niedziela, 26 stycznia 2014

[7] Spotkania autorskie
Tomasz Sekielski i Piotr Głuchowski



To właściwie nie tyle było typowe spotkanie autorskie, a panel dyskusyjny "pisarze - dziennikarze". Spotkanie poprowadził Witold Orliński, właściwy człowiek na właściwym miejscu. Sam jest bowiem dziennikarzem z pisarskim dorobkiem. Na koncie ma kilka książek i opowiadań, publikowanych m.in. na łamach Nowej Fantastyki. Jednak głównymi bohaterami spotkania byli dwaj inni dziennikarze z pisarskim zacięciem, twórcy kryminałów cieszących się dużym zainteresowaniem czytelników, Tomasz Sekielski i Piotr Głuchowski.


Witold Orliński

Panel stanowił część ubiegłorocznego Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Dyskusja w Mediatece była niezwykle ciekawa. Początkowo prym wiódł Tomasz Sekielski i wydawałoby się, że Piotr Głuchowski pozostanie w cieniu bardziej popularnego z mediów kolegi, ale szybko okazało się, że obydwaj mają wiele do przekazania i potrafią zainteresować słuchaczy swoimi opowieściami z życia dziennikarza-pisarza.

Tomasz Sekielski

W październiku, kiedy to opisywane spotkanie miało miejsce, na koncie Tomasza Sekielskiego znajdowała się dopiero jedną powieść - Sejf. Opowiadał o niej tak ciekawie, że choć książka z gatunku thriller szpiegowsko-polityczny nie jest tą, która spędzałaby mi sen z powiek, to szybko znalazła się na mojej liście książek do przeczytania. Jej recenzję możecie przeczytać w notce Nic nie jest takie, jakie się wydaje. Ten przykład doskonale ilustruje teorię, że czasami warto wybrać się na spotkanie z nieznanym autorem i dać się osobiście przekonać do sięgnięcia po jego twórczość. Kilka dni później, w księgarniach pojawiła się kontynuacja debiutu, Obraz kontrolowany. Obydwie książki ukazują kulisy polskiej władzy, mediów oraz sieci wywiadu.

Piotr Głuchowski

Kryminalny debiut Piotra Głuchowskiego, to do tej pory dwie książki składające się na cykl, którego bohaterem jest dziennikarz Robert Pruski. Powieść Umarli tańczą już czeka na mojej półce, a później przyjdzie pewnie czas na Lód nad głową. Także i w jego twórczości nie zabraknie ani polityki, ani dziennikarskich smaczków.

Bohaterowie spotkania zgadzali się ze sobą w kilku kwestiach. Obydwaj podkreślili, że pisanie książek traktują jako hobby. Oczywiście chcieliby móc się temu poświęcić i zarabiać na tym na tyle, by spokojnie utrzymać rodziny, ale cóż - realia są nieubłagane.

Pytani o inspiracje, dziennikarze bez wahania rzucili nazwisko Johna le Carré, brytyjskiego pisarza znanego z powieści szpiegowskich. Wiele z nich zostało sfilmowanych. Z pewnością obiły wam się o oczy i uszy takie tytuły jak Wierny ogrodnik, Mała doboszka, Krawiec z Panamy czy Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg. Piotr Głuchowski do listy inspiracji dorzucił także Diunę Franka Herberta, a Tomasz Sekielski twórczość Ernesta Hemingwaya, którego ceni za krótkie, trafne zdania. 



O ile sympatie literackie goście spotkania mają zbieżne, o tyle różnią się w kwestii sięgania po cudzy dorobek w trakcie procesu twórczego. Głuchowski nie widzi problemu, może pisać swoje, czytać cudze i jedno w drugim mu nie przeszkadza. Sekielski, gdy zasiada do pisania, odkłada wszystkie książki na bok, by nie inspirować się cudzym stylem.

A co dziennikarze mają do powiedzenia na temat własnej twórczości?

Dzięki temu, iż znają pracę mediów od podszewki, w książkach mogą przemycić swoje obserwacje. Tomasz Sekielski przyznaje, że Sejf był powodem wielu domysłów i spekulacji. W osobie jednego z jego bohaterów, Ludwika Tokarczyka, niektórzy widzieli postać Tomasza Lisa, doszukując się zbieżności w inicjałach. Sekielski miał według nich dla niepoznaki te inicjały odwrócić. Autor przyznaje, że był taką interpretacją mocno zaskoczony, a Tokarczyk jest zlepkiem kilku osobowości.



