Wybrała się w podróż do miejsca, w którym panują obłęd i śmierć. Tyle że wbrew temu czego się spodziewała, ani obłęd, ani śmierć nie są pod kontrolą. W niewytłumaczalny sposób wymknęły się ze swojej klatki. Dzieje się tu coś mrocznego, a ona, przyjeżdżając w to miejsce, chcąc nie chcąc, weszła do gry.*
Ileż to ja się naczytałam i nasłuchałam o twórczości Bernarda Miniera. Że klimatyczna, że mrożąca krew w żyłach, że dostarcza całej gamy emocji, a intrygi przykuwają uwagę tak, że nie sposób się oderwać od lektury. Czy jako miłośniczka kryminałów mogłam pominąć jego kryminały po takich rekomendacjach? Oczywiście, że nie.
Teraz muszę przyznać, że z lekturą zwlekałam zbyt długo, więc nie popełniajcie mojego błędu. Za mną Bielszy odcień śmierci, pierwszy tom serii z Martinem Servazem, czterdziestoletnim komendantem z Tuluzy i muszę przyznać, że Bernard Minier potrafi stworzyć naprawdę klimatyczny plener, który dodatkowo podkręca emocje i robi tzw. "dobrą robotę".
Oczywiście plener to nie wszystko, bo i o odpowiednio mroczną atmosferę Francuz potrafi zadbać, i intrygę stworzyć zawiłą, i bohaterów interesujących, a sylwetka psychopaty, wokół którego fabuła się będzie zagęszczać, udała mu się wprost wybornie.
Tytułowa biel nie wzięła się znikąd, bo taki też kolor ma tło zdarzeń, taki wiele elementów w nich istotnych. Bernard Minier osadził akcję w Pirenejach. Jest grudzień, więc łatwo sobie wyobrazić, że kolorystyka jest raczej monotonna. Zupełnie inaczej jest na poziomie fabularnym. Tu monotonia nam nie grozi.
Autor zaczyna swoją opowieść nietypowo, choć wydawałoby się, że znalezienie zwłok na początku kryminału nie jest niczym dziwnym. W tym jednak wypadku śledztwo, które rusza z kopyta i do którego angażuje się policję i żandarmerię dotyczy śmierci... konia. Ktoś odebrał życie zwierzęciu należącemu do osoby bardzo bogatej, wpływowej, lokalnego przedsiębiorcy prowadzącego interesy na skalę międzynarodową. Wyjaśnienie zagadki śmierci rasowego konia, którego ktoś pozbawił głowy i zawiesił przy górnej stacji kolejki linowej okazuje się ważniejsze niż śledztwo w sprawie morderstwa bezdomnego. Kto mógł dokonać tego równie widowiskowego co makabrycznego czynu? Ani chybi jakiś psychopata. A tak się składa, że psychopatów w tej okolicy nie brakuje...
Sceny z udziałem śledczych będą się przeplatać z tymi, których główną bohaterką jest młoda psycholożka Diane Berg. Kobieta właśnie przyjechała ze Szwajcarii by objąć posadę w Instytucie Psychiatrycznym Doktora Wargniera, który leży rzut beretem od miejsca znalezienia końskich zwłok. W tymże instytucie przebywa osiemdziesięciu ośmiu pacjentów sklasyfikowanych jako wyjątkowo agresywnych, niebezpiecznych i skłonnych do przemocy. Wśród nich jest Hirtmann, inteligentny, ogromnie niebezpieczny morderca, który nie tylko zabił żonę i jej kochanka, ale podejrzewany jest też o dokonanie czterdziestu innych morderstw. Teoretycznie nie miał możliwości opuścić pilnie strzeżonego budynku instytutu, ale fakt pozostaje faktem - jego DNA znaleziono nie tylko przy wspomnianej stacji kolejki, ale i kolejnych ofiarach. Tym razem ludzkich.
Możliwość znalezienia się za murami instytutu to także szansa na to, by przyjrzeć się metodom stosowanym w psychiatrii, w tym także tym kontrowersyjnym jak elektrowstrząsy czy badania pletyzmograficzne (badających reakcje pacjenta na bodźce, wśród których mogą być np. obrazy nagiej kobiety czy... roznegliżowanego dziecka).
