sobota, 25 lipca 2015

[16] Wakacje 2014: Barcelona
Poble Espanyol



Dwa lata temu stałam tuż obok i miałam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócę do Barcelony i będę miała okazję wejść do środka. Udało się rok później, na dowód czego piszę tę notkę.

Najpierw kilka słów wstępu, a później już tylko zdjęcia. No, może z drobnym komentarzem tu i ówdzie.





Poble Espanyol (Miasteczko hiszpańskie) znajdziecie na wzgórzu Montjuïc należącym do tych miejsc, których nie warto omijać podczas pobytu w Barcelonie. 

Miasteczko powstało w 1929 roku z okazji światowej wystawy EXPO. Obecnie przyciąga turystów, którzy na powierzchni 4,2 ha mogą obejrzeć budynki, place i ulice charakterystyczne dla piętnastu autonomicznych regionów Hiszpanii. Oprócz próbek architektury, na turystów czekają miejsca, w których oczy się błyszczą, a portfele płaczą. Warto tu zajrzeć w poszukiwaniu pamiątek nieco innych niż magnesik z sukienką flamenco (łan juro, łan juro!). Gdyby nie to, że był to ostatni dzień naszego pobytu w Barcelonie, więc budżet był już mocno dziurawy, pewnie i ja wróciłabym z jakimś ciekawym efektem pracy rzemieślniczej. Zadowoliliśmy się butelkami sangrii, która co prawda z pewnością nie smakuje tak dobrze, jak w katalońskiej restauracji, ale w ponure, jesienne wieczory, pozwoli nam się choć na chwilę przenieść do słonecznej Hiszpanii.



Sangrią częstowali byliśmy bardzo często, przy okazji wizyt w kolejnych sklepikach. Najwięcej czasu spędziliśmy chyba w części andaluzyjskiej. Region ten najbardziej działa na moją wyobraźnię i już się nie mogę doczekać wyjazdu w tamte strony. Tymczasem zadowoliliśmy się łykiem sangrii i pysznościami wyczarowanymi przez jedną z pań sprzedających smakołyki w Poble Espanyol. Nigdy bym nie pomyślała, że z kawałka bagietki, przypraw i jakiegoś sosu (?) można stworzyć coś tak smacznego.




Mam taką cichą nadzieję, że kiedyś zjadę Hiszpanię wzdłuż i wszerz. Jeśli tak się stanie, na pewno zasypię Was toną zdjęć. A tymczasem zapraszam do Poble Espanyol, gdzie znajdziecie ten kraj w pigułce.










Torre de Utebo (Saragossa), którą koniecznie muszę zobaczyć na żywo!
Dzień dobry! Mleko jest? A myszy? Tylko sangria... Aaa... Naleje pani szklaneczkę. Jak fiesta, to fiesta!




Gdzie widoczek, tam Sagrada.

















Na tym placu kręcono kulminacyjną scenę do znanego filmu będącego ekranizacją powieści pewnego niemieckiego pisarza. Wiecie o jakim filmie mowa?






Równie zmęczona co szczęśliwa, z klasztorem Sant Miquel za plecami i pozą podpatrzoną u azjatyckich turystek, autorka bloga kłania się w pas i życzy słonecznego weekendu.



*** ZAPRASZAM NA POPRZEDNIE FOTORELACJE Z PODRÓŻY ***

15 komentarzy:

  1. Czekam na relację z podróży po całej Hiszpanii, której na pewno się doczekam! Szczególnie ciekawa jestem Andaluzji (z naciskiem na Sevillę) i oczywiście na MADRYT :D Czemu wszyscy wolą Barcelonę... co prawda mają tam i wodę i zabytki i ciepełko, czyli wszystko czego potrzeba, podczas gdy Madryt jest głośny, tłoczny, brudny i nijaki, więc może dlatego ;-) Tak samo zawsze ciekawszy wydawał mi się nowoczesny Mediolan od klasycznego Rzymu. Co poradzić :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bym chciała, żebyś się doczekała. :D
      Gdzieś już pisałaś o tym zamiłowaniu do nowoczesności. W Barcelonie też są takie miejsca, więc delikatnie sugeruję nawrócenie się na Barcę. ;)

      Usuń
  2. Aaaa, wachlarze, obłędne są niektóre!
    Nie chciałaś magnesika z sukienką? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś sobie kupię taki super fajny, tylko nie wiem czy rozróżnię takie prawdziwy od robionego dla turystów. :P

      Yyyy... Nie. :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Wiele było pięknych cudeniek. Szkoda, że nie na moją kieszeń. :P

      Usuń
  4. Fantastyczna wycieczka :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę się do czegoś przyznać. Twoje zdjęcia ostatecznie przekonały mnie do zakupu lustrzanki. Chciałabym, żeby zdjęcia z moich wakacje były tak piękne, jak Twoje, a trudno będzie to osiągnąć za pomocą telefonu komórkowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo i myślę, że nie pożałujesz zakupu. No i zyskasz bezcenne pamiątki z każdego wyjazdu. :)

      Usuń
  6. Lubię Hiszpanię, ale latem jest tam za gorąco. Chyba najlepiej wybrać się tam wiosną lub jesienią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w tamtym roku zdarzyło mi się... zmarznąć.
      Marzy mi się Andaluzja wiosną. Może kiedyś...

      Usuń
  7. A ja żałuję, że tam nie byłam, chyba najbardziej z rzeczy, których nie widziałam w Barcelonie... Kiedyś tam jednak trafię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwszym pobycie też żałowałam. Dlatego nadrobiłam za drugim razem.
      Teraz za to męczy mnie Casa Mila i CosmoCaixa. I trochę Muzeum Picassa.

      Usuń
  8. Świetne miejsce, muszę je odwiedzić :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.