
No tak, dla mnie to naprawdę argument nie do zbicia. :P
UsuńO, to aż tyle pamiętasz z tego filmu? :P
Tak myślałam. :P
UsuńW sumie to tak. Ta scena pobiła wszystkie inne. Od tej pory już nic nie było takie samo.
No to postanowione: oglądam film, zapominam o książce!
OdpowiedzUsuńRzadko się zdarza, że film jest lepszy od książki.
Chociaż ostatnio zauważyłam, że to może być zależne od tego, co się pierwsze przeczyta/obejrzy...
Mój mózg czasami dochodzi do dziwnych wniosków ;)
Ciekawa recenzja i spostrzeżenie, co do "nierówności".
Usuń@eM
UsuńZ tą kolejnością czytania, to się zgodzę. Najgorzej jest z takimi filmami/książkami, które trzymają w niepewności i nie bardzo wiadomo jak się kończą. Wtedy pierwsze czytanie/oglądanie ma ten element zaskoczenia, którego pozbawione jest poznawanie drugiego spojrzenia na tę samą fabułę.
@Katarzyna Majgier
UsuńDziękuję. :)
Ja McEwana znam jedynie właśnie z rewelacyjnej pokuty i już zdążyłam doczepić mu łatkę wspaniałego pisarza. Dobrze, że piszesz o tej nierówności, będę wiedziała, po które jego książki sięgać, by nie zmienić o nim diametralnie zdania. Przetrzymać tę miłość, to pozycja, którą z pewnością będę omijać szerokim łukiem, ale za filmem z chęcią się rozejrzę;)
OdpowiedzUsuńJa tez miałam takie podejście, bo "Pokutę" czytałam jako pierwszą. Niczego lepszego lub choćby równie dobrego w twórczości tego pisarza już nie znalazłam.
UsuńCzytałam trzy książki McEwana. "Pokutę","Ukojenie" i "Sobotę". Ma taki (jak dla mnie) specyficzny styl, który nie każdemu będzie się podobał. W dodatku wymyśla..dziwne, choć intrygujące historie. Co do "Przetrzymać tę miłość" - mimo wszystko może dam szansę tej książce. Dawno nie wracałam do tego autora. I nie wiem dlaczego, ale Twoja recenzja jakoś mnie nie zniechęciła;)
OdpowiedzUsuńHistorie faktycznie są ciekawe, ale sposób pisania już nie zawsze mi odpowiada.
UsuńCieszę się, że Cię nie zniechęciłam. Cudze opinie mogą nas nieco naprowadzić na ciekawsze lektury, ale zawsze jestem zdania, że tylko czytając daną książkę, możemy stwierdzić czy to lektura dla nas.
Myślę że chyba sobie na razie odpuszczę, może film obejrzę. Zobaczymy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie zachęcam, nie zniechęcam. Warto ocenić samemu. :)
UsuńWidzę, że masz podobne do mojego zdanie McEwanie. Też uważam, że jest on strasznie nierówny. Potrafi pisać zajmująco, ale też przynudzać do kwadratu. Poza tym, po każdej jego książce muszę zrobić sobie dosyć długą przerwę zanim sięgnę po następną. Niemniej nie skreślam go całkowicie, bo kilka jego książek zrobiło na mnie ogromne wrażenie :)
OdpowiedzUsuńJa też się nie zniechęcam, choć akurat po tej książce, na pewno szybko do niego nie wrócę. Polecasz coś jego autorstwa?
UsuńNajwiększe wrażenie zrobił na mnie "Betonowy ogród". Nie jest to łatwa lektura, ale pamięta się ją długo :).
UsuńCzytałam i póki co, jest u mnie na drugim miejscu, zaraz za "Pokutą".
UsuńPomysł wydaje się świetny. Szkoda, że wykonanie do takowych nie należy. Raczej nie przeczytam. Film widziałam częściowo, oglądałam z doskoku i również nie zainteresował mnie zbytnio.
OdpowiedzUsuńGdyby tak wymienić te pseudointelektualne wywody na analizę psychologiczną, to myślę, że książka byłaby dużo lepsza. W każdym razie, dużo ciekawsza dla mnie.
UsuńTwoja opinia nie należy do pozytywnych i pewnie odpuszczę sobię tę ksiązkę. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie należy. Rozczarowanie było jednak spore i trudno było mi znaleźć jakieś plusy.
UsuńA ja się nie zrażę i mimo wszystko spróbuję na pewno ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie. Nie ma co się zrażać cudzymi opiniami. :)
UsuńPrzespałam się i chyab zbyt ładodnie oceniłam tę książkę:)
OdpowiedzUsuńNie zaprzeczę. ;)
UsuńNa tę książkę jakoś wyjątkowo jestem cięta. Rozczarowała mnie tak mocno, że nie mam litości. :P