poniedziałek, 13 lutego 2017

Wiesław Weiss "Tomek Beksiński. Portret prawdziwy"
[RECENZJA]



Był osobowością niezwykle złożoną, wielowymiarową, niejednoznaczną. A to sprawia, że niełatwo opowiedzieć jego historię[1] - pisze Wiesław Weiss we wstępie do książki sporej gabarytowo i wypełnionej emocjami po brzegi twardej, czarnej okładki. Tomek Beksiński. Portret prawdziwy Wiesława Weissa jest odpowiedzią na obraz Tomka Beksińskiego pokazywany przez rozmaitej maści media, według autora wypaczany i deformowany[2]. Już we wspomnianym wstępie autor jasno opowiada się jako ostry krytyk tego, co o jego bohaterze można znaleźć w książce Magdaleny Grzebałkowskiej Beksińscy. Portret podwójny czy filmie Ostatnia rodzina w reżyserii Jana Matuszyńskiego. 





Kim był Tomasz Beksiński?



Nie wiem na ile jego nazwisko kojarzone jest przez dzisiejszą młodzież, ale był taki czas, gdy głos Tomka rozlegający się z radiowej Trójki przykuwał uwagę wielu słuchaczy. 

Urodził się w 1958 roku w Sanoku na Podkarpaciu. Syn znanego malarza, Zdzisława Beksińskiego, nie poszedł w ślady ojca. Oddał serce przede wszystkim muzyce, od czasów szkolnych zarażając znajomych, przyjaciół i słuchaczy miłością do rockowych brzmień (już wtedy ciągnęło go do radia i zawładnął szkolnym radiowęzłem). Był nie tylko prezenterem radiowym, ale i dziennikarzem muzycznym (oprócz prowadzenia audycji pisał artykuły do magazynów muzycznych, głównie do czasopisma Tylko Rock) oraz tłumaczem z języka angielskiego. Zajmował się tłumaczeniami tekstów piosenek i list dialogowych, m.in. do filmów o Jamesie Bondzie, Latającego Cyrku Monty Pythona, westernów Sergio Leone i horrorów. Uwielbiał zwłaszcza te filmy grozy, które wypuszczała wytwórnia Hammer, jak Dracula Fishera czy ulubiona, wielokrotnie przywoływana w książce produkcja Kobieta-Wąż

Był pasjonatem w pełnym znaczeniu tego słowa. Jego zainteresowanie muzyką czy filmem daleko wykraczało poza ramy zwykłego hobby. Całe serce oddawał temu co kochał. Jedni go za to podziwiali, dla innych był dziwakiem, może nawet szaleńcem. Z pewnością nie był postacią, obok której można było przejść obojętnie.




Porozmawiajmy o Tomku


Był w pewnym sensie kapłanem radia[3]. Był wręcz akumulatorem, który nakręcał otoczenie swoją muzyczną pasją[4]. Dzięki radiu poznawałem świat, widziałem go szerzej. Tomek to robił. Odsłaniał przede mną świat, którego nie znałem[5]. Tak mówili o wielbicielu rocka Marek Niedźwiecki, Artur Chachlowski, Paweł Kostrzewa. 

Tomek Beksiński. Portret prawdziwy to książka bogata w szczegóły. Autor wykorzystał wszelkie możliwe sposoby, by obraz Tomka Beksińskiego był jak najbardziej pełny, niejednostronny. Korzysta z nagrań dziennika fonicznego Zdzisława Beksińskiego, artykułów pisanych przez Tomka, nagrań jego audycji i przede wszystkim z licznych listów i maili wymienianych przez dziennikarza z przyjaciółmi oraz ze wspomnień owych przyjaciół. Te zacytowane przeze mnie to kropla w morzu wspomnień, z których w znacznej mierze zbudowana jest biografia Tomek Beksiński. Portret prawdziwy.

Z jednej strony, faktycznie, dzięki nim obraz dziennikarza staje się pełniejszy (choć mam wrażenie, że wszyscy wypowiadali się na jedną, pochwalną modłę, łagodząc to, co mogłoby popsuć jego wizerunek). Z drugiej - lektura w pewnym momencie staje się nieco przytłaczająca. Nie tylko ze względu na mnogość szczegółów i wypowiedzi często na tyle zbieżnych, że wywołujących wrażenie, że kolejny raz czytamy to samo, ale i ze względu na przygnębiający obraz, jaki się z nich wyłania. 




Portret intymny



Tomek Beksiński. Portret prawdziwy to książka bogato ilustrowana, bardzo intymna, drobiazgowo analizująca nie tylko życie dziennikarza, ale przede wszystkim człowieka. Wrażliwego pasjonata, który nie miał szczęścia w miłości. To nie jest biografia pompatyczna, nadmuchana. Jest pełna muzyki, emocji, z jednej strony uporządkowana, krok po kroku zbliżająca nas do smutnego finału, z drugiej pełna pasji ocierającej się miejscami o szaleństwo. Tomek temu, co kocha oddał serce i duszę. Całego siebie. Dlatego tak trudno znosił porażki. 

