To jest Hiddensee, Ed, rozumiesz, hidden - ukryty? Wyspa jest kryjówką, wyspa jest miejscem, gdzie ludzie dochodzą do siebie, gdzie wracają w głąb siebie, to znaczy do natury, do głosu serca, jak mówił Rousseau. Nikt nie musi uciekać, nikt nie musi tonąć. Wyspa jest doświadczeniem. Doświadczeniem, dzięki któremu powracają - jako oświeceni. Doświadczeniem, które umożliwi im dalszy żywot, aż do dnia, kiedy ilość nagle przejdzie w jakość, kiedy miara wolności w sercach za jednym zamachem przekroczy skalę zniewolenia wynikającego ze stosunków społecznych, aż do tego momentu... Wtedy nastąpi wielkie kołatanie, jedno grzmiące bicie serca.*
Kruso to taka powieść, którą czyta się nie tyle wzrokiem, co sercem. Jest przejmująco smutna, spisana językiem poetycko melancholijnym, który sprawia, że nie sposób szybko biec przez tekst. Przystaje się nad kolejnymi frazami, chłonie atmosferę i ze strony na stronę wyczuwa coraz mocniej, że za tą językową wirtuozerią kryje się dramatyczna historia, trudna, bolesna, odarta z poezji.
Lutz Seiler jest wciąż poetą, ale zgrabnie wykorzystuje swoje liryczne doświadczenie, by wysnuć historię opisaną w Kruso, jego debiucie w świecie prozy. Krokiem nieśpiesznej narracji, niemiecki autor prowadzi nas prosto na wyspę Hiddensee. To tam ucieka Ed, by oderwać się od swego dotychczasowego życia i już od początku wiemy, że świat, z którego nasz bohater chce się wyrwać, jest nie tylko naznaczony prywatną, bolesną stratą, ale i pełen opresji, kontroli, ograniczeń.
Dla Eda pobyt na wyspie to wkroczenie w zupełnie inny świat, często nieprzystający do jego doświadczeń, wrażliwości, sposobu odbioru rzeczywistości. W czerwcu 1989 roku, gdy młodzieniec pojawił się na wyspie, jeszcze nie mógł wiedzieć, jak kruchy jest jego nowy dom, jak wraz z nastaniem jesieni, poczucie bezpieczeństwa okaże się iluzją, a złożona przyjacielowi obietnica naznaczy jego życie na zawsze.
Walcząc o wolność
Niewielka wysepka na Morzu Bałtyckim przyciąga zbłąkane dusze, uciekinierów, wolnomyślicieli, tych, którzy nie potrafią przystosować się do życia w NRD. Choć mamy do czynienia z fikcją literacką, Hiddensee nie jest fikcyjnym miejscem. W tamtych czasach wyspa była kurortem robotniczym. Do przebywających na niej sezonowych pracowników przyłącza się Ed. Znajduje pracę w Zakładowym Ośrodku Wypoczynkowym U Klausnera, gdzie na zmywaku walczy z rzeką brudnych naczyń. To właśnie tam poznaje Kruso, Aleksandra Krusowicza, który także ma swoje bolesne wspomnienia. Mężczyzna odgrywa na wyspie ważną rolę, realizując tam swoją wizję lepszego świata, utopii, która stanie się ratunkiem dla życiowych rozbitków. Charyzmatyczny Kruso wprowadzi Eda w świat wspólnoty działającej wedle własnych norm i reguł, z dala od tych narzucanych przez państwo. Jest idealistą. Walczy o wolność, której nie można zakosztować nigdzie indziej.
Powieść Lutza Seilera jest próbą zdefiniowania wolności, niełatwą drogą obieraną w celu jej odnalezienia. Nie brak tu rozczarowań, gorzkich lekcji. Trudna przyjaźń Eda i Kruso rodzi się powoli. Krusowicz staje się przewodnikiem, mentorem młodszego kolegi. Wtajemnicza go w zasady panujące na wyspie, uczy, pokazuje, tłumaczy. W rozmowy wplata poezję Georga Trakla, przytłaczające wersy pełne posępnych obrazów.
Iluzja
Kruso należy do tych powieści, które można czytać wielokrotnie, za każdym razem odkrywając coś nowego, czy to w sferze faktów, emocji czy choćby językowej finezji. Narracja jest tu nieśpieszna, pełna metafor, piękna, magicznych, plastycznych opisów, ale jest też nasycona lękiem. Nie brak tu nietuzinkowych postaci. Przez karty powieści przewija się lodziarz Rilke (czyż można słysząc to nazwisko nie popłynąć myślami do znanego poety?) czy kelner Rimbaud (co także nie jest wolne od skojarzeń), przewijają się i inni, nie bez znaczenia dla fabuły. Są w końcu częścią wspólnoty, która a założenia ma sobie pomagać, brać czynny udział w budowaniu lepszego świata opartego na zaufaniu i własnych prawach. Ostatniego przylądka wolności.
Kruso to opowieść o tamtym miejscu i tamtych czasach, ale dotyka problemu, który zdaje się wiecznym. Poszukiwania wolności. Tej prawdziwej, nie iluzorycznej. Tej, dla której warto opuścić dom cichaczem, zostawiając wspomnienia, rzeczy, ludzi, dla której warto zaryzykować życiem.
Lutz Seiler Kruso Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego 2017 384 strony |
***
Książkę polecam
miłośnikom nietuzinkowych powieści
wielbicielom poetyckiego języka
szukającym przejmującej prozy
niestroniącym od wymagających lektur
***
*Lutz Seiler, Kruso, przeł. Dorota Stroińska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2017, s. 138.
Czytałam już kilka recenzji tej książki - Twoja jest kolejną, która udowadnia mi, że to idealna powieść dla mnie:)
OdpowiedzUsuńCudnie! Mam nadzieję, że skusisz się na lekturę. :)
UsuńNie kusi mnie ta powieść, nie przepadam za poetyckim językiem
OdpowiedzUsuńNo tak, to jest pewna przeszkoda. Ale może któregoś dnia... :)
UsuńPięknie napisałaś o tej książce. Az chce się rzucić wszystko i oddać lekturze.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńI oczywiście zachęcam do lektury.
Ja już mam ją wysoko na liście książek do zdobycia:)
OdpowiedzUsuńSłusznie. Jestem pewna, że Ci się będzie podobać. :)
UsuńPowieść, z tych must read, jak dla mnie. Czekam już na przesyłkę z nią, mam nadzieję, że to będzie satysfakcjonujące zaczytanie. :) Pięknie książkę opisałaś. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Dziękuję i życzę udanej lektury. :)
UsuńJuż sama okładka przykuła moją uwagę :)
OdpowiedzUsuń