piątek, 28 lutego 2014

"Tam, gdzie sięga krąg mojego oddziaływania, jest moja ojczyzna"
Spotkaj Alka, Zośkę i Rudego!

Muszę się Wam do czegoś przyznać. Nie czytałam Kamieni na szaniec. Tzn. w podstawówce, w ramach buntu (nie polubiłam nowego nauczyciela i zastosowałam taktykę "na złość babci odmrożę sobie uszy"), później zaległości nadrobiła i nawet nieco żałowałam, że sięgnęłam po tę powieść tak późno, ale przecież głośno tego powiedzieć nie mogłam.

7 marca na ekrany kin wchodzi ekranizacja powieści Aleksandra Kamińskiego. Sam film wzbudza wiele kontrowersji. Podobno sporo w nim nieścisłości historycznych, a tego i owego bulwersuje nadmiar erotyki. Pewne jest to, że żeby oceniać, trzeba ten film po prostu obejrzeć. Zwiastun jest zachęcający.


Wspominałam Wam rano, że w niedzielę w Poznaniu będzie możliwość uczestniczenia w spotkaniu z filmową ekipą (KLIK), z aktorami wcielającymi się w główne role, z Robertem Glińskim, który podjął się ekranizacji jednej z ciekawszych szkolnych lektur.

Bez względu na to, czy będziecie się mogli na nim pojawić czy nie, zapraszam Was do lektury poniższego wywiadu. Rozmowę przeprowadziła Agata Napiórska z Naszej Księgarni, wydawnictwa, które niedawno wznowiło Kamienie na szaniec w wersji wzbogaconej m.in. o zdjęcia z planu filmowego.


***

Tomek, Kamil i Marcel są w podobnym wieku do zagranych przez siebie bohaterów Kamieni na szaniec: Rudego, Alka i Zośki. Spotykamy się w niedzielne przedpołudnie, parę miesięcy przed premierą filmu, by porozmawiać o ich pierwszych dużych rolach, ojczyźnie, wojnie, przyjaźni i tym, co w życiu ważne.

Wiecie, że będziecie na okładce lektury szkolnej?

Chórem: Tylko nie mów, że to zdjęcie w mundurkach! (śmiech)

Czytaliście w szkole Kamienie na szaniec? Jakie wrażenie zrobiła na was książka, gdy musieliście przeczytać ją ponownie, przygotowując się do roli?

Marcel Sabat: Oczywiście, że znałem tę książkę ze szkoły. Ale większe wrażenie zrobiła na mnie, gdy przeczytałem ją po raz drugi. Nabrałem do niej bardziej osobistego stosunku i mocno się wzruszyłem. Mieliśmy scenariusz, który dawał nam możliwość interpretacji. Inspirowałem się też innymi źródłami: przeczytałem książkę Tadeusz Zawadzki „Zośka” Jana Rossmana i Anny Zawadzkiej, siostry Zośki, oraz Akcję pod Arsenałem Stanisława Broniewskiego, czyli Orszy. Tryb pracy po castingu był oszałamiająco szybki. Odbyliśmy wiele rozmów z reżyserem i obejrzeliśmy sporo filmów na ten temat.
Tomek Ziętek: Dla mnie to jedna z ważniejszych lektur. Pewnie nie tylko dla mnie, bo wielokrotnie słyszeliśmy z każdej strony: „Nie schrzańcie tego filmu”. Od małego buntowałem się przeciwko narzuconemu kanonowi lektur, a teraz, kiedy sięgam po niektóre z tych książek, nie myśląc, że były obowiązkowe, bardziej je doceniam.
Kamil Szeptycki: Byłem w harcerstwie, a dla harcerzy to istotna lektura. Podczas przygotowań do roli skupiłem się na czytaniu, próbowałem się wgryźć w to środowisko, poznać zależności między bohaterami. To ważne, by zacząć żyć swoją rolą. Mogę śmiało powiedzieć, że ja w wieku Alka nawet w jednej dziesiątej nie byłem tak dojrzały jak on.

No właśnie, oni musieli bardzo wcześnie dojrzeć. Wy jesteście w podobnym wieku. Czujecie się dorośli?

Marcel: Warunki, w których dorastaliśmy, były o niebo lepsze od tych, w których przyszło żyć granym przez nas postaciom. Dziś dłużej się dojrzewa. Rolą filmu było odbrązowić nieco tych bohaterów, zdjąć ich z pomników. Trzeba pamiętać, że poza tym, że działali w Małym Sabotażu, mieli też swoje sympatie i zwyczajne problemy.
Kamil: Alka cechowała taka fajna radość dziecka, miał rozterki chłopaka w naszym wieku, był zauroczony swoją dziewczyną...