Biografia Tomka Beksińskiego to obraz sinusoidy uczuć. Pasji i euforii oraz rozpadu i depresji. Zaangażowania i niemocy. Szczęścia, zabawy, ale i smutku, samotności. Mroku horrorów i absurdalnego humoru spod znaku Monty Pythona. Uporządkowania i spontaniczności. Niekiedy daleko posuniętej ekscentryczności, wierności zasadom i przekonaniom, a jednocześnie elastyczności, otwartych ramion. To opowieść o ekscentrycznym indywidualiście, który nie odnalazł się w świecie, który przynosił mu kolejne zawody, a jednocześnie trudno było mi oprzeć się wrażeniu, że to także opowieść o człowieku, który chciał podporządkować świat sobie i nie mógł zrozumieć, że otoczenie niekoniecznie chętnie się temu podda.




Prawdziwy? Obiektywny? Niekoniecznie...



Uwielbiał Colę i wampiry. Nie lubił spóźnialskich i palaczy. Chętnie dzielił się swą pasją, opowiadając o niej, wspólnie słuchając muzyki czy oglądając filmy, pożyczając płyty i kasety z nagraniami. Nigdy jednak nie pożyczał płyt z książeczkami. Te, dbając o nie ogromnie, zostawiał u siebie. Gdy kochał - robił to całym sobą. Gdy cierpiał - nie wahał mówić się o śmierci. Był kłębowiskiem emocji. 

Nie wiem, czy Tomek Beksiński. Obraz prawdziwy to rzeczywiście portret idealnie odzwierciedlający postać Tomka. Nie wiem, czy osobom zabierającym w tej książce głos nie zabrakło dystansu i czy ostatecznie nie wybieliły osoby, która w książce ukazana jest jako ofiara czasów i... kobiet. Sama raczej niewinna, niezrozumiana, zbyt wrażliwa, by udźwignąć ciężar życia i cudzych działań. Nie wiem, czy zawarty w tytule obraz prawdziwy nie jest po prostu obrazem, jaki Wiesław Weiss chce przedstawić czytelnikom. Obraz, który uwypukla zło wyrządzone Tomkowi przez świat (zwłaszcza kobiety), a łagodzi negatywne cechy bohatera książki. Choć trzeba dodać, że i z tych łagodnych przekazów wyłania się postać o niełatwym charakterze, dość egocentryczna i zdecydowanie ekscentryczna. Niełatwa jako przyjaciel czy obiekt miłości. Takie są moje odczucia po lekturze. Może trafne, może błędne. Moje.

Tomek Beksiński. Portret prawdziwy z pewnością książka, która na długo zostaje w pamięci. Ciężka emocjonalnie, dość przygnębiająca. A czy przedstawia portret prawdziwy? Cóż... Wątpię, by ktokolwiek potrafił ocenić to obiektywnie.


Wiesław Weiss
Tomek Beksiński. Portret prawdziwy
Wyd. Vesper
2016
706 stron


***

Książkę polecam
miłośnikom Tomka Beksińskiego
chcącym poznać inny wizerunek Tomka niż ten z książki Magdaleny Grzebałkowskiej
wielbicielom muzyki rockowej
szukającym biografii pełnej emocji

***

[1] Wiesław Weiss, Tomek Beksiński. Portret prawdziwy, Wyd. Vesper, 2016, s. 7.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 194.
[4] Tamże, s. 229.
[5] Tamże, s. 248.

***



16 komentarzy:

  1. Czytałam biografię Tomka Beksińskiego i muszę przyznać, że to barwna postać. Ludzie odbierali go w różny sposób, ale najwięcej na pewno mogą o nim powiedzieć najbliżsi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że tych najbliższych już nie ma. No i nie wiem czy najbliższy jest zawsze tym najbardziej obiektywnym.

      Usuń
    2. Ja bym obstawiał drugą opcję - subiektywnym heh ;)

      Usuń
    3. To też mój typ. ;)

      Usuń
  2. Film "Ostatnia rodzina' mam w planach, natomiast książki raczej nie przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Film "Ostatnia rodzina" oglądałam dlatego chętnie do tej książki sięgnę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja muszę obejrzeć film. Ciekawa jestem jak duży jest kontrast pomiędzy filmowym wizerunkiem Tomka, a tym z opisywanej biografii.

      Usuń
  4. Właśnie czytam "Beksińskich. Portret prawdziwy" i prawdę mówiąc, jestem bardzo ciekawa książki Weissa jako opozycji do tez Grzebałkowskiej. Ale z twojej recenzji wyłania się raczej obraz pozycji z gatunku: "No tak źle nie było". I na razie lekturę "Tomka" sobie chyba daruję.

    Pozdrawiam,
    Między sklejonymi kartkami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że najlepiej by było, gdybyś wyrobiła sobie opinię sama. Tym bardziej, że będziesz miała za sobą książkę Grzebałkowskiej i myślę, że fajnie będzie porównać obydwa teksty.

      Usuń
  5. ta książka to bardzo ciekawa propozycja wydawnicza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po książce "Beksińscy" i filmie "Ostatnia rodzina" ciekawa jestem, jak Weiss przedstawił Tomasza Beksińskiego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Póki co mam w planach film "Ostatnia rodzina", ale po książkę na pewno nie sięgnę, na pewno nie w najbliższym czasie. Po prostu lista priorytetów czytelniczych stale się wydłuża :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.