Bernard Minier stworzył mroczną, klimatyczną historię dopracowaną pod wieloma względami. Malowniczy plener budzi grozę, bohaterowie wzbudzają podejrzenia, a mury instytutu ciarki. Absurdalny początek śledztwa nie jest zapowiedzią dalszych absurdów. Ze sceny na scenę robi się coraz bardziej niepokojąco i niebezpiecznie. Obserwujemy na zmianę to poczynania śledczych, to Diane Berg. Z czasem oczywiście obydwie historie zaczną się coraz mocniej zazębiać.
Oczywiście plener to nie wszystko, bo i o odpowiednio mroczną atmosferę Francuz potrafi zadbać, i intrygę stworzyć zawiłą, i bohaterów interesujących, a sylwetka psychopaty, wokół którego fabuła się będzie zagęszczać, udała mu się wprost wybornie.
Wszędzie biel
Tytułowa biel nie wzięła się znikąd, bo taki też kolor ma tło zdarzeń, taki wiele elementów w nich istotnych. Bernard Minier osadził akcję w Pirenejach. Jest grudzień, więc łatwo sobie wyobrazić, że kolorystyka jest raczej monotonna. Zupełnie inaczej jest na poziomie fabularnym. Tu monotonia nam nie grozi.
Autor zaczyna swoją opowieść nietypowo, choć wydawałoby się, że znalezienie zwłok na początku kryminału nie jest niczym dziwnym. W tym jednak wypadku śledztwo, które rusza z kopyta i do którego angażuje się policję i żandarmerię dotyczy śmierci... konia. Ktoś odebrał życie zwierzęciu należącemu do osoby bardzo bogatej, wpływowej, lokalnego przedsiębiorcy prowadzącego interesy na skalę międzynarodową. Wyjaśnienie zagadki śmierci rasowego konia, którego ktoś pozbawił głowy i zawiesił przy górnej stacji kolejki linowej okazuje się ważniejsze niż śledztwo w sprawie morderstwa bezdomnego. Kto mógł dokonać tego równie widowiskowego co makabrycznego czynu? Ani chybi jakiś psychopata. A tak się składa, że psychopatów w tej okolicy nie brakuje...
z Bernardem Minierem, Kraków 2015 |
Psychopaci są wśród nas
Sceny z udziałem śledczych będą się przeplatać z tymi, których główną bohaterką jest młoda psycholożka Diane Berg. Kobieta właśnie przyjechała ze Szwajcarii by objąć posadę w Instytucie Psychiatrycznym Doktora Wargniera, który leży rzut beretem od miejsca znalezienia końskich zwłok. W tymże instytucie przebywa osiemdziesięciu ośmiu pacjentów sklasyfikowanych jako wyjątkowo agresywnych, niebezpiecznych i skłonnych do przemocy. Wśród nich jest Hirtmann, inteligentny, ogromnie niebezpieczny morderca, który nie tylko zabił żonę i jej kochanka, ale podejrzewany jest też o dokonanie czterdziestu innych morderstw. Teoretycznie nie miał możliwości opuścić pilnie strzeżonego budynku instytutu, ale fakt pozostaje faktem - jego DNA znaleziono nie tylko przy wspomnianej stacji kolejki, ale i kolejnych ofiarach. Tym razem ludzkich.
Możliwość znalezienia się za murami instytutu to także szansa na to, by przyjrzeć się metodom stosowanym w psychiatrii, w tym także tym kontrowersyjnym jak elektrowstrząsy czy badania pletyzmograficzne (badających reakcje pacjenta na bodźce, wśród których mogą być np. obrazy nagiej kobiety czy... roznegliżowanego dziecka).