W jednym z wywiadów reżyser Robert Gliński powiedział, że ci chłopcy potrafili żyć pełnią życia. Co to dla was dziś oznacza?

Marcel: Wiele rzeczy mamy na wyciągnięcie ręki. Oni zdecydowanie bardziej pielęgnowali relacje z rodzicami i z przyjaciółmi. Zauważali wartość życia, bo żyli w warunkach, w których łatwo było to życie stracić. Adrenalina pobudzała ich do działania. My na pewno rzadziej możemy powiedzieć, że żyjemy pełnią życia.
Kamil: I naprawdę nad sobą pracowali. Napędzało ich zdobywanie wiedzy i nowych doświadczeń. To nie do końca było podyktowane wojną. Po prostu pochodzili z dobrych domów i tak zostali wychowani. Mieli świetny kontakt z rodzicami. Była między nimi swego rodzaju zdrowa rywalizacja. Ale i prawdziwa, głęboka przyjaźń.

Czym dla was jest przyjaźń?

Tomek: Zaufaniem. Męska przyjaźń jest racjonalna, nie emocjonalna.
Kamil: Szczerością, bo bez szczerości nic się nie zbuduje.
Marcel: A zaufanie polega na szczerości. I koło się zamyka.

A czym jest ojczyzna?

Tomek: Dla mnie ojczyzna to rodzina. Rodzina jest najważniejsza.
Kamil: Ojczyzna to nieustanna praca nad sobą. Działanie dla ogółu przez doskonalenie siebie. Pomagając sobie, pomagam ludziom wokół mnie. Tam, gdzie sięga krąg mojego oddziaływania, jest moja ojczyzna.
Marcel: Możemy mówić, że ojczyzna to flaga, hymn czy reprezentacja Polski w piłce nożnej albo siatkówce. Ale chyba najważniejsi są zwykli ludzie, którzy tę ojczyznę tworzą.

Dla Alka, Rudego i Zośki ojczyzna to Polska. Nie mieli co do tego wątpliwości, trzeba było walczyć, to walczyli. A wy walczylibyście czy sorry, Polsko?

Tomek: Dla nich to było coś normalnego, bo trwała wojna. Niepodległość oznaczała wolność i o tę wolność się walczyło.
Marcel: Teraz nie istnieją okoliczności, które motywowałyby nas do walki. Nie ma wojny, zagrożeń, wszystko przychodzi nam łatwo i lekko. Mamy życie podane na tacy. Ale ich też przecież nikt nie zmuszał do uczestnictwa w Małym Sabotażu.
Kamil: Myślę, że warto zacząć od siebie, a nie od górnolotnych haseł. Dla nich to było proste: ojczyzna to Polska, dziękuję i do widzenia. My nie mamy tak łatwo.
Tomek: Mamy problem z wyborem, bo jest za dużo bodźców i możliwości. Każdy może zostać autorytetem, łatwo zrobić z siebie bohatera. Wtedy dróg było kilka, my mamy ich zbyt wiele.
Kamil: Dlatego warto czasem się odciąć, wyjechać do lasu, pomyśleć, zostawić w domu komórkę i oderwać się od internetu.

O co dziś w takim razie warto walczyć? Trzeba w ogóle walczyć?

Marcel: Każdego dnia możemy walczyć, ale sami musimy sobie stworzyć pole walki. Warto walczyć z głupotą ludzką. Wczoraj zwróciłem w sklepie uwagę facetowi w kolejce, który był nieuprzejmy dla ekspedientki.
Kamil: Swoją drogą, ciekawe, czy Alek, Rudy i Zośka poradziliby sobie w dzisiejszym świecie.

To wasze pierwsze duże role filmowe. Co was najbardziej zaskoczyło?

Kamil: Chyba ogrom machiny produkcyjnej. I świetny dobór lokalizacji. W większości były to autentyczne miejsca zdarzeń. Tylko akcję pod Arsenałem kręciliśmy w Lublinie.
Marcel: Intensywność zdjęć.Zamknęliśmy” się z produkcją w ciągu studenckich wakacji. To był bardzo pracowity czas, wiele prób z reżyserem.
Tomek: Moja charakteryzacja. Musiałem wstawać dwie godziny przed wszystkimi, bo Rudy był mocno poturbowany… Nigdy nie zapomnę, jak w pełnej charakteryzacji, w szlafroku przemykałem taksówką od Szpitala Praskiego na Sienną, a potem musiałem uważać, żeby sąsiedzi mnie nie zauważyli, bo pewnie by spanikowali – miałem przecież otwarte złamania i rany na całym ciele. Pół nocy musiałem moczyć się w wannie…

Myślicie, że po obejrzeniu filmu uczniowie chętniej sięgną po książkę?

