poniedziałek, 21 września 2015

Vanessa Tait "Dom po drugiej stronie lustra"
Inspirująca przyjaźń

Vanessa Tait
Dom po drugiej stronie lustra
Wyd. Czwarta Strona
2015
352 strony
Gdyby Lewis Carroll, a właściwie Charles Dodgson, żył w dzisiejszych czasach, nie miałby lekko. Jako jąkający się stary kawaler, miłośnik zagadek matematycznych fotografujący dzieci i poeta głuchy na jedno ucho, byłby za pewne postrzegany jako dziwak (no dobra, w sprzyjających warunkach - ekscentryk), zaś jego zainteresowanie kobietami zdecydowanie małoletnimi, szybko przyczepiłoby mu łatkę pedofila. Nie wyobrażam sobie, by współczesne matki z pobłażaniem patrzyły na to, jak kręci się wokół ich córek, odbiera całusy w policzek, fotografuje (czasami nawet nagie!), pisze do nich listy, niby niewinne, ale jednak...

Kulisy powstania Alicji z Krainy Czarów Lewisa Carrolla są równie kontrowersyjne, co fascynujące, a książka Vanessy Tait Dom po drugiej stronie lustra pozwala spojrzeć na nie z bardzo ciekawej perspektywy. Już samo nazwisko autorki obiecuje lekturę interesującą, bogatą nie tylko w efekty pisarskiej wyobraźni, ale także, a właściwie przede wszystkim, w fakty. Tak się bowiem składa, że Vanessa Tait jest prawnuczką Alice Liddell, tej samej, która stała się muzą Lewisa Carrolla, pierwowzorem postaci Alicji z Krainy Czarów.


Dzięki Vanessie Tait zaglądamy za drugą stronę lustra, nie tę, w której wisi uśmiech Kota z Cheshire, a Kapelusznik i Marcowy Zając zapraszają na herbatkę, ale tę, w której poznajemy dwudziestoośmioletnią Maria, guwernantkę w domu dziekana Liddella, opiekunkę Alicji i jej sióstr oraz oczywiście dziekana i jego rodzinę.

Maria jest starą panną, co uwiera ją dość mocno. Życie wiedzie proste i sama też nie należy do osób zbyt skomplikowanych. Aparycją się nie wyróżnia, wrażenie sprawia raczej niesympatyczne, trudno ją nazwać błyskotliwą. Krąży koło niej co prawda pewien amant, a ona póki co nie odprawia go z kwitkiem, ale sama zerka coraz częściej na Dodgsona.

Vanessa Tait pisząc Dom po drugiej stronie lustra sięgnęła do rodzinnych wspomnień, zdjęć, dokumentów, listów, ale także krążących po Oksfordzie... plotek. Tu i tam dodała nieco dramaturgii. czasem zmieniła chronologię zdarzeń lub dorzuciła postać niemającą pierwowzoru w rzeczywistości, jednak opisywana przez nią historia zdarzyła się naprawdę. Dla miłośników Alicji z Krainy Czarów, dla tych, którzy chcą bliżej poznać kulisy powstania tego niezwykłego dzieła oraz równie niezwykłą postać jego autora, powieść prawnuczki Alicji Liddell będzie nie lada gratką.

Autorka pisze plastycznie, opowiada ciekawie. Ani się obejrzycie, a już znajdziecie się domu dziekana, będziecie żyć psotami Alicji, naśmiewać się z naiwności Marii, współczuć Dodgsonowi. Ten ostatni nie jest oceniony jednoznacznie. Nie ma dowodów na to, by kiedykolwiek próbował dotykać którąś ze swoich małoletnich przyjaciółek, by skrzywdził Alicję. Jest niemal pewne, że tego nie zrobił, nie ma żadnych dowodów jego winy. W dzisiejszych czasach zdecydowanie trudniej byłoby mu udowodnić, że jego intencje są czyste, a myśli nie niepokojące, że uczucia jakimi darzył swe małe koleżanki są niewinne. Autorka nie ocenia twórcy Kapelusznika jednoznacznie, jedynie opisuje jego zachowanie, zamieszczając w powieści nawet prawdziwe listy pisane przez Dodgsona, choć nie są one tymi, które dostawała Alicja. Lewis Carroll sportretowany przez Vanessę Tait wzbudza nieco współczucia, ale i sympatii. Zapalony fotograf, portrecista traktowany jest przez wielu jak nieszkodliwy dziwak z dużą wyobraźnią i świetnym podejściem do dzieci.

U podstaw powstania Alicji w Krainie Czarów leży przyjaźń Carrolla z Alicją Liddell. To podczas jednej z wycieczek łódką po Tamizie, wielebny Dodgson opowiedział swej małoletniej muzie i jej siostrom, niesamowitą historię.

- Wszystko to był sen? - powiedziała z niedowierzaniem Alicja
- Najlepsze historie okazują się snem
- To wyglądało jak sen. W taki sam sposób w jaki czasem sen wydaje się prawdziwszy od rzeczywistości. Powinien pan to spisać, bym mogła sobie tę historię przypominać - stwierdziła dziewczynka.
- Spisać? Jeśli sobie życzysz*.

Lewis słowa oczywiście dotrzymał.

Dom po drugiej stronie lustra to nie tylko Alicja i fotograf z bujną wyobraźnią, ale także Maria i jej obserwacje, przemyślenia, życie. Guwernantka jest postacią nudną, sztywną, zasadniczą, niewiele oczekującą od życia, ale wrzucona w barwny świat rodziny dziekana, sama siebie zaskoczy tym, do jakich uczuć i działań jest zdolna. Vanessie Tait nieźle udało się ją sportretować, opisać świat i ludzi widziany jej oczami, a także przybliżyć myśli, które krążyły jej po głowie. 