Obiecujący początek
Bernard Minier stworzył mroczną, klimatyczną historię dopracowaną pod wieloma względami. Malowniczy plener budzi grozę, bohaterowie wzbudzają podejrzenia, a mury instytutu ciarki. Absurdalny początek śledztwa nie jest zapowiedzią dalszych absurdów. Ze sceny na scenę robi się coraz bardziej niepokojąco i niebezpiecznie. Obserwujemy na zmianę to poczynania śledczych, to Diane Berg. Z czasem oczywiście obydwie historie zaczną się coraz mocniej zazębiać.
Swoją fabułę Francuz zaludnił ciekawymi, niejednoznacznymi postaciami. Tu każdy zdaje się mieć drugą twarz, którą ujawnia dopiero, gdy okoliczności tego wymagają. Fascynujący okazał się Hirtmann. Uroczy uśmiech, elokwentna gadka, spojrzenie przyprawiające o dreszcze, w tle muzyka Mahlera. Widziałam w nim szwajcarską wariację na temat postaci Hannibala Lectera. Inni bohaterowie są równie intrygujący, mają swoje mroczne sekrety co sprawia, że przyglądamy im się wnikliwie ciekawi co też ukrywają przed innymi. A ukrywają sporo. Przyjdzie nam tych bohaterów poznać od strony zawodowej, ale i prywatnej, całkiem zgrabnie rozbudowanej.
Miejsce akcji wzbudza dreszcze. Malownicze, górskie krajobrazy stają się areną niebezpiecznej rozgrywki i gdziekolwiek się nie udamy, tam czyha na nas coś, przed czym trzeba się mieć na baczności. Bernard Minier wie jak podnieść adrenalinę, podkręcić emocje, odebrać poczucie bezpieczeństwa, zbudować napięcie. Udaje mu się to w murach instytutu, ale i wielu innych miejscach, pozornie zwyczajnych, na co dzień nie budzących niepokoju.
Co nieco udaje się przewidzieć, choć finał i tak był dla mnie zaskoczeniem, a "przyjemność" czytania w nieustannym napięciu i poczuciu zagrożenia jest nie do zakwestionowania.
Pochwały na temat twórczości Bernarda Miniera nie wydają się być przesadzone. Początek tej kryminalnej przygody jest obiecujący.
Miejsce akcji wzbudza dreszcze. Malownicze, górskie krajobrazy stają się areną niebezpiecznej rozgrywki i gdziekolwiek się nie udamy, tam czyha na nas coś, przed czym trzeba się mieć na baczności. Bernard Minier wie jak podnieść adrenalinę, podkręcić emocje, odebrać poczucie bezpieczeństwa, zbudować napięcie. Udaje mu się to w murach instytutu, ale i wielu innych miejscach, pozornie zwyczajnych, na co dzień nie budzących niepokoju.
Co nieco udaje się przewidzieć, choć finał i tak był dla mnie zaskoczeniem, a "przyjemność" czytania w nieustannym napięciu i poczuciu zagrożenia jest nie do zakwestionowania.
Pochwały na temat twórczości Bernarda Miniera nie wydają się być przesadzone. Początek tej kryminalnej przygody jest obiecujący.
Bernard Minier Bielszy odcień śmierci Wyd. Rebis 2017 512 stron |
* Bernard Minier, Bielszy odcień śmierci, przeł. Monika Szewc-Osiecka, Wyd. Rebis, 2017, s. 278.
Zobacz też:
Cieszę się, że Minier Cię nie zawiódł :). Według mnie jest to jeden z najbardziej interesujących autorów powieści kryminalnych - od kiedy pojawił się na naszym rynku wydawniczym czytam go z niemalejącym zachwytem. "Noc" na razie sobie odpuszczam, bo nastroju na tę lekturę nie mam za grosz. Ale z pewnością kiedyś przeczytam :).
OdpowiedzUsuńJa zamierzam sobie dawkować jego twórczość. Jeszcze przede mną trzy tomy serii i jeden spoza. :)
UsuńBardzo ciekawa recenzja,ale książka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń:(
UsuńDlaczego ja jeszcze nie czytałam książek autora? Koniecznie muszę to zmienić:)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam. Koniecznie! :)
UsuńWidzę, że i ja popełniam wciąż błąd zbyt długiego zwlekania z lekturą, ponieważ na tę powieść od dawna ostrzę sobie zęby, ale dziwnym trafem zawsze wybieram inną lekturę. W każdym razie po Twojej recenzji nie mam wątpliwości, że powinnam poznać tę historię szybko :) Niedawno też czytałam opinię na temat "Bielszego odcienia śmierci" i w tekście pojawiła się uwaga, że rola psycholożki jest trochę niedopracowana, że jej zachowanie jest irytujące. Też miałaś takie wrażenie?