Marcel: Na pewno nie wolno pisać wypracowań z Kamieni na szaniec jedynie na podstawie filmu. Scenariusz różni się od książki, jest jej interpretacją, ale nie fantazją.
Tomek: Właśnie! I żeby tylko ktoś nie napisał potem na klasówce, że Rudy był brzydkim szatynem!

***

Utworem promującym film jest 4:30 Dawida Podsiadło.


***


28 komentarzy:

  1. Zapowiada się ciekawie. Szkoda, że nie będę mogła być Poznaniu w tym czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może takie spotkania będą gdzieś jeszcze?

      Usuń
  2. Ja lekturę czytałam, ale chciałabym sobie odświeżyć pamięć :) I książką i nowym filmem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do książki pewnie na razie nie wrócę, ale film chętnie zobaczę.

      Usuń
  3. I właśnie dlatego cieszę się, że rolę powierzono zupełnie nowym twarzom, nowym ludziom nie zepsutym jeszcze bez showbiznes Widać po tym wywiadzie, że to sympatyczni faceci na których rolę bardzo liczę, wszak to kultowa książka. Nie chodzi mi tylko o to, że jest lekturą. Chodzi raczej o to, że przedstawia prawdziwą heroiczną walkę i życie, życie zwykłych młodych ludzi!
    Z przyjemnością wybiorę się do kina.

    Ps. Piosenka Podsiadło robi na mnie wielkie wrażenie! Są ciary! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tacy młodzi, niedoświadczeni, sprawdzają się lepiej niż starzy wyjadacze. Dla mnie takim przykładem jest np. ekipa z "Bestii z południowych krain".

      Usuń
  4. ,,Kamienie na szaniec" to zdecydowanie jedna z moich ulubionych lektur. Film bardzo chętnie obejrzę, nie będę sobie wyrabiała opinii przed premierą, choć jest pewna obawa, że nie spełni on oczekiwań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tych, co czytałam - faktycznie jedna z ciekawszych.

      Usuń
  5. Czytałam ,,Kamienie na szaniec" gdyż była to moja lektura szkolna. Bardzo mi się podobała :)
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie z tego powodu nie czytałam. :P
      Ale nadrobiłam!

      Usuń
  6. Droga Anno, ja też doceniłam tę lekturę szkolną wiele lat po opuszczeniu szkoły:) Zresztą tak i wielu innych książek, których uparcie nie czytałam zakładając, że lektura nie może być "fajna" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, właśnie o to chodziło. Trwałam w tym przeświadczeniu prawie do końca liceum, aż w końcu mnie zainteresowała literatura wojenna. ;)

      Usuń
  7. Lektura wywarła na mnie duże wrażenie. Myślę, że obejrzę film :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno warto sobie porównać jedno i drugie.

      Usuń
  8. Na spotkaniu będę, a na film może pójdę do kina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napiszesz coś o spotkaniu na blogu? Bo ja raczej nie będę, niestety.

      Usuń
  9. Ależ boję się tego filmu, tych emocji. Chyba nie będę w stanie iść do kina, poczekam na dvd... Tak barszo hollywoodzko wygląda ten zwiastun, tego też się obawiam :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Lekturę czytałam i bardzo lubię. Jestem niezmiernie ciekawa filmu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przepadam za polskim kinem i to głównie, dlatego że co chwilę powstają filmy poruszające wątki historyczne. Nie twierdzę, że nie powinno takich być, ale czuję ich nadmiar. Inne produkcje gdzieś ulatują, o nich się nie mówi, albo po prostu ich nie ma. Z tego względu nie wybiorę się do kina, książkę już znam i nie czuję potrzeby obejrzenia adaptacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt - kina okołowojennego mamy na koncie sporo i wciąż powstają nowe filmy. Szkoda, bo przez to niektórzy (tak jak Ty) zniechęcają się do tego typu produkcji i przy okazji omijają część tych naprawdę ciekawych, jak np. "Pokłosie".

      Usuń
    2. Racja, ale niestety taka jest prawda. Nie pamiętam kiedy wybrałam się do kina na polski film.

      Usuń
    3. Ja pamiętam, ale to był odosobniony przypadek. No i była to "Róża", a więc znów film wojenny. :P

      Usuń
  12. Książkę czytałam w szkole i bardzo mi się podobała:)
    Film chętnie obejrzę i cieszę się, że role powierzono młodym aktorom:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo jestem ciekawa, jak wypadli ci młodzi aktorzy.

      Usuń
  13. Nie mogę sobie przypomnieć, czy czytałam całe "Kamienie na szaniec". Ale ekranizacji raczej nie obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.