Krzysztof Koziołek Święta tajemnica Wyd. Kropka 2009 288 stron |
Nie: obgadałam sąsiadkę, pobiłem się z kumplem w pubie, okłamałam mamę, porysowałem samochód nauczycielowi, okradłam kobietę w tramwaju, zepsułem rower bratu, źle życzyłam koleżance, kłamałem, bluźniłam, grzeszyliśmy.
Zamordowałem niewinne dziecko.
Po wysłuchaniu takie spowiedzi trudno przejść do porządku dziennego. Zwłaszcza, gdy jest ona pozbawiona skruchy, wręcz przeciwnie - każde słowo, jakie przez kratkę konfesjonału dobiegało z ust penitenta do uszu wikarego Sambora, wypełniała duma.
Tymczasem znaleziono ciało ośmioletniego Adrianka. Było tak zmasakrowane, że policja nie dopuściła do niego rodziców[2]. Do księdza Sambora, bohatera Świętej Tajemnicy Krzysztofa Koziołka, z całą mocą dociera przerażająca prawda. To nie był głupi żart. Wszystko wydarzyło się naprawdę. Porwanie, brutalny mord niewinnego dziecka, spowiedź mordercy. Przed oczami wikarego przesuwają się obrazy z poprzedniego dnia. Ten moment, gdy z drzemki w konfesjonale wyrwało go wyznanie winy, które wywołało raczej złość niż szok. Bo czy mógł przypuszczać, że ma obok siebie nie idiotę-żartownisia, a zwyrodnialca, który... dopiero się rozkręca?
Dwa dni później, ksiądz znów przed mszą zasiada do konfesjonału. Szczęść Boże jeszcze nigdy nie zabrzmiało tak złowieszczo...
Znika kolejne dziecko, a później jeszcze jedno. I nic nie wskazuje na to, by to był koniec. Policja robi, co może, ale może niewiele. Jeszcze mniej możliwości ma ksiądz. Wiąże go tajemnica spowiedzi, a ta jest tajemnicą absolutną. Choćby nie wiem co, Sambor nie może puścić pary z ust. Dla czystego sumienia i dobrego człowieka, jest to obciążenie ogromne. Duchowny szuka sposobu, w jaki mógłby naprowadzić śledczych na to, co sam wie, bo choć tożsamość mordercy nie jest mu znana, mógłby wnieść do śledztwa kilka faktów. Sambor zakasuje sutannę i bierze się do roboty. Przeczesuje internet w poszukiwaniu przydatnych w tej sprawie informacji, a jeśli trzeba, to nie zawaha się włamać tam, gdzie spodziewa się znaleźć wskazówki. Sandomierski ojciec Mateusz to przy nim amator.
Tymczasem poczynania księdza zwracają nań uwagę stróżów prawa. Sambor wykazuje nadnaturalne zainteresowanie morderstwami, a wbijane w internetową wyszukiwarkę hasła nie są tymi, które zazwyczaj wpisuje przeciętny użytkownik Sieci. Nie, nie, nie - myślę, bo mam za sobą podobną historię, w której ksiądz mordercę wyspowiadał, a morderca skrzętnie to wykorzystał. Tajemnica spowiedzi Josepha Spillmanna, bo o niej właśnie pomyślałam, powstała w 1896 roku, ale jak widać - pewne tematy się nie starzeją. Udowadnia to Krzysztof Koziołek, w Świętej tajemnicy pokazując, że dylematy moralne, z jakim przychodzi się zmagać ludziom, bywają (są?) niezmienne, nieprzypisane czasom. Spillmann pisze o Prowansji z końca XIX wieku, Koziołek - współczesnej Polsce. Schemat ten sam. Pomysłowy morderca, spowiedź, absolutna tajemnica, problem.
Krzysztof Koziołek [źródło] |
Ksiądz Sambor co prawda nie zamierza pozostawić sprawy własnemu biegowi, ale na złamanie ślubów zdecydować się nie potrafi. Wikary zna film Alfreda Hitchcocka Wyznaję, wie co może mu grozić, gdy uwaga policji skupi się na nim, zamiast na prawdziwym sprawcy. Czy w chwili największej próby wciąż będzie twardo trzymał się zasad?
Ciekawy to temat, wart dłuższych rozważań. Tajemnica spowiedzi tajemnicą musi pozostać, bo jakże mieliby penitenci ufać kościelnej instytucji, gdyby ta zawodziła ich w chwilach największej słabości, gdy miękkie punkty zostają odsłonięte, a z ust wypadają kolejne grzeszne wyznania? A jednak jej niepodważalność, jak się okazuje, łatwo wykorzystać. Co w sytuacji w jakiej znalazł się ksiądz Sambor powinno być ważniejsze: dochowanie tajemnicy czy powstrzymanie mordercy?
