Suzanne Collins Igrzyska Śmierci. Trylogia Wyd. Media Rodzina 2015 822 strony |
trylogia Igrzyska śmierci, tom 1
Powroty do przeczytanych książek nie zdarzają się zbyt często. Ilekroć nachodzi mnie myśl, by wrócić do jakiejś historii, zerkam na półki uginające się od książek, piętrzące się stosy, recenzenckie zaległości.
Ochota na powrót mija jak ręką odjął, choć... zdarza się, że robię wyjątek. I tak oto, któregoś wieczoru, znowu znalazłam się w Panem, państwie, które powstało na gruzach miejsca znanego niegdyś Ameryką Północną[1].
Nie ma już świata, który znamy. Miejsce, gdzie Amerykanie spożywali apple pies i naleśniki z syropem klonowym, gdzie wielkie emocje wzbudzał baseball, a 4 lipca niebo rozświetlały sztuczne ognie, zniszczyły liczne katastrofy. Susze, burze, pożary, podniesienie poziomu wód oceanicznych. Ludność toczyła brutalną wojnę o żywność. By zapanować nad społeczeństwem, szaleństwu nadano uporządkowaną formę trzynastu dystryktów kierowanych twardą ręką władzy skupionej w centrum - Kapitolu. Nie był to spektakularny sukces, bo początkowa radość z nowego porządku ustąpiła buntowniczym nastrojom. Trzynaście dystryktów stanęło do powstania. Dwanaście z nich po pewnym czasie skapitulowało, ostatni zmieciono z powierzchni ziemi. W Panem nie ma miejsca dla buntowników.
Tamte zdarzenia postanowiono upamiętnić. Co roku, w Panem organizowane są Głodowe Igrzyska, które mają postać bezpardonowej walki dwudziestu czterech nieszczęśników. Dzieci, które miały pecha, bo ich nazwiska wyciągnięto ze szklanej kuli podczas dożynek, ceremonii, której główną atrakcją jest losowanie nazwisk przyszłych trybutów. Trybuci stawią się na arenie. Dwie osoby z każdego dystryktu. Dziewczynka i chłopiec. Ich zadaniem jest przeżyć. A że zwycięzca może być tylko jeden, tak naprawdę ich zadaniem jest zabijać. Zabij, nim zabiją ciebie. Jakie to proste...
Igrzyska śmierci Suzanne Collins to bezdyskusyjny bestseller, który doczekał się świetnych ekranizacji (ostatnia z nich niebawem zagości na ekranach kin). Trylogia osadzona w fikcyjnej krainie, rządzonej twardą ręką Kapitolu. Jego główną bohaterką jest Katniss Everdeen, postać bez wątpienia ogromnie charakterystyczna, dopracowana, zapadająca w pamięć. Jest butna, silna, waleczna, w środku wrażliwa, ale trud życia uzbroił ją w skorupę i nauczył zachowań pozwalających przetrwać w każdych warunkach. To wyklucza okazywanie słabości. Po dramatycznej śmierci ojca, to właśnie Kotna wzięła na swoje barki ciężar utrzymania rodziny. Pod opieką ma młodszą o cztery lata, delikatną siostrę Primrose i matkę, po śmierci męża apatyczną, wycofaną, nie stanowiącą podpory. Wraz ze swoim przyjacielem Gale'em, Katniss zapuszcza się tam, gdzie zapuszczać się nie można, by polując na dary lasu, zapewnić bliskim szansę na przetrwanie. Wzbudza podziw, gdy z łukiem w dłoni przemyka po lesie. Łatwo o tym zapomnieć, ale to przecież dziecko. Szesnastoletnia dziewczynka, której największym zmartwieniem powinno być to, co powie mama na wieść o wagarach lub zawalonej klasówce z matmy.
Zmartwienie Katniss ma jednak zupełnie inną postać. W dniu dożynek ręka losującej wyciąga z kuli nazwisko Primrose. Starsza siostra nie waha się długo. Zgłasza się na ochotniczkę wiedząc, że Prim nie miałaby najmniejszych szans na przeżycie Głodowych Igrzysk. U jej boku staje Peeta Mellark, syn piekarza. Na arenie będzie jej wrogiem. Śmierć Peety i pozostałych trybutów jest jedyną szansą na jej przetrwanie, ale czy będzie umiała odebrać życie komuś, kto kiedyś jej życie uratował?
