wtorek, 10 lipca 2012

Martyna Wojciechowska "Kambodża"
Stąpając po polu minowym

Martyna Wojciechowska
Kambodża
Wyd. G+J RBA
2011
120 stron
Kambodża Martyny Wojciechowskiej to niewielka objętościowo książeczka, zaledwie 128 stron kieszonkowego formatu. Sporą jej część zajmują zdjęcia.

Książkę można podzielić na kilka części. Pierwsza zawiera króciutką historię Kambodży oraz kilka przydatnych informacji dla osób chcących zwiedzić ten kraj. Można w niej znaleźć m.in. adres Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Kambodży, namiary na ciekawe strony internetowe dotyczące kraju, porady praktyczne dotyczące transportu, jedzenia, bezpieczeństwa itp.


Druga część zaczyna się słowami Czy wiesz, że.... Możemy w niej znaleźć kilkanaście kambodżańskich ciekawostek, m.in.  o częstych zmianach wyglądu flagi kraju, odkryciu kolonii ibisów szarogłowych uznawanych za gatunek zagrożony wymarciem czy rzece Tonle Sap, która jako jedyna na świecie dwa razy w roku zmienia kierunek biegu.

Kolejna część nosi tytuł Trzeba w Kambodży zobaczyć i zawiera zdjęcia atrakcji turystycznych kraju, wraz z ich krótkimi opisami. Oprócz znanego Angkor Wat, są tam także m.in. wzmianki o Muzeum Ludobójstwa Tuol Sleng, Polach Śmierci oraz Parku Narodowym Bokor.

Następnie docieramy do głównego tematu książki: sytuacji kobiet w Kambodży i ich roli w odminowywaniu kraju. Ostatnia część zawiera historię znaną z Kobiety na krańcu świata, historię kobiet, które codziennie wkładają drelichowe mundury i centymetr po centymetrze badają kolejne połacie ziemi, w poszukiwaniu śmiercionośnych min. Pracują bardzo, bardzo powoli. Najpierw podchodzą do rozpiętej wcześniej linki oddzielającej strefę wolną od min od tej czekającej na rozminowanie. Następnie klękają, bardzo dokładnie poprawiają kamizelki. Wygląda to niczym układanie fartuszka na piersiach i kolanach. Potem umieszczają przed sobą deskę o długości mniej więcej pół metra, na której znajduje się numer każdej z nich.Podnoszą się i dokładnie centymetr po centymetrze sondują ziemię detektorem, wsłuchując się w najcichszy dźwięk, który sygnalizuje wykrycie metalu[1]. Szacuje się, że w ciągu 20 lat rządów Czerwonych Khmerów, w Kambodży umieszczono pod ziemią ok. 10 milionów min i choć stale oczyszczane są kolejne tereny, zagrożenie zranieniem lub śmiercią wciąż jest ogromne. Według UNMAS (United Nations Mine Action Service) z roku na rok spada liczba osób okaleczonych w wyniku wybuchów min. W roku 1996 odnotowano 4320 przypadki okaleczeń, w 2011 roku 211 przypadków.

"Kambodża" jest jedną z książeczek należących do mini serii reklamowanej jako "tanie czytanie". W osobnych książkach wydano kolejne rozdziały Kobiety na krańcu świata, dodając do nich tytułem wstępu informacje o kraju, zbiór ciekawostek oraz zdjęcia i krótkie opisy miejsc wartych zwiedzenia. Ktoś, kto czytał już pełne wydanie książki, zawierające wszystkie historie (a jest ich osiem), będzie tymi niewielkimi broszurowymi wydaniami zawiedziony. Pozostałym przed ich zakupem radzę się zastanowić, czy nie warto jednak zainwestować w pełną, pięknie wydaną wersję, gdyż "tanie czytanie" wcale tak korzystnie nie wypada.
  
***

Już po napisaniu tej recenzji przeczytałam drugą książkę z tej mini serii, tym razem o Wenezueli i tamtejszej manii kobiet na punkcie piękna i stałego jego poprawiania. Obsesja na punkcie własnego wyglądu i chadzanie do chirurga plastycznego jak do manikiurzystki czy fryzjera okazała się bardzo wdzięcznym tematem.
Warto poczytać, do jakich poświęceń gotowe są zarówno kilkuletnie dziewczynki jak i dojrzałe kobiety w pogoni za pięknem. Jacqueline Aguilera, Miss Świata z 1995 roku, zwierza się Martynie Wojciechowskiej: W naszym kraju, i w całej kulturze latynoskiej, temat konkursów piękności i dbania przez kobietę o urodę stanowi istotę życia[2]. Wszystkie rozmówczynie podróżniczki łączy jedno, wierzą, że naturze trzeba pomóc, a uroda jest przepustką do lepszego życia.



***


[1] Martyna Wojciechowska, Kambodża, wyd. G+J RBA, 2011, s 96.
[2] Martyna Wojciechowska, Wenezuela, wyd. G+J RBA, 2011, s. 87.

24 komentarze:

  1. Z chęcią oglądam programy Wojciechowskiej emitowane na TVNie, ale do książki chyba nie zajrzałabym już z taką ochotą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja widziałam tylko dwa, ale przymierzam się do obejrzenia pozostałych, bo chciałabym porównać je z książką. :)
      Nie lubisz literatury podróżniczej?

