Nigdy nie czytałam książek Karola Maya!
I nie mam pojęcia jak to się stało, ale fakt pozostaje faktem. Winnetou znam tylko z filmu.
Mam więc co nadrabiać, a na dobry początek postanowiłam zajrzeć do Radebeul, gdzie mieści się muzeum poświęcone życiu i twórczości tego pisarza.
Radebeul leży w Saksonii, 10 kilometrów od Drezna. Samej miejscowości nie zwiedzaliśmy, bo Drezno kusiło nas bardziej, a dzień jak to dzień, z gumy nie jest i choćby nie wiem jak się chciało, prędzej czy później się kończy. Tym szybciej, im milej spędza się czas.
Pogoda nam dopisała. Zaparkowaliśmy samochód tuż przy muzeum, czyli na Karl-May-Straße, ale jeśli tam nie znajdziecie miejsca, w ogóle się tym nie przejmujcie. W pobliżu jest spory parking, na którym możecie zostawić samochód.
Powierzchnia muzeum nie jest duża. Do zwiedzanie są dwa budynki, a na dzieciaki czeka plac zabaw i niewielki ogród (za to z tipi!).
W zbudowanej z bali Willi Bärenfett znajdziecie zbiory etnograficzne dotyczące Indian z Ameryki Północnej.
Z gablot zerkają naturalnej wielkości figury Indian. Wśród nich wojownik z plemienia Apaczów, wódz Irokezów, wódz Dakotów, wojownik Komanczów czy rodzina Indian zamieszkujących prerię. Niestety zdjęcia robi się dość kiepsko, z uwagi na światła odbijające się w szybach gablot.
Z gablot zerkają naturalnej wielkości figury Indian. Wśród nich wojownik z plemienia Apaczów, wódz Irokezów, wódz Dakotów, wojownik Komanczów czy rodzina Indian zamieszkujących prerię. Niestety zdjęcia robi się dość kiepsko, z uwagi na światła odbijające się w szybach gablot.
Wśród ponad 800 oryginalnych eksponatów pochodzących z XVIII, XIX i XX wieku, uwagę przykuwają m.in. ozdoby z orlich piór, bogato zdobione mokasyny, broń (m.in. tomahawki), przedmioty codziennego użytku.
W pokoju z kominkiem na ścianach wiszą myśliwskie trofea. Głowa łosia robi spore wrażenie (głównie swoim ogromem), choć jestem pewna, że robiłaby większe, gdyby przytwierdzona była do reszty łosia. Żywego.
Willa Ghatterhand poświęcona jest głównemu bohaterowi muzeum - Karolowi Mayowi (1842-1912), niemieckiemu pisarzowi znanemu przede wszystkim z powieści przygodowych, których akcja rozgrywa się na Dzikim Zachodzie, twórcy postaci Winnetou.
Czy wiesz, że... czyli ciekawostki o Karolu Mayu
- Pochodził z biednej rodziny tkaczy.
- Był piątym z czternastu dzieci Mayów (aż dziewięcioro z jego rodzeństwa zmarło w pierwszych miesiącach życia).
- Autor do piątego roku był niewidomy. Wzrok uratowała mu operacja.
- Talent pisarski odkrył... w więzieniu, do którego zdarzało mu się trafiać za drobne kradzieże czy włóczęgostwo.
- Old Shatterhand, białoskóry przyjaciel Winnetou, to alter ego pisarza. Autor tak mocno utożsamiał się ze swoim bohaterem, że odpisywał na listy podpisując się jego imieniem, pozował do zdjęć jako Old Shatterhand, a na drzwiach domu w Radebeul umieścił napis: Karl May zwany Old Shatterhandem.
- USA odwiedził dopiero w 1908 roku, a więc już po napisaniu historii rozgrywających się na tamtym terenie.
- Do tej pory jest w czołówce najlepiej "sprzedających się" autorów niemieckich.
- Do grona jego czytelników należał Adolf Hitler.
- W niektórych książkach pojawiają się polscy bohaterowie, m.in. w powieściach Wanda, Z Bagdadu
- do Stambułu, W Krainie Srebrnego Lwa (tomy 1, 2, 4), Szatan i Judasz (tom 1).
Na dwóch piętrach Willi Ghatterhand, do której wchodzi się przez sklepik z pamiątkami (cwane!), znajdziecie osobiste rzeczy Maya (m.in. wspaniałą kurtkę Old Shatterhanda czy strzelbę Winnetou), pierwsze wydania jego książek (niektóre naprawdę przepiękne) czy pamiątki z podróży. Przez szybę można zajrzeć do jego biblioteki liczącej ponad 2 i pół tysiąca tomów czy gabinetu z biurkiem, przy którym powstawała historia Winnetou.
Minusem muzeum jest brak jakichkolwiek informacji na temat ekspozycji w języku innym niż niemiecki. Nie znając kompletnie tego języka, można się jedynie domyślać, co mamy przed oczami. Rozumiem - niemieckie muzeum na niemieckiej ziemi poświęcone niemieckiego pisarzowi, ale mimo wszystko, wydaje mi się, że warto zadbać także o to, żeby i zagraniczni turyści mieli szansę w pełni skorzystać z oferty muzeum. Zwłaszcza, że May jest znany także poza granicami Niemiec, a ekspozycja dotycząca Indian jest bardzo ciekawa. Myślę, że przetłumaczenie choćby części informacji, dotyczących najważniejszych eksponatów i stworzenie z tego mini-przewodników w kilku językach tak jak to robią w czeskich zamkach (lub po prostu po angielsku) byłoby z korzyścią dla wszystkich. I dla turystów, i dla Fundacji, która muzeum założył.