Przenosimy się do stolicy. Obserwujemy szkolenia, parady, wywiady. Oglądamy przepych Kapitolu. Nieuchronnie zbliża się jednak moment, w którym znajdziemy się na arenie. Tam dwadzieścia czworo nastolatków musi stać się maszynami do zabijania. Tylko jedno z nich może wygrać. Wśród nich są tacy, którzy budzą strach samą posturą lub ci, których wątłe ciała zdają się z góry skazywać ich na porażkę. Jedni mają tylko spryt, inni świetnie władają nożem. Nie wiedzą na jakim terenie przyjdzie im się zmierzyć, jakie niespodzianki szykują organizatorzy, dla których wywołanie na arenie pożaru czy suszy nie jest problemem. Czy uda im się zdobyć broń? Jedzenie? Schronienie? Jak pokonać strach i przeciwników? Czy lepiej działać solo, czy podjąć próbę zawiązania paktu, który w późniejszym czasie i tak przecież nie będzie miał sensu?
Okrutne są Głodowe Igrzyska, dramatyczne to, do czego Kapitol zmusza dzieci, by wymusić posłuch na mieszkańcach poszczególnych dystryktów, którzy na bieżąco śledzą poczynania trybutów, widząc ich pogoni i ucieczki, strach i wolę walki, zwycięstwa i porażki, ciała zmarznięte, głodne, obolałe, oczy wypełnione pustką, nienawiścią, przerażeniem. Widząc zdrady, morderstwa, fortele, ale także przyjaźnie, a może nawet coś więcej?
Młodzieżowa trylogia science-fiction podbiła serca nie tylko nastoletnich czytelników. Pierwszy tom, Igrzyska śmierci, wysoko ustawia poprzeczkę. Czyta się go świetnie. Prosty, nasycony emocjami język. Historia doskonale trafia do czytelników dzięki pierwszoosobowej narracji. Obserwujemy ją z punktu widzenia Katniss, na dodatek - wszystko relacjonowane jest czasie teraźniejszym, dzięki czemu mamy wrażenie bieżącego udziału w zdarzeniach. Sama akcja toczy się wartko. Pewne rozwiązania da się przewidzieć, a koła ratunkowe w postaci spadochroników z doczepioną doń przydatną zawartością spadają zawsze we właściwym momencie (bardzo wygodny sposób na wyciąganie bohaterów z kosmicznych tarapatów), ale wcale nie psuje to przyjemności z lektury (podobnie jak fakt, że główna bohaterka oczywiście musi pochodzić z najbiedniejszego dystryktu, by udowodnić, że nie ma takiego dołu, z którego nie da się wydrapać). Trudno nie kibicować Katniss, nie przywiązać się do niej, nie cieszyć z kolejnych zwycięstw, nie jęczeć przy porażkach.
Również pozostałe postaci są ciekawie skonstruowane. Nie ważne, czy należą do pierwszego planu jak Katniss, drugiego jak dwunastoletnia, dzielna Rue czy mistrz stylizacji - Cinna. Większość z nich daje się mocno zapamiętać. Sposób, w jaki Suzanne Collins snuje opowieść, pozwala nie tylko bez trudu zaangażować się emocjonalnie, ale także wyobrazić plener, w jakim rozgrywa się akcja. Nie ma tu zbyt wielu brutalnych opisów. Wersja dla dorosłych mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Autorka pisząc o przemocy, stara się nią nie przytłaczać, skupiając raczej na postaciach zmuszonych do walki po to, by przetrwać, a jednocześnie nie dążących do zbędnych konfrontacji. Cała koncepcja powieści jest jednak ogromnie brutalna. Już sama myśl, że powstanie Igrzysk, w których dzieci zabijają dzieci, tylko po to, by resztę niewolników (trudno znaleźć mi lepsze określenie dla mieszkańców Panem spoza Kapitolu), wywołuje negatywne emocje.
