piątek, 1 czerwca 2012

Życie ukryte w słowach

Czasami trzeba obejrzeć 1449 filmów, żeby w tym ostatnim znaleźć to, czego się nie znalazło w pozostałych. Do tej pory, gdy ktoś pytał mnie o ulubioną filmową scenę, wzruszałam ramionami, bąkałam pod nosem, że jakoś tak do tej pory żadna nie zrobiła na mnie AŻ takiego wrażenia. Owszem trafiło się kilka zabawnych (jak choćby odmiana „to be” w „Dniu Świra”), wzruszających (np. zakończenie „Listu w butelce”), kultowych (słynny De Niro i ćwiczenia przed lustrem w „Taksówkarzu”), mocnych, efektownych, czy po prostu dobrze zrobionych, ale żeby tak od razu ulubionych? Niestety nie.

W końcu, prawie siedem lat po premierze, obejrzałam „Życie ukryte w słowach” w reżyserii Isabel Coixed. To jeden z tych filmów, które zostają w pamięci na długo. To taki film, po obejrzeniu którego, człowiekowi brakuje słów, oddechu i czuje się mniej więcej tak, jakby dostał w czuły punkt dobrze poprowadzonym lewym sierpowym. Po prostu nokaut. To także film, w którym znalazłam scenę, którą dziś mogę określić jako „moją ulubioną scenę filmową”.

plakat filmowy
Ona, Hanna.
On, Josef.

Ona od czterech lat pracuje w fabryce. Jej życie toczy się w ustalonym, niezmiennym. Praca. Przerwa na obiad. Kurczak, ryż, połówka jabłka. Praca. Powrót do domu. Kolacja. Kurczak, ryż, połówka jabłka. Praca. Przerwa na obiad. Kurczak… Wysłana na urlop nie jest szczęśliwa. Szybko znajduje zajęcie jako pielęgniarka na nieczynnej platformie wiertniczej.
On, pracownik tejże platformy, podejmując próbę ratowania kolegi z pożaru, uległ poważnemu wypadkowi. Jest poparzony, tymczasowo niewidomy i wymaga stałej opieki. 

Ona, zamknięta w sobie. Porusza się niemal bez słowa. Mówi, gdy ma do przekazania coś konkretnego.
On, gadatliwy, zadziorny, próbuje nawiązać z nią kontakt, dowiedzieć się jak wygląda, jaka jest, co lubi.

Relacje między Hanną a Josefem powoli ewoluują. Ona zaczyna się uśmiechać, on wyczuwać drugie dno. Stają się swoimi powiernikami. Jej milczenie i jego gadatliwość okazują się murami, osłaniającymi bolesne tajemnice. 

Scena, o której wspomniałam ma miejsce pod koniec filmu. Kto nie widział „Życia ukrytego w słowach”, ten niech nie zagląda na koniec tej notki. Nie da się zrozumieć wagi dialogu, który tam przytaczam, nie znając historii Hanny i Josefa. No i szkoda psuć sobie odbiór filmu.

Mocną stroną filmu Coixed jest nie tylko fabuła. Warto zwrócić uwagę na fantastyczną ścieżkę dźwiękową. Składa się na nią jedenaście wyjątkowych utworów. Dwa z nich szczególnie mnie poruszyły.

Pierwszy, wykonany przez Toma Waitsa, którego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba, nosi tytuł „All The World Is Green”.



Drugi utwór to „Gioco d'azzardo” napisany i wykonany przez włoskiego artystę Paolo Conte. Najbardziej znanym utworem Paolo jest chyba „Via con me”, wykorzystanym w ścieżce dźwiękowej kilku filmów m.in. „Francuskiego pocałunku” oraz „Tylko Marta”.  Inne znane utwory to „Azzuro” („Człowiek w ogniu”) czy „Happy Feet” („Rodzina Soprano”).



Cała ścieżka dźwiękowa warta jest polecenia. Pięknie uzupełnia poszczególne sceny filmu, dodatkowo podkreślając ich wartość.

---

A teraz główny powód powstania dzisiejszej notki…

On ją odnalazł i czeka pod fabryką. Oddaje jej plecak. W tle przemysłowy krajobraz – kominy, stara łódź, jakieś śmieci.
Przez chwilę rozmawiają. O jego bliźnie, zamkniętej platformie i ludziach, których na niej poznali, o propozycji pracy w Chile. Hanna odwraca się, chce odejść. Josef zatrzymuje ją słowami:
J: Pomyślałem, że moglibyśmy gdzieś razem wyjechać. Dzisiaj. Choćby zaraz. Wyjedź ze mną, Hanno.
H: Chyba nic z tego.
J: Dlaczego?
H: Jeśli pojedziemy razem pewnego dnia, może nie od razu, jeśli nawet nie jutro, to kiedyś, nagle, zacznę płakać i nikt nie zdoła mnie powstrzymać. Tymi łzami zaleję nas oboje. Nie będę mogła oddychać, pociągnę ciebie za sobą i się utopimy.
J: Nauczę się pływać, Hanno. Obiecuję. Nauczę się pływać.

Ja ukradkiem wycieram łzy, Hanna powoli podchodzi do Josefa, on bardzo delikatnie ją całuje.
Przepiękny dialog i fantastycznie zagrana scena.

Żeby spisać słowa, musiałam raz jeszcze odtworzyć ten fragment z płyty. Scena nadal zatrzymuje oddech. Wciąż wzrusza.

2 komentarze:

  1. Ja dziś dowiedziałam się o istnieniu tego filmu. Oglądnęłam. Słów mi brak by opisać, co czułam. Jeszcze tego samego dnia oglądnęłam go drugi raz. Wspomniana scena jak najbardziej, ale mnie wgniotło w fotel na innej. Kiedy Hannah opowiedziała swoja historię, rozchyliła bluzkę, by pokazać blizny i sposób, w jaki Joseph ją przygarnął do siebie, pocałował i płakał nad nią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to też była świetna scena. W ogóle to film mnie zaskoczył, bo początek nie zapowiadał tak poruszającego filmu.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.