Święta tajemnica okazała się nie tylko wciągającym, ale także dającym do myślenia kryminałem. Nie to, żeby pozbawiona była wad, bo zdarzały się momenty, w których nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że pewne wydarzenia zbyt gładko wskoczyły w fabułę (mam na myśli przede wszystkim współpracę księdza z dziennikarzem oraz nagłą przyjaźń nauczycielek ze szkoły, w której pracował także i wikary), ale wciągnęłam się w powieść Krzysztofa Koziołka od pierwszego zdania. Co właściwie nie jest niczym dziwnym, jeśli zdradzić, że jest nim także pierwsze zdanie tego tekstu. Autor nie bawi się w subtelności. Od razu rzuca czytelnika na głęboką wodę. Morderca opowiada o poćwiartowanych zwłokach, główce, którą podobno ma przy sobie w plecaku, księdzu żółć podchodzi do gardła, a czytelnik już wie, że lekko nie będzie.
Dla równowagi, by nie było zbyt przytłaczająco, co jakiś czas trafia się humorystyczny akcent, jak choćby lekcje wikarego z trzecią "c", ekipą równie inteligentną, co pyskatą. Choć dyskusje krążące wokół celibatu zdają się miejscami nieco sztuczne (akurat dialogi nie są mocną stroną tej powieści), nie zmienia to faktu, że pośmiać się można. Takie odprężenie się przydaje, bo przecież morderca nie śpi i kto wie, czy w chwili, gdy zabrzmi dzwonek kończący lekcję, ktoś nie doniesie o kolejnych zmasakrowanych zwłokach malucha, który znalazł się na celowniku zwyrodnialca.
Jednak napięcia towarzyszącego lekturze Świętej tajemnicy, nie są w stanie zniszczyć zabawne nawiązania do rzeczywistych postaci, ani nawet scena, w której ksiądz rozbija szybę w oknie ogrodowym krasnalem. Temat jest zbyt poważny, a konsekwencje decyzji przytłaczające. Pierwsza część powieści wywołuje złość i niepokój tym, do czego posunie się jeszcze morderca. W drugiej, zahaczającej o thriller sądowy, choć powinno być lżej - wcale nie jest. Całości towarzyszy uczucie bezradności. Wszystko wymyka się spod kontroli i nie wiadomo co robić, by nie było jeszcze gorzej.
Fabuła Świętej tajemnicy nie jest oryginalna, dylematy pomiędzy powinnością wynikającą z zasad, a tym, co podpowiada serce, znane są chyba każdemu. Niemniej jednak, kryminał Krzysztofa Koziołka dostarcza emocji, trzyma w napięciu, choć nie szokuje brutalnymi opisami zbrodni. Wszak nie makabra gra tu pierwsze skrzypce, a trudna sytuacja, w jakiej znalazł się spowiednik. Sam finał... cóż... na dwoje babka wróżyła. A to, czy była to dobra wróżka, czy też złośliwa wiedźma, to już musicie sprawdzić sami.
***
Książkę polecam
miłośnikom kryminałów
wielbicielom detektywów w sutannach
zainteresowanych wątkiem tajemnicy spowiedzi
szukającym kryminałów dostarczających nie tylko rozrywki
ciekawym jak potoczyły się losy spowiednika mordercy
***
[1] Krzysztof Koziołek, Święta tajemnica, Wyd. Kropka, 2009, s. 7.
[2] Tamże, s. 22.
***
Zapraszam tutaj
Zapowiada się świetnie ! :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, dobrze się czyta. ;)
UsuńMocno zaczęłaś swoją recenzję. Nie mogłam oderwać się od niej do ostatniego słowa. ,,Świętą tejemnicę" przeczytam jak tylko znajdę tę książkę w bibliotece.
OdpowiedzUsuńAutor mocno zaczął swoją książkę. :)
UsuńCieszę się, że udało mi się zachęcić Cię do lektury.
O rany, to dopiero COŚ! No i jak tu nie przeczytać? Przeczytam na pewno!
OdpowiedzUsuńKsiążka ma kilka wad, ale tak czy inaczej - czyta się świetnie. :)
UsuńNooooo, coś dla mnie.... :)
OdpowiedzUsuńNoooooo, też tak myślę. :D
UsuńKsiążka wygląda naprawdę interesująco :) Pamiętam jedną lekcję religii (gdy na religię jeszcze chodziłam), na której właśnie poruszaliśmy kwestie świętej tajemnicy spowiedzi. Ależ wtedy się awantura zrodziła. Nic dziwnego, że ten temat jest tak drażliwy.
