Wieczór był cudownie ciepły, postanowiła więc przed snem poprzyglądać się miastu z balkonu. Księżyc nad Rzymem uśmiechał się całą swoją pełnią, a światła na dole wypełniały mrok połyskując niedosłownością. W Warszawie też nie brakowało świetlnych dróg wyrysowujących nocną mapę miasta, lecz tutaj łatwiej je było podziwiać, bo chłód nie zaganiał do środka.*
Rzym słoneczny
Księżyc nad Rzymem to powieść subtelna, melancholijna, napisana z miłości do Rzymu, słonecznej Italii. W Wiecznym Mieście nieśmiało rodzą się uczucia, rany zabliźniają. Przeszłość odchodzi w niepamięć. Cichutko, powoli, czasem jeszcze zadając ból, wracając rykoszetem, domagając się uwagi. Nie będzie łatwo, nawet gdy słońce tańczy na antycznych murach, w powietrzu unosi się zapach włoskich specjałów, a w tle śpiewa Irene Grandi. Tu potrzebny jest czas. Tu potrzebna odwaga.
I ludzie.
Tacy, którzy staną się wsparciem. Nienachalnym, ale dodającym wiary w to, że życie nie kończy się wraz z utratą czegoś niezwykle ważnego.
Tacy, którzy nie ocenią, pomogą otworzyć się na nowe wyzwania i możliwości.
I ludzie.
Tacy, którzy staną się wsparciem. Nienachalnym, ale dodającym wiary w to, że życie nie kończy się wraz z utratą czegoś niezwykle ważnego.
Tacy, którzy nie ocenią, pomogą otworzyć się na nowe wyzwania i możliwości.
Rzym tajemniczy
Z tajemnic i niedopowiedzeń stopniowo układają się życiorysy naszych bohaterów. Laura Pszczółka przyjeżdża do Rzymu, by pod włoskim niebem zająć się historią sztuki, pisaniem pracy naukowej i zrealizować swoje marzenie - poznać historię dziadka Macieja, która wiąże się właśnie z Italią. Ponad trzydziestoletnia kobieta wciąż szuka swojej życiowej drogi. Zakochuje się w mieście. Poznaje nowych ludzi.
Wśród nich jest Włoch - Andrea Lituano. Mężczyzna inteligentny, wykształcony, posiadający liczne koneksje, a przy tym dość enigmatyczny. I w jego życiorysie, podobnie jak u Laury, jest coś, co nie pozwala cieszyć się szczęściem i ruszyć do przodu. By uciec od samotności, rzuca się w wir pracy wspinając po kolejnych szczebelkach kariery.
Gdy ich drogi się przetną, nie będzie wybuchu namiętności. Odkryją za to przyjemność płynącą z długich rozmów. O sztuce, ale nie tylko. Razem wędrują uliczkami Rzymu, ale czy to początek wspólnej drogi? Czy smutne doświadczenia nie staną na przeszkodzie rodzącej się więzi? Czy nie dogoni ich przeszłość?
Rzym pełen uczuć
Magdalena Giedrojć pisze z wyczuciem i uczuciem. Delikatnie, melancholijnie, kojąco. Jej bohaterowie szybko stają się bliskimi czytelnikowi. Targa nimi mnóstwo emocji. Poszukują własnej drogi, popełniają błędny, mają wiele wątpliwości. Są autentyczni. Niejednoznaczni. Zlepieni z zalet i wad, słabości i siły.
W tle mamy Rzym. Piękny i romantyczny. Tu rozmowy o sztuce mają zupełnie inny wymiar, wino smakuje wyśmienicie, a budowle sprzed wieków tworzą niepowtarzalny klimat. Autorka zabiera nas na przechadzki po mieście, przez zatłoczone Piazza Navona, obok pomnika Wiktora Emanuela porównywanego do rozklekotanej maszyny do pisania czy na gwarny targ Campi de'Fiori, gdzie pracuje jedna z ważniejszych postaci w tej historii.
Księżyc nad Rzymem to miejskie krajobrazy, włoskie zapachy i dźwięki, energia słońca oraz melancholia towarzysząca napływającym wspomnieniom. Rzym staje się dla naszych bohaterów miejscem ucieczki. Przed wspomnieniami i samotnością, przed pustką i niepewnością. Jest lekiem na zranione uczucia, siłą pozwalającą ruszyć dalej.
Gdy Laura i Andrea wędrują po Rzymie, napotykają rozmaite postaci. Ich historie zgrabnie uzupełniają główny wątek, podkreślając melancholijny charakter powieści. Wśród tych drobnych wątków, najbardziej poruszyła mnie opowieść pewnego staruszka, który po śmierci żony wciąż przychodzi pod budynek, w którym niegdyś mieszkał ze swoją ukochaną. Tak jak przed laty kreślił w szkicowniku fasadę i Giuseppinę wychylającą się z okna, tak teraz spogląda na dawny dom przez okulary o grubych szkłach i rysując z pamięci kolejne detale elewacji, ma nadzieję jak niegdyś ujrzeć żonę w oknie.
