poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Arundhati Roy "Indie rozdarte
Przemoc i zaniedbanie

Arundhati Roy
Indie rozdarte
Wielka Litera
2014
176 stron
Kraj barwny i hałaśliwy. Kraj wielu kontrastów. Kraj hinduizmu, systemu kastowego i bogatej mitologii. Curry, sari, dewadasi. Świętych krów, Tadż Machal, Slumdoga i przepychu bollywoodu. Zwyczaju sati, świętej rzeki Ganges, bogatych świątyń i biedoty upchniętej w slumsach.

Kraj dynamicznego rozwoju gospodarczego. Państwo coraz mocniej liczące się na arenie międzynarodowej. Miejsce, w którym niewyobrażalne bogactwo sąsiaduje z przerażającą biedą. Skrajna nędza, głód, brak perspektyw - to rzeczywistość nie setek czy tysięcy, ale milionów mieszkańców tego kraju. 

Indie.


O biedzie nie chce się tu mówić, nie chce słyszeć. Bieda kluje w oczy, psuje krajobraz i wizerunek kraju. Cuchnie. Jest niebezpieczna. Na ulicach roi się od ludzi, dla których są one domem. Ci ludzie tu właśnie mieszkają, pracują, jedzą, śpią. Rodzą się i umierają. Nikogo nie obchodzą, a już na pewno nie rząd swojego kraju. W imieniu tych, którzy sami krzyczą zbyt cicho, przemawia Arundhati Roy. Autorka głośnej powieści Bóg rzeczy małych, poruszającej m.in. temat dyskryminacji kobiet w Indiach, w książce Indie rozdarte. Jak rozpada się największa demokracja na świecie znów sięga po tematykę ważną i niewygodną dla władz swego rodzinnego kraju. Tym razem nie jest to powieść, a trzy eseje. Wojna ministra Chidambarama, U boku towarzyszy oraz Skapująca rewolucja przybliżają czytelnikom problemy z jakimi borykają się współczesne Indie. 

Arundhati Roy ostro krytykuje poczynania rządu, wprost pisze o korupcji, łamaniu praw człowieka, pozbywaniu tych, którzy ośmielają się stawiać opór, walczyć o ziemię i godne życie. Obraz Indii, jaki wyłania się ze zbioru Indie rozdarte, jest przerażający. Problem nie kończy się na slumsach, w których ludzie żyją z dnia na dzień w skrajnej biedzie. Jego skala jest znacznie poważniejsza. Miliony Hindusów żyją na marginesie społeczeństwa. Sytuacja wielu przypomina tę dotykającą rdzenną ludność zamieszkującą amazońskie lasy, opisywaną przez Artura Domosławskiego w reportażu Śmierć w Amazonii. W Ameryce Południowej, pogoń jednych za drewnem, ropą czy złotem, zabija innych. Okazuje się, że podobny mechanizm funkcjonuje także w Indiach, gdzie ludzie są wyrzucani ze swych domów, gdy stoją na drodze wielkich koncernów. Autochtoni chwytają za broń, ponieważ rząd, od którego zaznali jedynie przemocy i zaniedbania, chce dziś wydrzeć im ostatnie, co im pozostało - ich ziemię[1]. Tu także niszczy się środowisko naturalne, wycina lasy, narusza sieć hydrologiczną, buduje kolejne kopalnie, huty, elektrownie, tamy, autostrady, fabryki. Wybór pomiędzy wydobyciem boksytów, a ludzkim życiem jest przecież taki oczywisty... Rozwój jest najważniejszy. I bogactwo skapujące do kieszeni tych, którzy i tak już mają je pełne. Biedni nie dostają nic, stracą za to resztę tego co posiadają: skrawek ziemi, godność, życie.

Las zwany niegdyś Dandakaranja jest domem milionów ludzi. Cóż z tego, skoro bez zgody jego mieszkańców, los każdego metra kwadratowego powierzchni, został już przypieczętowany? Każda góra, rzeka i leśna polana zostały objęte umową przedwstępną. Mamy tu do czynienia z inżynierią społeczną i inżynierią środowiska na niewyobrażalną skalę. Większość wiedzy na ten temat jest tajna. Nie należy do domeny publicznej. Nie wydaje mi się, aby plany zniszczenia jednego z najbardziej dziewiczych lasów i ekosystemów świata oraz likwidacji jego mieszkańców miały stać się przedmiotem dyskusji na szczycie klimatycznym w Kopenhadze[2].

