kwiecień 2017 |
Coś się popsuło, żebyśmy mogli być nie tam gdzie chcieliśmy, tylko zupełnie gdzie indziej. Pogoda była nieciekawa, nastroje też. Ale kopać się z koniem nie warto, poddawać temu co złe - nie warto tym bardziej. A skoro już byliśmy w Brandenburgii, to zahaczyliśmy o stolicę tego niemieckiego landu, czyli Poczdam.
Było zimno, wiał nieprzyjemny wiatr, a czasem nawet mżawka wpadała nam za kołnierze. Ale mimo to, trudno było nie dostrzec, że Poczdam jest przepiękny, ogromnie urokliwy i wart dłuższego pobytu przy bardziej sprzyjającej aurze. Wrócimy tam na pewno!
A tymczasem zapraszam Was na pierwszą część krótkiego spaceru po centrum miasta.
Z miejsca zakochałam się w dzielnicy holenderskiej, a konkretnie w uliczce Mittelstrasse (tak, w ulicy można się zakochać). Powstała ona w latach 1733-42, według projektu holenderskiego architekta Johanna Baumana. Mieli się tu osiedlić jego rodacy, rzemieślnicy pracujący przy rozbudowie miasta (zdaje się, że konkretnie - kompleksu pałacowego Sansoussi). Dziś w budynkach z czerwonej cegły można zaopatrzyć się w wyroby rzemieślnicze, albo zatrzymać w celach żywieniowych, co też zrobiliśmy, jako że spragnieni byliśmy nie tylko ładnych widoków.
Na obiad zatrzymaliśmy się w Café Collage. Wybraliśmy naleśniki oraz rozgrzewającą zieloną herbatę. Dość długo trzeba było czekać na obiad, ale było warto! Jedzenie pyszne, obsługa przesympatyczna, wnętrza ładne (zabunkrowaliśmy się w osobnym, malutkim pomieszczeniu, więc zdjęć głównej sali nie mam), ceny przystępne. Jeśli, tak jak my, z niemieckim jesteście na bakier, to nie martwcie się - menu dostępne jest także m.in. po angielsku.
W Poczdamie spodobały mi się też... stacje transformatorowe, czy jak to się tam nazywa. Zresztą - mniejsza o nazwę. Liczy się to, że pomalowane prezentują się naprawdę fajnie.
Spacerowaliśmy bez planu, zgodnie z zasadą "tam wyłania się coś ciekawego - idźmy tam". Tak prawdę mówiąc, nawet nie wnikałam w to, co mijamy po drodze. Trzęsłam się z zimna, rozglądałam wokół i celowałam aparatem w to, co wpadło mi w oczy. Następnym razem przygotuję się nieco lepiej, a tymczasem dzielę się tym, co udało mi się uwiecznić.
Czego nie zjesz w Paryżu, to sobie kupisz w Poczdamie. ;) |
Pies wystawowy, czyli żywa reklama zakładu fryzjerskiego. |
Taki pojazd mogłabym mieć! |
Podróżowanie najlepszym sposobem nauki języków, czyli opuszczam Poczdam wiedząc, jak jest po niemiecku rower. ;) |
Zobacz też:
Jejku, jakie piękne miasto! A te budynki... cudo ;)
OdpowiedzUsuńPiękne, to fakt. Przynajmniej ta część, którą widziałam. I to piękne, pomimo brzydkiej pogody. :)
UsuńMoja siostra mieszkała kiedyś w Poczdamie przez rok. W dzielnicy willowej, tam, gdzie te wszystkie ambasady. W budynku miejscowej parafii...
OdpowiedzUsuńA dzięki tej notce tak mnie na wspomnienia wzięło...
O, a co ją tam przywiało? ;)
UsuńLata temu byłam w Poczdamie, ale miasta nie kojarzę, zwiedzałam pałac i ogrody.
OdpowiedzUsuńTakie zwiedzanie mam jeszcze przed sobą. :)
UsuńPrzepiękne miasto. I ta czerwona cegła... zakochałam się!
OdpowiedzUsuńJa też! Ledwie wysiedliśmy z samochodu, a już przypadkiem tam trafiliśmy. Miłość od pierwszego wejrzenia. ;)
UsuńAle tam pięknie, muszę się tam kiedyś wybrać :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Wasze plany nie wyszły, ale można tak miało być. Byście odkryli to miejsce, bo jest naprawdę urocze.
Wybierz się, wybierz. W końcu to niedaleko.
UsuńTak sobie to właśnie tłumaczę. :)