Ładnie pisze Magdalena Giedrojć. Zgrabnie ubiera zdania w słowa, udanie portretuje i ludzi, i miasto. Opowiada historie zwyczajne, ale nie wieje tu nudą. Rodzi się za to poczucie bliskości w stosunku do bohaterów. I wrażenie, że wcale nie musi być za późno, by dać sobie drugą szansę na szczęście i kolejną na znalezienie swojego tu i teraz.
Pomieszane uczucia w końcu się poukładają, a jeśli nie, to trzeba będzie przyjąć, że są pomieszane i już. W życiu łatwe jest tylko picie, nad resztą trzeba się trochę natrudzić.
W tle mamy Rzym. Piękny i romantyczny. Tu rozmowy o sztuce mają zupełnie inny wymiar, wino smakuje wyśmienicie, a budowle sprzed wieków tworzą niepowtarzalny klimat. Autorka zabiera nas na przechadzki po mieście, przez zatłoczone Piazza Navona, obok pomnika Wiktora Emanuela porównywanego do rozklekotanej maszyny do pisania czy na gwarny targ Campi de'Fiori, gdzie pracuje jedna z ważniejszych postaci w tej historii.
Księżyc nad Rzymem to miejskie krajobrazy, włoskie zapachy i dźwięki, energia słońca oraz melancholia towarzysząca napływającym wspomnieniom. Rzym staje się dla naszych bohaterów miejscem ucieczki. Przed wspomnieniami i samotnością, przed pustką i niepewnością. Jest lekiem na zranione uczucia, siłą pozwalającą ruszyć dalej.
Rzym melancholijny
Gdy Laura i Andrea wędrują po Rzymie, napotykają rozmaite postaci. Ich historie zgrabnie uzupełniają główny wątek, podkreślając melancholijny charakter powieści. Wśród tych drobnych wątków, najbardziej poruszyła mnie opowieść pewnego staruszka, który po śmierci żony wciąż przychodzi pod budynek, w którym niegdyś mieszkał ze swoją ukochaną. Tak jak przed laty kreślił w szkicowniku fasadę i Giuseppinę wychylającą się z okna, tak teraz spogląda na dawny dom przez okulary o grubych szkłach i rysując z pamięci kolejne detale elewacji, ma nadzieję jak niegdyś ujrzeć żonę w oknie.
Ładnie pisze Magdalena Giedrojć. Zgrabnie ubiera zdania w słowa, udanie portretuje i ludzi, i miasto. Opowiada historie zwyczajne, ale nie wieje tu nudą. Rodzi się za to poczucie bliskości w stosunku do bohaterów. I wrażenie, że wcale nie musi być za późno, by dać sobie drugą szansę na szczęście i kolejną na znalezienie swojego tu i teraz.
Pomieszane uczucia w końcu się poukładają, a jeśli nie, to trzeba będzie przyjąć, że są pomieszane i już. W życiu łatwe jest tylko picie, nad resztą trzeba się trochę natrudzić.
Magdalena Giedrojć Księżyc nad Rzymem Wyd. Prószyński i S-ka 2017 400 stron |
* wszystkie cytaty pochodzą z: Magdalena Giedrojć, Księżyc nad Rzymem, Wyd. Prószyński i S-ka, 2017.
***
Zobacz też
Chciałabym kiedyś przeczytać tę książkę.. i w ogóle do Rzymu pojechać ahh - marzenia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że spokojnie możesz teraz sięgnąć po książkę, a pewnego dnia na pewno ruszysz śladami jej bohaterów. :)
UsuńRzym melancholijny i romantyczny- hm... może się skuszę na czytanie tej powieści.
OdpowiedzUsuńSpodoba Ci się! :)
UsuńRzym - piękne miasto :0 Bardzo chciałabym kiedyś się tam wybrać :)
OdpowiedzUsuńPiękne, to fakt. Ja zakochałam się w Zatybrzu. :)
UsuńLaura Pszczółka? Ładnie:) W recenzji zlały się Twoje różne pasje, musiała Ci sprawić sporo frajdy:)
OdpowiedzUsuńFakt, sprawiła. :)
UsuńMa swój urok i pięknie opowiedzianą historię.
Wczoraj skończyłam. Trochę nie mogłam się przestawić na taką spokojną narrację po tylu kryminałach;)
OdpowiedzUsuńA ja, o dziwo, nie miałam z tym problemu. :)
UsuńJakoś ostatnio nie miewam ochoty na taką literaturę, choć wydaje się, że to urocza i pozytywna książka.
OdpowiedzUsuńA ja wręcz przeciwnie, chętnie sięgnęłam po coś mniej mrocznego niż zwykle. :)
UsuńOd czasu do czasu lubię taką książkę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJa też. :)
UsuńNiestety książka nie wydaje się wyróżniać niczym szczególnym i mnie specjalnie nie zainteresowała...
OdpowiedzUsuńBywa i tak. Mnie zauroczyła. :)
UsuńFajnie, że nie nudzi. Jeszcze nie czytałam książek, których akcja dzieje się w Rzymie, więc czemu nie :)
OdpowiedzUsuńKochane książki
Myślę, że ta jest całkiem niezła na pierwszy literacki spacer po Rzymie. :)
Usuń