Igrzyska śmierci należą do tych powieści, które czyta się z zapartym tchem, chcąc wiedzieć, co będzie dalej (nawet, jeśli przewidzenie finału nie jest trudne). Po skończeniu lektury przychodzą refleksje. Nie jest to książka tak idealna, jakby się chciało. Na fali popularności programów spod znaku reality show powstaje ich literacka odmiana w wersji mocno brutalnej. Ludzie w Panem gromadzą się przed ekranami, by patrzeć na śmierć dzieci. Show początkowo jest barwne, pełne przepychu i elegancji. Dzieciaki są uczone, karmione, strojone. Niczym niewolnicy na targu prezentowane sponsorom, by ci zechcieli im pomóc w dotarciu do finału Igrzysk. Nawet na arenie, Katniss o tym w jaki sposób prezentuje się na ekranie myśli równie często, jak o tym, żeby przeżyć kolejną noc. Reżyserowane gesty, mimika i słowa są tu na porządku dziennym. Przez pryzmat show ocenia też postępowanie i słowa innych, czego dowodem jest poniższa myśl towarzysząca wypowiedzi Peety.
- Nie umrę, obiecuję. Ale ty też obiecaj, że nie pójdziesz - dodaje. No cóż, wie, że widzowie znienawidziliby jego, gdyby tego nie powiedział[2].
Czy w tak ekstremalnych warunkach jest w ogóle miejsce na szczerość?
Zabrakło mi tu mocniejszego "nie" dla okrucieństwa jakie ludziom potrafią zgotować tylko ludzie. Moim zdaniem zbyt duży nacisk położony jest na sam przebieg show, za mały na analizę zła jakie m tu miejsce. Zdaję sobie jednak sprawę, że ilu czytelników tyle opinii, tyle refleksji i interpretacji. I z tego, że żadne z moich "ale" nie zmienia faktu, że książkę czyta się wyśmienicie i z zapartym tchem.
Połknęłam Igrzyska śmierci i połknę ich kontynuację. Refleksje można mieć różne, ale jednego Suzanne Collins odmówić nie można. Autorka wie jak przyciągnąć uwagę czytelnika i zatrzymać go przy sobie na dłużej.
- Panie i panowie. Siedemdziesiąte Czwarte Głodowe Igrzyska uważam za otwarte![3]
Igrzyska śmierci Suzanne Collins to bezdyskusyjny bestseller, który doczekał się świetnych ekranizacji (ostatnia z nich niebawem zagości na ekranach kin). Trylogia osadzona w fikcyjnej krainie, rządzonej twardą ręką Kapitolu. Jego główną bohaterką jest Katniss Everdeen, postać bez wątpienia ogromnie charakterystyczna, dopracowana, zapadająca w pamięć. Jest butna, silna, waleczna, w środku wrażliwa, ale trud życia uzbroił ją w skorupę i nauczył zachowań pozwalających przetrwać w każdych warunkach. To wyklucza okazywanie słabości. Po dramatycznej śmierci ojca, to właśnie Kotna wzięła na swoje barki ciężar utrzymania rodziny. Pod opieką ma młodszą o cztery lata, delikatną siostrę Primrose i matkę, po śmierci męża apatyczną, wycofaną, nie stanowiącą podpory. Wraz ze swoim przyjacielem Gale'em, Katniss zapuszcza się tam, gdzie zapuszczać się nie można, by polując na dary lasu, zapewnić bliskim szansę na przetrwanie. Wzbudza podziw, gdy z łukiem w dłoni przemyka po lesie. Łatwo o tym zapomnieć, ale to przecież dziecko. Szesnastoletnia dziewczynka, której największym zmartwieniem powinno być to, co powie mama na wieść o wagarach lub zawalonej klasówce z matmy.
Witamy na arenie!
Zmartwienie Katniss ma jednak zupełnie inną postać. W dniu dożynek ręka losującej wyciąga z kuli nazwisko Primrose. Starsza siostra nie waha się długo. Zgłasza się na ochotniczkę wiedząc, że Prim nie miałaby najmniejszych szans na przeżycie Głodowych Igrzysk. U jej boku staje Peeta Mellark, syn piekarza. Na arenie będzie jej wrogiem. Śmierć Peety i pozostałych trybutów jest jedyną szansą na jej przetrwanie, ale czy będzie umiała odebrać życie komuś, kto kiedyś jej życie uratował?
Przenosimy się do stolicy. Obserwujemy szkolenia, parady, wywiady. Oglądamy przepych Kapitolu. Nieuchronnie zbliża się jednak moment, w którym znajdziemy się na arenie. Tam dwadzieścia czworo nastolatków musi stać się maszynami do zabijania. Tylko jedno z nich może wygrać. Wśród nich są tacy, którzy budzą strach samą posturą lub ci, których wątłe ciała zdają się z góry skazywać ich na porażkę. Jedni mają tylko spryt, inni świetnie władają nożem. Nie wiedzą na jakim terenie przyjdzie im się zmierzyć, jakie niespodzianki szykują organizatorzy, dla których wywołanie na arenie pożaru czy suszy nie jest problemem. Czy uda im się zdobyć broń? Jedzenie? Schronienie? Jak pokonać strach i przeciwników? Czy lepiej działać solo, czy podjąć próbę zawiązania paktu, który w późniejszym czasie i tak przecież nie będzie miał sensu?