Indyjska pisarka jest odważna nie tylko w rzucaniu słowami. Maria Blumencron pisząc o losie tybetańskich dzieci-uciekinierów, większość materiałów do książki Ucieczka przez Himalaje zbierała z bezpiecznej odległości. Arundhati Roy przyjęła inną postawę. Chcąc w pełni zrozumieć to, co przeżywają ci, którzy odważyli się na bunt, przez pewien czas przebywa z grupą żyjących w lesie maoistów. Towarzyszy im w ich codziennym życiu przesyconym atmosferą zagrożenia. Dzięki temu łatwiej jej wczuć się w sytuację rebeliantów, zrozumieć ich motywy, docenić upór i odwagę. Ten okres spędzony z maoistami, czyni jej wywody mocniejszymi, bardziej wiarygodnymi. Nie można jej za to nie docenić.

Indie rozdarte są książką ogromnie trudną. Kolorowe zdjęcia ilustrują ją doskonale, jeszcze dobitniej podkreślając przerażającą treść. Roy pisze mocno, rzeczowo, bez owijania w bawełnę i zbędnych ozdobników. Sypie nazwami, faktami, argumentami. Skupia się na tym, by możliwie jak najzwięźlej nakreślić złożoną sytuację Indii. Jednocześnie jej głos jest głosem pełnym emocji. Wyczuwa się w nim wściekłość i niezgodę na obecną rzeczywistość. Jest mocno zaangażowana w sprawę. Trudno się temu dziwić, bo jak zachować chłodny, beznamiętny osąd, gdy pisze się o własnym kraju i to w chwili, gdy dzieje się w nim naprawdę źle?




Iqbal Bano - Hum dekhenge

***

Książkę polecam
zainteresowanym obrazem współczesnych Indii
miłośnikom mocnej literatury faktu
chcącym zweryfikować swoją wizję życia w Indiach
tym, którym Indie kojarzą się głównie z Bollywoodem, egzotyczną kuchnią, hinduizmem i turystyką
ciekawym przemian dokonujących się we współczesnym świecie
zainteresowanym walką zwykłych ludzi z bezdusznymi korporacjami

***

[1] Arundhati Roy, Indie Rozdarte. Jak rozpada się największa demokracja na świecie, przeł. Krzysztof Umiński, Marta Umińska, Wyd. Wielka Litera, 2014, s. 19.
[2] Tamże, s. 32.

***

Zobacz też

31 komentarzy:

  1. Podziwiam tę autorkę. Nie każdy potrafi w taki sposób pisać o własnej ojczyźnie, prawdziwie i bez idealizowania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorce zależy właśnie na tym, by pokazać ten obraz Indii, który jest szalenie daleko od idealnego, by pokazać światu, jak wiele złych rzeczy dzieje się w tym ogromnym kraju.

      Usuń
  2. Masz rację, niesamowicie trudna lektura, mimo, iż książka cienka, czytam od kilku tygodni fragmentami. Nie da się (wg. mnie) inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak czytałam. Może nie kilka tygodni, ale też dość długo i na raty.

      Usuń
  3. Indie mnie ciekawią od zawsze.Piękny kraj w którym dzieje się źle eh... Książka nie jest gruba, także jak w padnie w moje ręce, to przeczytam z chęcią;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spodziewałam się mocnej lektury i jak widzę nie myliłam się... Może nie jestem wielką miłośniczką Indii, ale interesuje mnie tematyka związana z niszczeniem środowiska naturalnego. Jeśli dodać do tego stanowczy, mocny i pozbawiony ozdobników język autorki to wiem, że muszę przeczytać tę pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet pojęcia nie miałam, że w Indiach jest podobna sytuacja jak w Amazonii. A właściwie nawet chyba gorsza (jeśli coś takiego w ogóle można porównywać).

      Usuń
  5. Bardzo chcę tę książkę przeczytać. Zdaję sobie sprawę z faktu, że Indie to nie kraina mlekiem i miodem płynąca. Nieco je odczarowała Paulina Wilk. Jestem ciekawa, jak o tym kraju pisze Roy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie muszę przeczytać książkę Wilk. Leży u mnie od dawna, ale ma nieporęczny format i nie nadaje się do tramwaju. :P

      Usuń
  6. Świetnie napisałaś o tej książce. :) Moje gratulacje. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wprawdzie nie ciągnie mnie w Indie, aczkolwiek chętnie sięgnąłbym po tą książkę. Dobrze, że autorka nie owija w bawełnę, nie kręci, pisze otwarcie. To się ceni!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę, nie muszą Cię interesować same Indie. To jest dobra książka także dla tych, którzy interesują się ogólnymi zmianami na świecie. Ten problem nie dotyczy tylko Indii, no i sam w sobie jest przykładem na to, jak krótkowzroczny i egoistyczny może być człowiek zaślepiony chęcią zysku.