OdpowiedzUsuńDrażliwy i trudny do zrozumienia. Dla mnie np. priorytetem powinno być wydanie mordercy i przerwanie tej całej makabry, ale ktoś, kto ślubował, że dochowa tajemnicy, będzie miał już inne zdanie. I burza gotowa.
UsuńMam w ksiażkę w domu, pożyczoną od znajomej. Nabrałam na nią ochoty po spotkaniu autorskim w naszej bibliotece, jednak czeka już dość długo na lekturę. Myślę, że chwycę za ksiażkę w wakacje, by w końcu oddać ją znajomej.
OdpowiedzUsuńNa takie spotkanie też chętnie bym się wybrała, podobno fajnie je prowadzi.
UsuńJestem mega zainteresowana tą książką. Początek ,,spowiedzi'' poraził mnie, dlatego muszę poznać całą fabułę.
OdpowiedzUsuńps. zdjęcia Pana Krzysztofa eżącego na torach jest świetne!
Myślę, że Ci się spodoba. Właściwie to nawet jestem tego pewna. :)
UsuńZajrzyj na jego stronę. Ma tam kilka innych ciekawych zdjęć.
Hmm..nie wiem czy książka jest dla mnie .Zastanowię się nad nią :)
OdpowiedzUsuńMyśl, myśl... ;)
UsuńLubię kryminały, zastanowię się nad tym.
OdpowiedzUsuńSpodoba Ci się.
UsuńNiestety chyba nie dla mnie - jeśli już zdarza mi się sięgnąć po coś z półki "kryminały", wolę jednak stosunkowo lekkie pozycje, o ile w ogóle kryminały można do takich zaliczyć.
OdpowiedzUsuńLekkie kryminały? Może coś z humorystycznych Rudnickiej, Matuszkiewicz albo Chmielewskiej?
UsuńZ chęcią przeczytam tą książkę.
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńŚwietna recenzja, teraz się książce nie będę mogła już oprzeć...
OdpowiedzUsuńWygląda na "kawał" dobrej literatury. ;)
OdpowiedzUsuńIdealna nie jest, ale tak czy inaczej - naprawdę wciąga!
UsuńCiekawa pozycja. Przeczytam w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńChcę przeczytać: kryminał dający do myślenia jest "w cenie".
OdpowiedzUsuńDla mnie ten temat jest bardzo ciekawy, przez to, że trudny i kontrowersyjny.
UsuńZachęcająca recenzja. Lubię podobne książki. Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńUdanej lektury. :)
UsuńNie jestem do końca przekonana, ale kto wie, może kiedyś? :)
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, zachęcam. :)
UsuńWidzę, że nie oprę się tej lekturze :)
OdpowiedzUsuńI słusznie. ;)
UsuńBardzo mnie cieszy Twoja opinia, bo jakiś czas temu, chyba z okazji dnia bibliotekarza, byłam ma spotkaniu autorskim z Panem Koziołkiem, i bardzo mi się podobało. Autor zachęcająco mówił o sowich książkach, poza tym, spodobało mi się jego podejście do wielu kwestii związanych z pisaniem i wydawaniem. Mnie najbardziej kusi "Instrukcja 0066", ale cóż poczekam na nią, na razie muszę przeczytać "Bóg nie weźmie w tym udziału", ale to nie koniec, bo na spotkaniu byłam z koleżankami i każda wyniosła po jednej książce w tym "Święta tajemnica", więc będzie co czytać :-)
OdpowiedzUsuńJa za to jestem ciekawa, czy autor zawita do Poznania. Jesteś kolejną osobą, która twierdzi, że warto się pojawić na jego spotkaniu autorskim.
UsuńPo takiej recenzji nie sposób się nie zainteresować tą książką :) Myślę, że nawet mimo tych drobnych wad (bo czy prawie każda książka nie ma jakichś?) zdecydowanie by mi się spodobała :) Mam nadzieję, że za jakiś czas uda mi się o tym przekonać :)
OdpowiedzUsuńDla jednych wada, dla innych niekoniecznie. Zawsze warto samemu sprawdzić. :)
UsuńZ chęcią zapoznam się z treścią książki, myślę, że przypadłaby mi do gustu...:)
OdpowiedzUsuńFajnie się czyta, więc całkiem prawdopodobne, że Ci się spodoba. :)
UsuńNie wiem, jak mogłam przegapić tę recenzję, chyba przez Targi Książki i wyjazd do Wrocławia ;) Książkę będę miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńPewnie tak. Dużo się wtedy działo. :)
Usuń