Obydwaj dziennikarze piszą o miejscach, w których byli, choć dodają także sporo elementów fikcyjnych. U Sekielskiego akcja rozgrywa się głównie w Warszawie i na Podlasiu. Wszystkie opisane przez niego miejsca istnieją naprawdę, od cerkwi w Koterce, obok której znaleziono powieściowe zwłoki począwszy na pewnym pensjonacie skończywszy. Autor przytoczył też zabawną anegdotę dotyczącą imienia jednej z bohaterek thrillera, którą początkowo nazwał Doris. Kobieta ta w powieści miała być osobą lekkich obyczajów, a więc raczej nie była postacią, z którą ktoś chciałby się utożsamiać. Jakie jest prawdopodobieństwo, że w rzeczywistości, w opisywanym pensjonacie będzie pracowała osoba o takim imieniu? Niby niemal żadne. A jednak... Na szczęście żona dziennikarza wyłapała tez "szczegół" i autor szybko zmienił imię bohaterki, zanim zdążył oberwać po uszach od sąsiadów (autor obecnie mieszka z rodziną na Podlasiu).

Podczas pobytu w Koterce, przyglądając się malowniczemu uroczysku i stojącej tam cerkwi, Sekielski wyobraził sobie, że w tym odosobnionym miejscu, na granicy polsko-białoruskiej, w przepięknej scenerii można nakręcić film kryminalny, w którym to w pierwszych scenach sielskość krajobrazu zakłóci dryfujący na wodzie trup bez twarzy. Autor długo nad tym rozmyślał. Sam siebie pytał co to jest za trup, skąd się tam wziął, dlaczego jest tak zmasakrowany i tak oto zrodził się pomysł na książkę.



Piotr Głuchowski wykorzystał jedną ze swych powieści do tego, by uczynić polską rzeczywistość nieco lepszą i wybudował autostradę łączącą Toruń z Warszawą. Pisze o Toruniu, bo to miasto jest mu bliskie. Gotyk na dotyk - śmieje się, mówiąc o miejscu, w którym rozpoczynał dziennikarską karierę w jednej z małych redakcji. 

Autor pytany o trupy (bo to był właściwy wyjściowy temat całej dyskusji, tzn. mocne początki powieści, w których to pojawiają się zmasakrowane zwłoki) z uśmiechem wyznał, że trupy mu się już nieco mylą, bo podczas gdy rozmawiają o dwóch pierwszych jego książkach, on siedzi zagrzebany w kolejnej, w której denat będzie tylko jeden, ale za to duchowny, co to wypadnie z głowy największego pomnika papieża na świecie, który powstanie w Białołęce. To się nazywa autopromocja - roześmiał się Sekielski, dodając, że już chce tę książkę przeczytać.



W trakcie dyskusji Witold Orliński zauważył, że z omawianych książek wyłania się bardzo pesymistyczny obraz dziennikarstwa. Problemem, jaki widzą obaj dziennikarze we współczesnych mediach jest ten odnoszący się do poziomu programów czy artykułów, jakimi karmią nas telewizja, radio czy gazety. Na dziennikarstwo śledcze przeznacza się coraz mniejsze finanse. Stawia się coraz częściej raczej na infotainment, łączący informację i rozrywkę. Ludzie tego chcą i media wychodzą im na wprost. Publiczność wolą śledzić obrzucających się błotem polityków, wygłupy jednosezonowy gwiazd, afery, z których nic nie wynika czy rozrywkę, co nie zmusza do nawet najmniejszego intelektualnego wysiłku, niż ciekawe dyskusje specjalistów z różnych dziedzin, programy edukacyjne, teleturnieje wymagające wiedzy czy poważne reportaże. Stąd próby Tomasza Sekielskiego i Piotra Głuchowskiego, by w swojej twórczości przemycić także i poważniejsze treści, zwrócić uwagę na pewne problemy i niepokojące tendencje. 

Mimo iż piszą często o władzy wyższych szczebli, unikają wymieniania konkretnych nazwisk. Piotr Głuchowski tłumaczył to nie tyle strachem przed konsekwencjami, co granicą dobrego smaku i poczuciem, że rzucając prawdziwe nazwiska polityków czy nazwy partii, pisałby coś raczej zbliżonego do artykułu niż powieści. Tomasz Sekielski dodał, że nie chciałby, by jego poglądy polityczne były oceniane przez pryzmat powieści, by ktoś wysnuwał wnioski np. na temat jego politycznych niechęci na podstawie tego, jak dana partia została ukazana w jego książkach.



Bohaterowie uczestników panelu mają tendencje do życia po swojemu, przyznali obaj rozmówcy Orlińskiego. Dodają też, że wymyślenie dla nich nazwisk, wcale nie jest łatwą sprawą. Sekielski do imienia próbuje dołączyć takie nazwisko, by wszystko razem brzmiało, Głuchowski stawia na różnorodność - chce by jego bohaterów łatwo zapadali w pamięć. Pisząc, pierwszy z dziennikarzy, próbuje zrobić odręczny szkic fabuły, rozrysować tzw. timeline, co pozwoli mu na dokładne umiejscowienie zdarzeń w czasie. Drugi najpierw wymyśla jak będą wyglądały poszczególne rozdziały, a następnie uzupełnia je treścią.