Walka o przeżycie
Okrutne są Głodowe Igrzyska, dramatyczne to, do czego Kapitol zmusza dzieci, by wymusić posłuch na mieszkańcach poszczególnych dystryktów, którzy na bieżąco śledzą poczynania trybutów, widząc ich pogoni i ucieczki, strach i wolę walki, zwycięstwa i porażki, ciała zmarznięte, głodne, obolałe, oczy wypełnione pustką, nienawiścią, przerażeniem. Widząc zdrady, morderstwa, fortele, ale także przyjaźnie, a może nawet coś więcej?
Młodzieżowa trylogia science-fiction podbiła serca nie tylko nastoletnich czytelników. Pierwszy tom, Igrzyska śmierci, wysoko ustawia poprzeczkę. Czyta się go świetnie. Prosty, nasycony emocjami język. Historia doskonale trafia do czytelników dzięki pierwszoosobowej narracji. Obserwujemy ją z punktu widzenia Katniss, na dodatek - wszystko relacjonowane jest czasie teraźniejszym, dzięki czemu mamy wrażenie bieżącego udziału w zdarzeniach. Sama akcja toczy się wartko. Pewne rozwiązania da się przewidzieć, a koła ratunkowe w postaci spadochroników z doczepioną doń przydatną zawartością spadają zawsze we właściwym momencie (bardzo wygodny sposób na wyciąganie bohaterów z kosmicznych tarapatów), ale wcale nie psuje to przyjemności z lektury (podobnie jak fakt, że główna bohaterka oczywiście musi pochodzić z najbiedniejszego dystryktu, by udowodnić, że nie ma takiego dołu, z którego nie da się wydrapać). Trudno nie kibicować Katniss, nie przywiązać się do niej, nie cieszyć z kolejnych zwycięstw, nie jęczeć przy porażkach.
Dzieci zabijają dzieci
Również pozostałe postaci są ciekawie skonstruowane. Nie ważne, czy należą do pierwszego planu jak Katniss, drugiego jak dwunastoletnia, dzielna Rue czy mistrz stylizacji - Cinna. Większość z nich daje się mocno zapamiętać. Sposób, w jaki Suzanne Collins snuje opowieść, pozwala nie tylko bez trudu zaangażować się emocjonalnie, ale także wyobrazić plener, w jakim rozgrywa się akcja. Nie ma tu zbyt wielu brutalnych opisów. Wersja dla dorosłych mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Autorka pisząc o przemocy, stara się nią nie przytłaczać, skupiając raczej na postaciach zmuszonych do walki po to, by przetrwać, a jednocześnie nie dążących do zbędnych konfrontacji. Cała koncepcja powieści jest jednak ogromnie brutalna. Już sama myśl, że powstanie Igrzysk, w których dzieci zabijają dzieci, tylko po to, by resztę niewolników (trudno znaleźć mi lepsze określenie dla mieszkańców Panem spoza Kapitolu), wywołuje negatywne emocje.
Brutalne show
Igrzyska śmierci należą do tych powieści, które czyta się z zapartym tchem, chcąc wiedzieć, co będzie dalej (nawet, jeśli przewidzenie finału nie jest trudne). Po skończeniu lektury przychodzą refleksje. Nie jest to książka tak idealna, jakby się chciało. Na fali popularności programów spod znaku reality show powstaje ich literacka odmiana w wersji mocno brutalnej. Ludzie w Panem gromadzą się przed ekranami, by patrzeć na śmierć dzieci. Show początkowo jest barwne, pełne przepychu i elegancji. Dzieciaki są uczone, karmione, strojone. Niczym niewolnicy na targu prezentowane sponsorom, by ci zechcieli im pomóc w dotarciu do finału Igrzysk. Nawet na arenie, Katniss o tym w jaki sposób prezentuje się na ekranie myśli równie często, jak o tym, żeby przeżyć kolejną noc. Reżyserowane gesty, mimika i słowa są tu na porządku dziennym. Przez pryzmat show ocenia też postępowanie i słowa innych, czego dowodem jest poniższa myśl towarzysząca wypowiedzi Peety.