      Usuń
  8. Mimo Twojej naprawdę udanej recenzji, po książkę raczej nie sięgnę. Nie za bardzo bowiem interesuję się Indiami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam wyżej Czytelnikowi7 - nie trzeba się interesować Indiami, by sięgnąć po tę książkę. No, ale nie namawiam, bo to trudna lektura i trzeba naprawdę chcieć ją przeczytać, żeby mieć z tego jakąś satysfakcję.

      Usuń
  9. Raczej nie interesują mnie reportaże o Indiach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może następna recenzja będzie dla Ciebie bardziej interesująca. :)

      Usuń
  10. Lubię Indie i zauważyłam, że większość ludzi patrzy na nie, jako piękny kraj, który idealnie nada się na wakacje nie bacząc na to, co się tam wyrabia. Domyślam się, jak wiele emocji wylewało się z kart tego reportażu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie może nie był to kraj idealny, ale z pewnością nie spodziewałam się, że dzieje się tam aż tak źle.

      Usuń
  11. Przeczytam. Znam jej książkę "Bóg rzeczy małych", teraz chętnie poznam ją w innej odsłonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja odwrotnie, muszę zapolować na powieść. :)

      Usuń
  12. Czekałam niecierpliwie na tę recenzję. Bo jestem ogromnie tej książki ciekawa. Choć wydaje się, że tak chuda książka wiele nie powie. Widać po recenzji, że mylny to osąd... A czy to wydanie nie jest dodatkowo wydaniem niewielkich rozmiarów nie tylko pod względem grubości? Bo czytałam z Wielkiej Litery o Bejrucie i niezbyt mi to się spodobało. Ale nie zamierzam z tego względu porzucać czytania innych reportaży z tej serii. Tym bardziej, że Indie od dawna mnie fascynują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi powiedzieć, czy autorka wyczerpała temat, bo nie mam porównania. Właściwie całą wiedzę na poruszany temat wyniosłam właśnie z tej książki. Autorka jest bardzo konkretna, nie ma tu żadnych sztucznych zapychaczy - tak więc wydaje mi się, że nawet w tej niewielkiej objętości zmieściło się naprawdę sporo treści. Trzeba jednak pamiętać, że jest to spojrzenie na Indie z jednej tylko strony. Autorka jest bardzo zaangażowana w to, co się dzieje i stanowczo opowiada się po jednej ze stron.

      O Bejrucie? A jaki tytuł? Chyba nie kojarzę.
      Mnie reportaże z tej serii odpowiadają, ale nie wszystkie czytałam. A i tak największe wrażenie zrobiła na mnie "Rzeż Nankinu" - też w Wielkiej Litery, ale nie z tej serii.

      Usuń
    2. Okazuje się, że to jednak nie było od Wielkiej Litery. Ale wiem, czemu mi się to ubzdurało: styl okładki jest podobny. Chodzi mi o Bejrut jest gdzieś tam. Chudziutka mała książeczka, w której dywagacje autora wcale mnie nie zainteresowały. Jest opinia u mnie na blogu http://swiatwslowachiobrazach.blogspot.com/search/label/Youssef%20Rakha

      Usuń
    3. 1/10? Nieźle. :D
      Nie znam tej książki i coś czuję, że nie poznam. :P

      Usuń
    4. Jak te smartfony czasem mnie irytują... :P Niepostrzeżenie wczyta nie to konto, co trzeba. Także proszę o kasację na Bloggerze tego powyżej Ja mogę tylko treść.:P

      Tak. Była bardzo dziwna. Na szczęście nie tylko ja tak sądzę - bo bym pomyślała że coś jest ze mną nie tak ;) żadnej innej tak nisko nie ocenilam - a przynajmniej nie pamiętam takiej. Napewno nie będę polecać.

      Usuń
    5. Tia. Nie ma jak trafiać paluchami w te małe znaczki. :P Kiedyś poprawiałam notkę blogową na smartfonie. O mamuniu...

      Ja mam kilka ocenionych na 1, ale w sumie dawno już nie musiałam stawiać takiej oceny. Całe szczęście. :)

      Usuń
  13. Kobieta godna podziwu i szacunku, pełna determinacji humanistka. Mam nadzieję, że kiedyś przekonam się do jej prozy, bo mimo szczerych chęci nie potrafiłam przebrnąć przez "Boga rzeczy małych".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie strasz, bo jak Ty nie przebrnęłaś, to i ja pewnie będę się męczyć. A nie przebrnęłaś, bo język ciężki, temat nie taki, czy co?

      Usuń
  14. Literatura faktu to rzadko moja bajka, ale mocne obrazy już tak, więc nie mogę po prostu powiedzieć nie! Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.