Oprócz poważnych tematów, które oscylowały głównie wokół polityki, pojawiło się sporo zabawnych anegdot, w tym tych dotyczących roli alkoholu w życiu dziennikarza. Przy okazji, prowadzący spotkanie, zainteresował się słynnym Duchem Puszczy, który pojawił się w Sejfie, mocnym trunkiem nielegalnie produkowanym na Podlasiu. Nie umawiając się można się umówić, że ktoś komuś ten trunek dowiezie, bo trzeba znać jego źródło, którego pierwszy z ktosiów oczywiście nie zna (nie próbujcie tego zrozumieć). Ale o tym sza. Kontynuując temat, Tomasz Sekielski dodał, że właściwie nie przypomina sobie żadnego dziennikarza abstynenta. Chyba, że przymusowego - dorzucił Piotr Głuchowski. Alkoholowa dyskusja trwała dużo dłużej, a wnioski z niej są takie, że picie to nasz sport narodowy, a obecność kamer i przeszklone newsroomy nieco zmniejszyła ilość alkoholu spożywanego w redakcjach.



To spotkanie zaliczam do jednego z najbardziej udanych. Było mądrze i zabawnie, a przede wszystkim ciekawie. Tomasz Sekielski i Piotr Głuchowski interesująco opowiadali o swojej twórczość, o procesie pisania, dziennikarskim świecie od kuchni i ogólnej kondycji mediów. Duża w tym wszystkim jest zasługa prowadzącego, Witold Orliński był doskonale przygotowany, wiedział o co pytać i jak pytać, by zaciekawić nawet tych, którzy twórczości jego interlokutorów jeszcze nie znali. Warto, naprawdę warto, docenić przygotowanie moderatora tego typu spotkań, zdarzyło mi się być bowiem na takim, które nieumiejętnie prowadzone skazane było na klapę, nawet jeśli jego bohater robił co mógł, by zainteresować dyskusją słuchaczy.

42 komentarze:

  1. Ciekawe spotkani, mogę tylko żałować, że nie byłam. Głuchowskiego muszę przeczytać skoro inspiruje się Herbertem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuj, żałuj. ;)
      A następnym razem idź koniecznie, jeśli tylko będziesz miała okazję. :)

      Usuń
  2. Świetna relacja u jak tu nie zazdrościć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam do udziału w innych spotkaniach. Zawsze można się czegoś ciekawego dowiedzieć, czego nie znajdzie się w książkach. :)

      Usuń
  3. Książki Tomasza Sekielskiego mam w planach już od dawna, zwłaszcza "Sejf". O Piotrze Głuchowskim - jako autorze kryminałów - nie słyszałam, ale po Twoim wpisie zapisałam sobie jego książek.
    Ps. Bardzo ciekawe streszczenie spotkania autorskiego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Sejf" mogę z czystym sumienie polecić, podobno kryminały Piotra Głuchowskiego są również bardzo dobre.

      Dzięki! ;)

      Usuń
  4. Temat kondycji polskich mediów jest bardzo ciekawy. Na pewno wiele ciekawostek obiło się o Twoje uszy.,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak. :)
      W ogóle zawsze szalenie mnie ciekawi takie funkcjonowanie różnych firm, instytucji, branż itp. "od kuchni".

      Usuń
  5. Z pewnością fajne są takie spotkania;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie tak sobie przypomnieć ten panel dyskusyjny. Zgadzam się, że było ciekawie, zabawnie - więcej takich spotkań! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo, kolejny Festiwal. :) Tym razem nie wypuścimy Cię tak szybko!

      Usuń
  7. Właśnie miałam kiedyś zapytać, czy "Umarli tańczą" ma związek z Dead can dance. :P
    A tak z innej beczki - zmieniłaś obiektyw?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A propos wymyślania nazwisk - tak mi się skojarzyło, jak Peter Griffin (Family Guy), przyłapany w miejscu, w którym nie powinien być, gorączkowo próbował wymyślić jakieś fałszywe nazwisko.