- Nie umrę, obiecuję. Ale ty też obiecaj, że nie pójdziesz - dodaje. No cóż, wie, że widzowie znienawidziliby jego, gdyby tego nie powiedział[2].
Czy w tak ekstremalnych warunkach jest w ogóle miejsce na szczerość?
Zabrakło mi tu mocniejszego "nie" dla okrucieństwa jakie ludziom potrafią zgotować tylko ludzie. Moim zdaniem zbyt duży nacisk położony jest na sam przebieg show, za mały na analizę zła jakie m tu miejsce. Zdaję sobie jednak sprawę, że ilu czytelników tyle opinii, tyle refleksji i interpretacji. I z tego, że żadne z moich "ale" nie zmienia faktu, że książkę czyta się wyśmienicie i z zapartym tchem.
Połknęłam Igrzyska śmierci i połknę ich kontynuację. Refleksje można mieć różne, ale jednego Suzanne Collins odmówić nie można. Autorka wie jak przyciągnąć uwagę czytelnika i zatrzymać go przy sobie na dłużej.
- Panie i panowie. Siedemdziesiąte Czwarte Głodowe Igrzyska uważam za otwarte![3]
Igrzyska śmierci - zwiastun
***
Książkę polecam
miłośnikom fantastyki
wielbicielom dynamicznych fabuł
poszukującym książek o ludziach w sytuacjach ekstremalnych
chcącym się przekonać na czym polega fenomen Igrzysk śmierci
***
Książkę polecam
miłośnikom fantastyki
wielbicielom dynamicznych fabuł
poszukującym książek o ludziach w sytuacjach ekstremalnych
chcącym się przekonać na czym polega fenomen Igrzysk śmierci
***
[1] Suzanne Collins, Igrzyska Śmierci. Trylogia, przeł. Małgorzata Hesko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz, Wyd. Media Rodzina, 2015, s. 20.
[2] Tamże, s. 200.
Próbowałam. Nie dla mnie niestety...
OdpowiedzUsuńTylko na razie czytałam I część, która wywarła na mnie spore wrażenie: opiekuńczość Katniss wobec młodszej siostry, relacje, same Igrzyska i walka o przetrwanie a także mechanizmy władzy.
OdpowiedzUsuńOj, to koniecznie bierz się za następne! Ja już szykuję się do lektury kolejnego tomu.
UsuńCzytałam tylko pierwszy tom. Nawet nie skończyłam. Dość topornie szło mi czytanie i irytował mnie sposób narracji.
OdpowiedzUsuńNo tak, nie każdemu odpowiada pierwszoosobowa narracja w czasie teraźniejszym. Ja też nie zawsze ją lubię, ale tu akurat mi pasowała.
UsuńCzytałam "Igrzyska śmierci" kilka lat temu, mój tom jest zaczytany przez rodzinę i znajomych, praktycznie się rozwala. Chętnie zapoznałabym się z książką Collins ponownie, bo to wyjątkowo dobrze napisana dystopia.
OdpowiedzUsuńMam całość w jednym tomie. Trochę nieporęczne, ale nic to - grunt, że mam ją na własność. :)
UsuńTy już powróciłaś, a ja jeszcze nie zaczęłam...ale nadrobię, na pewno nadrobię ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię "Igrzyska śmierci", czytałam całą trylogię z zapartym tchem. To było już kilka lat temu, w sumie ciekawe, jak teraz bym ją odebrała... Dostrzegam tam oczywiście pewne braki, jest trochę dziur w logice świata, czasem też położyłabym nacisk na coś innego... Ale wciąż myślę, że to naprawdę wartościowa młodzieżówka.
OdpowiedzUsuńJa za pierwszym razem też patrzyłam na nią inaczej. Chyba nieco bardziej bezkrytycznie.
UsuńChoć nie jestem wielbicielką fantastyki, to ''Igrzyska...'' wyjątkowo zdobyły moje serce. Co prawda znam jedynie pierwszy tom, ale zamierzam w wolnej chwili szybko przeczytać pozostałe części.
OdpowiedzUsuńU mnie to samo - fantastykę mało kiedy czytam, ale ta trylogia ogromnie mnie wciągnęła.
