poniedziałek, 12 czerwca 2017

Stefan Hertmans "Głośniej niż śnieg"
[RECENZJA]



Czułem zapach spalonego drewna i plastiku; ktoś użył dużej gaśnicy, brudnobiała piana pryskała ze ściany, coś huknęło gdzieś w drzwi, ktoś z trudem się podniósł i znowu upadł. Gdzieniegdzie była widoczna krew, duże plamy rozchodziły się promieniście po zasłonach. Z głową skierowaną w naszą stronę leżał ktoś z roztrzaskaną czaszką, białe i czerwone kipiało z niej jak choroba, nagły guz[1].


Wysokie oczekiwania



To, że swym pisaniem potrafi poruszyć, dotknąć najczulszych strun, piękno zestawić z bólem w sposób przekonujący i trafiający prosto w serce, Stefan Hertmans udowodnił swą książką Wojna i terpentyna. Nominowane do The Man Booker International Prize wspomnienia o dziadku uwikłanym w wojenny koszmar, w których okrucieństwo wojny przeplata się z poruszającymi opowieściami o sztuce i miłości sprawiły, że moje oczekiwania wobec jego twórczości są dość wysokie.

Byłam jednak dziwnie spokojna o to, że choć powieść Głośniej niż śnieg pojawiła się na rynku niemal dekadę wcześniej, to nie spotka mnie rozczarowanie.


Tajemnicze listy, eksplozje i zapowiedź tragedii



Stefan Hertmans ponownie łączy dwa nasycone emocjami tematy. Miłość oraz fanatyzm religijny. I ponownie łączy je ze sobą we wciągającą powieść. Ponurą, należy dodać, bo jeśli przedzierając się przez fabułę widzimy światełko w tunelu, to nie jest ono symbolem nadziei, a raczej niszczącego wybuchu. Eksplozje w Instytucie Świata Arabskiego w Paryżu, bazylice Świętego Piotra w Rzymie, synagodze w Nowym Jorku nie pozostawiają złudzeń, na świecie dzieje się źle, a religia stała się siłą niszczącą. Dzieli ludzi zamiast łączyć, prowadzi do krwawych zamachów, nie ma w sobie szacunku, miłosierdzia, tolerancji. 

Mieszkający w Belgii John de Vuyst, redaktor w jednym z tamtejszych wydawnictw, tuż przed wspomnianymi zamachami dostaje tajemniczy list w obcym mu języku. List ląduje w pudełku na korespondencję. John ma inne zmartwienia niż próba zgłębienia jego tajemnicy. Wokół niego rozpada się wiele rzeczy. Źle dzieje się w jego małżeństwie, postępująca choroba nerek nie daje mu spokoju, a matka leży na łożu śmierci. Z czasem okazuje się, że ktokolwiek stoi za tą tajemniczą korespondencją, nie zamierza odpuścić. Wiadomości jest coraz więcej, a Vuyst nie może się pozbyć wrażenia, że znalazł się na czyimś celowniku. Czuje się obserwowany, jego niepokój rośnie. W jakim kierunku to wszystko zmierza? 

Złym, bardzo złym.


Spirala zła



Terroryzm i konflikty religijne składają się na mroczną i dramatyczną fabułę. Co ciekawe, Stefan Hertmans nie skupia się na fundamentalistach islamskich, nie czyni ich jedynym źródłem zła. Patrzy na podziały religijne szerzej, głębiej, wnikliwiej. Boleśnie udowadnia, że rzeczywistość ponad podziałami nie istnieje. Tworzy atmosferę strachu, niepewności.

Głośniej niż śnieg to jednak nie jest powieść wyłącznie o terroryzmie, o fundamentalistach realizujących swój okrutny plan, ale także historia zwykłych ludzkich dramatów. Emocji dostarczają nie tylko problemy globalne, wielkiego kalibru, ale i te codzienne, których nie brak w życiu większości z nas. Choroby, śmierć, przestępstwa seksualne, rozpad związków, uciekanie w romanse. Stefan Hertmans zestawia thriller z dramatem, przemoc z miłością, okrucieństwo z subtelnością, kłamstwa z prawdą, fakty z iluzją, dramaty w skali makro z tymi dotykającymi jednostek. Pisze z wyczuciem, przejmująco, wiarygodnie. Trzyma w napięciu i ze strony na stronę coraz mocniej nakręca spiralę szaleństwa i paranoi. Pokazuje dramatyczny obraz świata, przerażająco realistyczny. 

Powieść Stefana Hertmansa wymaga skupienia, bo autor poszatkował fabułę, pomieszał jej fragmenty. 

Na koniec zostawił scenę najmocniejszą. Finał, z którym trudno się pogodzić.


Stefan Hertmans
Głośniej niż śnieg
Wyd. Marginesy
2017
368 stron

***

Książkę polecam
miłośnikom mrocznych powieści
szukającym książki trzymającej w napięciu
zainteresowanym tematyką fundamentalizmu religijnego
poszukującym motywu terroryzmu w literaturze
wielbicielom trudnych emocjonalnie lektur


***

*Stefan Hertmans, Głośniej niż śnieg, przeł. Alicja Oczko, Wyd. Marginesy, 2017, s. 175.


***

Zobacz też:

23 komentarze:

  1. Nie bardzo moje klimaty ale coś mnie w niej pociąga. Lubię zakończenia, które doprowadzają do szału, bo później długo o książce myślę ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tyle doprowadza do szału, co hmm... nie, nie zdradzę tego. ;)

      Usuń
  2. Piękna okładka... Niestety książka zdecydowanie nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję się zaintrygowana. Chyba skuszę się na ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o tę książkę to nie jestem pewna czy po nią sięgnę. jednak "Wojna i terpentyna" bardzo mnie interesuje, więc z autorem pewnie się zapoznam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię mroczne powieści - to moje klimaty, więc jestem na TAK :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I to jest to, co w literaturze lubię najbardziej. Ważne tematy i pasja. Obraz świata i duszy człowieka... Książkę mam w planach:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najpierw mnie zaskoczył tytuł... treść średnio, a najbardziej Twe ostatnie zdanie recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na razie o terroryzmie i konflikcie religijnym nie mam ochoty czytać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety nie mam ochoty na czytanie o terroryźmie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie przeczytam, brzmi całkiem, całkiem ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. No weź, kolejna? :)

    A tak serio to do tej ciągnie mnie mniej, chociaż nie powiem - bardzo sugestywnie o niej piszesz. Wygląda na to, że dużo tu emocji, tematyka ciekawa i nad wyraz aktualna i niby ma wszystko to, co mogłoby mnie zainteresować. A jednak ognik konieczności przeczytania się we mnie nie zapalił (pisarką to ja nie zostanę :P) - coś tam się tli, ale na razie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę książkę jest ciężko polecać i ciężko odradzać. Na pewno warto ją przeczytać, ale trzeba to zrobić we właściwym momencie. :)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.