Minusem muzeum jest brak jakichkolwiek informacji na temat ekspozycji w języku innym niż niemiecki. Nie znając kompletnie tego języka, można się jedynie domyślać, co mamy przed oczami. Rozumiem - niemieckie muzeum na niemieckiej ziemi poświęcone niemieckiego pisarzowi, ale mimo wszystko, wydaje mi się, że warto zadbać także o to, żeby i zagraniczni turyści mieli szansę w pełni skorzystać z oferty muzeum. Zwłaszcza, że May jest znany także poza granicami Niemiec, a ekspozycja dotycząca Indian jest bardzo ciekawa. Myślę, że przetłumaczenie choćby części informacji, dotyczących najważniejszych eksponatów i stworzenie z tego mini-przewodników w kilku językach tak jak to robią w czeskich zamkach (lub po prostu po angielsku) byłoby z korzyścią dla wszystkich. I dla turystów, i dla Fundacji, która muzeum założył.
Z muzeum skierowaliśmy się w stronę cmentarza, gdzie pochowano Karola Maya i jego drugą żonę, Klarę. Cmentarz jest niewielki, bardzo cichy, pełen zieleni. Bluszcz pnie się po nagrobkach, ptaki śpiewają, ktoś modli się w ciszy, ktoś inny czyta książkę na jednej z ławek.
Spędzamy tam kilka chwil i postanawiamy ruszyć w stronę Drezna. Jeszcze tylko mijamy psa, sójkę, kilka domów z krzaczkami przystrojonymi pisankami i luterański kościół, i już mkniemy do naszego głównego celu podróży.
grób Karola i Klary Mayów |
Spędzamy tam kilka chwil i postanawiamy ruszyć w stronę Drezna. Jeszcze tylko mijamy psa, sójkę, kilka domów z krzaczkami przystrojonymi pisankami i luterański kościół, i już mkniemy do naszego głównego celu podróży.
Informacje praktyczne:
Adres: Karl-May-Straße 5, 01445 Radebeul
Strona www: karl-may-museum.de
Kontakt:
Telefon: +49 (0) 351 8373010
E-Mail: info@karl-may-museum.de
Godziny otwarcia:
* od wtorku do niedzieli
III – X w godz. 9 – 18
XI – II w godz. 10 – 17
* w poniedziałki (z wyjątkiem dni świątecznych) oraz w dniach 01.01., 24.-25.12. muzeum zamknięte
Ceny biletów (na dzień 14.04.2017):
* normalny: 9 euro
* ulgowy: 7 euro (uczniowie od 17 roku życia, studenci, bezrobotni, niepełnosprawni po okazaniu potwierdzającego dokumentu)
* dzieci w wieku 4 - 16 lat: 3 euro
* karta rodzinna (2 dorosłych, 2 dzieci): 20 euro
Bardzo lubiłam książki Karola Maya, ale tylko te dotyczące Indian północnoamerykańskich. Bardzo chętnie zwiedziłabym to muzeum, szkoda tylko, że wszystko jest tylko po niemiecku. Ale podejrzewam, że mimo to bardzo by mi się podobało.
OdpowiedzUsuńMuszę je w końcu nadrobić. :)
UsuńTeż nie czytałam żadnej książki Maya, ale być może kiedyś to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńMuzeum i te wszystkie ekspozycje świetne, chociaż szkoda, że tylko w języku niemieckim. Wiele bym się nie dowiedziała...
Ufff... Dobrze, że nie ja jedna. :P
UsuńMnie też pozostało oglądanie eksponatów bez czytania podpisów. Szkoda.
Cudowna wycieczka!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDziękuję Ci bardzo za tę fotorelację! W dzieciństwie zaczytywałam się książkami Maya, tych o Winnetou głównie (wymienionych przez Ciebie tytułów nie kojarzę). Muzeum piękne. I przyznaję Ci rację z brakiem informacji w innym języku niż niemieckim, ale chyba Niemcy tak mają.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy tak mają, bo jeszcze niewiele tam zwiedziłam. Ale szkoda, bo samo oglądanie eksponatów nie jest tak satysfakcjonujące.
UsuńZachęcona Twoją szczerością i ja się przyznaję - nie czytałam ani jednej powieści May'a - czasami pochylałam się zawstydzona, innym zaś razem dochodziłam do wniosku, że po prostu nie byliśmy sobie pisani :)
OdpowiedzUsuńZ radosną przyjemnością i zaciekawieniem obejrzałam Twoją fotorelację. Miło ze strony milczącego dżentelmena, że wyraził zgodę na wspóle zdjęcie (rozbroiłaś mnie najzupełniej :). Samo muzeum - imponujące, choć ja niestety należałabym do tych domyślnych turystów :)
Dobre wytłumaczenie. "Nie byliśmy sobie pisani". :P
UsuńMuszę się tam wybrać, dzięki za inspirację ! :)
OdpowiedzUsuńDo usług. ;)
Usuń