Usuńnie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o tej serii. przeczytałam juz dawno, ale dzięki filmom wciąż jest o tym tytule głośno :)
OdpowiedzUsuńA już niedługo ostatnia część w kinach!
UsuńIgrzyska to naprawdę mocna seria i dająca do myślenia metafora dzisiejszych czasów. Pod względem filmowym lubię jedynie pierwszą część. W wersji książkowej zawładnęła mną szczególnie pierwsza i ostatnia.
OdpowiedzUsuńMnie przy pierwszym czytaniu trzecia część podobała się najmniej. Ciekawe, jak będzie teraz.
UsuńKiedyś muszę przeczytać wszystkie części:)
OdpowiedzUsuńRecenzja książki Terry'ego Pratchett'a & Stephen'a Baxter'a - ''Długa Ziemia'' już na moim blogu :)
Zaczynam Cię obserwować i zapraszam do mnie:)
Recenzjonistycznie
No Longer Nightmare
Czytałam całą ogólnie mam pozytywne wrażenia, chociaż mnie zaskoczyło pewne pójście autorki na łatwiznę w ostatnim tomie. Jakoś wszystko zbyt szybko się potoczyło, trójkąt miłosny został rozwiązany niejako bez udziału Katniss (wiem jak dziwnie to brzmi) i wszystko się jakoś tak rozmyło.
OdpowiedzUsuńTe trzeci tom najmniej mi się podobał i sama jestem ciekawa, jak odbiorę teraz.
UsuńMasz racje. Autorka ma talent do czyniania cudów na łamach ksiażek. Jestem natomiast ciekawa jak sobie poradzi w innych dziełach, ponieważ nie chcę się jedynie opierać na Igrzyskach Śmierci, które bądź co bądź są jedną z moich ulubionych i najbardziej cenioych trylogii.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Też bym chętnie przeczytała coś innego tej autorki.
UsuńSzukam ciekawych książek. Zbieram recenzje. Na razie zrobiłam sobie przerwę w czytaniu ale może niedługo znów zacznę? :)
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam tu od czasu do czasu. Może znajdziesz coś dla siebie?
UsuńOglądałam film ale książki jeszcze niestety nie czytałam. Słyszałam jednak, że jest świetna i zamierzam przeczytać :)
OdpowiedzUsuńOj, to lepiej jednak najpierw przeczytać książki.
UsuńMoja ukochana seria. Już mam zakupiony bilet na nocny maraton z Igrzyskami: Wszystkie filmy od początku plus ostatnia część na deser ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie wysiedziałabym tyle w kinie. :D
UsuńBardzo lubię te klimaty, szybko połknęłam całą trylogię. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://hon-no-mushi-da.blogspot.com/
PS. Cudny nagłówek! *.* Jak zobaczyłam tam Zafóna, Schmitta, Goldena i tyyle Murakamiego, to się w nim zakochałam. ^^ To Twoje książki? :)
Moje. :) Zbiory sprzed ponad trzech lat. Teraz pewnie na nagłówek trafiłyby inne tytuły, choć Murakami na pewno by został. :)
UsuńPierwszy tom "Igrzysk..." czytałam jakiś czas temu i bardzo mi się podobała. Co prawda jeszcze nie sięgnęłam po tom drugi i trzeci, ale na pewno w końcu przeczytam. Jak zawsze na przeszkodzie stoją inne zobowiązania...
OdpowiedzUsuńJa połknęłam jeden po drugim. Teraz, przy powtórce, czytam na zmianę z innymi.
UsuńCzytałam całą trylogię i jak dla mnie pierwszy tom był najlepszy, potem było coraz słabiej.
OdpowiedzUsuńMnie drugi też się bardzo podobał, trzeci nieco mniej. Ciekawe jak będzie przy powtórce.
UsuńJa pochłonęłam 3 tomy jeden po drugim, choć na początku byłam sceptycznie nastawiona ;)
OdpowiedzUsuńJa tak samo. :D
UsuńJa uwielbiam Igrzyska. :-)
OdpowiedzUsuńTo moja ukochana seria, chociaż wielką fanką fantastyki nigdy nie byłam ;)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, bo ja też fanką fantastyki nie jestem, a tę trylogię połknęłam błyskawicznie, a teraz czytam drugi raz. :)
UsuńFilm mnie trochę zniechęcił...
OdpowiedzUsuńBłąd. Nigdy nie należy się sugerować filmem.
Usuń