      Usuń
    2. Nic mi o tym nie wiadomo. :D

      Nie zmieniłam. Nie mogę się zdecydować, to raz. No i wakacje idą, może by się udało coś odłożyć na choćby krótki wyjazd, to dwa. ;)

      Yhm... Bardzo sprytny kamuflaż. :P

      Usuń
  8. Świetna relacja, zostaję tutaj. Obserwuję i będę częściej zaglądać. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zazdroszczę możliwości bycia na takim spotkaniu, mnie się to nigdy nie udało, a bardzo bym chciała :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam, jakby to było wczoraj :P Długo kazałaś czekać na tę relację swoim czytelnikom - nie wiem, czy tak można budować napięcie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz dobrą pamięć. :P

      Tia... Bo wszyscy spać po nocach nie mogli z nerwów. Jeszcze pół roku i napiszę o Mosley'u. :D

      Usuń
    2. Dobrą, ale wybiórczą :P

      Haha, mam nadzieję, że zdążysz przed tegoroczną edycją festiwalu :))

      Usuń
    3. Skądś to znam. :D

      No wiesz, gdyby była w październiku, to może, ale tak... Hmmm... :P

      Usuń
    4. Najwyżej napiszesz, że to z tego roku. Nikt się nie zorientuje :P

      Usuń
    5. A nie wsypiesz mnie? ;)

      Usuń
  11. Jak zwykle brałaś udział w ciekawym spotkaniu :) Zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaprzeczę. To naprawdę jedno z ciekawszych, na jakich byłam. :)

      Usuń
  12. Fajnie, że masz możliwość spotkania się z niektórymi autorami. Świetna fotorelacja. Oby takich więcej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z Tobą, że rola prowadzącego spotkanie jest bardzo ważna i to od niej w dużej mierze zależy, czy będzie ono udane. Książki obu panów mam w planach, ale chyba tych ciut dalszych, bo jeszcze żadna z nich nie wpadła mi w ręce.

    PS. Na kłopoty z blogerem niewiele mogę poradzić, ale zauważyłam, że obserwujesz mnie przez Google+, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś spróbowała swojego szczęścia w moim małym konkursie. Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej tak o tym nie myślałam, wydawało mi się, że wystarczy ciekawy rozmówca, ale jak prowadzący nie wie o co i jak pytać, żeby ludzie chcieli słuchać, to wychodzi to tak sobie. :/

      Dzięki. Sprawdzę, może już bloggerowi przeszło. Ostatnio ma jakieś dziwne jazdy.

      Usuń
  14. Bardzo miło było cofnąć się w czasie do tego spotkania! Warto było pójść w ciemno, bo było naprawdę udane! Ten fakt jest najlepszym dowodem, że warto podejmować ryzyko! :D mam nadzieję, że relacja powstała na podstawie dokładnych notatek...? ;> bo jeżeli po tak długim czasie, tak dobrze wszystko pamiętałaś, to ja czuję się strasznie głupia! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle fajnie wtedy było, od początku do końca (właśnie sobie przypominam, jak drugiego dnia krążyłyśmy po rynku :P).

      Możesz spać spokojnie, tak - to były notatki (plus jakiś filmik). Choć powiem Ci, że akurat z tego spotkania pamiętam dużo więcej niż z innych.

      Usuń
    2. Ech, pamiętam :P polowanie na bookcrossing? :P oby i w tym roku się udało ;)

      Nawet filmik zrobiłaś? Ty to masz dziennikarskie zacięcie ;) Ja najwięcej chyba z Mosleya pamiętam (bo sama zrobiłam z niego notatki ^^)

      Usuń
    3. Ja szukałam krasnoludków! :P

      Trochę nagrałam, w sumie kilkanaście minut, ale w końcu mi ręce zdrętwiały od podtrzymywania aparatu. :P
      O, fajnie, to w razie czego uzupełnisz moje luki w pamięci i notatkach. :P

      Usuń
    4. Według oficjalnej wersji :P

      Wiem jak to jest z tymi rękoma - jak miałam długie włosy to właśnie przez to nie mogłam sobie zrobić warkocza :P
      Służę pomocą :P

      Usuń
    5. Do innej się nie przyznaję!

      Długie? Bardzo drugie? A pokażesz fotkę? No poooookaaaaaaż! Ładnie proszę. :)

      Usuń
    6. Jeszcze nie :P

      Niestety w pokazywaniu fotek pomocą nie służę :P to było tak dawno... z jakieś dwa lata temu? xP poza tym, wbrew opinii mojej siostry, uważam, że w krótkich mi lepiej :P takie do ramion albo dłuższe trochę...?

      Usuń
    7. Phi! Nie zmusisz mnie. :P

      Nie rozmawiam z Tobą!

      Usuń
    8. Oczywiście, że Cię nie zmuszę :) mam od tego ludzi :P

      To ja z Tobą też nie rozmawiam! Tzn. od teraz!

      Usuń
    9. Odpowiedziałabym Ci na ten komentarz, ale sama rozumiesz. Foch zobowiązuje!

      Usuń
  15. Po zdjęciach i relacji widzę, że spotkanie super ;) Zazdroszczę zdjęć z autorami, szczególnie z Sekielskim, bo to już Twoje drugie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właściwie było pierwsze. Drugie wyszło przy okazji, bo dopiero za drugim razem miałam książkę do podpisania. ;)

      Usuń

Zapraszam do udziału w dyskusji. ;)

Wszelkie obraźliwe komentarze oraz reklamy stron będą usuwane.