OdpowiedzUsuńHmm... Czy ja wiem? Mnie ono nie irytowało, choć jak teraz nad tym myślę to stwierdzam, że była trochę za bardzo w stylu "hej do przodu", mocno wścibska, nad wyraz bystra i odważna. Ale nie przeszkadzało mi to. ;)
UsuńSuper, czyli jest nadzieja, że odbiorę jej postępowanie w podobny sposób co Ty :)
UsuńZobaczymy. ;)
UsuńJuż rozmawiałyśmy o tym, jaki świetny klimat ma ta książka :) Dla mnie to jedne z najlepszych kryminałów, jakie czytałam.
OdpowiedzUsuńPS Chyba wstawiłaś nie tę fotkę, chyba że Minier przeszczepił sobie włosy, a ja o tym nie wiem :D
O tak, klimat, miejsce i psychopata. I cieszę się, że wątek psychopaty zakończył się tak, a nie inaczej. :D
UsuńPS Oczywiście, że tak i oczywiście, że nie. :D Dzięki za czujność i brawo ja!
Haha, tamten pan to chyba był Cunningham :D? Przystojniejszy, no ale cóż, trzymajmy się faktów i prawdziwych fryzur opisywanych autorów ;D... A wątek Hirtmanna w tej książce to faktycznie cud, miód i orzeszki.
UsuńTy się fryzury nie czepiaj! Grunt, że książka dobra. :D
UsuńJasne, jasne :D Ale jak jest na kim oko zawiesić to taki dodatkowy plusik ;D
UsuńNie wiem czemu od razu pomyślałam o Chattamie... :D
UsuńSuper, że Ci się podobało, bo byłam jedną z osób zachwalających ;) Ja właśnie czytam najnowszą "Noc" Miniera :)
OdpowiedzUsuńI jak? I jak? :)
UsuńCzułam, że książka przypadnie Ci do gustu. :) Według mnie to jeden z lepszych thrillerów, jakie czytałam - jest mrocznie, klimatycznie i niepokojąco. Niedługo zabieram się za "Noc" i mam nadzieję, że autor ciągle trzyma poziom.
OdpowiedzUsuńNoooo... Klimat wyszedł Minierowi obłędnie. :)
UsuńNigdy o tym pisarzu nie słyszałam, więc muszę nadrabiać zaległości! Jestem bardzo jej ciekawa!
OdpowiedzUsuńSłusznie, bo to bardzo dobry kryminał. :)
UsuńW takim razie, również nie mogę przejść obojętnie obok tej książki :)
OdpowiedzUsuńSłusznie! :D
UsuńCieszę się, że książka ci się spodobała. Jest nadzieja, że kolejne tomy też. Ja pierwsze trzy części mam za sobą, tzn. lekturę. Dzisiaj do mnie przyjeżdża najnowszym tom.
OdpowiedzUsuńNa to liczę, że mi się spodobają, bo tyle dobrego o nich słyszałam, że mam nadzieję uniknąć rozczarowań.
UsuńUdanej lektury! :)
Czuję się... skuszona!
OdpowiedzUsuńCieszę się. :)
UsuńJeszcze nie znam, ale ciekawi mnie ten klimat i mroczne sekrety bohaterów.
OdpowiedzUsuńWarto poznać. :)
UsuńTo było moje pierwsze spotkanie z tym autorem i na pewno nie ostatnie :)
OdpowiedzUsuńNa mnie czekają trzy kolejne tomy, więc stopniowo będę się z nimi zapoznawać. :)
UsuńNie znam tego Autora, ale wszystko przede mną!
OdpowiedzUsuń