      Usuń
  2. wspominałam to już pod recenzjami podobnych książek na innych blogach, nie przepadam za takową tematyką i nie sięgam po nią
    tę panią mogę od czasu obejrzeć w tv, ale muszę mieć na to ochotę, książek nie zamierzam czytywać ;]
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteśmy po przeciwnych stronach, bo ja literaturę podróżniczą uwielbiam. :)

      Usuń
  3. Nigdy nie czytałam nic od Wojciechowskiej, oglądam też od święta. Ale kto wie, do tej pory z książek podróżniczych czytałam raczej Cejrowskiego, może dla odmiany przeczytam coś, czego autor wzbudza moją sympatię ^^
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to teraz jestem szalenia ciekawa, jak odbiera książki Cejrowskiego ktoś, kto nie lubi autora. :)

      Usuń
    2. Można cenić lekki, humorystyczny styl Cejrowskiego i nie wymaga to sympatii do samego Cejrowskiego. Nie można mu odmówić talentu do gawędziarstwa, poza tym jego podróże są ciekawe same w sobie. Że poglądy ma jakie ma... trudno, co poradzić, ale na talencie mu przez to nie ubywa ;)

      Usuń
    3. Słusznie prawisz. :)
      Faktycznie, co jak co, ale gadane to on ma, a ten humorystyczny styl po prostu uwielbiam. Swego czasu jego programy oglądałam nawet nie po to, by zwiedzić z nim świat, ale dla poprawy nastroju. Cejrowski w kolorowej koszuli i swoim żywiole działał lepiej niż tabliczka czekolady. ;)

      Usuń
    4. Uważam tak samo. Uwielbiam ten jego charakterystyczny gawędziarski styl. A jego poglądy odstawiam w tym momencie na bok.

      Usuń
    5. Cejrowski wie co robi, bo poglądów nie miesza do swoich relacji podróżniczych. W przeciwnym razie, pewnie straciłby sporo czytelników.

      Usuń
  4. Wcześniej nie byłam przekonana do tej serii. Literatura podróżnicza nie za bardzo mnie interesuje, ale już tak poważna tematyka, jak najbardziej. Dlatego po Twojej recenzji zdecydowałam, że postaram się przeczytać jak najwięcej książek Martyny Wojciechowskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta seria nie jest typowo podróżnicza. Wojciechowska podróżuje do różnych zakątków świata w poszukiwaniu wyjątkowych kobiet i przedstawia ich sylwetki. Oprócz wymienionych Kambodżanek-saperek i Wenezuelek z obsesją na punkcie wyglądu, dotarła m.in. do dziewczyny pracującej jako gejsza i nastolatki z plemienia Himba, wydanej za mąż wbrew jej woli.
      Nie wszystkie tematy są poważne, jak choćby reportaż o Japońskich księżniczkach.
      W każdym razie serię "Kobieta na krańcu" świata gorąco polecam.

      Usuń
  5. No, to teraz czekam na Twój przewodnik po Hiszpanii. :P To będzie pierwsza książka podróżnicza, po którą sięgnę. :P Do roboty! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tia. A tytuł będzie brzmiał "Wyobraźnia nie ma granic, czyli moja wizja miejsc, których nie widziałam na oczy". =)

      Usuń
    2. Może być, wierzę w Twoją bujną wyobraźnię. :P A że nie mam porównania, to na pewno będzie rewelacyjna. :P

      Usuń
    3. Dobra, to ja napiszę, a Ty zajmiesz się częścią fotograficzną. :P

      Usuń
    4. No nie, Photoshop mam w małym palcu. :P

      Usuń
    5. Toteż dlatego zwracam się z tym do Ciebie. :P

      Usuń
  6. lubię Wojciechowską w wersji telewizyjnej, ale po jej książkowej wersji czułam niedosyt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam porównania, bo widziałam tylko dwa odcinki i to bardzo dawno temu. Planuję to nadrobić i wtedy zobaczę w czym rzecz. Póki co, wersja książkowa jak najbardziej mi pasuje. :)

      Usuń
  7. Jakiś czas temu przeczytałam właśnie pełne wydanie "Kobiety na krańcu świata". I rzeczywiście uważam, że kupienie tej jednej książki bardziej się opłaca;) Rozbijanie jej na rozdziały i wydawanie od nowa nie było chyba potrzebne. Jeżeli chodzi o historie kobiet - te kobiety z Kambodży są naprawdę niezwykłe i bardzo odważne. Tylko podziwiać. Natomiast mieszkanki Wenezueli...no cóż, lepiej nie brać z nich przykładu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie bardziej się opłaca. Osiem pięknie ilustrowanych, dobrze wydanych historii za ok. 50 zł (a często dużo mniej), a osiem broszurowych książeczek za "naście" złotych każda...

      Usuń
  8. Kupiłam sobie tej autorki "Kobietę na krańcu świata 2" i jestem zachwycona. ;))
    Serdecznie pozdrawiam, dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam tę książkę. Podobała mi się nawet bardziej niż pierwsza część. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.