środa, 4 maja 2016

Guillermo Cabrera Infante "Ona śpiewała bolera"
Kobiety, Hawana, obsesje

Guillermo Cabrera Infante
Ona śpiewała bolera
Wyd. Muza
2008
240 stron
Półki uginają się od książek, więc do biblioteki zaglądam niezbyt często, a jeśli już, to wpadam tam nie po to, by snuć się między regałami i dopiero na miejscu dać się zauroczyć któremuś ze znajdujących się tam tytułów (zdarzało się tak, oj, zdarzało), ale w jasno sprecyzowanym celu.

Celem ostatniej wizyty był powrót z książką kubańską. Najlepiej taką, która oprócz fabuły będzie też zawierała opisy miejsc.

Wróciłam z niewielką książeczką Guillermo Cabrera Infante, Ona śpiewała bolera.


Rzecz o autorze, czyli za co siedmiolatek trafił do więzienia



Guillermo Cabrera Infante urodził się w 1929 roku na Kubie, zmarł jednak poza granicami kraju. W 2005 roku, w Londynie. Na emigracji spędził cztery dekady. Jak wyczytałam w nocie z okładki, wychował się w rodzinie założycieli kubańskiej partii komunistycznej. Za działalność rodziców wraz z nimi został aresztowany, gdy miał zaledwie siedem lat. W więzieniu spędził kilka miesięcy. W późniejszych latach, jako zwolennik rewolucji Fidela Castro kierował dziennikiem Revolución. Założył filmotekę kubańską. Był redaktorem działu literackiego wspomnianego dziennika.

W latach sześćdziesiątych wyjechał do Brukselii, gdzie sprawował funkcję attaché kulturalnego ambasady kubańskiej. Na rządy Fidela patrzył już wtedy zbyt wrogo. W swoich tekstach nie szczędził krytyki pod adresem Castro i jego działań. W 1965 roku, podjąwszy decyzję o emigracji, zamieszkał najpierw w Madrycie, a następnie w Londynie. W tym samym roku w Polsce pojawiła się jego pierwsza książka, zbiór opowiadań Odpływająca fala. Pięć lat wcześniej zbiór miał swoją premierę na Kubie. Była to jedyna książka Infante, która ukazała się w jego rodzinnym kraju. Jako wróg Fidela pisarz i dziennikarz nie miał czego szukać ani w kraju, ani na półkach w kubańskich księgarniach. Także polscy czytelnicy, po premierze wspomnianego zbioru, długo musieli czekać na to, aż twórczość kubańskiego elementu kontrrewolucyjnego przestanie się odbijać od muru cenzury.


Rzecz o książce, czyli dwie historie w jednym tomie



Ona śpiewała bolera składa się z dwóch opowiadań. Do wydania tytułowego, namówił Kubańczyka ceniony pisarz latynoamerykański, Mario Vargas Llosa. Pierwotnie stanowiło ono oś fabularną niewydanej w Polsce powieści Tres tristes tigres. Drugie z opowiadań, otwierająca zbiór Amazonka, to właściwie ostatni rozdział książki La Habana para un infante difunto. W tym przypadku, Kubańczyk uległ namowom innego pisarza, Hiszpana Javiera Maríasa, i opublikował je jako osobne opowiadanie. Czy w niezmienionej formie, niestety nie wiem.

Co łączy te dwa opowiadania? Portrety dwóch kobiet, cielesne żądze, mrok nocy, Hawana w tle. Do tego należy dodać jeszcze filmowe i muzyczne fascynacje autora. I uczucia graniczące z obsesją, a właściwie obsesją będące.
Guillermo Cabrera Infante
źr. Wikipedia


Rzecz o mieście i kobietach, czyli długie spacery nocną Hawaną



W miłości jest zawsze coś wulgarnego, nawet wtedy, gdy nie ma mowy o seksie. To znaczy, opowiadając o niej, nieuchronnie popadamy w wulgarność.*

Takimi słowami autor otwiera swe opowiadanie Amazonka, a w dalszych słowach tę teorię uzasadni.

