wtorek, 16 sierpnia 2016

Filmowa Barcelona: "Oblicze strachu"




Po raz kolejny w poszukiwaniu barcelońskich kadrów w filmach, zawędrowałam w rejony kina sensacyjnego. Oczywiście nie obyło się bez obaw o zmarnowane dwie godziny życia, bo mało kiedy takie kino ma do zaproponowania coś ciekawego, a oglądana jakiś czas temu Żywa tarcza zdecydowanie tę teorię potwierdziła.

No, ale czego się nie robi dla Barcelony!


Tym razem było znośnie. Oblicze strachu (reż. Bryan Geores) to nie jest kino wysokich lotów, ale ogląda się je bez bólu. Ot, dynamiczne kino sensacyjne, w którym dzieje się dużo, choć nie zawsze z sensem, ale co tam - trochę czipsów, trochę piwa i można nawet się dobrze bawić. No i w przeciwieństwie do Żywej tarczy - tu nie brakuje barcelońskich kadrów, w tym także i tych bardzo charakterystycznych, jak choćby zamek na Wzgórzu Montjuïc.

O czym jest ten film? Oczywiście o mrocznym obliczu Barcelony.

To tu przyjechała młoda Amerykanka, Faith (Rachael E. Stevens), by spełnić swe marzenie o modelingu. Nie muszę chyba dodawać, że na takie młode, naiwne, samotne dziewczątka czyha wiele niebezpieczeństw. Na szczęście Faith ma w Stanach troskliwego, starszego brata, który pracuje w tamtejszej policji. Nick Harper (Ricky Schroder) zjawia się w stolicy Katalonii zaniepokojony brakiem jakichkolwiek wiadomości od siostry. Co zastaje? Wiele powodów do niepokoju. Siostra wyleciała z pracy, od pewnego czasu nie pojawia się w mieszkaniu, nikt nie wie, co się z nią dzieje, za to wszystko wskazuje na to, że kobieta ma kłopoty.

Na obcym terenie amerykańska odznaka nie robi wielkiego wrażenia na tamtejszych władzach. Harper nie ma co liczyć na pomoc. Jest tylko spanikowanym bratem, którego nikt nie traktuje serio. Nieoczekiwane wsparcie Nick znajduje w osobie Anny Palacios (Paulina Gálvez) pracownicy agencji modelek zatrudniającej przez jakiś czas Faith. I ten oto duet, wpada w sam środek afery z terroryzmem w tle. 

W Obliczu strachu znajdziemy wszystko to, co w kinie sensacyjnym spodziewamy się znaleźć. Dynamiczne pościgi, sceny walki, strzelaniny, wybuchy, piękne kobiety, niebezpiecznych mężczyzn, intrygi, porachunki, odrobinę erotyki i gorących spojrzeń. Nie jest mądrze, ale i nie jest nudno. Sporo się dzieje, a w tle migają kadry z Barcelony. I to całkiem ładne kadry, więc mimo iż fanką filmów sensacyjnych nie jestem - tę produkcję obejrzałam z przyjemnością, przymykając oko na kiepskie aktorstwo i fabułę, która raczej nie zwala z nóg.

Czy polecam ten film? Tylko tym, którzy lubią się relaksować przy kinie tego gatunku i nie wymagają przy tym fajerwerków oraz tym, którzy szukają barcelońskich tropów w kinie.

2 komentarze:

  1. To raczej film dla mojego męża. Chociaż może i ja bym się wciągnęła, kto wie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to kino wysokich lotów, więc namawiać nie będę. Sama oglądałam wyłącznie ze względu na Barcelonę.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.