Równie interesująco wypada opis otoczenia, choć epokę wiktoriańską poznajemy tu przede wszystkim dzięki śledzeniu relacji pomiędzy bohaterami, ich układów, pozycji, zwyczajów. Wśród postaci występujących w powieści są także i bohaterowie fikcyjni, jak choćby matka i amant Marii.

Dom po drugiej stronie lustra zmniejszył uczucie niedosytu, jaki pozostawiła lektura Alicji w krainie rzeczywistości Melanie Benjamin. Mniej tu gdybania, mniej fikcji literackiej, więc to zdecydowanie lepsza lektura dla wielbicieli faktów (choć obydwie pozycje są warte uwagi). To pozycja nie tylko dla tych, którzy cenią zwariowaną wyobraźnię Carrolla, ale także dla wszystkich, którzy chcą na chwilę przenieść się do epoki wiktoriańskiej, spotkać wielebnego fotografa-poetę zafascynowanego matematyką i pewną małą dziewczynkę o niewyparzonym języku i nieposkromionej naturze oraz poznać niezbyt lotną guwernantkę, by przekonać się, do czego może doprowadzić mylny osąd rzeczywistości.



***

Książkę polecam
wielbicielom Alicji w Krainie Czarów
miłośnikom twórczości Lewisa Carrolla
poszukującym historii opartych na faktach
ciekawym genezy powstania Alicji w Krainie Czarów
wielbicielom opowieści z czasów epoki wiktoriańskiej

***

* Vanessa Tait, Dom po drugiej stronie lustra, przeł. Krzysztof Cieślik, Klementyna Wohl, Wyd. Czwarta Strona, 2015, s. 271.

***

egzemplarz recenzencki


20 komentarzy:

  1. "Alicja w Krainie Czarów" nigdy nie była mi bliska, nie mogłam się odnaleźć w tym świecie. Może sięgając po ten tytuł zrozumiałabym trochę lepiej zamysł autora. Historia opisana w tej książce brzmi ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba lubić "Alicji...", żeby tę książkę przeczytać z przyjemnością. :)

      Usuń
  2. Czekam właśnie na swój egzemplarz. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wszystko jest takie jak się na zewnątrz często wydaje i ta powieść to pokazuje. Chętnie poznam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda tylko, że często oceniamy patrząc wyłącznie na to, co widoczne na zewnątrz.

      Usuń
  4. Ach...aż strach się przyznać, ale ja "Alicji z Krainy Czarów" nie znam. A tak. Nigdy nie wpadła mi w ręce i nie robiła wrażenia na moim czytelniczym guście. Teraz, po przeczytaniu Twojej recenzji, myślę sobie, że szkoda. Bo mogłabym wejść w ten temat. Zanim przeczytam "Dom po drugiej stronie lustra", muszę wrócić do numeru jeden. A przeczytam na pewno i tę i tę książkę. Bo zaciekawiłaś mnie niezmiernie. Takie smaczki lubi chyba każdy człowiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie bez różnicy, co przeczytasz najpierw. :)

      Usuń
  5. "Alicji z Krainy Czarów" nie lubię, ale tą książkę mam i planuję przeczytać w najbliższym czasie, bo bardzo mnie zaciekawiła. Zwłaszcza po tej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozycja wydaje się niezwykle interesująca, chociaż za "Alicją z Krainy Czarów" nigdy nie przepadałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobnie jak osoby wyżej, nie jestem fanką "Alicji w krainie czarów" , więc to chyba raczej nie książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wstyd się przyznać, ale Alicję znam tylko w ogólnym zarysie. Jakoś nigdy nie miałam okazji, żeby po książkę sięgnąć. Ale już tę powieść przeczytałabym chętniej, mam wrażenie, że to historia w moim guście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam, ale dawno temu i chyba tylko pierwszą część.

      Usuń
  9. Ha! Dla mnie "Alicja w krainie rzeczywistości" była lekturą idealną - pod kątem relacji łączących Carrolla i Alicję; natomiast co do tej pozycji czytałam recenzję o dość negatywnym wydźwięku i byłam nastawiona na "nie". Teraz zaczynam się zastanawiać, czy aby jednak nie sięgnąć po tę lekturę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ta negatywna to gdzie? Podrzucisz link? Ciekawa jestem argumentów.

      Usuń
  10. Nie miałam pojęcia, że Alicja była odwzorowana na prawdziwej postaci, a Lewis Carroll miał hmm nietypowe zainteresowania :O Koniecznie muszę sięgnąć po tę książkę! Tyle ciekawostek..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie, polecam Ci obydwie książki. I tę, i powieść Benjamin.

      Usuń
  11. Nie wiedziałam, że pan Lewis był takim.... mocno indywidualnym stworzeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam w planach właśnie książkę Benjamin, ale myślałam, że można ją uznać za rzetelną. Skoro nie do końca to sięgnę najpierw po tę, bo jestem bardzo ciekawa historii, która jest podłożem do mojej ulubionej baśni dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Benjamin oparła się na faktach, ale na nich nie poprzestała. Wyszła z tego prawdopodobna, sympatyczna powieść, ale trzeba odsiać prawdę od wyobraźni autorki. Ale mimo wszystko - to świetna powieść. Tak jak napisała wyżej Karolina, fajnie opisuje relacje między Alicją a Carrollem.

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.