Tytuł tego tekstu stanie się jasny, gdy Violeta del Valle, pokaże się w całej swej krasie. W swym tekście Infante opowiada o niedoskonałe miłości do niedoskonałej kobiety. O obsesyjnym uczuciu, które determinuje myśli i czyny bohatera. Jego samego, bo w tekście tym brzmią autobiograficzne nuty.

Ona śpiewała bolera to także historia, w której centrum pozostaje postać kobieca. Śpiewaczka o głosie równie potężnym jak jej monstrualne ciało, przebijającym się przez dźwięki nocnej Hawany. Śpiewaczka, która schodzi ze sceny nie w dumnej arii, lecz w groteskowej scenie przy dźwiękach fal.

W tle tych historii, podczas, gdy na pierwszym planie łóżko skrzypią od miłosnych zapasów, rysuje się obraz Hawany. Głównie tej nocnej, knajpianej, roztańczonej, seksownej niczym rumba. Miasta z połowy lat pięćdziesiątych, okresu tak ważnego dla Kuby. 


Rzecz o erudycji i studentach, czyli książka zakazana



Guillermo Cabrera Infante popisuje się erudycją, popada w dygresje, wspomina, bawi się słowem, rzuca aluzjami. Tworzy obrazy plastyczne, emocje prawdziwe, rzeczywistość zajmującą. Z jednej strony irytuje drobiazgowością erotycznych wynurzeń, z drugiej ta sama szczegółowość w opisywaniu emocji, ludzi czy miejsc, sprawia, że kolejne kreślone przez niego obrazy stają przed oczami (inna rzecz, że nie wszystkich scen chciałoby się być świadkiem). Bogata w słowa i obrazy proza nie porywa fabułą, ale przykuwa uwagę stylem. Ma w sobie nieco goryczy i groteski, sporo aluzji filmowych, muzycznych, różnych. Kubańczyk nie szczędzi dygresji, nie waha się przed wplataniem w fabułę momentów dla Kuby wstydliwych, drażliwych, trudnych. Jak ten, w którym rozstrzelano ośmiu losowo wybranych studentów, ukaranych za rzekome sprofanowanie grobu hiszpańskiego dostojnika.

Czy to mój literacki świat? Nie do końca. Doceniłam wprawdzie styl autora, ale uczyniwszy to, chciałam jak najszybciej ten świat opuścić. Nie dla mnie "słuchanie" intymnych wynurzeń o intymnych momentach, nie dla mnie obsesyjna drobiazgowość i lubość z jaką autor opisuje swoje bohaterki w sytuacjach, które często powinny zostać niedostępne dla oczu szerszej publiczności. 

Ona śpiewała bolera to książka w Kubie zakazana. Czy twórczość Kubańczyka pojawi się kiedyś w księgarniach w jego rodzinnym kraju? Z pewnością nie stanie się tak, dopóki w witrynach będą królować okładki z wizerunkiem Castro.


***

* Guillermo Cabrera Infante, Ona śpiewała bolera, przeł. Urszula Kropiwiec, Wyd. Muza, 2008, s. 7.


***

Książkę polecam
miłośnikom literatury zakazanej
chcącym poznać Hawanę lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku
wybierającym się na Kubę
wielbicielom erudycyjnych popisów
szukającym portretów kobiecych w literaturze

***


10 komentarzy:

  1. Jeszcze się zastanowię, może poszukam innych książek o Kubie na początek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezły pomysł. Sama też zamierzam zabrać się za książki kubańskie i o Kubie. Mam nadzieję, że się uda. ;)

      Usuń
  2. Wcale się nie dziwę że ta książka się zauroczyła. Okładka i fabuła oraz życiorys autora naprawdę intrygują.

    OdpowiedzUsuń
  3. Literatura z Karaibów jest dla mnie za duszna, za bardzo przesycona zapachami, kolorami i szczególami. Czytalam "Tres tristes tigres" i raczej do Cabrera Infante nie powróce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była moja pierwsza próba. Mam nadzieję, że kolejne będą bardziej udane. Choć właściwie przeczytania tej książki nie żałuję.

      Usuń
  4. Nie jestem do niej przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kubańska brzmi naprawdę niezwykle. :D

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.