Cykl Inspektor Banks, tom 22
Aż trudno uwierzyć, że miłośniczka kryminałów sięga po twórczość Petera Robinsona dopiero przy okazji premiery... 22 tomu cyklu o inspektorze Banksie. Ale podobno lepiej późno niż wcale. Tak mówią.
Świetnej intrygi niespektakularne początki
Muszę przyznać, że autor wprawił mnie w zdumienie już na pierwszych stronach. Mroczne miejsca nie zapowiadają się bowiem spektakularnie, a jednak intrygują.
Jeden z potencjalnych początków kryminalnych spraw zaczyna się od znalezienia śladów krwi w opuszczonym hangarze. Krwi, która może po prostu być zwierzęcą i nie zwiastować poważnego śledztwa.
Drugi wątek rozpoczyna się o wiele mniej intrygująco, bo trudno powiedzieć, że kradzież traktora, nawet drogiego, może wzbudzić wielkie emocje u czytelnika. Chyba, że on sam jest rolnikiem z powołania i marzy mu się Case IH Quadtrac 620 albo choćby JCB Fastrac 8310. (Ktoś jeszcze twierdzi, że kryminały nie mają walorów edukacyjnych? Przed lekturą nie miałam pojęcia o istnieniu ciągników za kilkaset tysięcy złotych, że nie wspomnę o tych, za które trzeba dać grubo ponad dwa miliony).
Z takich niezbyt spektakularnych początków, autor tworzy zgrabną intrygę pełną niebezpiecznych ludzi i szemranych interesów.
Dwa zaginięcia, jedna kradzież, pożar i wypadek tragiczny w skutkach
Fabuła nabiera tempa. W powietrzu rozpłynął się nie tylko traktor, ale i dwóch młodych mężczyzn. Przyczepa należąca do jednego z nich staje w płomieniach. Czyżby w ten sposób ktoś próbował coś ukryć? Na drugiego zaginionego czeka zrozpaczona partnerka. Gdyby wszystko było u niego w porządku, na pewno by zadzwonił...
Krew w opuszczonym magazynie bezsprzecznie jest ludzka. Na dodatek, nie mija wiele czasu, gdy w okolicy dochodzi do tragicznego zdarzenia. Na miejscu wypadku samochodowego śledczy dokonują makabrycznego odkrycia. Nadinspektor Banks i jego ekipa ocierają oczy ze zdumienia i biorą się do pracy. Od tego, jak szybko odkryją co dzieje się w okolicy, może zależeć czyjeś życie.
Realizm, muzyka i wciągająca intryga
Nieczęsto kradzież ciągnika staje się początkiem złożonej intrygi kryminalnej. Pozornie nieinteresujący temat autor przekuł w ciekawą historię. Na dodatek realną, co jest oczywiście dużym plusem. Peter Robinson mocno przyłożył się do wiarygodnego przedstawienia świata, w którym rozgrywa się akcja jego książki. I, o dziwo, nawet zatwardziały mieszczuch odnajdzie się tam bez trudu, co jest zasługą sprawnie namalowanego tła i umiejętnego odtworzenia atmosfery małej społeczności. Jej członkowie tylko pozornie dużo wiedzą co siedzi w głowach sąsiadów.
Dużym plusem Mrocznych miejsc są kreacje postaci. Starannie autor je nakreślił, wiarygodnie i w sposób, który sprawia, że stają się one czytelnikowi bliższe, a ich losy nieobojętne. Iskierki humoru pozwalają nieco rozładować napięcie (komentarze odnośnie policjanta przypominającego Harry'ego Pottera są rozbrajające), a całość dopełniają muzyczne wstawki. Z kawałków słuchanych przez Banksa można ułożyć zgrabną playlistę.
Muszę przyznać, że jestem tą książką pozytywnie zaskoczona. Autor dopilnował, by intryga kryminalna przykuwała uwagę, ale też zadbał o tło, a nawet oprawę muzyczną opowiadanej historii. Swoim bohaterom nadaje charakterystyczne cechy, pokazuje ich zarówno od strony zawodowej jak i prywatnej, przy czym ta prywatna część nie odciąga uwagi od głównego wątku, a jedynie uzupełnia charakterystyki bohaterów i zgrabnie, delikatnie rozbudowuje fabułę.
Mroczne miejsca to starannie przemyślany kryminał, który zachęca do tego, by wypełnić luki w znajomości dorobku Petera Robinsona.
Peter Robinson Mroczne miejsca Wyd. Sonia Draga 2017 344 strony |
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
właścicielom traktorów
wierzącym, że tereny wiejskie to takie spokojne miejsca
wielbicielom ciekawych intryg kryminalnych
miłośnikom realistycznych fabuł
właścicielom traktorów
wierzącym, że tereny wiejskie to takie spokojne miejsca
wielbicielom ciekawych intryg kryminalnych
miłośnikom realistycznych fabuł
No, jak to! Nie wierzysz, że kradzież traktora może wzbudzić emocje? U mnie by wzbudziła. Mam w pracy. Naprawdę;) Książka wygląda ciekawie, a autor wygląda na wytrawnego pisarza kryminałów:)
OdpowiedzUsuńA - i nie jeżdżę na traktorze, gdyby Ci przyszła ochota zapytać;)
Gdybym miała traktor, to bym się nie oparła pokusie przejechania na nim. :D
UsuńWątek z traktorem rozbrajający, ale widzę, że też mogłabym dowiedzieć się tego i owego na temat maszyn rolniczych :) Nie znam twórczości pisarza, nie miałam pojęcia, że jest autorem tylu książek, ale "Mroczne miejsca" mnie zaintrygowały.
OdpowiedzUsuńDla mnie to jeszcze nie jest kryminalna miłość, ale muszę przyznać, że ciekawa jestem innych książek autora.
UsuńNie znam autora.
OdpowiedzUsuńJest na to tylko jeden sposób. ;)
Usuńmuszę zwrócić uwagę na ta książkę :)
OdpowiedzUsuńSłusznie. :)
Usuń